- Ja… nie mam pojęcia czy to dobry pomysł - Mirko głośno przełknął ślinę na deklarację Luny. - Nie wiem co się wtedy stanie.
Zanim odpowiedział na pytania, nabił swoją fajkę. Nie podpalał jej jednak - albo ze względu na zamknięte pomieszczenie, albo przez brak choćby krzesiwa.
- Zamek jest na północy, otoczony gęstym lasem. Widać wieże w pogodny dzień, kiedy wejdzie się na najwyższe wzgórze w okolicy. Nigdy nie byłem tam blisko. I nie, duch nic nie mówił. On… jakby coś chciał. Teraz mam ciągle wrażenie, że czegoś chce. Niewiele widziałem, ale to była jakaś postać. Mojej wielkości. Więcej o tym zdarzeniu nie pamiętam - westchnął, stukając ustnikiem fajki o wargę. - Grobowiec znalazłem przypadkiem. Kilka dni temu w nocy wszystkich obudziło drżenie ziemi, ale tylko mi się chciało szukać. Inni nazywają mnie nierobem i pewnie mają rację. Zibko i ci młodzi poszli ze mną pewnie tylko dlatego, żeby potem mieć co zmyślać pozostałym - wzruszył ramionami.