Nie mógł tego dłużej wytrzymać. Musiał wyjść z tej ciasnej puszki. Silnik ciągle był na chodzie na wypadek gdyby musieli się szybko zbierać. Chciał jednak wyjść bo inaczej szlag go trafi. No i natura wzywała. Zostawił włączoną krótkofalówkę na siedzeniu. Odszedł wystarczająco daleko, żeby nie gorszyć towarzyszki, po czym z ulgą opróżnił pęcherz. Kiedy wrócił do pojazdu miał już lepszy humor. Wyciągnął paczkę fajek z kieszeni.
- Emma się odezwała? - spytał podpalając pierwszego z nich i oferując swoim towarzyszom po jednym. Odpowiedź był przecząca. Oparł się więc plecami o nagrzaną blachę i rozkoszował się smakiem tytoniu.
- Właściwie co wtedy robiłaś w Teksasie, Alice? - nie wiedział czemu w sumie zadał to pytanie. Od pierwszego dnia najlepiej czuł się w jej towarzystwie. Zwykle nie był rozgadany, to jego klienci trajkotali jak najęci. Mimo wszystko lubił tych zadufanych w sobie i pełnych przechwałek dupków. Nauczył się słuchać ludzi i polubił to.
__________________ you will never walk alone |