Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2017, 08:11   #20
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Kolejne podobieństwo Morgan do Jednookiego, Scarlet zobaczyła nad ranem. Najpierw do jej nozdrzy dotarł zapach tytoniu alchemiczki, chwilę później poczuła dłoń na swojej twarzy. Gdy założyła gogle, zauważyła że Hanlon jest już ubrana, a w pomieszczeniu jest na tyle ciemno, że musi dopiero świtać.
- Witaj śliczna. - Morgana uśmiechnęła się.
- Czemu mnie budzisz? - wymruczała zeźlona w poduszkę.
- Mogłam albo napisać ci wiadomość pomadką na piersiach albo obudzić. - Hanlon ucałowała Scarlet w ramię. - Będę tutaj koło 10-tej, dobrze?
Blind zamruczała coś w poduszkę i to raczej nie było miłe pożegnanie. Obróciła się na drugi bok i zakryła kołdrą. Morgana klepnęła ją w tyłek i po chwili Scarlet usłyszała jak otwiera i zamyka za sobą drzwi. Po chwili znów zapadła w błogi sen.

Obudziło ją dopiero klepnięcie w goły tyłek. Gdy się przekręciła stała nad nią Roma. Miała na sobie jedne z jej spodni i uśmiechała się szeroko.
- Ktoś tu sobie zaszalał. - Ruda wyszczerzyła się. - Wstawaj, jestem głodna.
- O, jednak wcisnęłaś ten tłusty zad... - wymruczała Blind, powoli podnosząc się z łóżka - Kolejna nimfomanka mi się trafiła... - zamarudziła, po czym dodała - Morgana pojedzie z nami. Pomoże nam znaleźć księgę w zamian za możliwość badania jej przez dwa dni zanim wrócimy po Donovana. O Tomie jej nie mówiłam. I nie chcę mówić. Kapiszi?

Roma rozsiadła się w jednym z foteli.
- Okazuje się, że też masz całkiem konkretne poślady. Może to dlatego twój ulubieniec tak chętnie się do nich dobierał. - Ruda sięgnęła po jakiś przedmiot na ziemi, który okazał się być odrzuconą przez Scarlet kostką. - Towarzystwo Morgany może przyspieszyć wszystko.

Blind cieszyła się, że chociaż wyraz jej oczu skrywają gogle. Odwróciła szybko głowę i zaczęła szukać w torbie jakichś czystych ciuchów na przebranie.
- Ma tu wrócić około 10 i wtedy wyruszamy. Oficjalna wersja jest taka, że potrzebujemy przepisów z księgi do uratowania dwóch przyjaciół. Co w połowie poniekąd jest prawdą. Póki jesteśmy we dwie, masz jakieś jeszcze pytania niezwiązane z moją dupą?
- Jak ci szła gra w kości? - W głosie Romy pojawiło się rozbawienie. - A tak serio. Mam nadzieję, że Morgana ma jakiś pojazd, bo nie miałam czasu zająć się Igo. Powiedziała ci chociaż, coś konkretnego, czy tylko się zabawiałyście?
- A co rozumiesz przez konkret? Nie chciałam jej za bardzo wypytywać, bo głupia nie jest. Zależało mi raczej na tym, żeby mnie polubiła. I weź się tak nie gap, co? - Scarlet właśnie zapinała koszulę.
- Obiecywałaś mi całusa, daj się chociaż nacieszyć widokiem twojego wycałowanego ciała. Nasza nowa koleżanka jest rzeczywiście namiętną osóbką. - Roma bez skrupułów bawiła się jej kosztem. - Może mówiła gdzie mamy tego szukać?
- Pierdol się Roma. A ja popatrzę. Nie mówiła, ale to sama potrafię wykoncypować. Pewnie w ruinach laboratorium mojego ojca. - powiedziała jakoś tak bez emocji, wciągając na tyłek spodnie.

Ruda spoważniała.
- Twój ulubieniec tu był, wiesz? - Roma odwróciła wzrok, chyba głównie dlatego, że Scarlet zasłoniła resztki golizny. - Podobno nieźle zabawił się kosztem twojej kochanki. Przynajmniej tak twierdzi Tatiana.
- Ja w ogóle o nim nie wspominam, czułam że coś zjebał... - Blind odruchowo sięgnęła na stolik po cylinder, ale potem przypomniała sobie o założeniu bycia incognito. Westchnęła i podeszła do Romy - No cóż za nowość w jego wypadku... Znasz więcej szczegółów?
- Chyba ją zgwałcił, ale wiesz… to plotki służby. - Roma wzruszyła ramionami. - Nie wiem czy nawet nie ma z tego dzieciaka.

Scarlet ruszyła w kierunku drzwi, nic nie mówiąc. Dopiero kiedy je otworzyła, zapytała:
- To idziemy na to śniadanie czy nie?
- Tuż za tobą, kochanie. - Roma podniosła się z fotela i podeszła do Blind biorąc ją pod ramię.

Śniadanie było chyba standardem gdy ktoś zatrzymywał się na noc. Ich stolik był przygotowany. Mijając zegar w hallu Scarlet zauważyła, że jest już po 9-tej.
- Chcę jak najszybciej opuścić miasto, ale potem musimy się zaszyć i naprawić Igo. W mieście będzie nam potrzebny. - powiedziała nad posiłkiem do rudej.
- Trzeba by, tylko gdzie? Ryzykujemy las, czy zatrzymamy się przy szlaku?
- Chyba nie wszędzie tu mają tajne laboratoria pod ziemią. Zaryzykowałabym las.

Roma upiła kawy obserwując wejście.
- Nie obawiam się laboratoriów tylko czy te urocze dziewczęta cię nadal nie szukają.
- I po czym by mnie miały rozpoznać, jeśli przestałam nosić cylinder, a włosy mam związane w kok?
- Dobra, spróbujemy las. - Roma wzruszyła ramionami i zabrała się za kończenie śniadania. - Nie ma to jak romantyczny wypad we trójkę.
- Ty sobie nie żartuj. Morgana faktycznie może być chętna. - odparła z westchnienie Blind, po czym zapytała - A jak ty się wczoraj bawiłaś?
- Było milutko, lokal ma dobrze wyszkolone dziewczyny. I całkiem nieźle wyposażony barek. - Roma uśmiechnęła się. - Nie martw się nie nadwyrężyłam za bardzo funduszy. Tatiana po tym co mi wyśpiewała, raczej nie poprosi o zapłatę za noc.
Scarlet odpowiedziała jeszcze szerszym uśmiechem.
- Potworzyca. - powiedziała nie bez uznania.
- Po prostu miałam ochotę się na kimś powyżywać. - Wzrok Rudej skupił się nagle na drzwiach. - Chyba przybyła nasza nowa towarzyszka… z osobą towarzyszącą.

Gdy Scarlet obejrzała się do środka lokalu rzeczywiście wkroczyła, ubrana w podróżny strój Morgana. Do jej uda przyklejone było dziecko.


- Chyba w plotkach jest odrobina prawdy. - Roma uśmiechnęła się szyderczo, podczas gdy Hanlon pomachała do nich.

Blind siedziała jak zaklęta. Nie odmachała, nie skrzywiła się, w ogóle gdyby nie oddychała, można by przypuszczać, że zamieniła się w kamień. Morgana podeszła do nich i wtedy Scarlet dojrzała oczy małej, identyczne jak oko Toma.
- To moja córka Laura. Odstawimy ją do Chelmsford, dobrze? - Alchemiczka potarmosiła czuprynę dziewczynki.
- Tego nie było w umowie. Może być niebezpiecznie... - odezwała się w końcu Blind, przyglądając się dziecku.
- Nie mam jej z kim tutaj zostawić. - Mała przypatrywała się Scarlet uważnie. Musiała być zafascynowana jej goglami, ale Blind zdawało się, że obserwuje ją zupełnie jak Jednooki. Jakby zachłannie, w końcu mała rozchyliła usta, wskazując palcami na Moore.
- Ciocia.
Roma parsknęła głośnym śmiechem.

Scarlet zerknęła na Morganę.
- Myślałaś, że mnie to zmiękczy? - zapytała wciąż spokojnym tonem.
- Po prostu nie mam wyboru. Albo bierzesz nas razem, albo nie jedziemy. - Alchemiczka zacisnęła dłoń na ramieniu córki.
- Więc pogadaj ze mną jak człowiek, a nie ciociuj mnie za pośrednictwem młodej. Dzieci mnie nie ruszają, są natomiast kłopotliwe w trakcie podróży, gadają, hałasują, ciągle chcą siku i jeść... - mówiła teraz bardziej do dziewczynki niż do jej matki.

Mała spoważniała i na chwilę wydęła policzki.
- Nie mówiłam jej co ma mówić, trochę nie mam w tym interesu. Jesteśmy taką transakcją wiązaną. - Morgana nie wydawała się zrażona, na to Laura obróciła się w stronę Romy.
- Ciocia? - W jej głosie pojawiło się powątpiewanie.
- A czemu nie. - Ruda podniosła się. - Choć mała, pomożesz mi zgarnąć rzeczy, a mama i zła ciocia pogadają.

Dziewczynka przytaknęła i ruszyła za Romą, w stronę pokoi. Hanlon zajęła miejsce Rudej i napiła się kawy z jej kubka.
- Nie miałam z kim jej zostawić.
- Rozumiem, ale nie lubię być stawiana przed faktem dokonanym. - odparła Blind - Mogłaś wczoraj powiedzieć. Teraz natomiast stawiasz mnie w sytuacji wóz albo przewóz, gdzie w każdej opcji jestem stratna względem wczorajszych ustaleń. Chyba że chcesz mi coś zaproponować w zamian za zapewnienie małej bezpieczeństwa na drodze.
- Myślałam, że ją komuś opchnę. Też nie chcę ryzykować. - Morgana prychnęła.
- Ja się zgadzam, ale chcę coś w zamian. - powiedziała Blind, kończąc swoją herbatę.

Hanlon odpaliła papierosa.
- Co chcesz w zamian? To nie jest tak, że mam wiele rzeczy do zaoferowania. - Alchemiczce wyraźnie nie podobała się ta sytuacja.
- Nie wiemy co nas tam czeka. To proste, będziesz mi winna przysługę. - powiedziała z lekkim uśmiechem Scarlet, po czym dodała - Czy jest coś jeszcze, o czym powinnam wiedzieć a mi nie powiedziałaś?

Morgana uśmiechnęła się oceniając Scarlet spojrzeniem.
- Jesteś pewna, że to nie było sześć kostek?
Blind jednak nawet kąciki ust nie drgnęły.
- Co z ojcem małej, nie będzie jej szukał? - zapytała, czując się jak ostatnia szuja.
- Jej ojciec nawet nie wie, że Laura istnieje. - Hanlon wygasiła papieros w jakiejś pustej szklance.
Scarlet skinęła głową.
- Będziemy musiały na trochę zjechać w las, trzeba naprawić w pełni golema zanim wjedziemy w miasto. - wyjaśniła zdawkowo, najwyraźniej błądząc myślami gdzieś indziej.
- To ty tu się spieszysz. Ja was poprowadzę jak już będziemy w Chelmsford. - Blind czuła na sobie wzrok alchemiczki. - Chciałabyś mieć dzieciaka? Wyglądasz jakby ci coś siedziało w głowie.
- Chciałabym go tu nie mieć. - burknęła w odpowiedzi, wstając od stołu - Zbieramy się.
- Dobra, zabiorę małą i spotkamy się przed budynkiem. - Morgana wstała i ruszyła w stronę piętra. Gdy Scarlet podążyła za nią natrafiła na kobietę z obsługi. Na szczęście okazało się, że nie będzie miała problemu z uregulowaniem rachunku. Lokal był drogi, ale dzięki “oszczędności” Romy nie zostały bez grosza. Nadal miała też Cruor, który udało się jej odnaleźć w laboratorium.

Morgana pomogła rudej znieść rzeczy. Wyglądało na to, że kobiety już zaczęły się dogadywać. Hanlon postawiła jakieś pakunki przed Scarlet i pocałowała ją w policzek.
- To czekamy na zewnątrz. - Chwyciła małą za rękę i poprowadziła ją w stronę wyjścia.

- Brakuje tu Donovana. - Roma uśmiechała się, ale Scarlet znała ten uśmiech. Szyderczy i sceptyczny.
- Spierdalaj. - obdarzyła serdecznością przyjaciółkę Blind - Niby co miałam robić?
- Jakbym miała pomysł, to bym ci go zdradziła przy stole. - Roma spochmurniała. - Chodźmy załadować te rzeczy.
Blind skinęła głową i dołączyła do rudej.

Igo czekał na nie przy motorze, wykonując swoją ulubioną w ostatnich dniach czynność jaką było poruszanie niesprawną nogą. Scarlet zaczynała dostrzegać w tej czynności oznaki irytacji, na tyle na ile golem był w stanie pokazać oznaki czegokolwiek. Roma zabrała się za mocowanie rzeczy na motocyklu.
- Znów bawimy się w dwie siostry? - Powiedziała cicho, tak by tylko stojąca obok Blind mogła ją usłyszeć.
- Owszem, nie wiemy kto nas wtedy zapamiętał.
- Chyba trzeba by uprzedzić Morganę. - Roma na chwilę odwróciła wzrok od sprzączek. - Albo damy jej znać by zaczekała przy lesie.

Blind skinęła głową.
- W sumie tak będzie bezpieczniej, jak nas razem nie zobaczą, niech sama wyrusza z dzieciakiem, spotkamy się za bramą miasta przy pierwszym skrzyżowaniu. Wolałabym żebyśmy wchodziły w las już we trzy...znaczy cztery.
- To chwytaj swego rączego rumaka i jej powiedz. - Roma uśmiechnęła się gdy udało się jej wszystko zamocować. - Zerknę jeszcze na Igo i już dołączamy.
Blind nie pozostało więc nic innego jak podejść do Morgany i jej córki. Hanlon dosiadała motory podobnego do tego, którym jeździła Roma. Tylko wzbogaconego o dwie duże walizki i siedzonko dla małej. Do tego widać było, że maszyna należy do alchemika, gdyż niemal cała usprawniona była cruorem.


- Słuchaj, ugadałyśmy, że bezpieczniej dla wszystkich będzie jeśli ty z dzieciakiem przejdziesz bramę sama a my z Romą we dwie, trzymając się bajki, z którą tu wlazłyśmy. Spotkamy się przy pierwszych rozstajach dróg, więc idźcie traktem, dobra?
- Dobra. - Morgana spojrzała na nią lekko podejrzliwie, ale po chwili zajęła miejsce na motorze. Gdy uruchomiła silnik, wydał on z siebie nienaturalnie cichy pomruk. - Widzimy się przy rozstaju.

Po chwili odjechała, pozostawiając Scarlet samą. Z tego co udało się zaobserwować dziewczynie w goglach miasto już żyło swoim normalnym rytmem. Udało się jej nawet dostrzec straż, przecinającą kartki na pobliskiej tablicy ogłoszeń.
Starając się nie wychodzić z tłumu, ruszyła w tamtą stronę, chcąc obejrzeć nowe/zdjęte ogłoszenia. Nie tylko ją zainteresowały nowości i przy karczmie, na której wisiała tablica, zebrała się spora grupka. Straż skręciła w sąsiednią uliczkę i ruszyła dalej.

Na tablicy nie było ogłoszeń o Whiskey, które widziała jeszcze poprzedniego dnia. Za to bez trudu rozpoznałą kilka nowości. Kilku starych “znajomych” z boltsów. Była też niemal pewna, że coś co przypominało czarownicę w cylindrze i goglach było nią. Upewniła się widząc podpis.

Cytat:
Za schwytanie partnerki Jednookiego - Blind 4 000 sztuk złota.
Szybko zawróciła, by dołączyć do rudej. Kiedy ją spotkała, zdjęła gogle i rzekła:
- Stało się, Whiskey pękła. - powiedziała, po czym jednak uśmiechnęła się wisielczo - Na szczęście rysopis jest mało podobny. Widać stara flądra zapamiętała mnie jako wiedźmę w kapeluszu, toteż myślę, że bez cylindra i gogli będziemy bezpieczne. Problemem jest jednak to, że... będę ślepa, dopóki nie wyjedziemy za bramy.
Roma przyglądała się jej chwilę bacznie.
- Hm… stara wiedźma w kapeluszu u goglach. Jak dla mnie pasuje. - Ruda podała Igo wodze konia i mogły pomału ruszać.

Przedarcie się przez bramy się sprawiło im zbyt wielkiego problemu. Musiały odstać co nieco w kolejce chętnych, gdyż straż postanowiła dokładnie sprawdzać każdego przejeżdżającego. Wypytywano wszystkich kogo widzieli w mieście i gdzie spędzili noc. Roma pogadała chwilę ze strażniczką i mogły jechać dalej.
 
Aiko jest offline