Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2017, 14:32   #2
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
- Tym razem to pewnie tak na serio - westchnęła z żalem Rosalie. W Alamo może i nie było idealnie, ale zdążyła się już przyzwyczaić do swojego kąta. W kierunku latającego nad nimi drona pokazała środkowy palec uwieńczony długim srebrno-czarnym paznokciem i uśmiechnęła się złośliwie.
Oparta o ramię tatuażystki Anastazja podniosła głowę, czując ruch ciała pod sobą i ziewnęła. Mimo imprezowej nocy makijaż na jej twarzy wciąż był perfekcyjny.
- No raczej - rzekła, lecz w jej głosie nie było ani grama zmartwienia - Oliver ma zgryza. Powiedziałam, że jak nas wydupią i niczego nie znajdzie na zastępstwo, to nie zamierzam z nim mieszkać.
Zachichotała szelmowsko, po czym zaczęła się podnosić.
- Dobra, idę pobawić się w śpiącą księżniczkę. Czas na mnie.
- Znajdzie ci coś, nawet gdyby miał za to oddać nerkę - stwierdziła. - Ja tu jeszcze chwilę posiedzę- zwróciła się do wstającej koleżanki.
Anastazja uśmiechnęła się krzywo.
- Zrób mu loda, to i ciebie ujmie w tych planach. - zaśmiała się i ciężko było stwierdzić, czy żartuje, czy mówi serio. Jak to zazwyczaj, gdy chodziło o de Sade. Skrzypaczka zamachała ręką pożegnalnie i skierowała się do swojego grajdołka.

Rosalie ostała sama na dachu Alamo, rozmyślając o czekającym ją dziś ostatnim dniu pracy. Tej drugiej pracy. Za tydzień miała dostać podwyżkę w salonie i ze stażystki zostać pełnoprawną pracownicą. Odłożyła już wystarczająco na kaucję na nowe lokum. Tyle, że wciąż nie miała niczego konkretnego na oku. W San Francisco nawet przed trzęsieniem ziemi brakowało tanich mieszkań na wynajem a teraz było z tym jeszcze gorzej. A coś pewnie będzie musiała znaleźć.
Wciąż nadająca policyjna szczekaczka odbierała cały urok tej chwili samotności o wschodzie słońca. A po chwili okazało się, że również dron wyposażony był w głośnik.
- Hej świnko, zatańcz dla nas! - odezwał się zniekształconym męskim głosem, krążąc dookoła niej.
- Tak, pokręć dupą! - dołączył drugi głos.
- Jak już cię stąd wyjebiemy to możesz spać u mnie! Hehehe.
- Marz dalej, bo tylko tyle możesz - odpowiedziała spokojnie, choć w środku lekko się zagotowała, wciąż nie uodporniła się na takie gadki. Jako, że nie miała już co liczyć na spokojną obserwację budzącego się do życia miasta, zaczęła się leniwie podnosić.
- Dawaj, dawaj! - dopingował ją operator drona.
- Świruj, świnio, tańcz, świruj jak pojebana - jego kumpel zanucił popularny dyskotekowy kawałek.
- Dobry tyłeczek!
- Ej, poznaję ten tyłeczek. Ona się buja w Inso!
- Łooo! Maleńka, kiedy pracujesz? Odwiedzimy cię tam!
- Chyba mnie z kimś pomyliście - odpowiedziała - ale mam wam coś do zaoferowania. Schyliła się powoli eksponując dekolt. Prawą dłonią chwyciła stojącą przy jej bucie pustą butelkę po winie i pionizując się gwałtowanie cisnęła nią z całej siły w kierunku drona.
Odwróciła się zgrabnie na pięcie i ruszyła w kierunku zejścia z dachu.
Nieoczekiwanie trafiła. Flaszka z brzękiem tłuczonego szkła rozbiła się o drona, uszkadzając jedno ze śmigieł. Stracił sterowność, zatoczył się jak wielka pijana mucha i łupnął o dach Alamo.
- Kurwa! - zaklął głośniczek
- Ty pindo! - odezwał się drugi głos. - Wpisujemy cię do bazy za niszczenie policyjnego mienia! Lepiej uważaj na ulicach!
To mogła nie być czcza groźba. Gliniarze ze wszystkich firm nosili e-glasy z systemami rozpoznawania twarzy. Na szczęście Pacyfikatorzy nie mieli kontraktu na ochronę zbyt wielu dzielnic we Frisco a w każdym razie nie tych, gdzie zwykle przebywała.
Dron wyłączył się i zamilkł.
- Ha! - wrzasnęła z dziką radością, zawróciła i podeszła do upolowanej przypadkowo zdobyczy. Skoro już znalazł się w zasięgu jej rąk nie mogła go tak po prostu zostawić. Kto wie, może urządzenie zdążyło nagrać jakieś warte zobaczenia materiały. Chwyciła drona pod pachę i ziewając przeciągle udała się do swojego pokoju. Zmęczenie dawało o sobie znać a kilkanaście godzin miała stawić się w pracy w dobrej formie. Musiała odespać.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"

Ostatnio edytowane przez Vivianne : 03-10-2017 o 20:57.
Vivianne jest offline