Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2017, 23:15   #33
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
- Każdego można zabić - odezwała się Ahri, nad wyraz poważnym głosem. - Nawet Odwiecznego, nawet Trójcę. To prawda znana niewielu, wciąż jednak pozostaje prawdą.
- Avaron ma najwyraźniej jakiś cel tłumaczący jego postępowanie - na pytanie Origii odpowiedziała Kaz. - Nie znamy go i zapewne nigdy nie poznamy. Te sprawy rozwiązać między sobą muszą ci, którzy są nad nami. My natomiast musimy zadbać o to by do takiego rozwiązania nadeszło szybciej niż później. Wierz mi, nie chcesz dożyć chwili, w której to co planują, doczeka się spełnienia.
- Najpierw trzeba odkryć co tworzy to połączenie i na czym ono polega, a także to w jaki sposób Kalis była w stanie przeniknąć do tego świata - na pytanie Litwora odpowiedziała Lif. - I niestety, obawiam się że masz rację co do magii i tego, że łatwo będzie nas wykryć. Miejmy jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie.

Ta pozytywną nutą oraz dobiegającym z posłania chrapaniem Aigama, zakończono naradę przy ognisku. Trzymanie wart wzięły na siebie Kaz i Ahri, zapewniając gości, że znacznie lepiej będzie gdy odpoczną po przejściach związanych z dostaniem się do ich krainy, niż gdyby marnowali siły na wyglądanie nieznanego sobie zagrożenia.
Gwiazda wraz z Ahri i Lif jeszcze przez chwilę rozmawiały na tematy związane z bytowaniem w blasku Trójcy, jednak i ta rozmowa szybko ustała, głównie dzięki stanowczej interwencji Nichaela, który przypomniał wszystkim że czas w miejscu nie stoi i jak mają wypocząć to lepiej kłaść się od razu. Co prawda Moonria odpoczynku zdawała się nie potrzebować, jednak życzenie brata spełniła, zajmując miejsce obok niego, na jednym posłaniu. Zaraz też wtuliła się w ciało młodziana i dla zewnętrznego świata wyglądać poczęła jak każda, pogrążona w przyjemnych snach, dziewczyna. Gdzie jednak wędrowałą w tym czasie i jakimi to sprawami się zajmowała, to pozostało jej sekretem. Tak jak i wiele spraw, które jej rasy się tyczyły.

Niewiadomym także było jak wiele odpoczynku potrzebowała Lif, która wszak była istotą stworzoną przez Avarona, a co za tym szło, ograniczenia pospolitych zjadaczy chleba jej nie dotyczyły. Na ile jednak, to także nie było wiadome.
Wiadome za to było ile odpoczynku potrzebuje młoda księżniczka, którą podstępem wyrwano na śmiertelnie niebezpieczną wyprawę. Potrzebowała go sporo, a co za tym idzie, pomimo zmęczenia i niespokojnych myśli, wkrótce i ona w sen zapadła.


Noc, wbrew temu co przewidywać niektórzy mogli, upłynęła im spokojnie. Gdy słońce nieśmiało wychyliło się zza widocznych w oddali szczytów, całe obozowisko żyło już pełnią życia przygotowując się do drogi, która zawieść ich miała do twierdzy Łowców.
Drogi, która zapowiadała się na wyjątkowo niebezpieczną…

Minęła jednak zadziwiająco spokojnie. Podróż trwała nieco ponad cztery dni, z czego trzy spędzono na końskich grzbietach, galopując przez sprawiającą wrażenie wymarłej, równinę. Monotonia tej drogi domaga się wręcz jakiegoś wydarzenia, czegoś co mogłoby rozwiać jednostajność kolejnych godzin, co jednak nie nastąpiło. Ahri trzymała się swoim zwyczajem nieco z boku, najwięcej czasu spędzając z Lif i Gwiazdą, z którymi to wyraźnie odnalazła wspólny język. Jakby nie spojrzeć, jedna dzieliła z nią uroki i bolączki kapłańskiego życia, druga zaś była po części namacalną manifestacją mocy bogini, której młoda elfka służyła. Kaz z kolei trzymała się bliżej Nichaela i Litwora oraz jego królewskiej podopiecznej, przez co w grupie powstały dwa obozy. Z jednej strony te, które z bogami się bratały i które z zasady chronić należało, z drugiej zaś ci, których los wybrał do brudnej roboty.

Dotarcie do gęstego, iglastego lasu porastającego zbocza pasma górskiego, wprowadziło przyjemną dla oka zmianę krajobrazu. Nastąpiło to pod koniec dnia czwartego, gdy słońce chowało się już powoli za ich plecami. Nawet jednak i tu, nie licząc wszędobylskich wyziewów chaotycznej magii, która drażniła zmysły Litwora i dostarczała uciążliwego bólu głowy Oridze, panował dziwny spokój. Całkiem jakby kraina wstrzymała swój oddech, oczekując na… No właśnie, na co?


Piątego dnia, niedługo po zwinięciu obozowiska w którym przyszło im spędzić noc, ich oczom ukazał się, jak wyjaśniła to Ahri, cel ich podróży.


Twierdza Łowców, sprawiała iście majestatyczne wrażenie. Przylegała ciasno do zbocza góry, zdawała się być jego naturalną częścią. Kamień, po latach o ile nie wiekach, wystawiony na działania żywiołów, nabrał tego samego co skały, szarego-srebrnego koloru. Liczne wieżyczki zwieńczone były kunsztownymi zdobieniami, których nie brakowało także na ścianach i wokół głównej bramy, która do wnętrza twierdzy prowadziła.
- Lux, Świetlista Twierdza, miejsce w którym powstał zakon Łowców i z którego sprawuje swe rządy jego mistrz. Nie oczekujcie szczególnie radosnego powitania - wyjaśniła, a następnie ostrzegła ich Kaz. Zaraz też wzbiła się w powietrze i ruszyła w stronę budowli.
- Zadba o to by wasze kwatery były gotowe i by nie znajdowały się na najniższych poziomach - poinformowała ich Ahri, kierując swego wierzchowca na wąski, niezbyt bezpiecznie wyglądający i przede wszystkim pozbawiony śladów życia, most. Po obu jej stronach rozciągała się, zdająca się nie mieć dna, przepaść. - I o to by was nie zabito na dzień dobry - dodała nieco ciszej, jakby się obawiała że kamienie, z których zbudowano most, mogą mieć uszy i donieść o jej słowach mieszkańcom twierdzy.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline