Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2017, 17:38   #70
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację


Była zła. Zastanawiała się jak Alexander mógł jej dać takie zadanie. Oczywiście, mogła się zbuntować, ale mimo wszystko! Mógł pomyśleć. Nie bał się, że Tomasz lub ci szaleńcu rzucą się na nią?

Walcząc z niechęcią, podeszła znów do krat, niosąc w ręku pochodnie i dołączając jej światło do światła pochodni Tomasza. Towarzyszył mu jeszcze jeden, krępy mieszczanin, którego Aila nie znała.
- Pani? - zdziwieni spojrzeli na nią.
- Przyszłam żeby wam pomóc i zadbać o to, by... nikt więcej nie zobaczył tych... tutaj. Przynajmniej nie tych, dla których nie ma już ratunku. - dodała cicho Aila.
- Pani, ale przecież to nie uchodzi...
- Ładne dziewczynki nie powinny oglądać brzydkich rzeczy. - dodał z przekąsem Tomasz. Jednak uśmiech zniknął z jego oblicza, gdy szlachcianka spojrzała na niego gniewnie.
- Nie wiecie czegom się dopuściła już, by te ziemie chronić... - rzekła, a dłonią podkreśliła kształt miecza pod szeroką opończą. To zdziwiło mężczyzn jeszcze bardziej.
Aila zaś, wykorzystując ich konsternację, zaczęła wydawać rozkazy:
- Musimy wiedzieć czy któryś z nich nie zachował resztek rozumu. Zróbmy więc tak... będziecie po jednym wyprowadzać ich do celi obok. Tam ja ich przesłucham i jeśli stwierdzę, że nie ma nadziei... łeb zetnę. Potem wy odrzucicie ciało, by następni nie widzieli i tak... wszystkich. - rzekła ponuro.
- Pani... - obcy jej mieszczanin aż zaniemówił, lecz Tomasz bardziej był chyba postępowy, bo wnet zaakceptował sytuację. Z drobnym wyjątkiem, na co nie zezwalała mu duma.
- Niech będzie, lecz to ja będę łby ścinał - powiedział w przypływie odwagi - Skoro tego chce małżonek, niech i tak będzie. Ja się nie lękam, a spać będę nieco lepiej, jeśli piękna pani rąk swych nie skala... a i może nieco w jej łaski się tym wkupię. - mrugnął do Aili, a ta odpowiedziała szybkim, bladym uśmiechem.

Szło im... dobrze... chyba. Organizacyjnie plan Aili w każdym razie się sprawdzał. Rzecz w tym, że żaden z szaleńców nawet nie spróbował podjąć dialogu. W ogóle wiekszość nie mówiła, tylko pochrumkiwała, skowyczała... no i jedyne czego chcieli to jeść i się pieprzyć. Jak zwierzęta. A może i gorzej, bo przy tym cechowała ich ta pokrętna złośliwość, nasiąknęli bowiem szaleństwem tego, który ich tu zamknął.
Tomasz skrócił o łby wszystkich, a teraz przyszła kolej na ostatniego. Najmłodszy z całej zgrai - dzieciak jeszcze, któremu pod nosem ledwo wąs zaczął rosnąć. Na jego widok Aili zaszkliły się oczy. Poczekała jednak aż Tomasz i jego towarzysz przywiążą młokosa do kraty, po czym podeszła nieco bliżej i spytała:
- Jak się nazywasz?
Młody, wychudzony i chorobliwie blady szaleniec spojrzał na nią z błyskiem zrozumienia w oku. To było coś nowego. Młodzian wyszczerzył się w uśmiechu.
- Stuk puk. - odpowiedział.
- Zadałam ci pytanie, wiesz jak masz na imię? - Aila spojrzała w jego oczy, które wyraźnie patrzyły na nią.
- Stuk puk...stuk puk...
- To bez sensu - skomentował Tomasz i wyciągnął miecz.
- Nie, poczekaj. - wstrzymała go Aila, po czym zwróciła się do młodziana - Co to znaczy “stuk puk”?
- On puka. - odpowiedział.
- On?
- Wiesz kto.
Aila aż zadrżała. Tak, wiedziała...
- I czego on chce? - zapytała ostrożnie.
- Spotkać się. On nie jest złym panem, tak jak go przedstawia gruboskórnik. On chce twego szczęścia...
- Jestem szczęśliwa bez niego. - warknęła na to szlachcianka, czując jak słowa młodziana kruszą jej opór.
- On to wie. - znów się uśmiechnął - On chce zawrzeć nową umowę. Uwolni was. I sam opuści zamek. Ale musicie coś dla niego zrobić.
- Co?
- On wam to powie. Spotkaj się z nim pod jabłonią po wschodniej stronie zamku. O północy. On się pojawi, jeśli będziesz. Ale musisz się z nim spotkać sama. Gruboskórnika zostaw w łóżku. Gisselle się nim zajmie.
Zachichotał. Szlachcianka zacisnęła dłonie w pięści, lecz nie dała się sprowokować.
- A jeśli się nie pojawię?
Młodzian spojrzał na nią bystro swoimi jakby rozwodnionymi oczyma.
- Przyjdziesz. Nie tej nocy, to następnej. Tęsknisz... Gruboskórnik nigdy nie da ci tego, co nasz pan.
Aila poczuła jak coś ściska ją za serce.
- On mnie wykorzystał, nie chciał mnie dla siebie... tylko dla Alexandra. - zaprotestowała.
- Ale cię pokochał. - rzekł dzieciak miękko, a kasztelanka poczuła jak uginają się pod nią kolana - Nigdy nie spotkał tak dzielnej niewiasty. Chciał, byś została jego córką. Chciał, byś...
Nie dokończył, bo miecz Tomasza z boku rozrąbał mu kark. Trysnęła krew. Drugie cięcie całkiem pozbawiło młodziana głowy.
- Coś ty zrobił?! - krzyknęła na niego Aila, a z jej oczu popłynęły łzy.
- Wybacz pani, ale patrzec nie mogłem, co on ci robi. - rzekł z wyjątkową powagą radny - Nie wierzyłem wam, ale mąż twój miał rację. To zło trzeba zniszczyć i nie dać się mu rozplenić. Grosza za swoją robotę więc nie wezmę, a pomagać wam będę póki wąpierz nie zostanie całkiem zabity.
Aila jednak nie doceniła jego górnolotnej deklaracji. Padła na kolana i skuliła się, szlochając.

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline