Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-06-2007, 12:54   #91
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Sara z początku nie do końca zrozumiała jak można znaleść kogoś w trzech miejscach na raz. Kawa jak widać nie wpłynęła na nią dość pobudzająco.

- Jak to...? - wydusiła patrząc w stronę agenta, bardziej do siebie niż do kogokolwiek. Po chwili na jej twarzy zagościło zrozumienie a zaraz po tym szok. Nie znała tego mężczyzny, ale to nie było teraz istotne. Padło pytanie, lecz Sara długo nie mogła na nie udzielić odpowiedzi. Dopiero po przedłużającej się chwili przełknęła ciężko, patrząc w podłogę i rzekła cicho:

- Nie mieszkamy razem od około ośmiu miesięcy. Byłam w ciąży, mieliśmy wypadek, nie udało się uratować... dziecka. Próbowaliśmy poradzić sobie, ale mąż zmienił się bardzo od wypadku, aż w końcu odszedł. Dochodziły do mnie złe sygnały. Stracił pracę, zaczął pić... ale nie wierzę, że mógł zrobić coś złego... - jej oczy się zeszkliły - To dlatego nie ma go tu? Jest aresztowany? Proszę mi opowiedzieć wszystko!
 
Rhamona jest offline  
Stary 18-06-2007, 20:25   #92
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Alan Moss

Miał nadzieje usłyszeć jakikolwiek osąd z ust pozostałych na temat Tamtego, ale dramatyczne wieści, jakie przyniósł agent zupełnie rozbiły stan ducha Boba i Sary.
Patrząc po ich wykrzywionych tragedią twarzach jemu też zrobiło się strasznie przykro. Czuł, że potrzebują wsparcia, człowiek po takim ciosie potrzebuje go jak nigdy, a Alan po prostu chciał im pomóc.
Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale zauważył, że od czasu, kiedy obudził się ze śpiączki, osoby w jego otoczeniu zachowują się inaczej, jakby spokojniej; dzieci przestają płakać; wystraszeni lub zmartwieni ludzie odnajdują ukojenie; zdenerwowanych ogarnia spokój pozwalając im uniknąć negatywnych emocji.
Nostalgię Alana na chwilę przerwał Jeremy.
- Na Twoim miejscu nie zwlekałbym z tym tak długo i otworzył go od razu. – odpowiedział mu szeptem.
Odprowadził Jeremiego wzrokiem i zbliżył się powoli do łóżka Boba, na którym siedziała też Sara. Usiadł cicho na stojącym przy łóżku krześle.
Wtedy poczuli jak miłe wewnętrzne ciepło powoli ogarnia ich ciało, a koszmarny cierń wyrzutów sumienia i bólu opuszcza serce. Odruchowo spojrzeli na Alana, jakby miał być on źródłem tego uczucia. Troska i spokój bijący z jego oblicza potwierdził ich przypuszczenia.
 

Ostatnio edytowane przez Lorn : 18-06-2007 o 20:27.
Lorn jest offline  
Stary 18-06-2007, 22:27   #93
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
Gdy agent Wilsman zakończył opowieść nastała grobowa cisza. Każdy rozmyślał o człowieku o imieniu Edward Peterson. Oprócz Sary nikt go nie znał, a i jej wydawało się, że go nie zna.
Opowieść obejmowała wydarzenia od piątku wieczorem, na godzinę przed pożarem.
-Odsłuchał nagranie od Sary i zatelefonował do niej raz, rozmowa trwała pięć sekund. Później, ona próbowała się do niego dodzwonić, bezskutecznie. Bo wyszedł z domu i zostawił odłożoną słuchawkę. Wybrał się do uczelni medycznej gdzie spotkał się z Lordem Płomieni. Jako dowód jest nagranie z kamery security umieszczonej w korytarzu szkoły. Widać na nim jak Edward wskazuje Lordowi jedną z uczennic siedzących pod ścianą. Uczennica ta została rozpoznana jako Audrey Kedrey. Niedawno dowiedzieliśmy się, że pracowała ona dla państwa Peterson jako opiekunka do dziecka. Jedynie jej zwłoki pośród ofiar pożaru nie zostały do teraz odnalezione, no i Lorda oczywiście. Na nagraniu widać jak gdzieś zostaje odprowadzona. Są przypuszczenia, że może jeszcze żyje. Następnie Edward udał się na cmentarz, gdzie najpierw ogłuszył strażnika łopatą a następnie wykopał grób Ann Smith i zabrał gdzieś jej zwłoki, odprawił także jakiś dziwaczny rytuał. Strażnik cmentarza rozpoznał twarz Edwarda ze zdjęcia. W piwnicy Edwarda znaleziono brudną łopatę i podejrzany wór. Niestety do teraz zbezczeszczonych zwłok nie udało się odnaleźć. Edward wrócił do mieszkania o piątej nad ranem, wziął szybki prysznic i położył się spać. Obudził się o godzinie czternastej i poszedł do domu Sary, miał klucz i skorzystał z niego. Zdemolował kuchnie i poszedł na górę gdzie, jak twierdzi, w samoobronie zabił dziesięcioletniego chłopca, syna sąsiadów. Zmasakrował go taboretem. Samemu będąc ranionym w nogę za pomocą sztyletu. Tutaj o dziwo badania odcisków palców zdają się potwierdzać jego wersje. Następnie trafił tutaj i podczas przesłuchania zaatakował funkcjonariusza FBI i zbiegł. Agent Hudson walczy teraz o życie, ale ma małe szanse.
Najdziwniejsza jest jednak sprawa z dziesięcioletnim ciałem biednego Jochana, sąsiada Petersonów. Mianowicie wstępna sekcja zwłok wskazuje na to, że bił bity i kaleczony, od co najmniej dwóch tygodni.

- Pani Saro, proszę mi uwierzyć, że robimy, co w naszej mocy.- Rzekł agent, przerywając milczenie.- Od paru godzin próbujemy zlokalizować położenie obozu, na który pojechała pani córka… Wszystkie siły w tamtej okolicy są postawione w stan pogotowia. Zapewne zdaje sobie pani sprawę z tego, że Jochan też powinien znajdować się na tym obozie. Obóz zaczął się dwa dni temu tak, więc wszystko wskazuje na to, że jego tortura rozpoczęła się w domu. Niestety drużyna, w której znajdowała się pani córka i Jochan przeniosła się w głąb dziczy, dlatego mamy problem z odnalezieniem ich. Nie powinniśmy od razu wyciągać pochopnych wniosków, prawdopodobnie Angelice nic nie grozi. – Dokończył agent głosem, w którym nie do końca dało się wyczuć przekonanie.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Kmil jest offline  
Stary 19-06-2007, 11:43   #94
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Sara wciąż siedziała w fotelu, słuchając opowieści o swoim mężu. Najpierw była zszokowana. Co chwila przytykała dłoń do ust i kręciła przecząco głową. Nie wierzyła w ani jedno słowo. Wrażenia były zbyt silne jak dla niej, przeszedł ją w końcu spazm płaczu.
Może gdyby agent był bardziej skupiony na jej reakcji nie dokończyłby tego całego wywodu. On jednak patrzył na wszystkich zebranych lub w te swoje papiery...
Sara wyglądała okropnie. Ostatnie słowa, te dotyczące jej córki powierzchownie nie zrobiły na niej większego wrażenia. Ręce zaczęły drżeć i nerwowo spojrzała w kierunku drzwi.
Wewnątrz toczyła się walka, szamotanina o resztki zdrowego rozsądku. Jej racjonalizm nie pozwalał uwierzyć w ani jedno słowo agenta. Wszystko, co powiedział o jej mężu, nie dotyczyło go przecież. Mówił zupełnie o kimś innym, o jakimś obcym wyimaginowanym mężczyźnie. Widziała przecież Edwarda, zdołał jej pomóc, uratował ją... miał nóż w udzie!
Potem uderzyły w nią słowa o jej córce.

- Okłamał mnie pan – powiedziała po dłuższym milczeniu dziwnym głosem, jakby spokojnym, ale roztrzęsionym - powiedział pan jakieś pół godziny temu, że nie ma potrzeby dzwonić i budzić cały obóz. Tymczasem wiedział pan już, że mojej córki tam nie ma. Jest w cholernej dziczy ... i PRAWDOPODOBNIE nic jej nie grozi...

Choć jej słowa zdawały się być jak najbardziej logiczne ona sama nie wyglądała na osobę zrównoważoną. Miała rozbiegany wzrok, który na siłę przytrzymany został w okolicach agenta. Mówiła zbyt cicho jak na emocje, które ewidentnie w niej były. Można było odnieść wrażenie, że w każdej chwili jest w stanie zrobić coś nieobliczalnego.
 
Rhamona jest offline  
Stary 19-06-2007, 17:43   #95
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Bob Smith

Bob wysłuchał wszystkiego co przekazał agent. Jego myśli co chwila przerywane były przez wspomnienia o Daronie, postanowił jednak być silny - choćby właśnie dla przyjaciela. Do głównego silnika napędzającego Boba przez ostatnie godziny należała wyłącznie walka o przetrwanie. Teraz jednak dostał dodatkowy napęd w formie zemsty. "Przecież człowiek za to odpowiedzialny, o ile w ogóle jest człowiekiem, nie może pozostać na tym świecie nie ponosząc konsekwencji. Jeśli ma taką moc o jakiej mówił Alan to z pewnością prędzej czy później wywinie się organom sprawiedliwości. To będzie trzeba załatwić inaczej..." Przez moment jeszcze zastanawiał się nad nową dawką informacji jaką otrzymał od agenta i Sary, przez jego umysł, wytrenowany w adwokackim dociekaniu prawdy przebiegły dziesiątki pytań, na większą część sam znalazł odpowiedź a pozostałe usłyszeli wszyscy.

- Proszę aby tym razem to Pan udzielił nam kilku odpowiedzi, zapewniam, że pytania będą z zakresu wiedzy jaką Pan posiada lub jaką może Pan zdobyć.

- Czy ten zabity chłopak - Johan miał ślady zwykłego znęcania się nad dzieckiem - to znaczy sińce, opuchlizny, zadrapania? Czy może były to jakieś charakterystyczne nacięcia lub przypalenia? Tym bardziej, że mamy do czynienia z jakąś sektą.
- Co z jego rodzicami? Czy byli już przesłuchiwani? Czy wiedzieli, że syn wrócił i jak tego dokonał - o ile w ogóle pojechał - sprawdziliście to dokładnie?


Agent chciał już udzielić jakiś odpowiedzi, a może tylko próbował zatrzymać potok pytań, ale Bob tym razem nie dał się tak łatwo. Jechał już na pełnych obrotach silnika i ciężko było go zatrzymać. Pytania wirowały mu w umyśle a on tak pragnął odpowiedzi i informacji, aby dotrzeć do prawdy, że w pełni gotów był narazić się federalnemu. Wiedział, że cała ta zagadka jest układanką, puzlami i osobne fragmenty, które wydają się nie pasować prędzej czy później znajdują swe właściwe miejsce. Spojrzał groźnie na agenta, podniósł prawą rękę z otwartą dłonią, którą zwrócił w stronę agenta w uciszającym geście, powolnym mroźnym tonem rzekł :

- Proszę mi nie przerywać. Mamy prawo do pytań i odpowiedzi takie samo jak Pan. Przypominam, że na razie jesteśmy na pogawędce a nie na przesłuchaniu a im więcej będziemy wiedzieć tym łatwiej nam będzie skojarzyć pewne fakty i tym bardziej będziemy w stanie pomóc Panu w odnalezieniu tego podpalacza popaprańca.

Jego głos powrócił do normy ale pozostała w nim delikatna porcja mrozu.

- Wracając do pytań, jeszcze tylko kilka... Kto był razem z córką Sary w grupie? Jeśli ustaliliście, że w ogóle rozeszli się na jakieś grupy, to powinniście też ustalić, kto w nich był, czy Johan odchodził wraz z Angeliką w głąb lasu czy zniknął i wrócił już wcześniej? Przewodnik został sprawdzony ? Ile osób wchodziło w skład grupy i kto w niej był – czy sprawdzono czy reszta z dzieciaków wróciła do domów?

- Jeżeli Pan chce dalej wciskać kit tej kobiecie, że jej córce nic nie grozi to proszę o tym zapomnieć. Syn sąsiadów - torturowany i zabity, opiekunka - porwana, mąż... Sara też znalazła się tu nie przypadkowo, więc proszę o więcej danych, o całą prawdę tak abyśmy mogli jej pomóc. Tu już nie chodzi o to jak straszna i tragiczna jest ta sytuacja, śmierć Darona wystarczająco mi to uświadomiła. Tu chodzi o to, że potrzebujemy wszystkich danych, jakie Pan posiada włącznie z taśmą z przesłuchania męża Sary - może usłyszy coś na tych taśmach co może zrozumieć tylko ona. W jaki sposób zdołał uciec? Przecież był chyba w komisariacie a nie w domu…

- Jeżeli dziecko sąsiadów powinno być na obozie i to z grupą w której była Angelika a jest tutaj i to martwe to myślę, że w tym mieście powinny rozpocząć się poszukiwania Angeliki i to od zaraz. Przy odrobinie szczęścia natrafi Pan na swojego podpalacza.

Bob zamilkł, spojrzał na Sarę próbując wskrzesić całą odwagę jaka mu jeszcze została. Z nią było o wiele trudniej, serce go krajało, na myśl co może teraz przeżywać, no ale nie wyglądała na głupią kobietę a te półprawdy jakimi ja otoczył agent tylko pogarszały sprawę z minuty na minutę.

- Przepraszam jeśli Panią wystraszyłem lub uraziłem w jakiś sposób. Musimy wiedzieć co się dzieje, żeby móc zrobić coś z niebezpieczeństwem jakie wisi nad Pani córką. Ona jest w tej chwili najważniejsza i nie ma co się dłużej oszukiwać, że nic jej nie grozi. Trzeba po prostu temu przeciwdziałać...

Tym razem zamilkł na dobre czekając na reakcję Sary i agenta.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 19-06-2007 o 17:46.
Eliasz jest offline  
Stary 20-06-2007, 09:41   #96
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Sara najwyraźniej nie była wstanie skupić się na przydługich prawniczych pytaniach mężczyzny. Ewidentnie myślami była zupełnie gdzie indziej. Gdy Bob skończył wydusiła z siebie drżącym głosem kilka słów, które w jej ustach nabierały pędu i coraz większej pewności.

- Obawiam się, że pan Bernard ukrywa przed nami najważniejszy wniosek. Być może nasza lista wyryta na grobie ([Kult] Kąty) nie była przypadkowa? Może kolejność z jaką zostaliśmy wypisani coś oznacza? Szczególnie, że mojemu mężowi totalnie odwaliło! A może tego tak pan nie widzi? Może pan sądzi, że mój mąż... i zapewne ja też od wielu lat szkoleni byliśmy w podpalaniu wielkich budynków i rozkopywaniu czyiś grobów? Skoro mój mąż jest na liście tak samo jak my wszyscy, to znaczy, że każdemu z nas, tak jak jemu, może w każdej chwili odwalić!? Z tym, że panie Bernardzie, ja jestem następna... i co? Wsadzi mnie pan za kratki, jak w jakimś szaleńczym opętaniu zabije niewinnych ludzi? MÓJ MĄŻ nie zrobił niczego złego świadomie, proszę pana!
- A teraz panowie wybaczą, jestem zmuszona udać się siu-siu.

Po prostu wstała z fotela i wyszła, zostawiając mężczyzn samych z zagadką.
 
Rhamona jest offline  
Stary 20-06-2007, 10:56   #97
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
Podczas rozmowy Boba z Wilsmanem zadzwonił telefon. Alan już miał wyłączyć komórkę, ale gdy spojrzał na numer bezzwłocznie przyjął rozmowę.
- Przepraszam muszę porozmawiać – powiedział.
- Tak Kochanie...- Odbiera rozmowę, mówi cicho, wychodzi i zostawia uchylone drzwi.


Gdy Sara podchodzi do drzwi niemal wpada na Alana, który wtoczył się z powrotem do sali. Wyglądał na bardzo chorego, bardzo blada twarz, ledwo się trzymał na nogach. Spojrzał się po wszystkich nieobecnym wzrokiem poczym runął na podłogę.
Sekundę później zgasło światło. Zapadła nie przenikniona ciemność. Światło nie dobiegało ani z korytarza ani zza okna. Zupełnie jakby jakaś awaria prądu ogarnęła cały Nowy Jork. Każdy wstrzymał oddech. Nikt się nie odezwał. Po paru sekundach dało się słyszeć dziwny odgłos jakby materiału dartego na kawałki a później odgłos, jakby coś mokrego chlapnęło na podłogę. Odgłosy te dobiegały mniej więcej ze środka sali, w której się znajdowali.
W kolejnej sekundzie światło zamigało i zapaliło się ponownie.
Między jednym a drugim mrugnięciem pokazała się „śmierć”, zaledwie na ułamek sekundy poczym zniknęła. Tym razem każdy dostrzegł jej chwilową obecność. Wszyscy, nie tylko Bob, poczuli mrowienie na plecach. Wyjątkiem był Alan, który wciąż leżał na podłodze.
Dolna połowa twarzy „śmierci”, szyja i pierś pokryta była krwią. Krew pokrywała również jej ręce aż po łokcie. Dziesięcioletnia dziewczynka w żałobnej, koronkowej sukience uśmiechała się. Podniosła ręce w dziwnym geście jakby próbowała ogarnąć nimi całą salę.
Gdy światło przestało mrugać a dziewczynka zniknęła, grupa dostrzegła liczne zmiany w otoczeniu. Najbardziej szokującą zmianą był agent Wilsman. Siedział wciąż na taborecie i niedowierzającym wzrokiem patrzył na wszystkich. W jego brzuchu znajdowała się wielka dziura. Na tyle duża, że można tam by wsadzić głowę. Z otworu tego rozciągał się sznur wnętrzności prowadzący do kupy organów wewnętrznych znajdujących się na środku pomieszczenia. Sekundę później serce agenta przestało bić.

Szpitalna sala wciąż była szpitalną salą, jednak zmienioną nie do poznania.
Wszędzie panował bród, wilgoć i zgnilizna. Łóżka, na których leżeli Bob i Mathiew były żółte od jakiegoś śluzu i czerwone od krwi. Ściany, podłoga i sufit, wszystko pokrywała pleśń i grzyby.
Bob od razu poczuł, że znajduje się w znajomym miejscu.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Kmil jest offline  
Stary 20-06-2007, 11:51   #98
 
Kmil's Avatar
 
Reputacja: 1 Kmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetnyKmil jest po prostu świetny
Sara Peterson



Wpatrywała się w ogień w kominku. Uśmiechała się, wzięła kolejny łyk wina. Nagle zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo jest szczęśliwa i spokojna. Wzięła kolejny łyk. Wino smakowało wybornie.
Tak, Edward zawsze wie co lubię, zna mnie lepiej niż ja samą siebie. – pomyślała. Po jej ciele przepłynęły dreszcze na wspomnienie przyjemności, jaką dzielili się z sobą od paru godzin. Na przemian kochali się, wspominali dobre czasy i znów się kochali.
On jest taki cudowny, nigdy nie przypuszczałam, że mogę być taka szczęśliwa.
Miała na sobie tylko jego sweter, ale i tak nie odczuwała chłodu. W ich domu panowało ciepło, bijące zarówno z kominka jak i z uczuć, które ta rodzina do siebie żywiła.
Wraz z Edwardem wykorzystywali każdą chwilę samotności, jaka była im dana. Jednocześnie odczuwali spokój, wiedząc, że ich córka Angelika jest pod dobrą opieką. Wycieczka z Audrey do muzeum zajmie jeszcze co najmniej godzinę.
Edward usiadł koło niej i objął swym silnym ramieniem. Dolał jej wina, uśmiechając się uwodzicielsko. Ten uśmiech sprawił, że znowu poczuła się tak jak wtedy, gdy po raz pierwszy byli sobą zafascynowani.
- Wiesz co, kochanie moje? Zastanawiałem się ostatnio nad tym co mówiłaś, o drugim dziecku. I uważam, że… to wspaniały pomysł. Myślę, że powinniśmy go wprowadzić w życie od zaraz.
Poczuła wtedy jak jej oczy wypełniają się łzami a na twarzy pojawia się uśmiech szczęścia. Przywarli do siebie mocno. Znad jego ramienia patrzyła na pokój przyozdobiony świecami, na stół z niedojedzonym obiadem przygotowanym przez niego, na panującą za oknem zimę. Wsłuchiwała się w przyciszona nastrojową muzykę i rozmyślała o przyszłości, która będzie cudowna.




* * *




Obserwuje swoją twarz, zupełnie jakby stała obok siebie. Usta szeroko otwarte w niemym krzyku, oczy czerwone, napuchnięte od łez, blada cera. Twarz wyrażająca obłęd, przerażenie, gniew i brak zrozumienia. Wszystkie odgłosy były jakby szumem dobiegającym z bardzo daleka. Stopniowo nabierały na sile, aż nagle jakby pękła niewidzialna bariera i uderzyła w nią rzeczywistość. Znowu wszystko słyszała i obserwowała swoimi oczyma. Ona sama siedziała skulona w kącie, próbując się wcisnąć w niego. Widziała Alana dochodzącego do siebie. Bob z obłędem w oczach wstał z łóżka i obejmuje swe ramiona wciąż przecząco kiwając głową. Mathiew zasłonił twarz dłońmi i leży nie ruchomo. Jeremy z chustka przy twarzy obserwuje ciało martwego agenta.




Każdy na swój sposób poradził sobie z chwilowym obłędem i próbuje wrócić do rzeczywistości, która zdaje się być koszmarem.
 
__________________
Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje.
Kmil jest offline  
Stary 20-06-2007, 12:44   #99
Banned
 
Reputacja: 1 Rhamona nie jest za bardzo znany
Powoli docierały do niej obrazy z otoczenia. Wszędzie ta krew i brud. Z początku nie sądziła, że nadal są w szpitalu. Szpilate są zwykle czyste i pachnie w nich środkami czystości. Pomieszczenie nie wyglądało na szpitalne pod tym względem. Jej matematyczny umysł starał się wyjaśnić wszystko racjonalnie, jednak nie znajdywał żadnych logicznych wyjaśnień. Nie czuła się jakby to był sen, albo jakaś mara.

Uznała więc, że oszalała, a to co widzi to nic innego jak wyobrażenie jej chorego umysłu. Z pewnością w rzeczywistości nic nie wyglądało tak jak to na co patrzy. Nie mogła się zdradzić z tym co widzi, bo z pewnością Agent Bernard wsadziłby ją do psychiatryka i nafaszerował masą leków, od których by spała. To nic, że w rzeczy samej, agent właśnie leżał na posadzce z wyprutymi flakami... to tylko jej chora wyobraźnia. W końcu życzyła mu śmierci, nic dziwnego, że teraz leży martwy.

Nie mogła sobie teraz pozwolić na to aby tracić cenny czas na wyjaśnianie czegokolwiek. Szła siu-siu jeszcze przed chwilą. Może po drodze znajdzie Edwarda i razem pojadą do tej dziczy po swoją córkę?

Sara patrzyła z niedowierzaniem na wszystkich. Podeszła nawet do agenta i ukryła jakiś dziwny nieopanowany uśmiech w dłoni. Potem odwróciła się nie wymawiając nawet słowa, złapała za usmarowaną krwią klamkę i wyszła z pomieszczenia.
 
Rhamona jest offline  
Stary 20-06-2007, 18:31   #100
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Bob Smith

Bobowi oswojenie się z nową rzeczywistością zajęło mniej czasu niż pozostałym. W końcu miał z nią do czynienia przez wiele długich godzin. Analizował jednak możliwe wyjścia z sytuacji. Na ziemi trup agenta a żaden ze świadków nie będzie nawet mógł opisać co się stało, a jeśli to zrobi to trafi do psychiatryka.

- Chodźmy, nie będziemy w stanie wytłumaczyć tego, co właśnie tu się stało, zamkną nas na dobre 48 h próbując coś z nas wydusić a w tym czasie to coś dopadnie nas jednego po drugim.

Bob schwytał w ostatniej chwili Sarę za ramię tuż przed tym nim wyszła

- Pozwolisz Saro, że wspólnie poszukamy twojej córki? Skoro wszyscy jesteśmy na liście i jedziemy na tym samym wózku, to ostatnie co powinniśmy teraz zrobić to rozdzielać się. Przypuszczam, że jest ona w tym mieście a razem łatwiej będzie nam ją znaleźć.

Skierował się do wszystkich próbując zaprowadzić choć minimalnie porządek i przywrócić ich świadomość do nieciekawej rzeczywistości:
- Gdyby jednak nie udało nam się umknąć policji to korzystajcie z prawa do milczenia w przeciwnym razie czeka was psychiatryk. Po 48 h. jeśli nie będą w stanie Wam udowodnić morderstwa a przeciez nikt z nas tego nie zrobił to będą musieli Was wypuścić.

Boba także kusiło, by jak najprędzej opuścić to miejsce, ale na pewno nie w chaosie i rozsypce. "Śmierć dopadnie nas wszystkich, jednego po drugim, chyba tylko Alan może nam z tym pomóc" - pomyślał.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 21-06-2007 o 12:44.
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172