Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2017, 18:17   #54
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Biedni wieśniacy nie mieli na świece czy oliwę do kaganków, zatem tym domostwie, jak i w wielu innych tryb życia wytyczało słońce. Na Kocich Łbach i Aila, i Alexander funkcjonowali jeszcze długo przy sztucznym świetle nim złożyli głowy do snu, ale tutaj szarówka była sygnałem do położenia się spać, a świt do wstania do ciężkiej pracy.
Staruszka chciała włazić na drabinę, na stryszek nad oborą, by rozłożyć na sianie koce i poduchę, którą zniosła ze swego małżeńskiego łoża Elsa. Ona też zresztą wyręczyła teściową w przygotowaniu choćby prowizorycznego posłania.
Siana na zimę już zgromadzonego było dużo, prawie pod sufit, i umoszczenie tam legowiska aby “wędrowcom” było wygodnie i nie zapadali się, nie było rzeczą łatwą.
Staruszka już wtedy spała, bo zwinęła się w kłębek przy nogach rannego starca, aby jak najmniej miejsca zajmować i cicho pochrapywała.

Mathias i Elsa dłużej przybyszom czasu poświęcili, ale niewiele. Ciemno już zaczęło się robić, twarze widzieć swoje wszyscy przestali. Najpierw ciemnowłosa, a później ryży wspięli się drabiną na górę. Aila i Alexander nie czekali wiele więcej, bo i po co im było siedzieć przy stole w ciemnościach. A i obojgu coś we łbach szumiało, bo chyba nie jednemu Alexandrowi staruszka coś do naparu dosypała, może wedle starej wiejskiej zasady: “Chłop tym jurniejszy im baba chętna”.

Na górę dotarli już zdrowo rozochoceni. Alexander miał wszak wciąż przed oczyma co Aila czyniła w sali rycerskiej, a i oboje potem ze trzy razy jedynie wysiłkiem woli powstrzymywali się od czegoś więcej. Napar zresztą też swoje czynił.
Siano uginało się mocno pod prowizorycznym posłaniem, a Elsa rozłożyła je tuż przy rancie stryszku nie chcąc widać zapadać się po uda, aby legowisko uczynić gdzieś dalej.
W efekcie po chichotach towarzyszących opadnięciu w dół, siano otuliło ich z każdej strony niczym pierzyna, a i mieli widok na całą przestrzeń mieszkalną chałupy.

- No nie dziś, no przeca oni tam - usłyszeli szept prawie na granicy słuchu.
- Po podróży są, jak zabici śpią już pewnie. A jak to dzień ten? Znak? Dobrodzieje ojca kochanego, dobrzy ludzie, niczem anioły. Jak zwiastowan..
- Głupiś ty Mathias jak ten pies Yvesa, toć anioły mieczów nie noszo!
- Ja ci pokażę zara miecz…
- Uiiiij, a idźże ty. Świecę ofiarną trza zapalić.
- Ano, trzeba. - Głos był jakiś niechętny, jakby Mathiasowi coś przerwano. - Owca na nią poszła w intencji, a nie działa. Niech no ja kiedy tego sprzedawcę odpustów w łapy…
- Głupiś.
Rozległ się stukot krzemienia i zaraz zapłonął ognik dający światło. Niewielki, ale w takich ciemnościach dający wgląd co działo się naprzeciw Aili i Alexandra.
- No chyżo - ulotny szept zdradzał zniecierpliwienie Elsy gdy chwytała oparcie łoża.

Drobna dziewka i spory mąż. Jakby się zastanowić to i by nie dziwiło, bo przy ich różnicy masy ciała, to by ją chyba wbił w to łoże do szczętu. Wypinała pośladki, a on klęcząc za nią wszedł w swą żonę.
- Uch ty… - wieśniaczka aż jęknęła cicho, ale w jej tonie znać było uczucie do kochanka.

Aila i Alexander leżeli otuleni sianem widząc to. Oboje wcześniej moszcząc się w sianie leżeli na brzuchach, zamarli z początku na ledwo słyszalne szepty dobiegające z naprzeciwka. Aila poczuła dłoń wkradającą się pod podarowane jej na tę noc giezło, wędrującą wzdłuż łydki i wślizgującą się między uda.
A naprzeciw widziała coś…
...
To co czynili Elsa z Mathiasem starający się o dziecko, a raczej sama pozycja… była więcej niż nieprzyzwoita.
Czuła jak policzki jej pałają.
Pomyśleć, że jeszcze tydzień wcześniej była dziewicą i po prawdzie nie miała wielkich problemów z zachowaniem wianka. W myśl porzekadła “pies nie weźmie, jeśli suka nie da” nawet tak urodziwej dziewoi udawało się spokojnie trzymać wielbicieli na dystans. I tak sobie żyła z dnia na dzień, z roku na rok hamując wszelkie żądze. A teraz wszystko się zmieniło, odkąd pojawił się on...
Odruchowo obróciła głowę, by patrzeć na to, co Alexander planuje. W chybotliwych resztach światła ze świecy widziała tylko jego sylwetkę za sobą - ogromną, niemal przytłaczającą, choć w innym sensie niż Mathiasa. Ciało byłego skryby wydawało się tak wyrzeźbione, że każda jego część miała służyć tylko sprawniejszej wojaczce i zabijaniu.
Aila przełknęła ślinę. Podniecało ją to.
- Nie możemy... - szepnęła ledwo słyszalnie, bardziej chyba próbując przekonać siebie niż jego.
- Czemu? - usłyszała szept przy uchu.
Dłoń zadarła giezełko wysoko, zachłanna i ciepła sunęła między zaciśniętymi udami kasztelanki, zbliżając się do jej kwiatu.
Czemu? No właśnie... byli małżeństwem. Tak jak para naprzeciwko, tylko że tamci ich nie widzieli. Ailę przeszedł ten przyjemny i zarazem powodujący wyrzuty sumienia dreszcz podglądacza, a dłoń Alexa jakby wyczuwając jej słabość, rozchyliła jej uda. Młoda szlachcianka poczuła, że tak naprawdę o niczym bardziej nie marzy niż żeby wziął ją w tej chwili.
- Stara... ona dała nam... jakieś zioła... - wyszeptała, starając się opanować przyspieszony oddech.

Z naprzeciwka przerwał jej cichutki jęk towarzyszący rytmicznym ni to pomlaskom, ni to uderzeniom gdy lędźwia wieśniaka obijały się o pośladki ‘ślubnej’. W pozie Elsy było coś zwierzęcego, kościół z pewnością albo wzbraniał takiej tylnej pozycji albo co najmniej był jej niechętny.
- Zioła? - Alex tchnął jej w ucho - Jakie zioła?
Jego palce musnęły jej wilgotniejące wejście.
Teraz Aila nie była już pewna, czy powinna mówić o tym mężowi. Jej pośladki wypięły się odruchowo, gdy jej dotykał.
- No, skorośmy rzekli, że potomka mieć nie możemy... to jakieś na poczęcie chyba... Alex... - Zagryzła wargi, czując jak krew w niej buzuje. To na pewno przez te zioła…
Alex bardzo żałował, że nic nie było widać poza tą częścią domostwa oświetlaną przez świecę. Może i owszem, było na co popatrzeć, ale zamiast Mathiasa i Elsy dokazujących na łożu chciał widzieć kochankę, a nie mógł.
Jedyne co miał to dotyk.
- Pewnie takie tam, wiejskie bajanie o ziołach… - powiedział wykorzystując ten jedyny zmysł jaki mu pozostał…


Jeden palec, zaraz i drugi… wślizgnęły się w jej wilgoć, gdy całował jej kark. Zastanawiał się na ile działa na nią scena rozgrywająca się naprzeciw.
Gdy zabrakło zmysłu wzroku, wszystkie pozostałe zmysły wyostrzyły się. Wystarczyło się więc skupić, by poczuć jak skóra Aili napina się pod każdym jego dotykiem, jak słodki kwiat kobiecości pulsuje, gdy delikatnie rozchyla jego płatki, jak z jej ust wyrywa się cichutkie westchnienie...
Para przed nimi zachowywała się coraz bardziej dziko. Widzieli jak Elsa sama przyjmuje taką pozycję, by jej pośladki były jak najbardziej wystawione na potężne razy, którymi młócił ją małżonek, dysząc przy tym ciężko, zwierzęco wręcz. Nie było w tym odrobiny subtelności, a jednak dało się dostrzec, że dwoje kochanków odnajduje w tym pierwotnym akcie przyjemność.
- Alexander... - skryta w ciemności młoda szlachcianka powtórzyła cichutko jego imię.
- Aila…. - wymruczał wciąż całując jej kark i szyję.
Poczuła jak leżąc obok lekko przekręca się na bok, jego udo spoczęło na jej udzie, a kolano zagarnęło jej kolano powodując większe rozchylenie nóg dziewczyny. Palce Alexandra zaczęły czynić dokładnie to samo co Mathias czynił Elsie na małżeńskim łożu oświetlanym przez świecę ofiarną, zakupioną pewnie od szarlatana. No… może prawie to samo… wszak pieszczota czyniona była właśnie palcami, a nie czym innym i wślizgiwały się może i rytmicznie, ale wolniej i delikatniej niż młócka naprzeciwko, która wcale chyba nie zbliżała się do końca.

Alexander poznał już nieco Ailę, ale nie do końca potrafił przewidzieć, jak młoda żonka zareaguje na taki bardziej zwierzętom podobny akt. Chciał na razie ją pieścić jeno i aby patrzyła, patrzyła...
- Podoba ci się? - spytał wciąż z ustami na jej karku i szyi. Szło mu o widok, ale mogła wszak to pytanie zrozumieć inaczej.
Obróciła twarz w jego stronę, ale gdy zamiast oblicza męża napotkała ciemność, znów wróciła do obserwowania kochanków. To było niesamowite, móc na nich patrzeć i... nie musieć się tego wstydzić, bo nikt nie widział z jaką pasją chłonie rozgrywającą się przed jej oczami scenę. A jednak wciąż wstydziła się wyjawić Alexowi tę stronę swej natury.
- Ja... emmm... to krępujące... a ty... co...co... czujesz? - zapytała cichutko, kręcąc nieśmiało tyłeczkiem, jakby zachęcała go do dalszej wędrówki w głąb jej jaskini rozkoszy. Odpowiedział na to bardziej zdecydowanym i głębszym wejściem, przy czym rozchylił nieco palce. Dostosował ruchy do jej ruchów jakby zachęcając aby w nich nie ustawała. Na udzie czuła naprężoną sztywność, jako dowód, jak go to podnieca.
- Czuję… hm… - Nie wiedział co odpowiedział. - Takie patrzenie, podoba się. I też bym tak chciał. - Skubnął płatek jej ucha.
Zamruczała rozkosznie, odchylając w tył nieco głowę, nie spuszczając jednak wzroku ze spektaklu, który się przed nimi rozgrywał. Teraz dla odmiany wieśniak wchodził w swoją małżonkę wolniej, ale jakby pełniej, rozkoszując się jej ciałem.
Aila na ten widok zaczęła się wiercić, jakby nagle zrobiło jej się bardzo niewygodnie.
- To było... pytanie... czy oświadczenie woli? - zapytała cichutko, unosząc się na chwilę na rękach i znów kładąc na sianie. Gdy Alexander ponownie jej dotknął, odkrył, że jest całkiem naga, co go ostatecznie ośmieliło.
Widzieć nie mogła, więc jedynie poczuła jak się przekręca i ocierając o jej skórę zmienia pozycję. Do jego kolana spoczywającego na sianie pomiędzy jej nogami dołączyło drugie wymuszając tym większe rozchylenie nóg. Poczuła go nad sobą, a w chwile później… na sobie.
- Powiedzmy, że… pytanie - odpowiedział lekko drżącym głosem gładząc bok jej ciała. Twarz jego czuła policzek w policzek, też się przyglądał. Było czemu.
- Alex... - szepnęła tonem prośby, lecz trudno było rzec o co prosiła. A może podświadomie to czuł? Wyczuwał jej strach, nerwowość, która sprawiała, że jej skóra była napięta, a dziewczyna wzdrygała się lekko za każdym razem, gdy mąż jej dotykał. A jednak była też rozkosznie wilgotna, jej biodra lekko wypięte, kusiły go swoją krągłością.
- W takim razie... - wróciła do “pytania” - chyba... ci nie odpowiem. - wyczuł, że się uśmiecha.

Rycerz wciąż się jeszcze wahał.
On nie wiedział czy nie posunie się za daleko, ona sama nie wiedziała czy wypada, czy też na ile sama chce. Postanowił zadać pytanie inaczej. Po kilku chwilach poczuła nabrzmiałą męskość na pośladku, a ciepło czubka rozpalonego organu znaczyło drogę po jej skórze aż zadrżała. Pomógł sobie ręką by nakierować go na wejście do słodkiej już całkiem wilgotnej jamki. Nie wchodził jednak. Czekał co zrobi ona. Poczuła jak jego ciało mocniej przygniata ją i… dłonie na piersiach. W tej pozycji był to tak przyjemny chwyt, a Aila patrzyła jak zahipnotyzowana na przyspieszającego znów tempo Mathiasa. Chyba dopiero teraz wielkiemu mężczyźnie udało się w pełni wypełnić drobną kobietkę, która z trudem mieszcząc go w sobie, zagryzała zęby na materii ich okrycia.
- Alex... - znów szepnęła, ale tym razem inaczej. Jakby go poganiała? A może sam chciał to tak interpretować?

Nie mógł wytrzymać ani chwili dłużej.
Poczuła jak wbija się w nią powoli opadając całym ciałem. Dłonie na piersiach zacisnęły się mocniej.
Wzorem Elsy, by zdusić jęk, Aila szybko zagarnęła koszulinę, którą po zdjęciu miała przed sobą i zagryzła na niej ząbki. Wydała z siebie cichy pomruk, kiedy jego palce zacisnęły się na jej półkulach.
I z pewnością nie brzmiało to jak protest.
Być może nad ranem, albo jeszcze tej nocy miał usłyszeć słowa wyrzutu z drżącymi ustami, lub też w gniewie: “coś ty mi zrobił”, ale chyba stara wiedziała co robi dosypując co nieco do naparu. Teraz go to nie interesowało wcale. Naparł na nią wbijając się ile mu natura dała i zaczął się poruszać, choć jeszcze nie tak dziko jak Mathias, który, jak doskonale oboje widzieli, targał biodrami ‘ślubnej’ z fascynującą euforią. Aila wypełniana posunięciami poczuła usta na policzku. Chyba po prostu nie trafił szukając jej ust bo wciąż chłonęła widok naprzeciwko.

A ona nie była w stanie odwzajemnić pocałunku, bo musiałaby wtedy wypuścić spomiędzy zębów materiał, którym tłumiła własne jęki. Ogrom doznania, jakie zafundował jej małżonek sprawiało, że jej ciało buntowało się. Chciała odruchowo cofnąć biodra, uciec... lecz tylko przez chwilę. Znów patrzyła na wieśniaków, na wyraz twarzy Elsy pełen bólu ale i przyjemności. Była zwierzyną swojego męża, była niby... niby zabawka w jego dłoniach, a jednak nie buntowała się. Znajdowała w tym przyjemność i choć kłóciło się to na wszelkie możliwe sposoby z poczuciem wartości młodej szlachcianki, poczuła perwersyjną chęć, by też... zostać sprowadzoną do tej roli.
Poczuła jak dalej szuka jej ust trafiając w skroń, policzek, szyję, aż jego usta trafiły na kącik jej warg i chyba wyczuł jak zagryza giezło. Chyba zrozumiał, bo się cofnął, wciąż jednak buszując w jej wnętrzu. Ręce z jej piersi przepłynęły na biodra gdy się prostował powodując poruszenie w sianie. Aila zauważyła, że i Elsa i Mathias musieli chyba usłyszeć niewielkie zamieszanie, bo zastygli w absurdalnie podniecającej pozie i odruchowo zwrócili głowy ku stryszkowi nad oborą, choć oni nie mogli nic zobaczyć w ciemności panującej w drugiej części chałupy i skrytości siana.
Byli jak przyłapane dzieciaki, ale Alex chyba tego nie zauważył, bo poczuła kolejne pchnięcie spotęgowane lekkim ruchem jego dłoni manewrujących kształtnymi biodrami szlachcianki.

Dziewczyna poczuła jak jej wzrok na moment odleciał z tej rozkoszy. Z trudem powstrzymała się od głośnego jęku, a przecież nie chciała spłoszyć “gospodarzy” którzy nieświadomie urządzili im naprawdę piękny spektakl natury. Nie czując już takiego bólu, Aila chciała pokazać mężowi, że nie musi się o nią martwić, toteż jedną ręką odnalazła jego dłoń na swoim pośladku i przycisnęła palce do jego palców, zaciskając je na krągłości biodra. Zacisnął mocno.
Rytmiczne ruchy przyspieszyły, a Alex żałował.
Och jakże żałował… Wspomniał widok wręcz rozkoszny wypiętych pośladków gdy udawali w noc poślubną. To właśnie wtedy pomyślał, że chciałby uczynić to co właśnie czynił, powoli zbliżając się do pasji Mathiasa.
I ni cholery nic nie widział…
Uniósł lekko jej biodra by mieć lepsze pole do wejść. I znów głębiej, i znów.

Tymczasem naprzeciwko dwójka wieśniaków już chyba doskonale zdawała sobię sprawę co oznaczają szmery i szelest siana.
- Świecę zgaś i kołdrę dawaj - spanikowała Elsa cichym szeptem chcąc wydostać się spod łapsk małżonka.
- Cichaj tam głupia, sobą zajęci… - Mathias jak to mężczyzna w połowie roboty nie był chętny przerwania. Zaczął znów posuwać małżonkę, ale co rzekł, to chyba jeno dla uspokojenia Elsy, bo nerwowo ku stryszkowi zerkał. Aila zdała sobie sprawę, że przynajmniej jedno z tych dwojga zdaje sobie sprawę, że są obserwowani i samo próbuje bezskutecznie przeniknąć mrok ciemności, oraz suszonej trawy.
Alex nabił ją tymczasem mocniej.
Nie zdzierżyła, jęknęła.
Cichutko co prawda, ale Elsa i tak chyba ją usłyszała. Mathias był zbyt zajęty własnym zajęciem, a i pewnie sapiąc coraz bardziej niewiele słyszał poza własnych chrapliwym oddechem.
- Oni wiedzą... - szepnęła do Alexandra z trwogą, ale i podnieceniem w głosie.

Wstrzymał się wpół ruchu i opadł na nią wracając dłońmi do piersi. Znów poczuła jego policzek przy policzku. Poruszył się raz, drugi, trzeci zapewne spoglądając przed siebie. Else chyba uspokoił cichy jęk Aili i uznała, wedle słów męża, że goście baraszkują na sianie, a więc nie skupiają się na nich. Tyle tego, że teraz oboje zerkali ciekawie ku sianu.
- Przecie nic nie zobaczą w ciemności - wydyszał do jej ucha napierając na nią. - Zerkają, a nie widzą nic.
Znów jęknęła, gdy chciała coś powiedzieć, a poczuła jak gorąca męskość mocno rozpycha się w jej wnętrzu.
- Ale słyszą... - szepnęła cicho.
Coraz mniej jednak strachu odczuwała z tego powodu. Było to nawet... w jakiś mroczny sposób pobudzające. Gdy Alexander cofał się, by przymierzyć do kolejnego pchnięcia, ona psotnie zakołysała tyłeczkiem, drażniąc go tym, gdy poruszał się wewnątrz. Chciała by i on miał problemy z opanowaniem się i tłumieniem odgłosów.
Sapnął zabierając jedną rękę z piersi i wracając nią do pośladka. Ucapił mocno, rozchylił, drugą pierś mocniej ścisnął.
- A na zamku to niby nie słyszą - wydyszał szeptem i wbijał się naprężoną męskością w jej miękkie wilgotne ciepło już szybkim tempem. - Jak… wie-dzą… To… co… się wstrzy..mu… jesz. - Zaczął uwijać się prawie tak jak wcześniej Mathias.
Tym razem dziewczyna jęknęła głośno i przeciągle, przez co ciężko było już mieć wątpliwości czym właśnie zajmuje się para gości. O dziwo ten dźwięk jakby dodatkowo stymulował gospodarzy. Mathias natarł brutalnie prawie na pośladki żony, wyciskając i u niej cichy jęk rozkoszy z gardła.

Tylko dlaczego było tak ciemno?
Dlaczego do cholery Alex nic nie mógł widzieć…
Uwijając się w niej już coraz bardziej dziko, sięgnął dłonią w dół i przejechał wzdłuż kręgosłupa Aili, do karku, barku… Ucapił zań i lekko docisnął do miękkiego podłoża.
Znów targnął głęboko biodrami.
Gdy biodra Aili uniosły się wyżej, jej twarz i ręce zapadły się bardziej w sianie. Pomiędzy słomkami dziewczyna wciąż jednak widziała drugą parę. Szlachcianka i chłopka. Blondynka i szatynka. Zamożna i biedna... dzieliło je właściwie wszystko. A jednak teraz obie w podobnej pozycji były brane przez swych małżonków w zwierzęcym akcie miłości.
Alexander, choć rozochocony do granic możliwości wciąż nie był pewien reakcji żony na tę nową dla niej pozycję, wciąż starał się hamować... i wtedy usłyszał z jej ust cichutkie, ledwo słyszalne:
- Jeszczeee…
I wtedy hamować się przestał.


Przycisnął jej kark ile mógł. Obłapiając pośladek zacisnął dłoń mocno jak najbardziej odsłaniając jej kobiecość, w której buszował i naparł jeszcze mocniej i głębiej jakby wbić ją chciał w to siano. Szybkimi ruchami. Tracił nad sobą kontrolę jak podczas ich ślubnej nocy.
Słodkie jęki przeszły w zduszone krzyki. Aila już nie patrzyła, teraz tylko czuła. Czuła zatapiające się w niej ostrze męża, czuła jego ciężar na swoim ciele, czuła jego ruchy tak pożądliwe i napastliwe zarazem... To było czyste szaleństwo, chaos w najbardziej pierwotnej formie, któremu się poddała i z którym cała jej świadomość odpływała. A kiedy wydawało jej się, że nie może być już ostrzej, usłyszała stłumiony przez kołdrę długi jęk ekstazy Elsy, która chyba również nie mogła zdusić w sobie głosu wiedząc co dzieje się naprzeciw..
Wieśniaczka musiała osiągnąć spełnienie sama nabijając się na przyrodzenie męża, bo ten na coraz dziksze zduszone krzyki Aili zastygł przed paroma chwilami jak oniemiały z rozdziawioną japą patrzący w siano. Gdy jego ślubna zaczęła dygotać z rozkoszy nie poruszył się, ale gdy za którymś razem Alex wbił się głębiej, Aila znów krzyknęła tym razem głośniej. Jak przez mgłę widziała, że postawny wieśniak zadrżał i zesztywniał. Jakby mimo tego iż był w Elsie, to krzyk szlachcianki doprowadził go do spełnienia. Tego jednak Aila nie wiedziała, samej będąc już o krok od kresu. Zauważyć to mógł jednak jej mąż, który sam się już ledwo hamował. Opadł na nią całym ciężarem i mocno wbił kilka ostatnich razy, jeden... drugi... zaczął czuć jak dziewczyna sztywnieje.
- Alexander! - ostatni raz usłyszał swoje imię, które było teraz bardziej jednym jękiem niż słowem. Ciało Aili wygięło się w łuk, a włosy z jej odrzuconej w tył głowy rozsypały się na plecach. Znów mógł żałować, że jest zbyt ciemno, aby to widzieć gdyby nie fakt że sam aż krzyknął coś mało artykułowanego naprężając się cały. Poczuła jak rozlewa się w jej jamce jakieś leniwe ciepło. Wcisnął głowę w zagłębienie jej szyi przygniatając ją całą, choć wobec podłoża na jakim spoczywali nie było to kłopotliwym ciężarem.
Drżeli oboje.
- Aila… wyszeptał jej do ucha.




Tymczasem naprzeciw wybuchła mała panika, gdy Elsa zerwała się z łoża i zdmuchnęła świecę. Coś tam się chwile szamotało i szeptało.
To jednak niewiele już obchodziło parę gości. Kiedy Alexander padł na nią, delikatnie chwyciła jego dłoń i powiodła do swoich ust. Musnęła nimi jego palce, a on objął ją mocno spodziewając się reakcji jak wtedy w noc po ślubie.
- Ailo, wybacz… poniosło…
Ugryzła go delikatnie w dłoń.
- A cichaj ty... - rzuciła wesołym tonem. - Lepiej mi powiedz jak my im rano w twarze spojrzymy...
- Nie wiem. Zawsze możemy powiedzieć, że boisz się myszy i stąd te krzyki - zaproponował całując w miękki rozgrzany policzek.
Obróciła się odrobinę ku niemu.
- To była bardzo... bardzo duża mysz... - szepnęła, odnajdując wargami jego usta, a on oddał długi pocałunek.
- I niepocieszona mysz. - Leniwie gładził jej ciało. Nawet z niej nie wyszedł. - Nic nie widziała w tej ciemności, a widoki miałaby zacne.
- Biedactwo... - szepnęła, a on wyczuł, że się uśmiecha. - Myślę... że gdyby nie ta ciemność, to bym chyba... nie dała rady.... - wyznała, poprawiając się wygodniej na słomie. Nie zganiała go jednak z siebie.
- Hm… - wciąż szeptem z ustami przy jej uchu, które muskał i skubał wargami, zastanawiał się na głos. - A gdyby na przykład, zawiązać ci oczy - jego dłoń leniwie przesunęła się po żebrach - to byłoby dla ciebie ciemno, prawda?

Nie odpowiedziała od razu.
Alex poczuł jak ciało dziewczyny napina się w stresie. Po chwili jednak wróciło do poprzedniego ułożenia.
- Musiałbyś mnie chyba też związać, żebym nie uciekła... - wyznała. I teraz on nie wiedział czy mówi naprawdę, czy żartuje.
- Związać? - Zdziwił się. - Przecież nie mógłbym tego zrobić Ailo - powiedział z wyrzutem. - Sznur ociera skórę, rani. Tu bardziej pasują kajdany - powiedział żartobliwym tonem i pocałował w szyję.
- C...co?! - młoda szlachcianka chyba nigdy nie słyszała o tego rodzaju praktykach. Od Alexandra więc zależało na ile będzie chciał wyedukować swoją śliczną żonę.
- Nic, nic, nie strofuj się tak. Zażartowałem jeno. - Uznał, że nie ma co drążyć, szczególnie, że sam jakoś nigdy o tym specjalnie nie myślał. - Gdy wrócim na Kocie Łby - postanowił zmienić nieco temat - rzekniesz, że chcesz coś bym w łożnicy uczynił, to uczynię cokolwiek by to było. Za to tu na sianie. Bom prawie zmysły tu z tobą utracił. - Znów leniwie pogładził jej bok, od piersi po biodro.
Zamruczała, lecz tym razem był to bardziej senny pomruk niż rozkoszny.
- Myślę, że... jeszcze o wielu rzeczach nie wiem... które bym chciała... - szepnęła, tuląc się do niego.
- Mhm… - Objął ję tym razem obiema rekami.
- A ja myślę, że już chyba wiem na czym moc tych ziół polega - powiedział.
Że leżeli leniwie po wyczynach miłosnych nawet nie zmieniwszy pozycji i wciąż w niej był, poczuła o czym mówi.

- Dobrze jeno, że mała szczypta ziół nigdy zbyt długo nie działa - wymruczał całując jej kark, szyję, skroń.
Przeciągnęła się odruchowo pod wpływem tego dotyku.
- Dla kogo dobrze...? - zapytała sennym głosem.
- Śpij… - Czując pod sobą zgrabne, jędrne i gorące ciało dziewczyny znów poczuł jak się w niej rozwija i pęcznieje. Ale nie poruszał się. Skrył twarz w jej włosach czując, że będzie to dla niego ciężka noc.
Po chwili usłyszał jej równy oddech i choć wydawało mu się, że z powodu ziół od starowinki sam będzie męczył się do rana, zasnął niedługo potem.
W niej.

 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 30-09-2017 o 18:21.
Mira jest offline