Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-09-2017, 22:49   #31
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Zadrżała z zimna, aż jej piórka na plecach się nastroszyły i natychmiast owinęła się skrzydłami, niczym w kokonie. Spojrzała w niebo i na jej twarzy pojawiło się wielkie zwątpienie. To miała być jej pierwsza noc spędzona w tak barbarzyńskich warunkach. Do tej pory jedynie dla zabawy starsza siostra pomagała skrzydlatemu rodzeństwu rozkładać namiot w królewskim ogrodzie, gdzie w zupełnej beztrosce urządzali sobie pikniki.

Origa jęknęła cierpiętniczo, gdy zaczęto tłumaczyć kim są istoty kryjące się pod imionami Ganir i Kalis, ale niczego to anielicy w głowie nie rozjaśniło. Nie mniej informacja że moc jaką posiada mogła dorównać bogom, była wielce niepokojąca. Księżniczka miała okazję widzieć na własne oczy co jej rodzicielka potrafiła czynić dzięki mocy korony, która wybierała władców Alezji. A przecież mawiało się, że jest to jedynie drobna część mocy bogini Denary, więc co dopiero mógł ktoś kto tu, w krainie bogów, mówił, że jakaś istota posługuje się potęgą równą bytom najwyższym?

- Znaczy, że oni są nieumarłymi? Jak te stwory tworzone przez nekromantów? - zapytała Ori od razu jak jej to skojarzenie przyszło do głowy. - Darkara jeszcze rozumiem, czemu miałby im pomagać, w końcu to bóg zniszczenia... - stwierdziła, ale i też się skrzywiła, bo przecież sama miała olbrzymi potencjał w magii z jego domeny. - Ale dlaczego Avaron, bóg ognia, by im chciał pomagać? - dopytała.

Na zupełnie niedyskretne przyglądanie się jej przez upadłą, Origa w pierwszej chwili nie zrozumiała o co jej chodzi. Dopiero po chwili przeciągłe "aaaa" opuściło jej usta i anielica przewróciła oczami. Zaraz też rozłożyła wysoko nad sobą przepiękne białe skrzydła. Zamachała leciutko końcówkami.
- Jeśli chodzi o nie to się nie martw. Mam coś takiego... - powiedziała do Kaz i wstała. Origa spojrzała na swoje przedramię, na którym miała srebrną bransoletkę z motywem skrzydeł. Księżniczka dotknęła świecidełko dłonią drugiej ręki, wypowiadając pod nosem krótki rozkaz. Wtem jej symbol przynależności do anielskiej rasy zniknął i nie pozostał po nim nawet ślad.

- Podobno anielscy szpiedzy tego używają - powiedziała i obróciła się z grację tancerki wokół własnej osi, żeby zademonstrować, że jej dodatkowa para kończyn faktycznie zniknęła, a nie wyłącznie stała się niewidzialna. - Mi się przydaje przy trenowaniu szermierki - dodała, a po skończonym pokazie ponownie usiadła na ziemi i cofnęła działanie magicznej bransoletki, by móc ponownie owinąć się skrzydłami, dla zatrzymania ciepła.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 29-09-2017, 14:16   #32
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Litwor pokiwał głową kilka razy słuchając Origi. rozścielił się niczym na najlepszym puchowym łożu, układając już prawie wyschły plecak, pod głowę. Jak na jeden dzień, miał już dość sporo wrażeń, spadanie przez krawędź świata, topienie się, mnóstwo wybuchowych informacji. Czuł się, jakby wrócił z nieco leniwego Zaris, do kotła, albo oka cyklonu, który dość często zdarzał się wybuchać dookoła niego. Musiał to wszystko rozważyć. Łapacze może nie mogli działać bez wyraźnego pozwolenia od Mocy, jednak jego się takie ograniczenia nie trzymały aż tak sztywno. Był ziarnkiem chaosu, które mogło działać na własną rękę. Zastanawiał się tylko, czy jego wcześniejsza interwencja przy filarach, pomogła, czy raczej zaszkodziła całej sprawie i czy w ogóle miała wpływ. Przeciągnął się mocno, żeby odpędzić od siebie część myśli.


- Magia dziecko, nie chodziło im o skrzydła, śmierdzisz magią na kilometr, a dla łasych na magię stworów czy magów, świecisz jak latarnia w najciemniejszych zaułkach Alezji. Ta kraina została stworzona bez swojej magii. Nie widzisz tego, ale jesteś tutaj dla niektórych, takim samym potworem, jak potwory dla ciebie. - Powiedział spokojnie, jakby tłumaczył coś małemu dziecku. - Co do Kalis, to pomyśl o niej raczej o istocie podobnej do Seny. Nieśmiertelnej do pewnego stopnia, na swój własny sposób, dzięki połączeniu. Myślicie, że gdyby oczyścić ją na swój sposób z takiego połączenia, uleczyć, to dałoby się ją zabić? Możliwe że mam jakiś pomysł, ale póki co, to tylko szkic. Ciągle zdaje się mam w Riv status magobójcy. Na ironię, świątyni ognia. - Wojownik zaśmiał się cicho rozbawiony splotem zdarzeń. Lif też nie była w najlepszej sytuacji. Tahara była bliźniaczą mocą Darkara, zaś zdawało się, że jej rasę stworzył zdrajca. - Rano zrobię wam sesję drapania między skrzydłami. - Mruknął cicho. - A teraz dobranoc. - Kilka oddechów później, spał już jak suseł.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 02-10-2017, 23:15   #33
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
- Każdego można zabić - odezwała się Ahri, nad wyraz poważnym głosem. - Nawet Odwiecznego, nawet Trójcę. To prawda znana niewielu, wciąż jednak pozostaje prawdą.
- Avaron ma najwyraźniej jakiś cel tłumaczący jego postępowanie - na pytanie Origii odpowiedziała Kaz. - Nie znamy go i zapewne nigdy nie poznamy. Te sprawy rozwiązać między sobą muszą ci, którzy są nad nami. My natomiast musimy zadbać o to by do takiego rozwiązania nadeszło szybciej niż później. Wierz mi, nie chcesz dożyć chwili, w której to co planują, doczeka się spełnienia.
- Najpierw trzeba odkryć co tworzy to połączenie i na czym ono polega, a także to w jaki sposób Kalis była w stanie przeniknąć do tego świata - na pytanie Litwora odpowiedziała Lif. - I niestety, obawiam się że masz rację co do magii i tego, że łatwo będzie nas wykryć. Miejmy jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie.

Ta pozytywną nutą oraz dobiegającym z posłania chrapaniem Aigama, zakończono naradę przy ognisku. Trzymanie wart wzięły na siebie Kaz i Ahri, zapewniając gości, że znacznie lepiej będzie gdy odpoczną po przejściach związanych z dostaniem się do ich krainy, niż gdyby marnowali siły na wyglądanie nieznanego sobie zagrożenia.
Gwiazda wraz z Ahri i Lif jeszcze przez chwilę rozmawiały na tematy związane z bytowaniem w blasku Trójcy, jednak i ta rozmowa szybko ustała, głównie dzięki stanowczej interwencji Nichaela, który przypomniał wszystkim że czas w miejscu nie stoi i jak mają wypocząć to lepiej kłaść się od razu. Co prawda Moonria odpoczynku zdawała się nie potrzebować, jednak życzenie brata spełniła, zajmując miejsce obok niego, na jednym posłaniu. Zaraz też wtuliła się w ciało młodziana i dla zewnętrznego świata wyglądać poczęła jak każda, pogrążona w przyjemnych snach, dziewczyna. Gdzie jednak wędrowałą w tym czasie i jakimi to sprawami się zajmowała, to pozostało jej sekretem. Tak jak i wiele spraw, które jej rasy się tyczyły.

Niewiadomym także było jak wiele odpoczynku potrzebowała Lif, która wszak była istotą stworzoną przez Avarona, a co za tym szło, ograniczenia pospolitych zjadaczy chleba jej nie dotyczyły. Na ile jednak, to także nie było wiadome.
Wiadome za to było ile odpoczynku potrzebuje młoda księżniczka, którą podstępem wyrwano na śmiertelnie niebezpieczną wyprawę. Potrzebowała go sporo, a co za tym idzie, pomimo zmęczenia i niespokojnych myśli, wkrótce i ona w sen zapadła.


Noc, wbrew temu co przewidywać niektórzy mogli, upłynęła im spokojnie. Gdy słońce nieśmiało wychyliło się zza widocznych w oddali szczytów, całe obozowisko żyło już pełnią życia przygotowując się do drogi, która zawieść ich miała do twierdzy Łowców.
Drogi, która zapowiadała się na wyjątkowo niebezpieczną…

Minęła jednak zadziwiająco spokojnie. Podróż trwała nieco ponad cztery dni, z czego trzy spędzono na końskich grzbietach, galopując przez sprawiającą wrażenie wymarłej, równinę. Monotonia tej drogi domaga się wręcz jakiegoś wydarzenia, czegoś co mogłoby rozwiać jednostajność kolejnych godzin, co jednak nie nastąpiło. Ahri trzymała się swoim zwyczajem nieco z boku, najwięcej czasu spędzając z Lif i Gwiazdą, z którymi to wyraźnie odnalazła wspólny język. Jakby nie spojrzeć, jedna dzieliła z nią uroki i bolączki kapłańskiego życia, druga zaś była po części namacalną manifestacją mocy bogini, której młoda elfka służyła. Kaz z kolei trzymała się bliżej Nichaela i Litwora oraz jego królewskiej podopiecznej, przez co w grupie powstały dwa obozy. Z jednej strony te, które z bogami się bratały i które z zasady chronić należało, z drugiej zaś ci, których los wybrał do brudnej roboty.

Dotarcie do gęstego, iglastego lasu porastającego zbocza pasma górskiego, wprowadziło przyjemną dla oka zmianę krajobrazu. Nastąpiło to pod koniec dnia czwartego, gdy słońce chowało się już powoli za ich plecami. Nawet jednak i tu, nie licząc wszędobylskich wyziewów chaotycznej magii, która drażniła zmysły Litwora i dostarczała uciążliwego bólu głowy Oridze, panował dziwny spokój. Całkiem jakby kraina wstrzymała swój oddech, oczekując na… No właśnie, na co?


Piątego dnia, niedługo po zwinięciu obozowiska w którym przyszło im spędzić noc, ich oczom ukazał się, jak wyjaśniła to Ahri, cel ich podróży.


Twierdza Łowców, sprawiała iście majestatyczne wrażenie. Przylegała ciasno do zbocza góry, zdawała się być jego naturalną częścią. Kamień, po latach o ile nie wiekach, wystawiony na działania żywiołów, nabrał tego samego co skały, szarego-srebrnego koloru. Liczne wieżyczki zwieńczone były kunsztownymi zdobieniami, których nie brakowało także na ścianach i wokół głównej bramy, która do wnętrza twierdzy prowadziła.
- Lux, Świetlista Twierdza, miejsce w którym powstał zakon Łowców i z którego sprawuje swe rządy jego mistrz. Nie oczekujcie szczególnie radosnego powitania - wyjaśniła, a następnie ostrzegła ich Kaz. Zaraz też wzbiła się w powietrze i ruszyła w stronę budowli.
- Zadba o to by wasze kwatery były gotowe i by nie znajdowały się na najniższych poziomach - poinformowała ich Ahri, kierując swego wierzchowca na wąski, niezbyt bezpiecznie wyglądający i przede wszystkim pozbawiony śladów życia, most. Po obu jej stronach rozciągała się, zdająca się nie mieć dna, przepaść. - I o to by was nie zabito na dzień dobry - dodała nieco ciszej, jakby się obawiała że kamienie, z których zbudowano most, mogą mieć uszy i donieść o jej słowach mieszkańcom twierdzy.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 13-10-2017, 18:09   #34
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Nowiny jakie poznał, były nieco kłopotliwe. Częściowo cieszył się, że nie będzie musiał przekazywać wieści na temat Odwiecznego, swojej przybranej matce. Zastanawiał się jednak, czy to chwilowe zachwianie, czy raczej trwałe i docelowo zakony jak i kościoły Avandora zostaną zwyczajnie rozwiązane lub wyklęte, tak jak Darkara swego czasu. Drugiej takiej wojny jak za czasów wypędzenia Darkara, Rivoren mogłoby nie przetrwać.


W czasie pierwszego wieczornego postoju, wziął księżniczkę na bok. Miał zamiar nieco ją przepytać i sprawdzić kilka podejrzeń, które miał nadzieję, okażą się fałszywe.
- No dobrze Ori, jak bardzo niestabilna na co dzień jest twoja magia, jeśli jej co jakiś czas nie uwalniasz, i czy jest różnica, jeśli robisz to w miarę regularnie, w przynajmniej częściowo kontrolowanych próbach? To o tyle ważne, że lepiej, żebyś nam nie padła w środku walki, albo żebyś nie zaczęła sączyć, kiedy absolutnie trzeba zachować zerowe użytkowanie magii. Nie jesteśmy w pałacu, nie jesteśmy w Alezji i jak znam życie, to wybaczcie damy moje słownictwo, prędzej niż później, znajdziemy się w czarnym, smoczym tyłku. Przy dobrych wiatrach. - Aigam zaczął swoje marudzenie i przerwał, by dziewczyna mogła się wypowiedzieć. Gwiazdę i Nathaniela na razie zostawił w spokoju.
- No... - księżniczka zastanowiła się nad pytaniem jej opiekuna. - Po prostu jak jej nie używam to niczego nie niszczę - wzruszyła ramionami, aż potrząsnęła skrzydłami. - Nie czuję potrzeby używania magii. Żadnego poczucia, że mnie rozsadza od środka, czy coś w ten deseń - stwierdziła spoglądając na Litwora. - Tak naprawdę nigdy nie było mi pozwolone używać mojej magii w pełni. Wyłącznie pod nadzorem... Dopiero walcząc z piratami - wróciła wspomnieniami do tamtego dnia. Uśmiechnęła się ciepło. - Sena zachęciła mnie bym się nie hamowała... Nie sądziłam, że coś takiego potrafię. Podobało mi się to co jestem w stanie zrobić - wyznała.
- Świetnie, co dokładnie ci się podobało? Zniszczenie, destrukcja, czy mordowanie samo w sobie? - Zapytał niewinnie Aigam.
Origa teatralnie przewróciła oczami i spojrzała przed siebie.
- Byli źli. Zaatakowali nas. Sami sobie ten los na siebie sprowadzili - odparła mu. - Po prostu używanie magii jest przyjemne - odpowiedziała w końcu.
- No dobrze, jeśli mówisz tylko o używaniu magii, to dobrze, obejdzie się bez bury. - Odparł Litwor pociągając za brodę. - Więc co potrafisz? - Zapytał.
Anielica uśmiechnęła się do Litwora.
- Niszczyć - powiedziała z lekkim rozbawieniem. - I w sumie tylko to. W każdym razie zaklęcia z innych domen wyjątkowo marnie mi wychodzą i nawet najlepsi nauczyciele nie byli w stanie tego poprawić - westchnęła. - Ale przynajmniej potrafię walczyć mieczem - dodała z zadowoleniem.
- Taaak, coś tam machać mieczem potrafisz, niszczenie może się kiedyś przydać, ale póki co, nie warto ryzykować. Trzeba będzie wznowić treningi. - Stwierdził Aigam.
- Nie warto ryzykować? Mama mi nie uwierzy jak jej powtórzę twoje słowa - zaśmiała się radośnie. - Super! - ucieszyła się na wspomnienie o treningach. - Nie mogę się doczekać... Tyle że nie mamy mieczy innych jak prawdziwe. Treningowe przepadły wraz ze wszystkim co było na statku
- Co oznacza, że będziesz musiała bardziej uważać. - Odparł niestrapiony Litwor. - Kiedy przyjdzie co do czego, staniesz przeciwko zwykłym lub magicznym ostrzom, nie tępym treningowym. Poza tym, dobrze wymierzony cios pałką czy siekierą, potrafi narobić więcej szkód, niż sztych czy cięcie. - Dodał poważnym głosem.
- Zawsze jeszcze mam w zanadrzu magię. Ona nigdy nie zawodzi - odparła z zadowoleniem, bo ekscytowała się na możliwość sparingów z użyciem prawdziwej broni. - No może czasem mnie ponosi... - mruknęła pod nosem, gdy wspomniało jej się jak zniszczenie w niekontrolowany sposób pochłaniało to paskudne coś w wodzie, co wyglądało jak magia krwi.
-Pewnie, zawsze można na nią liczyć. Poza momentami, kiedy masz do czynienia z istotą, która jest na nią odporna, albo co więcej, żywi się nią i jakakolwiek magia ją tylko wzmacnia. - Odparował wojownik.
- Wątpię, żeby ktokolwiek mógł żywić się na magii zniszczenia… Niestrawność byłaby murowana - mruknęła Origa sceptycznie nastawiona do tej sugestii. Ale zaraz się uśmiechnęła. - A jak na kogoś nie będzie działać magia to mam od tego ciebie. Przecież jakbym sama mogła się o siebie zadbać to nie potrzebowałabym opiekuna - stwierdziła z mrugnięciem oka.
- Mogę zginąć, albo może się zdarzyć, że zostaniemy rozdzieleni. Zawsze licz najpierw na siebie. Zaś co do magii zniszczenia, nie byłbym taki pewien, ale to chwilowo drugoplanowa sprawa. - Odparł Aigam.


Resztę drogi dzielił pomiędzy szkolenie Origi, podpytywanie Moonri, Lif oraz dwóch Łapaczek, na temat przeciwnika i co tak na prawdę o nich wiadomo. Od tego co robili i kim byli w przeszłości, od jak dawna działają, czy wiadomo cokolwiek na temat zakresu ich mocy, lub sił, jakie udało im się już zebrać. Próbował znaleźć jakieś połączenie między tym wszystkim, ale na razie nic nie rzucało mu się w oczy.


Gdy dotarli do twierdzy, zmierzył ją spojrzeniem. Robiła wrażenie, to prawda, jednak do budowy jej użyto najprawdopodobniej nie tylko siły ludzkich rąk. - Mnie też mają ochotę dalej zabić, czy mówisz o jakichś tutejszych strażnikach, którzy niekoniecznie mają w pełni rozwinięty umysł? - Zapytał Litwor i zaciągnął się zapachem tego miejsca, starając się znaleźć ślady i zapachy magii, nie pochodzące od jego towarzyszy.

 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 17-10-2017, 00:17   #35
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Pierwsza noc spędzona pod gołym niebem okazała się nie być tak straszna jak wydawało się z początku. Posłanie było twarde, lecz anielica właśnie takie lubiła. Nic jej nie uwierało podczas snu, bo nim się na nim położyła dokładnie oczyściła podłoże pod nim z kamyków.
W zebraniu do drogi najwięcej pomógł jej opiekun, który widząc nieporadność podopiecznej od podstaw pokazywał młodej jak należy pakować ekwipunek.

Rankiem ruszyli w dalszą drogę przez tą tajemniczą krainę. Z pewnością dla Ori taka ona była. Księżniczka o dziwo łatwo się adaptowała i przyzwyczajała. Aura tego miejsca nadal była złowieszcza, ale to jak z przyzwyczajeniem do smrodu. Wystarczy odpowiednio długo w nim przebywać by przestał być nieznośny.
Dlatego też całą drogę chłonęła otoczenie niczym morska gąbka wodę z mydlinami w kąpieli. Ciekawsko niczym dziecko rozglądała się. Po kilku godzinach drogi zaczęła się też przyglądać Kaz. Zainteresowana jej osobą wpatrywała się w upadłą. Nawet na dworze nie miała okazji poznać innych skrzydlatych niż jej ojciec, brat i najmłodsza siostra. Stąd też brało się zaciekawienie Ori. A przyglądała się Kaz nawet nie starając się ukrywać tego.

Przez całą podróż Ori nie mogła określić co myśli o rodzeństwie Moonrii i jej bracie. Złotowłosa wydawała się być wręcz eteryczną postacią, która myślami jest w zupełnie innych wymiarach. Jej brat choć miły, nie wzbudzał w księżniczce chęci poznawania go bliżej. Było w nim coś co nie zachęcało do tego Origi, ale nie była w stanie określić co to jest.
I ta ich relacja... Księżniczka odkąd widziała jak oboje tulą się na jednym posłaniu poczuła się mocno skonsternowana. I bardzo niezręcznie w ich towarzystwie.
Dlatego też przez resztę drogi starała się ich unikać.

A sposobności ku temu miała wiele, dzięki opiekunowi.

Księżniczka darzyła go coraz większą sympatią. Przy pierwszym treningu z użyciem prawdziwej broni anielica nieco się obawiała, bardzo zachowawczo wyprowadzała ciosy. Lecz z każdym kolejnym treningiem czuła się pewniej i wiedziała, że ma dość umiejętności, by nie zrobić krzywdy ani sobie ani przypadkowo swemu nauczycielowi.

Ostatniego dnia podróży w końcu dotarli do celu. Przynajmniej tak twierdziły ich przewodniczki. Origa spojrzała na Ahri skonsternowana jej ostatnimi słowami.
~ Po co mieliby nas zabijać skoro mamy pomóc? ~ przeszło jej przez myśl, ale nie powiedziała tego na głos. Sama nic nie rozumiała z tego co się działo z jej udziałem i wątpiła, że prędko będzie jej dane cokolwiek zrozumieć.
Lecz mimo to nie traciła dobrego humoru. Wpatrywała się w twierdzę nie mogąc się doczekać kiedy dostaną się do środka. Mimo wszystko miała już dość spania na ziemi i chciała dostać własną komnatę by móc się porządnie wyspać na łóżku, w pościeli.

- Marzę o porządnej kąpieli. Takiej z pianą i pachnącymi olejkami... - westchnęła tęsknie księżniczka.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 20-10-2017, 07:45   #36
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

- Są szczególnie drażliwi ostatnimi czasy - odpowiedziała elfa, na pytanie Litwora, przyglądając się jednak jego anielskiej towarzyszce bardziej, niż jemu samemu. Co do tego czy kąpiel będzie czy nie, widać głosu zabierać nie miała zamiaru, chociaż uśmiechnęła się łagodnie, jakby słowa księżniczki rozbawiły ją.

- Z pewnością odpowiednio o nas zadbają - pocieszyła Origę, Lif. Sama kapłanka z uwagą wpatrywała się w twierdzę, od której do nozdrzy Aigama docierała wyraźna woń szlachetnej magii rzemieślniczej i inna, która podobna nieco była do tej jaką emanowały z siebie obie kapłanki. Była to magia śmierci i życia, zniszczenia i ochrony. Magia, która kojarzyła mu się z jedną ze spotkanych Mocy. Z Margh. Być może patronat nie był wszystkim co ofiarowała ona swemu zakonowi Łowców.

- O ile nas nie zabiją - sprowadził je na ziemię Nichael, jak zwykle znajdujący się tuż obok milczącej Gwiazdy. Neftari, podobnie jak pozostali, wbijała spojrzenie w budowlę. Jej czoło przecinała zmarszczka, jakby dziewczyna wyczuwała coś, czego nie była w stanie określić i właśnie próbowała dojść do tego czym to coś jest. Milczała przy tym, nie dzieląc się swoimi spostrzeżeniami, ale milczenie akurat niczym nowym w jej przypadku nie było. Nawet w trakcie drogi, gdy Litwor próbował zdobyć interesujące go informacje, więcej udało mu się z Lif wyciągnąć niż z tej jasnowłosej Moonri, która uparcie opierała się jego słynnemu czarowi i umiejętności wydobywania z rozmówcy sekretów.

- Jestem pewna że Kaz uda się wszystko odpowiednio przygotować - zapewniła Ahri, wypowiadając pospiesznie owe słowa, jakby na siłę wręcz chciała by syn skrytobójcy nie zrażał się do miejsca, które wszak było jej domem. Starania te, jak i rzucane ukradkiem spojrzenia, zauważyć u niej można było już od pierwszego dnia, gdy to dosiedli wierzchowców i ruszyli w drogę. Młody mężczyzna wyraźnie fascynował dziewczynę, a sądząc po jej nerwowości gdy przychodziło do wymiany zdań z Nichaelem, można się było domyślić, że coś tu zaczynało iskrzyć. Niestety, tylko z jednej strony, bowiem brat Gwiazdy zdawał się dostrzegać tylko i wyłącznie jedną osobę.

- Oczywiście - Lif dorzuciła cegiełkę optymizmu, rzucając synowi Amira karcące spojrzenie, w odpowiedzi na które wzruszył tylko ramionami. Jak wynikało z opowieści których Aigam się w drodze nasłuchał, para rodzeństwa jak i cała rodzina, mocno przyczynili się do zdobycia cennych informacji na temat ich wroga. Ganir, jak poinformowała Lif, maczał swe palce w każdej niemal, większej katastrofie jaka miała miejsce w Zaris, od dobrych dwustu sześćdziesięciu lat. Jego celem, a tym samym także celem jego córki Kalis, było i nadal jest, zdobycie władzy nad wyspą Odwiecznych. Nie istniało prawo, którego by dla osiągnięcia tego celu, nie złamali. Nie istniała ofiara, której by nie złożyli. Ich moc była wynikiem długoletniego nurzania się w czarnych, zakazanych praktykach. Ulubioną zaś było wyrywanie mocy z ciał Moonrii i to ponoć im przypisywano rozpowszechnienie tej praktyki w Vole Kes, która to kraina stała się ich placem zabaw.
Lif nie mogła zdecydować kto w tym tandemie był gorszy, chociaż nie kryła że władza absolutna leżała w dłoniach Ganira. Po wydarzeniach na wyspie Sontii, podwoili oni swe starania by zebrać wszystkie artefakty pozostawione przez bogów, które to miały stworzyć bramę, przez którą wyspa Rivoren miała ponownie zaistnieć w Zaris, a moc jej przejść na tego, kto nad bramą sprawował władzę. To, że Kalis znajdowała się w Margh oznaczać musiało, że udało im się zdobyć dość przedmiotów mocy by stworzyć połączenie między światami. Lif podejrzewała że aby to osiągnąć musieli mieć w swych dłoniach co najmniej cztery przedmioty, a być może i pięć. Była przy tym pewna, że jeden znajduje się w bezpiecznym miejscu, chroniony przez Daske i Dzwonka. Ile jednak czasu miało zająć ojcu i córce zdobycie tego ostatniego fragmentu, pozostawało niewiadomą. Podobnie jak to, co Kalis robiła w Krainie Przeklętych. Cokolwiek to jednak było, wystarczyło się rozejrzeć by dojść do wniosku, że nie było to nic dobrego.

- Lif ma rację, Nichaelu - cichy, dźwięczny głos należał do Gwiazdy i od razu wpłynął korzystnie na nastawienie młodzieńca, który skinął głową i posłał siostrze lekki uśmiech, najwyraźniej nie mając najmniejszych nawet zastrzeżeń co do jej oceny sytuacji. Może wiedział coś, czego inni nie wiedzieli, a co tyczyło się dziewczyny. Cóż, było to wręcz pewne.

- Kaz wraca - poinformowała ich nagle Ahri, odwracając przy tym szybko wzrok od pary rodzeństwa i kierując go na niebo. I faktycznie, ujrzeć na nim można było wyraźny, czarny cień, który po krótkiej chwili wylądował przy grupie.
- Zapomniałam już jak kurewsko nie znoszę tu wracać - warknęła łowczyni, poruszając skrzydłami jakby chciała strzepnąć z nich jakąś nieprzyjemną substancję, która tam osiadła. - Kwatery będą gotowe na wasze przybycie i chyba żądza mordu została powstrzymana więc powinni was przywitać czymś przyjemniejszym niż strzała w oko - dorzuciła skrzydlata, zwracając się do członków grupy. Uśmiechać jednak się nie uśmiechała, a wręcz rzec można było, że wyglądała na ostro wkurwioną.

- Jak rozumiem Zimir jest w twierdzy, co? - zapytała Ahri, spoglądając na towarzyszkę ze zrozumieniem.
- Nie wymawiaj przy mnie tego imienia - odwarknęła Kaz, ponownie wzbijając się w powietrze zanim komuś przyszło do głowy zapytać kim niby ów Zimir jest. - Poczekam na was przy bramie - rzuciła nim zwiała od konieczności odpowiadania na takowe, ewentualne pytanie.
- Zimir to prawa ręka mistrza - wyjaśniła kapłanka Margh, prowadząc ich wąziutką ścieżką w stronę wspomnianej bramy, od której dzieliła ich z dobra godzina jazdy. - I przybrany ojciec Kaz, który ma pewne, dość wygórowane oczekiwania co do niej. Chce żeby przejęła jego miejsce gdy już nie będzie zdolny do wykonywania swoich obowiązków, na co ona nie ma najmniejszej ochoty. Potrafią się kłócić godzinami. To nawet zabawny widok o ile stoi się w bezpiecznej odległości - zdradziła sekret przyjaciółki z cichym śmiechem.

Najwyraźniej w twierdzy czekać na nich miało wiele atrakcji, nie wszystkie zaś związane być miały z samym zadaniem, które na ich barki zrzucono. Nowe miejsce wiązało się z nowymi ludźmi, nowymi zasadami, powiązaniami i zwyczajami. Z niuansami o których nadal nie wiedzieli. Z ich labiryntem, w którym bez mapy łatwo mogli się zgubić.
- Urocze - podsumował Nichal przewracając oczami i jakimś cudem znajdując sposób na to by jechać bliżej Gwiazdy.
- Chciałabym poznać tego Zimira - Neftari wyraziła swą nagłą i nieoczekiwaną chęć, czym wyraźnie zaskoczyła brata.
- Po jaką cholerę? - zapytał, nie kryjąc zdziwienia podobnie jak i niechęci do takiego pomysłu.
- Bo jest on istotny - odpowiedziała, nie odwracając spojrzenia od twierdzy. - Bo nas obserwuje - dodała, wprawiając w zdziwienie nie tylko Nichaela. Widocznie wzrok miała lepszy niż pozostali członkowie grupy albo i zadziałały inne jej atuty, które jako Moonria wszak posiadać musiała, a z którymi póki co się nie zdradziła.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 27-10-2017, 19:26   #37
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
- Znowu w paszczę bestii, aż chce się jechać. - Litwor pomachał przyjaźnie fortecy i uśmiechnął się szeroko. - W takim razie ruszajmy, nie ma co tracić czasu, może przy okazji spróbuję wam nieco obrabować zbrojownię. Jak będzie mieli kiedyś za dużo czasu, zawsze możecie spróbować wyciągnąć całe żelastwo, jakie zostało na dnie. Myślę że znajdą tam coś interesującego, na wymianę z lekkim opóźnieniem. - Na szczęście zostały tam tylko te mniej niebezpieczne sztuki oręża. Żal było mu jednak kilku sztuk, które tam zostały. Mimo że część z nich rzadko używał.

Origa powiodła spojrzeniem tam gdzie wpatrywała się Gwiazda. Księżniczka zdecydowanie nie zawracała sobie głowy tym co ich czekało w twierdzy. Zakładała, że czarnowidztwo brata Moonri było podyktowane pesymizmem i marudzeniem. Jej zainteresowanie tym na co patrzyła złotowłosa się skończyło, gdy niczego nie ciekawego się nie dopatrzyła. Spojrzała wtedy na swojego opiekuna.
- Z tego co nam tu sugerują o nastawieniu do nas mieszkańców Twierdzy to nie sądzę, żeby Łowcy mieli ochotę na jakiekolwiek nurkowanie - powiedziała do Litwora i potrząsnęła skrzydłami w obojętnym tonie. - Ja natomiast po tej podróży mam w nosie co o nas tu myślą, byle dali wygodne komnaty i gorącą kąpiel - uśmiechnęła się promiennie. W końcu anielicy pasowało, że nie znajdowała się w centrum uwagi. Na dworze, odkąd weszła w dorosłość rozumianą ludzkimi kryteriami, to nie miała chwili wytchnienia od wścibskich komentarzy i spojrzeń tych którzy do przesady interesowali się wydaniem jej za mąż.
- Dobrze będzie, jeśli będzie więcej niż kamienna prycza. - Odparł Aigam. - Warto też, żeby przyjęcie zawsze było jak najlepsze, jeśli chce się ujść z życiem. - Dodał cicho.

- Oczywiście, zbrojownia w twierdzy będzie do naszej dyspozycji - zapewniła Ahri, prowadząc ich wąską ścieżką. Lux zniknęła im na chwilę z oczu gdy wjechali między wysokie drzewa, które odgrodziły ich od potężnej budowli, pozostawiając jedynie widok na sam szczyt góry i niebo.
- Jestem pewna, że nie będzie z tym problemu - dodała nieco ciszej, jakby niekoniecznie pewna swych poprzednich słów.

- Czy macie także bibliotekę? Z chęcią skorzystam - wtrąciła się Lif, odrywając od księżniczki niezbyt przychylne spojrzenie. Najwyraźniej uwaga Origii nie spotkała się z aprobatą u kapłanki.
- Oczywiście - potwierdziła Ahri z wyraźnym ożywieniem. - Mamy jedną z największych bibliotek w Margh. Jedynie ta w Zifen i ta, która należy do lorda Visona dorównują naszej - w głosie elfki brzmiała duma gdy mówiła o tym miejscu, które najwyraźniej stanowiło nie lada atrakcję dla osób lubujących się w woluminach i słowie pisanym.

- Ja tam bym wolał by nas po prostu zostawili w spokoju - wtrącił swe trzy grosze Nichael, sprawiając wrażenie zadowolonego z tego, że widok twierdzy został mu odcięty, a tym samym odcięty także Gwieździe, chociaż dziewczyna nadal wpatrywała się w jakiś punkt, gdzieś przed nimi, jakby to, że drzewa przysłoniły budowlę, niczego nie zmieniło.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 01-11-2017 o 13:15.
Plomiennoluski jest offline  
Stary 29-10-2017, 14:47   #38
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Anielica nastroszyła pióra spoglądając na Lif.
- No co? - mruknęła Origa naburmuszona, nie rozumiejąc o co złości się na nią kapłanka Tahary. To natomiast sprowokowało skrzydlatą do wyrzucenia z siebie tego co miała na myśli w związku z ich obecną sytuacją. - Ja się nie pchałam na ten świat. Co więcej całkiem bardzo zostałam porwana z dworu przez piratów na wyprawę, o której wiem tyle co nic. Ale czy marudzę przez to? Nie - spojrzała wymownie na Nichaela. - Nie widzę jednak powodu bać się tego co jest w twierdzy, co czeka tam na nas, z bardzo prostego powodu. Bo jakby akurat oni mieli nas zabić to by już to zrobiły Ahri i Kaz - mówiąc to księżniczka spojrzała na tą pierwszą z wymienionych z imienia i uśmiechnęła się do niej ciepło. - Miały na to mnóstwo czasu, a trucizna w jedzeniu nawet Litwora by zmogła - dodała przekonana co do swoich spostrzeżeń. - No i po drodze nic złego nas nie spotkało, więc wyraźnie sprzyjający nam bogowie czuwają nad nami - stwierdziła Origa na koniec z przekonaniem w głosie.

-W jedzeniu to nie wiem, mogłoby nie dać rady, ale źle na to patrzysz, porównaj zachowanie zwykłego alezyjczyka, czy członka zakonu twojej matki, do postępowania rady, czy kapituły. I tu może leżeć problem.- Rzucił Aigam. -Zbrojownia się przyda, biblioteka też, jeśli wiemy czego szukamy. Oooo macie coś na temat niszczenia plugawych, kradnących duszę artefaktów? Albo jak powstał Kare-Nus?- Zapytał nagle.

- Mówisz, że tak powinnam na to patrzeć? - anielica uniosła brew w zdziwieniu, spoglądając na swojego opiekuna. - To dla mnie jeszcze lepiej, tym bardziej będę się czuła tu jak w domu - odparła, ale ciężko było stwierdzić czy sobie żartuje czy jednak mówi na poważnie. Wspomnienie o mieczu kradnącym dusze, Origa przekrzywiła głowę. - A czy taki artefakt nie przydałby się do walki z tą parką co kradnie magię z krainy? Zabić czymś takim i problem z głowy... - zasugerowała.

- Świetnie, twoim pierwszym przestępstwem, karanym w tej krainie śmiercią, jest fakt, że masz w sobie magię. Co do broni, to kradnącą duszę osoby, która nią włada. Opętanie dające sporo mocy, a na końcu unicestwienie. Nic przyjemnego. Ciężko się z tego wyleczyć. Zakrawa to na spory cud. - Powiedział Litwor, jakiego ktoś mógłby użyć przegryzając ciasteczka miodowe przy herbacie.

- Zupełnie bez sensu - Origa pokręciła głową z niedowierzaniem temu co słyszy. - Jak głupim trzeba być, żeby chcieć użyć takiego oręża? Chyba tylko może robić za "niespodziankę" dla kogoś kto nie ma pojęcia co bierze do ręki - skomentowała anielica.

- Desperacja potrafi skłonić do działań, które z pozoru pozbawione są sensu - odparła Lif, sprawiając wrażenie osoby, która wie co mówi. Nichael tylko prychnął, ale w owym prychnięciu nie było przekonania. Na jego obliczu widoczny był bowiem smutek. Widocznie wiedział o sprawie więcej niżby chciał, co biorąc pod uwagę jego koneksje rodzinne, nie powinno dziwić. Przynajmniej Litwora.

- W twierdzy sytuacja będzie wyglądała inaczej - w chwilę ciszy, która powstała po słowach kapłanki Tahary, wtrąciła się Ahri. - Tam niestety musimy przestrzegać wszystkich reguł zakonu, ale chronią was Moce, zatem nie powinno być problemu.

Oświadczenie to może by zabrzmiało pocieszająco, gdyby zostało wypowiedziane z nieco większą dozą pewności w głosie. Tej jednak w nim wyraźnie brakowało. Im bliżej bramy, którą wkrótce ujrzeli, tym postawa elfki wyrażała większą niepewność i zdenerwowanie. Zdecydowanie nie był to powrót do domu, do którego tęskniło serce. Prędzej zesłanie na ciężkie roboty lub szafot.
- To może szybkie ich przypomnienie? Reguły to nie jest moją mocna strona. - Rzucił Aigam, zastanawiając się w co się pakuje.
- Was one na szczęście obowiązywać nie będą - pokrzepiła Litwora Ahri, przy okazji także unikając odpowiedzi na jego pytanie.

- No! To tym bardziej nie ma się czym przejmować! - stwierdziła anielica z promiennym uśmiechem.

Origa wyprostowała się w siodle przyjmując - świadomie czy też nie - dumną postawę, której nawet anioł pełnej krwi by się nie powstydził. Potrząsnęła lekko skrzydłami, poprawiając sobie w ten sposób ułożenie piór na nich. Uśmiech zdradzający pewność siebie wykwitł na buźce księżniczki, gdy zbliżali się do wrót twierdzy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 02-11-2017, 08:36   #39
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację



Bramy twierdzy, teraz już doskonale widoczne, zbliżały się z każdym kolejnym krokiem końskich nóg i stukotem podków na skalnym podłożu. Iglasty las, którym jeszcze chwilę temu podróżowali, został w tyle, odsłaniając przed nimi cały majestat budowli. Majestatyczna bowiem był, tego nie dało się jej odmówić. Wysokie okna zdobiły kolorowe witraże, umieszczone w oprawie zdobnie rzeźbionych okiennic. Także i same ściany były kunsztownie zdobione w misterne, delikatne niczym koronki, wzory. Jeżeli miała to być twierdza warowna, to ktoś spartaczył robotę, bowiem budowla przypominała raczej pałac jakiejś księżniczki niż miejsce będące domem Łowców.

Nos Aigama wyczuwał jednak coś więcej, coś co kryło się pod tym misternym, lśniącym w słońcu i pięknym widokiem. Magia. Grubo wiązane czary będące pochodnymi każdej niemalże, znanej mu sztuki magii i kilku, które były tak stare, że wiedza o nich zaginęła w piaskach czasu. Litwor czuł jak owa moc przenika go, bada i ocenia, podobnie jak czyniła to z pozostałymi. W jakiś sposób twierdza, przed którą się zatrzymali, żyła. Nie tak jednak jak żyła “Morska Wiedźma”, a…

Nagle coś zaczęło się dziać. Pierwszym znakiem był głos Lif, szepczącej coś w języku, który ani księżniczce, ani też jej opiekunowi znany nie był. W następnej chwili kapłanka Tahary wzbiła się w powietrze pod postacią sokoła, a w chwilę później blask jej feniksowych skrzydeł przyćmił stłumione światło słońca. Także z Nichaelem coś się dziać poczęło. Wpierw z jego ust wydobyło się przekleństwo, a w chwilę później młodzian, trzymając się za pierś zeskoczył z siodła w sam raz by zdołać wylądować na czterech łapach w swej zwierzęcej, psiej formie. Nawet Gwiazdę nie ominęły zmiany. Co prawda nadal zachowała ludzką postać to jednak teraz zdobiły ją trzy piękne, puchate ogony, każdy w innym kolorze. Jeden złoty, jeden biały i jeden czarny. Na głowie zaś, drżąc lekko jakby nasłuchiwały, widniały wilcze uszy, które zastąpiły ludzkie.

Zrozumienie tego co się stało nie było trudne. Magia twierdzy wymusiła objawienie prawdziwej postaci tych, którzy znaleźli się u jej bram.
- No tak… - mruknęła Ahri, sprawiając wrażenie zawstydzonej. - Zapomniałam o tym, wybaczcie - przeprosiła, wyrażając szczery żal za swoje niedopatrzenie.
- Należało się tego spodziewać - odparła Gwiazda, uśmiechając się do kapłanki i zgrabnie zeskakując z wierzchowca. Dłoń moonri spoczęła na głowie jej brata, a wzrok ponownie skierował się na jedną z wież. Najwyraźniej nadal byli obserwowani.

- Aż żałuję, że mnie teraz w środku nie ma - westchnęła Kaz, lądując przy grupie i szczerząc się jakby jej ktoś nie lada prezent sprawił. - Ich miny musiały być niesamowite gdy ujrzeli takie zjawisko - ruchem głowy wskazała na Lif po czym szybko spoważniała bowiem brama jęknęła w proteście, a następnie zaczęła się otwierać. Potężne wrota z niechęcią poddawały się działaniu siły, która zmuszała je do porzucenia poprzedniej pozycji i rozdzielenia. Najwyraźniej zamierzano ich powitać z pompą, skoro nie skorzystano z mniejszych furt. Wbrew jednak przewidywaniom, na powitanie wyszła tylko jedna osoba.


Mężczyzna czekał na nich dokładnie krok przed progiem twierdzy, najwyraźniej nie mając zamiaru z niej wychodzić. Postawę miał swobodną, nieco kpiącą nawet. Uzbrojony był w miecz, na którego rękojeści spoczywała jego dłoń, druga zaś bawiła się źdźbłem które po chwili wylądowało w jego ustach.
Milis, dowódca straży - szeptem przedstawiła go Ahri, nie kryjąc niechęci w swoim głosie, po czym ruszyła w jego kierunku.
- Nie ma to jak w domu - westchnęła Kaz, dłonią zapraszając by ruszyli w ślady elfki.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 05-11-2017, 13:10   #40
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Anielica zadarła wysoko głowę, spoglądając w ślad za rozświetlającym niebo feniksem. W pewnej chwili blask był tak wielki, że musiała zmrużyć oczy, a nawet przysłonić oczy ramieniem.
- Fajerwerki podobne do tych co puszczają nad zamkiem w ważne święta królestwa - skomentowała Origa z uśmiechem przyglądając się tym efektom. Przy okazji zachodziła w głowę co do powodów zachowania Lif. Popisywanie się jakoś według niej nie pasowało do kapłanki Tahary.
Zupełnie zaniemówiła widząc jak rodzeństwo również zmieniło swoje postaci. Chłopak stał się tym samym czarnym psem co w dniu kiedy pierwszy raz ich spotkali, natomiast Gwiazda... Anielica przypatrywała się niej nawet nie starając się być dyskretna. Ale dopiero teraz Oridze wyglądała ona na Moonrię.

Ahri, choć ze sporym opóźnieniem, wytłumaczyła co leżało u podstaw tego wszystkiego. Księżniczka roześmiała się z rozbawieniem.
- Czyli moja bransoletka będzie tu bezużyteczna - skomentowała beztroskim tonem. Z grzbietu swojego wierzchowca zeszła ostrożnie, uważając by nie zawadzić przypadkiem skrzydłem.
Stojąc już na ziemi przeciągnęła się, prostując na chwilę swoje śnieżnobiałe skrzydła, co na ten krótki moment znacznie powiększyło jej sylwetkę. Złożyła je luźno na plecach i złapała się rękami pod boki, gdy skierowała wzrok na główne wejście, gdzie czekał na nich jednoosobowy komitet powitalny będący zarazem strażą.

- Uf, miałam nadzieję, że obejdzie się bez tych cyrków. Wystarczy mnie ta procesja z jaką wysłano mnie na tą "wycieczkę" - westchnęła anielica, kątem oka spoglądając na Ahri, która przedstawiła im przystojnego nieznajomego. Origa mimowolnie posłała Milisowi promienny uśmiech.
Na zaproszenie Kaz, anielica wpierw spojrzała na swojego opiekuna i dopiero z nim ruszyła w ślad za upadłą i elfką.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172