- Bezużyteczna? - dziewczyna chciała wziąć się pod boki, ale Tong wypchnął ją z komnaty. - Gdyby nie ja nawet byś nie wiedziało Czerwonookim.
Zaprowadziła Bestie na arenę, przez całą drogę Tong był ukarany znaczącym milczeniem. Byli chyba ostatnimi z przybywających. Tong odszukał wzrokiem wojowników z ziemi. Najłatwiej było wypatrzeć kapelusz Raydena. Stał sam, kilka metrów od niego zobaczył Johna i Liu Kanga rozmawiających. Pozostali stali kawałek dalej.
W końcu pojawił się Shang Tsung. Tym razem bez sztuczek z lataniem wszedł po kilku stopniach i zasiadł na tronie. - Rozpoczynamy kolejną walkę - oznajmił - Czas by Johnny Cage ponownie stanął na arenie. Jego przeciwnikiem będzie Cyrax.
Spomiędzy zabójców Lin Kuei wyszedł żółto odziany wojownik. Johnny Cage wystudiowanym ruchem zdjał okulary i podął je Sonyi, luźnym krokiem wszedł na arenę i spojrzał z uśmiechem na Cyraxa. - Zaczynajcie!
Cage skoczył od razu na przeciwnika wręcz rozmywając się w ruchu. Lin Kuei zablokował przedramieniem i rąbnął go kolanem. Cage zgiął się wpół. Cyrax tylko na to czekał, trzymanym w dłoni granatem rąbał go w głowę. A gdy ten opadł na kolana, wskoczył mu na kolano, odbił się i skacząc nad nim trafił go piętą w kark posyłając twarzą na ziemię.
Johnny przetoczył się na plecy i zrobił sprężynkę. - To było dobre - powiedział i splunął na piach areny. - Dalej będzie jeszcze lepiej - odparł Cyrax rzucając na ziemię coś małego. Zabójca zniknął w słupie dymu, by pojawić się za Cage’m. Ale tym razem przeliczył się. Johnny wykonał swój popisowy numer, puszczając nad sobą cios, robiąc szpagat i uderzając.
Większość oglądających skrzywiła się odruchowo. Johnny wstając uderzył podbródkowym posyłając Cyraxa w powietrze. Zabójca ciężko upadł na piasek areny. Zerwął się na nogy tylko poto by zobaczyć szarżującego Cage’a, otaczała go migotliwa zielona poświata. Potężne kopnięcie przeszyło snop dymu. Johnny uderzył w tył z półobrotu, ale cios przeszył tylko powietrze. Cyrax stał kilka metrów dalej, spoglądając pod nogi Johnnego.
Eksplozja rzuciła gwiazdora w powietrze, zanim upadł Cyrax zarzucił na niego sieć. Oplątany aktor padł na ziemię i napiął muskuły. Sieć z trzaskiem puściła, ale tą chwilę wykorzystał zabójca. Kopnięcie w skroń posłało Johnnego w niebyt.
- Skończ z nim - polecił Shang Tsung.
Cyrax podszedł i złapawszy za szyją podniósł do pionu, przez chwilę patrzył na Cage’a po czym puścił go. Johnny zwalił się na ziemię. - Nie ma potrzeby, pokonałem go.
Czarownik zacisnął zęby w złości, ale nic nie powiedział.
Cyrax odwrócił się i ruszył do wyjścia, niby przypadkiem omiatając wzrokiem Raydena i resztę ziemskich wojowników.
Mało kto zwrócił uwagę na czerwono ubranego zabójcę, który odprowadzał Cyraxa wzrokiem. Po chwili także ruszył do wyjścia. - Pilnujecie mu pleców - powiedział półgłosem Rayden do Johna wskazując głowa Cyraxa. - Ja otrzepie z piasku naszego gwiazdora. |