Alan Moss
Miał nadzieje usłyszeć jakikolwiek osąd z ust pozostałych na temat Tamtego, ale dramatyczne wieści, jakie przyniósł agent zupełnie rozbiły stan ducha Boba i Sary.
Patrząc po ich wykrzywionych tragedią twarzach jemu też zrobiło się strasznie przykro. Czuł, że potrzebują wsparcia, człowiek po takim ciosie potrzebuje go jak nigdy, a Alan po prostu chciał im pomóc.
Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale zauważył, że od czasu, kiedy obudził się ze śpiączki, osoby w jego otoczeniu zachowują się inaczej, jakby spokojniej; dzieci przestają płakać; wystraszeni lub zmartwieni ludzie odnajdują ukojenie; zdenerwowanych ogarnia spokój pozwalając im uniknąć negatywnych emocji.
Nostalgię Alana na chwilę przerwał Jeremy. - Na Twoim miejscu nie zwlekałbym z tym tak długo i otworzył go od razu. – odpowiedział mu szeptem.
Odprowadził Jeremiego wzrokiem i zbliżył się powoli do łóżka Boba, na którym siedziała też Sara. Usiadł cicho na stojącym przy łóżku krześle.
Wtedy poczuli jak miłe wewnętrzne ciepło powoli ogarnia ich ciało, a koszmarny cierń wyrzutów sumienia i bólu opuszcza serce. Odruchowo spojrzeli na Alana, jakby miał być on źródłem tego uczucia. Troska i spokój bijący z jego oblicza potwierdził ich przypuszczenia.
Ostatnio edytowane przez Lorn : 18-06-2007 o 20:27.
|