Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-10-2017, 20:51   #4
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Wyszedł z lasu, niczym święty gniew puszczy, którym według niektórych był, by dołączyć do nielicznej grupy idącej na cytadelę. Niezbyt obyty z ludźmi, za to doskonale czujący się z dala od zgiełku miast. Odziany jedynie w niedźwiedzie futro, sięgające prawie do ziemi, mokasyny z niedźwiedziej skóry i przepaskę biodrową, ze skórą poznaczoną nielicznymi bliznami. W trakcie całej drogi do twierdzy Celozji, więcej warczał niż mówił, ale nie można było zaprzeczyć, że zna się na naturze i nie ma problemu z prowadzeniem wszystkich nawet przez najdziksze ostępy, z dala od siedzib i patroli. Ciężko było powiedzieć, czy ciężka laga, którą trzymał w dłoniach, służyła mu do czegokolwiek poza drapaniem się po plecach, bo gdy przychodziło co do czego, odwoływał się do najdzikszej, pierwotnej magii, lub dosłownie brał ludzi w swoje ręce, co zwykle kończyło się solidnymi obrażeniami u tych ostatnich.


Byli już o metry od Celozji, jeden z ich grupy sięgał mieczem, jednym z tych, by które wykonać ludzie i nie tylko, wydzierają trzewia ziemi, ku przeklętej kapłance, gdy ta sięgnęła po najpotężniejsze zaklęcie o jakim słyszał jedynie pogłoski. To musiało być to. Zastanawiał się teraz tylko gdzie wylądowali. W jakimś wymiarze piekła, domenie skąd przybyła Celozja, czy jeszcze innym, dziwniejszym miejscu. Pewne było, że miejsce to, jest dziwne, oraz daleko od domu. Przez chwilę, przemknęło mu, ile może tu być księżyców, ale stwierdził, że o to będzie się martwił później, kiedy nadejdzie noc. Niebo tutaj było inne. Nie chodziło tylko o słońce, ale i o wyrwane kawałki ziemi, które brykały sobie po nieboskłonie, niczym niefrasobliwe szczeniaki.


- Jesteśmy na pustyni. Zaś woda zdaje się być tam. - Doprecyzował nieco ogólny brak informacji i szerzącą się konsternację dwoma warknięciami. Co prawda wiele to nie pomogło, jednak mieli już jakiś punkt odniesienia. Byli tu. Trzeba było się jedynie dostać do tam, którym było Blackmoore, to jednak mogło nieco potrwać.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...

Ostatnio edytowane przez Warlock : 14-10-2017 o 13:43.
Plomiennoluski jest offline