Erna dyskretnie oświadczyła dość niepocieszającą wiadomość o wysłaniu przez Burmistrza kogoś po pomoc. Kwestia czasu gdy miasteczko zostanie odcięte od świata i będzie umierać na dziwną chorobę. Otto nie chciał by tak skończyli ci ludzie i wiedział, że musi działać.
Gdy wyszli z kapliczki skinął na kompanów. Przedstawił swoje odkrycie.
- Gdy byliśmy na placu i robiło się zamieszanie to wydarzyło się coś.-
Rozejrzał się upewniając się że nikt ich nie podsłuchuje.
- Ta sama aura i moc była w ciałach niektórych ludzi na placu co ta co jakiś czas temu we wiosce Dziadygi.- Spojrzał na Lenatra i Oskara. Oni byli wtedy z nim podczas tej walki.
- Podobne plugawe moce krzątają się w tym mieście i mają jakiś cel.- Mówił spokojnie ściszonym głosem.
W końcu wszyscy podzielili się swoimi spostrzeżeniami i Otto zamyślił się przez chwilę.
- Skoro są tamci chłopi to i Dziadyga. Muszę z nim pomówić.- Stwierdził i pożegnawszy się ruszył do domu Burmistrza.
Widdenstein zamierzał u zwierzchnika świeckiego dostać zgodę na rozmowę z skazanym na śmierć heretykiem. Musiał się też dowiedzieć ile czasu mogą mieć przed dotarciem pomocy po którą posłał. Musiał się speszyć. Z pismem,
które liczył, że otrzyma od władyki miasta uda się do strażnicy i bez większych problemów będzie mógł porozmawiać z Dziadygą. W końcu on też widział to co on w tamtej wiosce i był potężnym czarodziejem. Otto musiał sprawdzić czy to nie jego sprawka w co wątpił, ale trzeba było sprawdzić i wypytać czy coś wie o tych pielgrzymach i magii, która wtedy przelała się przez wieś i teraz zalęgła w niektórych z obecnych w tym mieście.