Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-09-2017, 09:27   #141
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
I przyszedł ten dzień, że Abelard porządnie, acz z początku ostrożnie narąbał się z kolegami. Czy może lepiej rzec: w rozumieniu Abelarda był narąbanym, bo Duży Karl określiłby raczej stan cyrulika jako "lekko kurwa wcięty". Dla stroniącego od popijaw młodzieńca było to zgoła nowe doświadczenie: odkrył w sobie pokłady krasomówstwa, których się nie spodziewał, obudziły się w nim również tłumione dotychczas chucie... I tak, wstawszy rano z resztą kompanii, obudził się Abelard z sakiewką lżejszą o kilka (jeśli nie kilkanaście!) koron przegranych w kości z kimś z Ostatnich. Lekkość jaką czuł w podbrzuszu wraz z pieczeniem otartych części męskich kazały zaś przypomnieć sobie dłuższy pobyt na zapleczu karczmy, gdzie potężna matrona z wąsem, bardziej przypominająca ogra niż kobietę, uruchomiła na nowo to, z czego chłopak korzystał z rzadka ja mężczyźnie bogowie przykazali...

Przeciągnął się i z szerokim uśmiechem na ustach (sic!) westchnął by zaraz donośnie beknąć z jedynie nieznacznym ukłuciem wyrzutów sumienia (SIC!). Nie zważając na nieco zaskoczone spojrzenia towarzyszy (był to bowiem bezprecedensowy przykład wylewności Abelarda), zaczął pakować się mimo kolejnej nowości utrudniającej to zadanie: kaca.

Gdy ruszyli na nabrzeże i czekali na załadunek, Nossenkrap zastanawiał się jak mógł nie zauważyć, że Leo była kobietą. Wszak po akcji trafiła ona do szpitala garnizonowego, gdzie i ją opatrywał Abelard - a jeśli nie cyrulik, medyk garnizonowy musiał to zauważyć! Ale najwyraźniej uznał, że w oddziale po prostu jest kobieta i przeszedł nad tym do porządku dziennego... Parsknął rozbawiony własną urażoną dumą i wraz z pozostałymi rozpoczął załadunek na barkę.

Abelard nie miał tak złego zdania o transporcie rzecznym jak reszta ferajny. Z licznych podróży ze Starym pamiętał wiele momentów, gdzie bez uprzejmości flisaków on i jego mentor nie zdążyliby na drugi brzeg przed zawieruchą lub skończyli w żołądkach wilków. Nie wspominając już o tym jak istotne dla handlu Imperium były szlaki wodne...

Słysząc plusk wody i ostrzegawczy krzyk Loftusa w pierwszym momencie Abelard uznał, że do wody wpadł krasnolud: zauważył wpadającego w toń złotego "karla" i rzucił się za nim z właściwą mu oszczędnością. Jednak szybki rzut oka pozwolił na odnalezienie Detlefa wśród nieprzemoczonej (jeszcze) załogi barki - niemal równocześnie niczym rozpędzony powóz kurierski przeleciał przed Nossenkrapem Oleg, zwiastun niepotrzebnych i potencjalnie groźnych dla życia wszystkich konsekwencji.

Na szczęście Baron nie tracił czasu i już obdzielał wszystkich zadaniami. Niewiele myśląc Abelard również chwycił wolną tyczkę i naśladując innych jął wspierać pracę "barkowych" bądź szykować się na osłabienie uderzenia nadpływających barek.
 
Goel jest offline  
Stary 29-09-2017, 13:38   #142
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Pili tęgo i bez wyjątku. Pili i jedli, jakby już na długo mieli zapomnieć o takich przyjemnościach. I tak też mogło być, w końcu jutro mieli wyruszyć w kierunku wrogiej armii. Może rzeczywiście była to dla nich ostatnia okazja, żeby sobie dogodzić?

Wszystko szło przewidywalnie aż do czasu, kiedy okazało się, że zagraniczny cudak jest... babą. I to nie dlatego, że jak większość człeczyn był miętki niczym... elf, ale podobno naprawdę był babą. Podobno, bo niby nikt nie sprawdzał, ale któż inny ganiałby po mieście w sukience... Z drugiej strony to zagraniczny cudak i może tam takie rzeczy są na porządku dziennym? W każdym razie szeregowy Balista DeLasso czy jak mu tam było twierdzi, że jest babą i łazi w zakonnej sukience. Ciekawe, dlaczego ujawnił się dopiero teraz? Może spróbował szczać na stojąco i się wreszcie domyślił?

Generalnie świeżo awansowany kapral zamierzał pozostawić ten problem sierżantowi. W końcu skromny kapral nie jest godzien dyskusji z kapłanami (ani takimi, którzy za takowych się podają twierdząc przy tym, że wcale nie są chłopami, tylko babami), a od uczonych dysput są oficerowie i prawie-oficerowie. W końcu nie wypada kazać duchownej kopać dołów na latryny, prawda?

* * *

Następnego dnia, po pokonaniu przejściowych trudności będących skutkiem upojnego wieczoru kapral stanął przed sporym problemem.

Rzeka. Barki. Konie.

Choć za nic nie przyznałby się do tego głośno na sam widok czegoś głębszego od kałuży dostawał choroby morskiej, a te kilka zbitych byle jak ze sobą desek unoszących się na wodzie zwanych tu szumnie barkami nie budziło w nim ani krzty zaufania, a na domiar złego miało toto być ciągnięte przez te wredne kopytne bydlaki, które nieustannie rżały szyderczo i szeptały między sobą knując przeciwko biednemu khazadowi.

Dość powiedzieć, że wyłącznie dzięki silnej woli (wspartej ukradkiem przez kilka solidnych łyków samogonu z butelczyny, którą jakaś dobra dusza podrzuciła do jego plecaka) zdołał wejść na coś, co tutejsi nazywali pokładem i zająć miejsce jak najdalej od burt. Dobry nastrój z wczorajszego wieczora prysł niczym bąk z grobiego zadka, a wszyscy zbliżający się do brodacza słyszeli coś w stylu "Spierdalaj", czy "Jest pod pokładem", przy czym kapral doskonale zdawał sobie sprawę, że ta krypa pod pokładem ma wyłącznie wodę.

* * *

Powstrzymał się, gdy Baron polecił mu przywołać Frietza do porządku. Ze zbolałą miną ruszył dupsko i znalazł wspomnianego zlizującego resztki trunku z szyjki dopiero co opróżnionej butelki.

- Frietz... - siadł przy nim, stawiając obok wiadro z wodą zabrane jakiemuś majtkowi. - Podpadliście sierżantowi, który mi teraz truje dupę, żeście pijani jak świnia i dyscyplinę psujecie. - Wyłuszczył sprawę. - A ostatnie co mam ochotę robić, to łazić za wami i pilnować, żebyście nie chlali więcej na służbie. Ale sierżant się wkurwi, jeśli znowu zobaczy was w tym stanie, zatem pozostaje mi tylko jedno... - mówiąc to chlusnął zawartością wiadra na Olega i poczekał, aż ten złapie oddech.

- Następnym razem wylądujecie na sznurku za burtą i zaznacie dłuższej kąpieli. Ucztować skończyliśmy w nocy, teraz jesteście na służbie i musicie - zaakcentował słowo - być trzeźwi.

- A tak już od siebie dodam - ściszył głos i spojrzał poważnie na Frietza. - Jeśli po pijaku przyczynicie się do tego, że ktoś z naszych zginie, to wiedzcie, że karcer będzie zdawał się wam przytulnym gniazdkiem, jak już z wami skończę. - Oznajmił.

- No, ogarnijcie się, Frietz. Ostatni to nie w kij pierdział dziesiątka. Jesteśmy najlepsi nawet, jeśli nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą. - Dodał już przyjaźniejszym tonem.

Po wszystkim wrócił na swoją miejscówkę wśród skrzyń i paczek pośrodku pokładu dbając o to, żeby nie wypaść za burtę. Niech sobie wszyscy myślą, że to wczorajsza hulanka go trzyma.

* * *

Niedobre przeczucia kaprala co do sposobu podróży sprawdziły się późnym popołudniem. Zaczęło się od kwiku koni (knują zarazy jedne!), później szarpnięcie posłało Detlefa na deski i wokoło zaczął się chaos. Nad klnącym kapralem pojawiła się wyszczerzona gęba zagranicznego cudaka, ale ten rozeźlony okolicznościami w jakich się znalazł zignorował wyciągniętą dłoń i samodzielnie podniósł się do pionu.

Krasnolud szybko rozejrzał się i zmartwiał. Pozbawiona napędu barka dryfowała z prądem wprost na spotkanie podążających za nią kryp. Wizja mało bohaterskiej śmierci przez utonięcie pojawiła się przed oczami Thorvaldssona, ale ten z właściwym swojej rasie uporem postanowił trochę przed tym powierzgać.

Zauważył, że Baron zagonił część towarzystwa do tyczek. Kapral nie zamierzał zbliżać się do burty barki - w razie uderzenia to właśnie ci ludzie pierwsi wpadną do wody. Zauważył również, że barka płynąca za nimi postawiła żagiel, co mogło spowodować kolizję chyba, że...

Chyba, że sami zrobią to samo!
- Stawiaj żagiel! Stawiaj ten jebany żagiel, bo flaki wypruję! - Wydarł się na marynarza, którego złapał za ramię, gdy ten przebiegał obok. - Żagiel, kurwa! - Zaryczał niczym szarżujący minotaur prosto w twarz kolejnego. A trzeba przyznać, że dochodząca z ust khazada woń kiełbasy, czosnku, cebuli i piwa pomagała mu zwrócić na siebie uwagę. - Rusz się do żagla, obwiesiu! - Powtórzył polecenie, jednak przerażony furią brodacza młodzik przed nim coś mu próbował tłumaczyć.
- Jak to, kurwa, nie ma! - Gdzieście żagiel zgubili, łajdaki!?
- Plujący śliną na prawo i lewo krasnolud rozejrzał się wokoło. - A tutaj co jest, kurwa twoja mać!? - Zaryczał ponownie wskazując jakąś płachtę przykrywającą ładunek. - Stawiać żagiel, hultaje! - Darł się, jednak drugi z marynarzy również ośmielił się zaoponować.
- Cooo?! - Dolna szczęka khazada zjechała w dół grożąc walnięciem o pokład. - Maszt też zgubiliście?! Gdzie macie ten cholerny maszt! - Kapral darł się aż ochrypł, a świadkowie zdarzenia byli pewni, że dwójka marynarzy ogłuchła.

Krasnolud zrozpaczony faktem, że człeczyny nawet maszt i żagiel potrafią zepsuć powrócił tam, gdzie w jego opinii było najbezpieczniej i trzymając się sieci oplatającej stertę skrzynek znajdujących się pośrodku pokładu czekał na zderzenie.
- Krasnoludy nie powinny pływać... krasnoludy nie powinny, kurwa, pływać... - mamrotał.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 29-09-2017 o 20:18. Powód: Woda + konie / kraś = nieszczęście ;)
Gob1in jest offline  
Stary 01-10-2017, 11:30   #143
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
"Baron", który, jak się niedawno okazało rzeczywiście jest szlachcicem, robił to, co szlachetnie urodzeni uwielbiali robić - rozkazywał. Ku zdziwieniu niektórych, nawet dosyć sensownie. Choć mógłby wcześniej upewnić się, kto z drużyny co potrafi.

Walter, na ten przykład, który świetnie bawił się w koronach drzew, niezbyt pewnie czuł się w wodzie.

Na szczęście Oleg i owszem. Wyręczył Waltera i skoczył (a przynajmniej tak zapewne będzie to później opowiadał) z liną do wody. Do brzegu nie było daleko, a wędrowiec nieźle pływał, więc już po chwili stał na nim, obwiązany w pasie linią i zastanawiał się co dalej.

Diuk rzucił linę Małemu Karlowi, który wspiął się po niej z powrotem na pokład. Poza przemoczeniem nic mu nie dolegało.

Leo wyciągnęła rękę by pomóc wstać krasnoludowi, ale ten zignorował pomoc. Akolitka zastygła ze zdziwioną miną.

Detlef udowadniał wszystkim, że plotki o flocie krasnoludów muszą być znacznie przesadzone. Woda zdecydowanie mu nie służyła. Ale każdy Khazad wie, że nawet do picia woda ledwo się nadaje, a co dopiero do pływania po niej. Umieścił się w najbezpieczniejszym miejscu i złapał się sieci zabezpieczającej ładunek. Trzymał też linę, której drugi koniec przeczepiony był do Olega.

Loftus zabezpieczył ekwipunek swój i kompanów przed wypadnięciem za burtę, ale nie zdążył zrobić wiele więcej.

Niestety, do dwójki flisaków i Barona dołączyli tylko Abelard i Bert, dwóch, delikatnie mówiąc, nienajsilniejszych członków dziesiątki.
Ich wysiłki mogły tylko złagodzić nieuniknione.
Barka za nimi usiłowała skręcić do brzegu. I niemalże jej się udało. Niemal.


Połowa tyczek popękała. I nie tylko one. Drewniane deski w miejscu zderzenia także nie wytrzymały. Choć dziura w poszyciu nie posłała żadnej barki na dno, woda zaczęła wlewać się do obu.
Wśród ludzi także nie obyło się bez ofiar. Choć nikt nie zginął. Bert zdołał się skulić i uniknąć obrażeń, ale jeden z "waszych" flisaków dostał w głowę ułamaną deską i padł nieprzytomny na pokład, Abelarda coś skaleczyło w lewą dłoń, a Baron nie mógł znaleźć lepszego momentu na dostanie kolczugi - deska wybiła mu powietrze z płuc, ale kolczuga z łatwością wytrzymała.

Siła uderzenia za to ponownie wywołała wstrząs. Tym razem można go było jednak przewidzieć i jedynie Abelard, Loftus i Leo upadli na pokład.

 
hen_cerbin jest offline  
Stary 02-10-2017, 13:49   #144
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Sierżant starał się ogarnąć sytuację. Spojrzał na Waltera,
który patrzył na niego z wyrzutem, że musi pływać gdy Oleg zabrał linę i wskoczył do wody.
- Cholera. Miałeś rzucić ją tamtym.- Wskazał na do tej pory prowadzących konie przewoźników. - A ten na brzeg! Bież się za tyczkę w takim razie.- Rozkazał cyrkowcowi trzymając już swoją.
- Wszyscy do...- Nie dokończył gdy nastąpiło uderzenie. Tym razem Gustaw stał stabilnie na nogach i utrzymał się. Tyczka w jego ręku chwilę przed uderzeniem pękła i barka płynąca za nimi władowała się i ich.

Baron łapał przez chwilę powietrze nie mogąc nic powiedzieć. Gdy wreszcie odzyskał siłę i mógł mówić krzyknął.
- Wszyscy do brzegu z tą łajbą!- Rozkazał silniejszym i zwrócił się do Berta. - Łap wiadro i idźcie z Leo sprawdzić czy woda się nie wlewa i postarajcie się żeby ta łajba nie zatonęła przed dotarciem do brzegu.-
Gustaw był wściekły. Jego ludzie nie do końca posłuchali jego rozkazów z ukrytymi sugestiami. ~ Czy do nich tylko łopatologicznie dociera.~ pomyślał i jego wzrok zatrzymał się na Detlefie.
- A Ty co!? Do tyk i pomagaj!- Rozkazał blademu khazadowi. Niepewnie von Grunnenberg rozglądał się za Gruberem. Czy aby nie było go na łodzi z którą się zderzyli. Lepiej żeby nie widział Kaprala w tak tchórzliwym położeniu. W ogóle lepiej by nie dowiedział się jak dowodzi Ostatnimi bo tym razem nie sądził, że mu się upiecze.

- A wy czemu za tyki nie łapaliście?!- Ryknął do załogantów z drugiej łajby. - Łapcie za nie i do brzegu śmierdzące lenie!- Tym razem krzyknął na obydwie łajby.
 
Hakon jest offline  
Stary 03-10-2017, 19:45   #145
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Uczeń Czarodzieja zadowolony z siebie zabezpieczył ekwipunek. Chwilę przed uderzeniem chwycił się burty i zaparł nogami. Uderzenie po raz kolejny jednak posłało go na deski. Mężczyzna stęknął głośno, ale w ogólnym hałasie i tak nikt tego nie usłyszał. Ręka bolała, ale ty chyba tylko stłuczenie, albo efekt rany którą otrzymał w pierwszej akcji "ostatnich". Loftus pozbierał się z pokładu i nie bardzo wiedział co ma robić. Flisacy byli zajęci, Gustaw wydawał rozkazy, ale zdaję się, że pominął maga, lub słusznie uznał, że nie na wiele się on przyda. Mężczyzna uznał, że przynajmniej pomoże rannemu, doskoczył do nieprzytomnego flisaka i odciągnął go na bok. W spokojniejsze miejsce, gdzie ranny by nie przeszkadzał krzątającej się załodze.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 04-10-2017, 08:11   #146
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Frietz wyczłapał na brzeg i otrząsnął się, jak mokry pies. Kiedy doszło do kolizji, aż podskoczył wystraszony trzaskiem, załapał się za głowę i krzyknął z przerażeniem, jakby barka była całym dobytkiem jego i jego rodziny.
Gdy trzymana przez niego lina zaczęła się naprężać biegiem ruszył w dół rzeki. Gnał długimi susami szaleńczo chlaszczącz stopami po wilgotnej ziemi. Pochylił głowę i spiął się do kolejnego przyspieszenia kiedy zrównał się z barką. Gdy lina znów się naprężyła zawadził dłonią o strzelisty olszowy pień, aż pęd wystrzelił jego nogi w powietrze owijając go wokół drzewa i rzucając na ziemię. Ślizgając się na czarnej wilgotnej glebie owinął linę wokół pnia na wysokości stopy od ziemi, opasając go trzykrotnie i kończąc węzłem.
- Lina umocowana kamraci! - Krzyknął osuwając się dupskiem na ziemię i z grymasem rozmasował piekące zimnym dreszczem mięśnie nóg nadwyrężone szaleńczym biegiem.
 
Morel jest offline  
Stary 04-10-2017, 21:30   #147
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Nie za dobrze to wyszło. Tak przynajmniej się Leo wydawało. Próbowała zrobić dwie rzeczy na raz, może nawet trzy i w efekcie nie zrobiła nic. Piękny początek służby. Co więcej, cały uświęcony nastrój wyleciał jej z głowy momentalnie, gdy tylko odczuła zderzenie dwóch barek. Nieszczęśliwie znalazła się w miejscu, w którym jej zwinność zdała się na nic. Albo to Bogini dawała do zrozumienia, że plątanie się po pokładzie, nawet jeśli nie ma jasnych rozkazów nie koniecznie jest najlepszym pomysłem. Tak... to na pewno to. Kapral poradzi sobie sam, w przeciwieństwie do łajby.

Na szczęście tym razem rozkazy były i to do tego były jasne. Leo jednak nie zamierzała już tracić czasu, ani na plątanie się po pokładzie, ani na niepotrzebną robotę. Złapała wiadro, złapała drugie wiadro i złapała Berta.
- Na Myrmidię! Co za szaleństwo... - pociągnęła Berta w stronę uszkodzonego miejsca z jakiejś nieokreślonej nadgorliwości, choć była pewna, że sam bez ponaglania zrobi co do niego należy. Oceniła niefachowym okiem uszkodzenia i próbowała użyć inteligencji i siły rąk do rozwiązania problemu. Nie były to jej najmocniejsze cechy, ale wylewać wiadrem wodę potrafi każdy, a do zatamowania uszkodzenia jakimś obciążeniem, też nie potrzeba profesora z Altdorfu. Spojrzała pytająco na Berta. Niziołki były sprytne, może on będzie miał też jakieś pomysły.

Odczuła kolejne szarpnięcie. Ktoś chyba przymocował barkę do brzegu. Chwała Bogini! Może nie pójdą na dno z całymi zapasami.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 04-10-2017, 21:36   #148
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Chaos. Zamieszanie. Bałagan. Tymi słowami Walter najlepiej określiłby sytuację na barce. Ludzie wpadali na siebie, starając się wykonać polecenia Barona. Cyrkowcu przypadło najgorsze z możliwych zadań- dopłynięcie do brzegu i przywiązanie liny. Nie zdążył do końca wyrazić swoich obaw i wątpliwości, kiedy wpadł na niego Oleg. Wyrwał mu z ręki linę i wskoczył do wody. Jak jakaś ryba. Akrobata stał przez chwilę zdziwiony z otwartymi ustami. Ze zdziwienia zbudził go wstrząs, spowodowany zderzeniem z drugą łajbą. Tylko dzięki swoim umiejętnościom i zręczności zdołał uniknąć upadku. Wziął się w garść i krzyknął:
-Już biegnę!.
Dopadł do tyk. Razem z pozostałymi członkami załogi próbował nimi operować i dobić do brzegu. Nie należał do silnych ludzi, ale starał się jak mógł, by tylko opanować sytuację.
 
Ismerus jest offline  
Stary 05-10-2017, 14:21   #149
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Ponownie szarpnęło pokładem, ale krasnolud i tak opierał się się o stertę pak trzymających się razem dzięki oplatającej je sieci, więc nie przewrócił się, jak chwilę wcześniej. Wyglądało na to, że dwie barki uderzyły o siebie, poszycie wykonane przez człeczyny nie wytrzymało i woda zaczęła wdzierać się do środka.

Sierżant zaczął nadzierać ryja, a część jego wrzasków skierowana była do biednego kaprala. Równolegle krasnolud zdał sobie sprawę, że trzyma w łapsku kawał sznura, którego drugi koniec znikał gdzieś za burtą. Sierżant kazał łapać za jakieś pierdolone patyki, więc puścił sznurek i ruszył w poszukiwaniu rzeczonych tyczek. Po drodze zgarnął swój plecak, żeby być gotowym do szybkiej ewakuacji z tej tonącej sterty desek, która udawała prawdziwy statek.

I tak nie wiedział, co z tymi kijkami robić, więc starał się przynajmniej za bardzo nie przeszkadzać innym i trochę ich naśladować. Cały czas zastanawiał się przy tym po kiego grzyba mieszać kijami w wodzie?

Człeczyny były dziwne...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 05-10-2017, 17:22   #150
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus Ritter dostrzegł pogłębiający się chaos i zamieszanie. Kapral wypuścił linę, która miała przecież czemuś służyć. Uczeń czarodzieja dzięki nauce w kolegium potrafił zachować skupienie i koncentrację nawet w trudnych sytuacjach. Dlatego, gdy tylko odciągnął rannego to rzucił się do upuszczonej liny z zamiarem przywiązania jej do najbliższego stałego elementu barki.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172