Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2017, 12:18   #73
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Brytyjka przeciągnęła się i udała namysł. Wiedziała jednak czego chce.
- Chcę wiedzieć czy jesteś wilgotna. Możesz wybrać które z nas to sprawdzi. - powiedziała.
- Czemu ? Mogę po prostu podciągnąć ubranie i sami ocenicie. Jeśli chcesz sama sprawdzić to po prostu pozwolę ci… możesz posłać jego. Jeśli o mnie chodzi. - wstała i usiadła na stoliku. - Wszystko jedno jak zechcesz zaspokoić swą ciekawość… tylko żadnego chowania się za wyborami z mej strony.
- Mówił ci ktoś, że jesteś wkurwiająca? - wysyczała Carmen, podchodząc i pochylając się nad nią. Bez wahania wsadziła Chince dłoń pod ubranie, przy okazji patrząc jej głęboko w oczy.
- Och… wiele… osób. - wymruczała zmysłowo Huai i spoglądając w oczy Brytyjce z wyraźnym pożądaniem i wyzwaniem w spojrzeniu.- Ale też były takie które mówiły mi… moja pani. -
Rozsunęła uda by ułatwić Brytyjce zadanie, gdy przebijała się przez tkaniny jej stroju. Dotknęła uda i tak dotarła do przemoczonej bielizny. Huai uśmiechała się bezczelnie, gdy Brytyjka dotknęła jej majtek, ale jęknęła cichutko...gdy ten dotyk był silniejszy.
Choć kostium Chinki nie ułatwiał sprawy, Carmen poczuła ogromną chęć, by wsunąć palec jeszcze głębiej i przejechać nim po jej wrotach rozkoszy.
Huai przygryzła wargę, czując jej figlarny palec głębiej w sobie. Odetchnęła głośno i uśmiechając się ironicznie, by zamaskować podniecenie spytała nonszalancko.
- Tooo już odkryłaś czy jestem mokra… czy może zabłądziłaś po drodze i dać ci wskazówki jak trafić?
Nozdrza agentki lekko się rozszerzyły gdy pełna gniewu i pożądania wycofywała dłoń. Chyba wreszcie czuła to, co musiał przy niej znosić Orłow.
- Jesteś bardzo mokra i pewnie gdyby nie twój paskudny charakterek, wiłabyś się teraz przede mną i błagała o spełnienie. Albo przed nim... - wskazała Jana i szepnęła jej do ucha - Zapewniam cię, że on potrafi dogodzić kobiecie i tam na dole wszystko ma na miejscu.
- Mylisz się moja słodka… Nikogo nie błagam o spełnienie. - odparła ironicznie Huai i oplotła nogami Carmen w pasie przyciągając ją do siebie. Jej dłoń zacisnęła się władczo na prawej piersi ściskając ją drapieżnie przez ubranie i masując.- Ja sobie biorę.. co chcę…-
Zaśmiała się chrapliwie, chwyciła za włosy Brytyjki odciągając jej głowę do tyłu. Przesunęła językiem po szyi akrobatki, rozkoszując się smakiem jej skóry. - To mnie się błaga o spełnienie i zaszczyt dania go mi.
Orłow zupełnie zaskoczony takim obrotem sytuacji nie zdołał zareagować, pomijając reakcję poniżej pasa. Carmen zaś była jeszcze bardziej niż on bezbronna. Podniecona przez Rosjanina, doprowadzona prawie do krawędzi spełnienia, teraz znów czuła to niezaspokojone pragnienie w ciele. Jęknęła, poddając się dominacji Chinki. I tylko dlatego, że nie chciała być łatwą ofiarą, zdołała odpyskować:
- Wiedziałam... że jesteś na granicy. Już nie możesz wytrzymać, prawda? Pragniesz mnie... - szeptała.
- Cóż… - wymruczała Huai wodząc językiem po skórze szyi Carmen. -... jesteś smakowitym kąskiem. Acz…- spojrzała w kierunku Rosjanina.- … myślę, że ta zabawa w butelkę trochę nas poniosła. I choć odczuwam pragnienie… to potrafię się wstrzymać.-
Brytyjka poczuła jak nogi Chinki rozluźniają się uwalniając. A choć czuła brutalną pieszczotę piersi, to jednak Huai nie posuwała się dalej w zabawie. Zamiast tego spojrzała w oczy Carmen mówiąc z łobuzerskim uśmieszkiem. - Co powiecie na kilkanaście minut przerwy, co? Zajrzę co tam w spiżarce mają smakowitego.
Brytyjka wcale nie przyjęła z zadowoleniem tego faktu, że Chinka ją oswobodziła. Po prawdzie sama miała ochotę się na nią rzucić, lecz duma jej nie pozwalała.
- Skoro tego ci trzeba, możemy zrobić przerwę. - powiedziała, choć głos jej jeszcze drżał.
- To dobrze…- Huai zsunęła się ze stolika i spojrzała na Orłowa i jego widoczną reakcję poniżej pasa.- … jesteście słodką parką, ale to co lubię… nie jest tym co spodobałoby się wam.
Po czym ruszyła w kierunku pomieszczeń kuchennych i minijadalni.
- Strasznie pewna siebie.- mruknął Rosjanin, zerkając za bladolica kobietą.
- Skąd ja to znam... - Carmen uśmiechnęła się lekko.
- A co do pewności siebie... Jestem pewien, że sugerowała byśmy skorzystali z jej nieobecności.- stwierdził z uśmiechem mężczyzna podchodząc do Brytyjki. Jego dłonie spoczęły na piersiach kochanki masując je drapieżnie.- Sprawdzić czy jesteś wilgotna?
Parsknęła wesoło.
- Tu chyba nie możesz mieć wątpliwości - powiedziała, zarzucając mu ramiona na szyję. Jej myśli były jednak przy bladoskórej Chince - Myślisz, że ona tam teraz... ?
- Tam teraz… co? Nie wiem… nie sądzę. Ma dużo samokontroli.- stwierdził po namyśle Rosjanin rozpinając guziki sukienki Carmen, by odsłonić jej biust.
Carmen objęła go nogami w pasie.
- Ja... mam ochotę ją złamać. - wyznała - Pierwszy raz coś takiego... czuję.
- Doprawdy? I jak to planujesz… zrobić? - odsłoniwszy dekolt gorsetu Brytyjki Orłow wtulił głowę między jej piersi całując zachłannie jej skórę, a o jej rozgrzane podbrzusze ocierała się męskość, którą tak zachwalała Chince, nadal ukryta przed czyimkolwiek wzrokiem.
- Nie wiem... - przyznała Brytyjka, sięgając do zapięcia jego spodni - To zupełnie nowe... odczucie. Może gdyby... gdyby nas zobaczyła... w pełni... - westchnęła, coraz bardziej podniecona.
- Chcesz się kochać… na jej oczach?- zdziwił się Rosjanin czując zwinne palce kochanki odsłaniające jego męskość. Zadrżał pod jej dotykiem… dodając. - Za wiele mamy na sooobie teraz by wyglądać podnie… cająco.
- Sam mówiłeś, że lot jest długi. - wsunęła mu dłoń do spodni i nie zdejmując ich zaczęła pieścić kochanka pożądliwie.
- To prawda…- jęknął pod dotykiem jej palców i zsunął sukienkę odsłaniając jej ramiona i kąsając je na przemian z pocałunkami. To co czuła pod palcami było już twarde i prężyło się dumnie. Jej kochanek był w pełni gotów, by zaspokoić jej pragnienia.
Teraz i ona zaczęła go rozbierać. Gorączkowo, pospiesznie, jakby każda sekunda czekania ją denerwowała.
Spodnie i bielizna opadły, mogła podziwiać włócznię kochanka w całej okazałości.
- Stań na stoliku. Zdejmę ci majtki.- rzekł drżącym głosem Orłow wędrując spojrzeniem po odsłoniętym dekolcie gorsetu Brytyjki.
- I myślisz, że nagle zacznę cię słuchać? Nie wygrałeś ich, więc... zapomnij. - powiedziała z błyskiem w oku, jednocześnie ujmując w dłoń jego męskość i pieszcząc tak, by nie miał ochoty się wyrwać.
- Wygrałaś… tym razem. - wydyszał pobudzony kochanek, którego dowód żądzy muskała zmysłowo palcami. Uśmiechnął się dodając. - To co zrobimy z twoimi mokrymi majteczkami i tym co się za nimi kryje?
- A co proponujesz? - patrzyła mu w oczy, nie przestając dzierżyć w dłoni jego berła - berła władzy nad nim.
- W tej sytuacji… moje palce dotykające twego kwiatuszka. Lub pójdziemy się kochać w kuchni… przy niej. - zaproponował Orłow z lubieżnym uśmieszkiem.
- To by było bezczelne... wystarczy się nie spieszyć... sama wróci. - powiedziała Carmen, pieszcząc kochanka i ocierając się o niego zmysłowo.
- Czyli chcesz poczuć moje palce…- jęknął cicho pod słodką torturą jej dotyku. I pocałował z żarliwością usta kochanki napierając na nią całym swym ciałem.
- Taaak - wyszeptała, puszczając jego męskość - Chcę byś patrzył... pragnął... lecz wziąć będziesz mógł mnie dopiero, gdy ona będzie patrzeć.
Carmen sama nie wiedziała skąd w niej tyle wyrachowania, nie wiedziała nawet czy kochanek jej posłucha, ale w końcu to on nauczył jej większości “zabaw”.
- Zgoda… ale potem… zrobię to z tobą co zechcę… i bez względu na to co się będzie działo… oddasz mi się cała.- postawił swoje warunki skubiąc zębami jej szyje i dekolt. Kusząc do pochylenia się do tyłu i… wyeksponowania swego biustu… a także zyskania możliwości zerkania na drzwi, którymi wyszła Huai.
Zachichotała, tarmosząc jego włosy łobuzersko.
- Uwielbiam cię... - wyznała i sama rozchyliła uda, by miał lepszy dostęp do jej przemoczonych majteczek. Język Orłowa wędrował po jej biuście.. lubieżnie i zachłannie wyznaczając szlaki na tych obszarach jej krągłości, które wychylały się spod gorsetu. Palce mężczyzny muskały stanowczo jej majteczki i wilgotny zakątek pod nimi. Był… grzeczny jak na siebie, skupiając się na pieszczocie ciała kochanki. Choć wiedziała, że chciał więcej. Pochylona do tyłu Carmen dostrzegła Huai podchodzącą do drzwi, które zostawiła otwarte i zatrzymującą się w milczeniu. Zaskoczona widokiem, ale niezbyt zdziwiona, oparła się bokiem o ścianę i spoglądała na oboje pożądliwym spojrzeniem, acz… uśmieszek na obliczu miała triumfujący.
Carmen również się uśmiechnęła, przymykając oczy z rozkoszy.
- Wejdź Huai, jeśli oczywiście takie widoki cię nie nudzą... - powiedziała, przeciągając się prowokacyjnie.
- Nie… bardzo lubię dobre widowiska. - mruknęła Huai wchodząc powoli do środka i obchodząc powoli kochanków. Jej dłoń chwyciła za pośladek Orłowa i przesunęła po nim znacząc go paznokciami aż do krwi. Usiadła z boku zakładając jedną nogę na drugą. - Oczywiście… pozostaje kwestia, czy wam się uda. Obawiam się że jestem bardzo… wybredna.
Carmen spojrzała ciekawie na Rosjanina, ciekawa czy potraktuje to jako wyzwanie.
- Chce widowiska… a ja nie mam już nic na sobie… rozbierz się…- wymruczał Rosjanin pocierając palcami przemoczone majteczki Brytyjki. - Nie sądzę by moje brutalne zdzieranie z ciebie ciuszków było seksowne.
- To prawda… - Huai uśmiechając się lubieżnie.- Zachowajcie trochę klasy.
Brytyjka pocałowala kochanka przeciągle w usta, lecz wysupłała się zaraz potem z jego objęć. Podeszła za to do Chinki.
- Może ty pokażesz, jak powinno się to zrobić z klasą? - zaproponowała.
- Ja…? - noga Huai uniosła się lekko i wsunęła pod opadającą sukienkę Carmen, czubek obcasa pantofelka na jej stopie powoli zaczął pocierać o łono i mokrą bieliznę Brytyjki.
- Ja mam się… przemęczać? Przecież to wy będziecie mieli satysfakcję.- droczyła się masując bucikiem ów rozpalony zakątek Carmen.
Brytyjka przygryzła wargę, pozwalając jej na to.
- Mam tylko jeden argument... - powiedziała, oddychając szybciej - Chcesz tego. Więc czemu masz się powstrzymywać? Chcesz na nas patrzeć, a nie zaczniemy, jeśli będziesz się bawić w takie półśrodki - wskazała na obcas, który okazał się wyjątkowo podniecającym narzędziem zadawania rozkoszy.
- Ale to co robię… podoba mi się.- Chinka mocniej pocierała łono stojącej przed nią Carmen z wyraźnym sadystycznym uśmieszkiem. Powoli i leniwie… naciskając władczo na i tak mokry kwiatuszek dziewczyny. Przekrzywiła głowę na bok zastanawiając się głośno. - Jesteś strasznie pewna tego, że wiesz co podoba mi się, a co nie…
Orłow zaszedł akrobatkę od tyłu, chwyciła za rękawy jej sukni zsuwając je w dół i odsłaniając całkiem ukryty pod nim koronkowy gorset. Szepnął jej do ucha cicho.- Ona nie da się łatwo złamać Carmen. A ja nie jestem cierpliwy, pragnę cię… teraz.
Powiedzenie być między młotem a kowadłem w sytuacji Carmen nabrało nowego znaczenia. Zacisnęła na moment wargi, po czym mrużąc oczy, spojrzała na Huai.
- Szmata... - warknęła, a następnie zwróciła się do Jana Wasilijewicza - Grozisz mi czy się usprawiedliwiasz? - polizała go prowokacyjnie po policzku.Sama jednak majteczek wciąż nie zdjęła. Była uparta jak zwykle.
Huai tylko wybuchła ironicznym śmiechem, nie przejmując się obelgą. Jej bucik rozpalał ciało Brytyjki, podczas gdy Orłow zsunął suknię aż do pasa z kochanki. Po czym chwycił znienacka piersi Carmen ściskając je drapieżnie i gwałtownie… na oczach Chinki, która ukrywała pożądanie za spojrzeniem ukrytym za zasłoną rzęs półprzymkniętych oczu.

Agentka westchnęła przeciągle pod wpływem pieszczot mężczyzny i kobiety. Bezczelnie oparła nogę na oparciu fotela Huai, prezentując swoje wyćwiczone ciało, podczas gdy jej ramiona zarzucone do tyłu, oplotły kark kochanka. Carmen odruchowo poszukała ust Orłowa w tej niewygodnej, ale jakże podniecającej pozycji.
Kochanek przylgnął do niej ustami pieszcząc jej wargi pocałunkami i wyciskając brutalnie piersi z oków gorsetu. Jego dłonie pochwyciły palcami owe krągłości ściskając je brutalnie i boleśnie. Widok ten jednak wyraźnie pobudził Huai, z której ust wyrwał się zmysłowy pomruk. Niemniej nie zmieniło dotyku, jakim pieściła łono Brytyjki. Jej czubek buta pocierał zmysłowo bieliznę akrobatki tak przemoczonej że przylegającej do ciała. Do tego doszedł dotyk kobiecych palców wodząc bo udzie nogi, którą prowokacyjnie oparła na oparciu fotela ułatwiając Huai pieszczotę jej intymnego zakątka.
Carmen czuła się jednocześnie ofiarą i nagrodą pary kochanków. Nie mogąc tak naprawdę wiele zrobić, skupiała się na doznaniach - brutalnych, narowistych pieszczotach Rosjanina i dręczących, bardziej subtelnych w wykonaniu Chinki.
Czuła zresztą na sobie jej wzrok pożądliwy, kątem oka widziała jak przygryza wargę, a czubek jej buta delikatnie wciskał materiał majteczek w kobiecość Brytyjki. Orłow tymczasem skończył pieszczoty jej piersi, i zabrał się za podwijanie sukni kochanki, zapewne by odsłonić sobie jej pośladki i bramę do wyuzdanej rozkoszy. Bądź co bądź pragnął spełnienia… wiedziała to czując jego dumę ocierającą się o jej pupę.
- Może... może jednak dacie mi się o coś oprzeć... - próbowała oponować, choć po prawdzie jej samej było już wszystko jedno. Chciała poczuć w sobie męskość kochanka, a na ciele pieszczoty oziębłej z pozoru kochanki.
- A na czym chcesz się oprzeć?- zapytała Huai, gdy Carmen już czuła nie tylko jej stopę na swym łonie, ale i palce kochanka zsuwające bieliznę z jej pupy, by odsłonić swój cel do podboju.
- Na podłodze...na fotelu... jakkolwiek... och... - zagryzła wargi, czując jak Jan Wasilijewicz się do niej dobiera - To prawdziwa bestia, a ty... nie lepsza…
- Podłoga… brzmi ekscytująco.- wymruczała zmysłowo Huai wstając z fotela i pomagając akrobatce klęknąć na czworaka na podłodze aeroplanu.
Posłusznie dostosowała się, choć gdy nadarzył się moment, chwyciła Chinkę i pocałowała ją z zaskoczenia, wypinając jednocześnie kuperek w stronę kochanka.
Niemniej reakcją Huai był tylko uśmieszek. Opanowana usiadła przed Brytyjką zakładając nogę na nogę… Jej pantofelek spadła i stopa kobiety siedzącej na fotelu okryta delikatną czarną pończoszką tańczyła przed twarzą Carmen jak pyszczek jadowitej kobry. Carmen nie mogła się jednak skupić tylko na tym. Orłow zsunął jej bieliznę i pochwyciwszy pośladki podbił jej intymny zakątek powolnym acz stanowczym ruchem wypełniając swą obecnością jej zmysły i pupę. Z pewnością zrobił tak dla Chinki, która najwyraźniej preferowała ostrzejsze zabawy. Carmen krzyknęła, nie będąc do tej zabawy do końca gotową. Na jej twarzy pojawił się grymas bólu.
- Bądź dzielna…- wymruczała Huai muskając czubkiem stopy usta Brytyjki.- Czasami ból i rozkosz to jedno.
Niewątpliwie podobało się jej to co widziała, bo spojrzenie jej oczu było pełne pożądania, a policzki zaróżowione. Orłow zaś na szczęście był delikatny w swych podbojach i jego ruchy były leniwe, co by Carmen mogła przywyknąć do jego obecności między swymi pośladkami.
Usta Brytyjki kilka razy natrafiły na duży palec u stopy Chinki, za każdym razem przygryzając go, by i Huai poczuła ów “rozkoszny ból”. Kobieta miała jednak rację, z każdym pchnięciem ciało Brytyjki otwierało się na kochanka i perwersyjną przyjemność którą niósł z sobą ten rodzaj zabawy.
Huai jakoś nie przejmowała się ząbkami na swej stopie. Pomrukiwała zadowolona wodząc spojrzeniem po całym ciele Brytyjki, łącznie wyeksponowanymi pośladkami z pomiędzy których od czasu do czasu wynurzała się męskość jego kochanka.
Chinka uśmiechała się oglądając ten spektakl.
- Czy to budzi w tobie rozkosz? Świadomość, że patrzę… i widzę jak jesteś podbijana przez kochanka, jak twoja pupa obija się o niego? A przy okazji… powinnaś używać mniej ząbków a bardziej języka.- dodała zmysłowym tonem głosu nie uciekając stopą od ust akrobatki. Ta jednak ugryzła ją jeszcze mocniej za to.
- Na pieszczoty... trzeba zasłużyć... - wydyszała z wysiłkiem. Nie odpowiedziała na pierwsze pytanie, jednak fakt że jej wzrok hipnotycznie niemal był utkwiony w kochance, mówił wszystko. Na dodatek sama teraz zaczęła ocierać się o kochanka, prowokując go i drocząc się z nim. Choć wychodziło na to, że to ona w ich trójkącie jest najbardziej uległa... nie zamierzała oddać tanio skóry.
- Na moje też… i to bardzo…- wymruczała Huai z uśmiechem muskając stopą policzek dziewczyny. Orłow tymczasem powoli przyspieszał ruchy bioder, wprawiając piersi Carmen uwolnione z okowów gorsetu w lekkie kołysanie.
Jęknęła pod wpływem gwałtowniejszego tempa i ugryzła Chinkę w kostkę, zaraz potem jednak językiem pieszcząc to miejsce i całując.
- Tak już lepiej…- mruknęła Huai uśmiechając się podsuwając swą stopę pod język i usta Brytyjki. Była wyraźnie podniecona, ale nie ona jedna. Orłow trzymał mocno za pośladki Carmen powoli zwiększając tempo pchnięć i wywołując fale rozkoszy.
Drugi pantofelek zsunął się ze stopy Chinki i ta stanęła boso przez Carmen, kucając pochwyciła ją za ramiona.
- Nie myśl że nie potrafię być… wdzięczna.- szepnęła pomagając Brytyjce unieść się do postawy klęczącej. Przerwało to na moment tempo ruchów kochanka między pośladkami Carmen, ale… teraz miała twarz Huai na wysokości swojej twarzy. Chinka pocałowała zachłannie usta Brytyjki, jedną dłonią ściskając odsłoniętą pierś, drugą sięgając ku samotnej bramie rozkoszy i wypełniając ją zaborczą obecnością swych długich i zwinnych palców. Nie była delikatna w tej pieszczocie… ale czy teraz Carmen pragnęła delikatności?
To było istne szaleństwo, koncert zmysłów. Choć ciało jej było męczone przez kochanków, Brytyjka czuła lubieżną przyjemność narastająca z każdym pchnięciem gwałtownego kochanka i z każdym ruchem palców wyrachowanej kochanki. Na dodatek jej usta były tak wspaniale miękkie. Carmen odnalazła język kochanki, mrucząc bezwstydnie. Czuła, że już długo nie wytrzyma tak intensywnych doznań. Czuła też zbliżającą rozkosz Orłowa, który z każdym ruchem bioder przeszywał jej ciało coraz silniejszymi doznaniami. Jedynie Huai całując ją zmysłowo i tańcząc z jej językiem taniec rozkoszy wydawała się spokojna i opanowana. Zimna przy ich rozgrzanych pożądaniem ciałam. Co jednak nie zmieniało faktu, że jej palce sięgały głęboko do jaskini rozkoszy akrobatki doprowadzając jej zmysły do szaleństwa… tym bardziej, że poczuła że Orłow oddaje hołd jej rozkosznemu ciału dochodząc na szczyt. Czując jego ciepło wytrysku Carmen również doszła z przeciągłym jękiem, odnajdując usta kochanki i dociskając ją do siebie tak, że czuła jak ciało Brytyjki drży w spełnieniu.
- Powiedzmy że jestem w miarę zadowolona, choć…- Huai odsunęła się od Brytyjki muskając palcami jej wargi, by posmakowała własnego skroplonego pożądania.-... nie miałam dołączać do przedstawienia. A jedynie je oglądać.
Choć udawała spokój to… widać było, że i Chinka odczuła przyjemność z sytuacji.
Huai wstała i wsunęła pantofelki na stopy, poprawiła włosy próbując wrócić do maski stoicyzmu.
- Zatrzymamy się na Krecie… by zatankować paliwo i coś zjeść. Bawicie się jeszcze w tą butelkę? - rozległ się głos Gabi z głośnika.
Carmen siedziała na podłodze, dysząc ciężko. Bardziej rozebrana niż ubrana. Spojrzała półprzytomnym wzrokiem na Orłowa, a potem na Chinkę. Ponieważ żadne z nich się nie ruszyło, sama podeszła do komunikatora i odpowiedziała:
- Nie... już chyba nie...
Następnie pozbierała swoje rzeczy i zniknęła w niewielkiej łazience, by doprowadzić się do jako tako normalnego stanu.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline