Sierżant starał się ogarnąć sytuację. Spojrzał na Waltera,
który patrzył na niego z wyrzutem, że musi pływać gdy Oleg zabrał linę i wskoczył do wody.
- Cholera. Miałeś rzucić ją tamtym.- Wskazał na do tej pory prowadzących konie przewoźników. - A ten na brzeg! Bież się za tyczkę w takim razie.- Rozkazał cyrkowcowi trzymając już swoją.
- Wszyscy do...- Nie dokończył gdy nastąpiło uderzenie. Tym razem Gustaw stał stabilnie na nogach i utrzymał się. Tyczka w jego ręku chwilę przed uderzeniem pękła i barka płynąca za nimi władowała się i ich.
Baron łapał przez chwilę powietrze nie mogąc nic powiedzieć. Gdy wreszcie odzyskał siłę i mógł mówić krzyknął.
- Wszyscy do brzegu z tą łajbą!- Rozkazał silniejszym i zwrócił się do Berta. - Łap wiadro i idźcie z Leo sprawdzić czy woda się nie wlewa i postarajcie się żeby ta łajba nie zatonęła przed dotarciem do brzegu.-
Gustaw był wściekły. Jego ludzie nie do końca posłuchali jego rozkazów z ukrytymi sugestiami. ~ Czy do nich tylko łopatologicznie dociera.~ pomyślał i jego wzrok zatrzymał się na Detlefie.
- A Ty co!? Do tyk i pomagaj!- Rozkazał blademu khazadowi. Niepewnie von Grunnenberg rozglądał się za Gruberem. Czy aby nie było go na łodzi z którą się zderzyli. Lepiej żeby nie widział Kaprala w tak tchórzliwym położeniu. W ogóle lepiej by nie dowiedział się jak dowodzi Ostatnimi bo tym razem nie sądził, że mu się upiecze.
- A wy czemu za tyki nie łapaliście?!- Ryknął do załogantów z drugiej łajby. - Łapcie za nie i do brzegu śmierdzące lenie!- Tym razem krzyknął na obydwie łajby.