28-09-2017, 22:49 | #31 |
Reputacja: 1 |
|
29-09-2017, 14:16 | #32 |
Reputacja: 1 | Litwor pokiwał głową kilka razy słuchając Origi. rozścielił się niczym na najlepszym puchowym łożu, układając już prawie wyschły plecak, pod głowę. Jak na jeden dzień, miał już dość sporo wrażeń, spadanie przez krawędź świata, topienie się, mnóstwo wybuchowych informacji. Czuł się, jakby wrócił z nieco leniwego Zaris, do kotła, albo oka cyklonu, który dość często zdarzał się wybuchać dookoła niego. Musiał to wszystko rozważyć. Łapacze może nie mogli działać bez wyraźnego pozwolenia od Mocy, jednak jego się takie ograniczenia nie trzymały aż tak sztywno. Był ziarnkiem chaosu, które mogło działać na własną rękę. Zastanawiał się tylko, czy jego wcześniejsza interwencja przy filarach, pomogła, czy raczej zaszkodziła całej sprawie i czy w ogóle miała wpływ. Przeciągnął się mocno, żeby odpędzić od siebie część myśli. - Magia dziecko, nie chodziło im o skrzydła, śmierdzisz magią na kilometr, a dla łasych na magię stworów czy magów, świecisz jak latarnia w najciemniejszych zaułkach Alezji. Ta kraina została stworzona bez swojej magii. Nie widzisz tego, ale jesteś tutaj dla niektórych, takim samym potworem, jak potwory dla ciebie. - Powiedział spokojnie, jakby tłumaczył coś małemu dziecku. - Co do Kalis, to pomyśl o niej raczej o istocie podobnej do Seny. Nieśmiertelnej do pewnego stopnia, na swój własny sposób, dzięki połączeniu. Myślicie, że gdyby oczyścić ją na swój sposób z takiego połączenia, uleczyć, to dałoby się ją zabić? Możliwe że mam jakiś pomysł, ale póki co, to tylko szkic. Ciągle zdaje się mam w Riv status magobójcy. Na ironię, świątyni ognia. - Wojownik zaśmiał się cicho rozbawiony splotem zdarzeń. Lif też nie była w najlepszej sytuacji. Tahara była bliźniaczą mocą Darkara, zaś zdawało się, że jej rasę stworzył zdrajca. - Rano zrobię wam sesję drapania między skrzydłami. - Mruknął cicho. - A teraz dobranoc. - Kilka oddechów później, spał już jak suseł.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
02-10-2017, 23:15 | #33 |
Reputacja: 1 | - Każdego można zabić - odezwała się Ahri, nad wyraz poważnym głosem. - Nawet Odwiecznego, nawet Trójcę. To prawda znana niewielu, wciąż jednak pozostaje prawdą.
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |
13-10-2017, 18:09 | #34 |
Reputacja: 1 | Nowiny jakie poznał, były nieco kłopotliwe. Częściowo cieszył się, że nie będzie musiał przekazywać wieści na temat Odwiecznego, swojej przybranej matce. Zastanawiał się jednak, czy to chwilowe zachwianie, czy raczej trwałe i docelowo zakony jak i kościoły Avandora zostaną zwyczajnie rozwiązane lub wyklęte, tak jak Darkara swego czasu. Drugiej takiej wojny jak za czasów wypędzenia Darkara, Rivoren mogłoby nie przetrwać. W czasie pierwszego wieczornego postoju, wziął księżniczkę na bok. Miał zamiar nieco ją przepytać i sprawdzić kilka podejrzeń, które miał nadzieję, okażą się fałszywe. - No dobrze Ori, jak bardzo niestabilna na co dzień jest twoja magia, jeśli jej co jakiś czas nie uwalniasz, i czy jest różnica, jeśli robisz to w miarę regularnie, w przynajmniej częściowo kontrolowanych próbach? To o tyle ważne, że lepiej, żebyś nam nie padła w środku walki, albo żebyś nie zaczęła sączyć, kiedy absolutnie trzeba zachować zerowe użytkowanie magii. Nie jesteśmy w pałacu, nie jesteśmy w Alezji i jak znam życie, to wybaczcie damy moje słownictwo, prędzej niż później, znajdziemy się w czarnym, smoczym tyłku. Przy dobrych wiatrach. - Aigam zaczął swoje marudzenie i przerwał, by dziewczyna mogła się wypowiedzieć. Gwiazdę i Nathaniela na razie zostawił w spokoju. - No... - księżniczka zastanowiła się nad pytaniem jej opiekuna. - Po prostu jak jej nie używam to niczego nie niszczę - wzruszyła ramionami, aż potrząsnęła skrzydłami. - Nie czuję potrzeby używania magii. Żadnego poczucia, że mnie rozsadza od środka, czy coś w ten deseń - stwierdziła spoglądając na Litwora. - Tak naprawdę nigdy nie było mi pozwolone używać mojej magii w pełni. Wyłącznie pod nadzorem... Dopiero walcząc z piratami - wróciła wspomnieniami do tamtego dnia. Uśmiechnęła się ciepło. - Sena zachęciła mnie bym się nie hamowała... Nie sądziłam, że coś takiego potrafię. Podobało mi się to co jestem w stanie zrobić - wyznała. - Świetnie, co dokładnie ci się podobało? Zniszczenie, destrukcja, czy mordowanie samo w sobie? - Zapytał niewinnie Aigam. Origa teatralnie przewróciła oczami i spojrzała przed siebie. - Byli źli. Zaatakowali nas. Sami sobie ten los na siebie sprowadzili - odparła mu. - Po prostu używanie magii jest przyjemne - odpowiedziała w końcu. - No dobrze, jeśli mówisz tylko o używaniu magii, to dobrze, obejdzie się bez bury. - Odparł Litwor pociągając za brodę. - Więc co potrafisz? - Zapytał. Anielica uśmiechnęła się do Litwora. - Niszczyć - powiedziała z lekkim rozbawieniem. - I w sumie tylko to. W każdym razie zaklęcia z innych domen wyjątkowo marnie mi wychodzą i nawet najlepsi nauczyciele nie byli w stanie tego poprawić - westchnęła. - Ale przynajmniej potrafię walczyć mieczem - dodała z zadowoleniem. - Taaak, coś tam machać mieczem potrafisz, niszczenie może się kiedyś przydać, ale póki co, nie warto ryzykować. Trzeba będzie wznowić treningi. - Stwierdził Aigam. - Nie warto ryzykować? Mama mi nie uwierzy jak jej powtórzę twoje słowa - zaśmiała się radośnie. - Super! - ucieszyła się na wspomnienie o treningach. - Nie mogę się doczekać... Tyle że nie mamy mieczy innych jak prawdziwe. Treningowe przepadły wraz ze wszystkim co było na statku - Co oznacza, że będziesz musiała bardziej uważać. - Odparł niestrapiony Litwor. - Kiedy przyjdzie co do czego, staniesz przeciwko zwykłym lub magicznym ostrzom, nie tępym treningowym. Poza tym, dobrze wymierzony cios pałką czy siekierą, potrafi narobić więcej szkód, niż sztych czy cięcie. - Dodał poważnym głosem. - Zawsze jeszcze mam w zanadrzu magię. Ona nigdy nie zawodzi - odparła z zadowoleniem, bo ekscytowała się na możliwość sparingów z użyciem prawdziwej broni. - No może czasem mnie ponosi... - mruknęła pod nosem, gdy wspomniało jej się jak zniszczenie w niekontrolowany sposób pochłaniało to paskudne coś w wodzie, co wyglądało jak magia krwi. -Pewnie, zawsze można na nią liczyć. Poza momentami, kiedy masz do czynienia z istotą, która jest na nią odporna, albo co więcej, żywi się nią i jakakolwiek magia ją tylko wzmacnia. - Odparował wojownik. - Wątpię, żeby ktokolwiek mógł żywić się na magii zniszczenia… Niestrawność byłaby murowana - mruknęła Origa sceptycznie nastawiona do tej sugestii. Ale zaraz się uśmiechnęła. - A jak na kogoś nie będzie działać magia to mam od tego ciebie. Przecież jakbym sama mogła się o siebie zadbać to nie potrzebowałabym opiekuna - stwierdziła z mrugnięciem oka. - Mogę zginąć, albo może się zdarzyć, że zostaniemy rozdzieleni. Zawsze licz najpierw na siebie. Zaś co do magii zniszczenia, nie byłbym taki pewien, ale to chwilowo drugoplanowa sprawa. - Odparł Aigam. Resztę drogi dzielił pomiędzy szkolenie Origi, podpytywanie Moonri, Lif oraz dwóch Łapaczek, na temat przeciwnika i co tak na prawdę o nich wiadomo. Od tego co robili i kim byli w przeszłości, od jak dawna działają, czy wiadomo cokolwiek na temat zakresu ich mocy, lub sił, jakie udało im się już zebrać. Próbował znaleźć jakieś połączenie między tym wszystkim, ale na razie nic nie rzucało mu się w oczy. Gdy dotarli do twierdzy, zmierzył ją spojrzeniem. Robiła wrażenie, to prawda, jednak do budowy jej użyto najprawdopodobniej nie tylko siły ludzkich rąk. - Mnie też mają ochotę dalej zabić, czy mówisz o jakichś tutejszych strażnikach, którzy niekoniecznie mają w pełni rozwinięty umysł? - Zapytał Litwor i zaciągnął się zapachem tego miejsca, starając się znaleźć ślady i zapachy magii, nie pochodzące od jego towarzyszy.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |
17-10-2017, 00:17 | #35 |
Reputacja: 1 |
|
20-10-2017, 07:45 | #36 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |
27-10-2017, 19:26 | #37 |
Reputacja: 1 | - Znowu w paszczę bestii, aż chce się jechać. - Litwor pomachał przyjaźnie fortecy i uśmiechnął się szeroko. - W takim razie ruszajmy, nie ma co tracić czasu, może przy okazji spróbuję wam nieco obrabować zbrojownię. Jak będzie mieli kiedyś za dużo czasu, zawsze możecie spróbować wyciągnąć całe żelastwo, jakie zostało na dnie. Myślę że znajdą tam coś interesującego, na wymianę z lekkim opóźnieniem. - Na szczęście zostały tam tylko te mniej niebezpieczne sztuki oręża. Żal było mu jednak kilku sztuk, które tam zostały. Mimo że część z nich rzadko używał. Origa powiodła spojrzeniem tam gdzie wpatrywała się Gwiazda. Księżniczka zdecydowanie nie zawracała sobie głowy tym co ich czekało w twierdzy. Zakładała, że czarnowidztwo brata Moonri było podyktowane pesymizmem i marudzeniem. Jej zainteresowanie tym na co patrzyła złotowłosa się skończyło, gdy niczego nie ciekawego się nie dopatrzyła. Spojrzała wtedy na swojego opiekuna. - Z tego co nam tu sugerują o nastawieniu do nas mieszkańców Twierdzy to nie sądzę, żeby Łowcy mieli ochotę na jakiekolwiek nurkowanie - powiedziała do Litwora i potrząsnęła skrzydłami w obojętnym tonie. - Ja natomiast po tej podróży mam w nosie co o nas tu myślą, byle dali wygodne komnaty i gorącą kąpiel - uśmiechnęła się promiennie. W końcu anielicy pasowało, że nie znajdowała się w centrum uwagi. Na dworze, odkąd weszła w dorosłość rozumianą ludzkimi kryteriami, to nie miała chwili wytchnienia od wścibskich komentarzy i spojrzeń tych którzy do przesady interesowali się wydaniem jej za mąż. - Dobrze będzie, jeśli będzie więcej niż kamienna prycza. - Odparł Aigam. - Warto też, żeby przyjęcie zawsze było jak najlepsze, jeśli chce się ujść z życiem. - Dodał cicho. - Oczywiście, zbrojownia w twierdzy będzie do naszej dyspozycji - zapewniła Ahri, prowadząc ich wąską ścieżką. Lux zniknęła im na chwilę z oczu gdy wjechali między wysokie drzewa, które odgrodziły ich od potężnej budowli, pozostawiając jedynie widok na sam szczyt góry i niebo. - Jestem pewna, że nie będzie z tym problemu - dodała nieco ciszej, jakby niekoniecznie pewna swych poprzednich słów. - Czy macie także bibliotekę? Z chęcią skorzystam - wtrąciła się Lif, odrywając od księżniczki niezbyt przychylne spojrzenie. Najwyraźniej uwaga Origii nie spotkała się z aprobatą u kapłanki. - Oczywiście - potwierdziła Ahri z wyraźnym ożywieniem. - Mamy jedną z największych bibliotek w Margh. Jedynie ta w Zifen i ta, która należy do lorda Visona dorównują naszej - w głosie elfki brzmiała duma gdy mówiła o tym miejscu, które najwyraźniej stanowiło nie lada atrakcję dla osób lubujących się w woluminach i słowie pisanym. - Ja tam bym wolał by nas po prostu zostawili w spokoju - wtrącił swe trzy grosze Nichael, sprawiając wrażenie zadowolonego z tego, że widok twierdzy został mu odcięty, a tym samym odcięty także Gwieździe, chociaż dziewczyna nadal wpatrywała się w jakiś punkt, gdzieś przed nimi, jakby to, że drzewa przysłoniły budowlę, niczego nie zmieniło.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 01-11-2017 o 13:15. |
29-10-2017, 14:47 | #38 |
Reputacja: 1 |
|
02-11-2017, 08:36 | #39 |
Reputacja: 1 |
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” |
05-11-2017, 13:10 | #40 |
Reputacja: 1 |
|