Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2017, 13:02   #343
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-No cóż. Było, minęło. Nie wiele mnie to wysiłku kosztowało- uśmiechnął się. Mężczyzna odwrócił się na pięcie i ruszył powoli w kierunku zameczku -[i]To ja wysłałem ci wiadomość, byś się spieszyła -Dobrze, że zdążyłaś. On już czeka. Jesteś gotowa go poznać?- spytał niebianin.
Panna Oakenfold spojrzała na Balthazaara jakby szukając u niego podpowiedzi. Prawdę mówiąc nie czuła się gotowa. Palcami przeczesała kruczoczarne włosy i w końcu przemogła się, ruszając za niebianinem.
- Odpocznij sobie - rzuciła przez ramię do smoczydła, dając mu tym samym znać, żeby został w ogrodzie. Paladynka nie wiedziała co zrobić z rękami więc w końcu skrzyżowała je przed sobą. - Jak ci na imię? - zapytała mężczyznę. - Skąd mój dziadek ciebie znał? - dopytała.
-Nazywają mnie Michael. Choć to nie moje prawdziwe imię. Raczej nie potrafiłabyś go powtórzyć…- szedł spokojnym krokiem, lecz i tak musiał co kilka metrów przystawać by Venora mogła go dogonić. Pamiętała jego prawdziwe oblicze z tamtego wspomnienia, gdy po przegranej walce z demonem odsyłał ją z powrotem na ziemię. Miał bladozieloną skórę i pierzaste skrzydła, lecz rysy twarzy pozostawały identyczne..

-Twój dziadek znał mnie tylko odrobinę. Nie tak jak twój mentor - Morimond- spojrzał na nią unosząc przy tym brew.
- Balthazaar wspominał, że sir Morimond miał wpływowe znajomości sięgające niebian... - Venora pokręciła głową wciąż nie mogąc w to uwierzyć. Szczerze mówiąc w tej chwili czuła się bardziej jakby śniła niż, że działo się to naprawdę. O ironio jej koszmary były bardziej rzeczywiste. - Mój mentor zadał sobie wiele trudu, żeby się mną zaopiekować - dodała. - Czy ja naprawdę jestem aasimarem? - dodała kolejne pytanie.
-Myślę, że tak choć werdykt wyda twoja świątynia. Czy przypadkiem nie przeszłaś już pierwszej próby?- spytał zerkając na nią z ukosa. Jego głos był donośny i tubalny.
- Chyba nawet dwie. Pierwsza to opinia Marret, druga to ta od której się wszystko zaczęło, gdy kwas smoczydła nie wypalił mi twarzy... - przyznała. - Kolejną próbę, naznaczoną mi przez Marret, podejmę wracając stąd - lekko się uśmiechnęła gdy przypomniało jej się, że aasimarka którą miała spotkać zajmowała się walką z orkami. Możliwym było, że owa rudowłosa kobieta może się zdziwić jeśli w wyniku działań Venory i jej towarzyszy orkowie faktycznie się wycofają z powrotem na tereny do tej pory okupowane przez nekromantów. Zdała sobie też sprawę z tego, że brat Foigana teraz był wolny skoro liga została zniszczona. - Koszmary znów mi wróciły. Zbiegło się to ze śmiercią mojego mentora - wyznała.

-Morimond wziął wiele na barki, by ułatwić ci twoją misję. Teraz kiedy go zabrakło część problemów stanie się dla ciebie bardziej realna, ale nadal masz wokół siebie osoby, które wesprą cię w każdy możliwy sposób- odpowiedział w taki sposób jakby nie przyjmował do wiadomości skarg na temat jej koszmarów. Chyba nawet nie chciał słuchać o ich treści.
Po chwili dotarli do kamiennych schodów i wielkich drzwi. Wielki hol był nieco zaniedbany, ale widać tu było podobny styl jak w izbach Morimonda.
-Schodami na górę- wskazał ręką wijące się w kształcie rogala schody na piętro.
Paladynka zaniechała uskarżania się na swoje sny. Więc resztę drogi pokornie milczała i starała się nadążać krokiem za Michaelem. Wspomnieniami wróciła więc do treści listu który przekazał jej Balthazaar. Zastanawiało ją co to za księgę ma dla niej do przeczytania ów mędrzec Simon.
Zatrzymała się przed stopniami i zadarła głowę w górę patrząc dokąd one prowadzą. W końcu kierowała wzrok na niebianina i skinęła mu głową. Najwidoczniej mężczyzna nie miał zamiaru wspinać się z nią po tych schodach.
- Dziękuję za wszystko - powiedziała i ruszyła stopniami w górę, pierwsze mijając powoli, by w końcu zacząć przeskakiwać po kilka by jak najszybciej zobaczyć się z tą ważną dla niej personą.


Wspinaczka na górę trwała kilka męczących chwil. Na szczęście Venora była przyzwyczajona do podróży od wielu tygodni, a każda wyprawa bez zbroi była znacznie łatwiejsza dla jej ciała. Na górze czekał ją korytarz prowadzący do jedynej na piętrze komnaty. Venora podeszła bliżej. Drzwi były lekko uchylone. Przez wąską szparę rycerka dostrzegła wielkie łoże z puszystą kołdrą, oraz smukłą sylwetkę leżącej w niej osoby. Venora chciała zapukać, ale ze środka dobiegł ją głos starca
-”I pojawi się wybraniec w blasku chwały, która uprzedzi go w każdym zakątku ziemskiego padołu. Otoczą go sprzymierzeńcy, twardzi i niezłomni jak stalowa tarcza. A strzec go będzie bestia o anielskim sercu i niepohamowanej żądzy boju.”-
Rycerka zatrzymała się wpół kroku speszona tymi słowami. Nie dało się ukryć, że pasowały one idealnie do jej osoby, lecz ostatni sen wprawił ją w wielkie zwątpienie co do jej bycia wybrańcem. Wyprostowała się jednak i zbliżyła do mężczyzny.
- Wybacz, że tyle musiałeś na mnie czekać. Byłabym wcześniej, ale tak wiele się w międzyczasie wydarzyło... - odezwała się. Uśmiechnęła się przyjaźnie. - To tobie na imię Simon? - zapytała darując sobie przedstawianie siebie, bo pewnym dla niej było, że on już ją znał.


-Usiądź dziecko- rzekł starzec odsłaniając skraj łóżka od kołdry. -Jesteś piękna- uśmiechnął się. Miał pomarszczoną twarz, a jego wiek sięgał może i nawet stu lat.
Panna Oakenfold zrobiła jak polecił. Odsunęła jeszcze bardziej kołdrę i przysiadła obok mężczyzny, wpatrując się w jego twarz, zastanawiając o co pytać.
- Moje sny... Czym one są? Tylko koszmarem, opętaniem czy może wizją tego co ma się wydarzyć? Ostatnio stały się jeszcze bardziej realne - zaczęła.
-Twoje sny musisz sama interpretować. Ja jedynie mogę ci powiedzieć o moich snach- odparł spokojnie, a każde słowo sprawiało, że zdawał się być jeszcze bardziej zmęczony.
Venora nie wiedziała czy powinna czuć się zawiedziona tą odpowiedzią, ale uznała, że na razie będzie słuchać, a wnioski będzie wyciągać później.
- Dobrze, opowiedz mi o nich i wskażesz gdzie mogę znaleźć księgę, którą kazał mi Morimond przeczytać. Ale gdy poczujesz się zmęczony to powiedz. Mam tyle czasu ile potrzebujesz - odparła mu.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline