Szybko stało się jasne, że była najmniej doświadczonym członkiem grupy. Wszyscy towarzysze wiedzieli znacznie więcej od niej, zwłaszcza na temat układu sił panującego w mieście. Nawet ten niewychowany chłopak z chustą! Słuchała, więc w ciszy. Łowiła i analizowała informacje, przechadzając się dla niepoznaki po gabinecie. Ciekawiło ją, co taki człowiek jak Pierrot, uważa za na tyle osobiste, by eksponować w murach swojego wewnętrznego sanktuarium. A może to wszystko tylko fasada? Bibeloty rozłożone strategicznie, by budować jego image szalonego doktora, w oczach gości? Niezły z niego komediant, to jedno musiała mu przyznać!
-To nie jest robota gangu, panie doktorze - wypaliła w końcu lekkim, beztroskim tonem. Odwróciła się też do Pierrota, posyłając mu prześliczny uśmiech. -Wynajęcie tego mechanicznego mordercy kosztowałoby fortunę! Zamiast tracić czas i pieniądze, na takie cacanie po tyłeczku, zorganizowaliby atak na dużą skalę! Na wszystkich frontach! Demolowanie laboratorium też jest bez sensu. Nie niszczy się kluczowej infrastruktury przeciwnika. Przejmuje się ją!
-Myślę, że za tymi atakami stoi ktoś prywatny. Ktoś, kto ma do pana bardzo osobiste żale - jej głos zadrżał lekko, wprowadzając podszytą drwiną, nutkę teatralnego smutku. Jej oczy jak na zawołanie, przybrały pochmurne, dołujące barwy, niczym burzowe niebo -Ktoś, kto będzie zabijał powoli, celując tam gdzie zaboli najbardziej. Spróbuje rozczłonkować pana organizację, jeden mały paluszek po drugim, nim przybędzie zadeptać głowę. Pana głowę - Na te ostatnie słowa uśmiechnęła się szeroko, zadziornie. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby ktoś to faktycznie zrobił.
Zrobiła krótką, teatralną pauzę. Chciała dokładnie widzieć jego oczy, gdy słyszy o własnej śmierci. Chciała uchwycić je na nagraniu, by przeanalizować później w zaciszu swojego pokoju. Była ciekawa, co odkryje za ich szklistą taflą.
-Ale dziś ma pan szczęście! - podjęła wątek z entuzjazmem. -Kimkolwiek jest nasz tajemniczy szkodnik, my jesteśmy najlepszymi zespołem eksterminacyjnym w mieście! Znajdziemy go i ubijemy! Ale tutaj chyba skończyliśmy. Czy zechce nas pan pokierować do zaufanego strażnika pańskich sekretów? Mam wrażenie, że powinniśmy zacząć działać, nim dojdzie do kolejnego ataku.
Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 29-09-2017 o 16:30.
|