Baylof ręką naparł na łuk wojowniczki i naparł na niego, aby ta go opuściła. Przy tym pokręcił przecząco głową
- Zostaw. - zdołał jedynie powiedzieć zdumiony tym, co widział przed sobą. Małpy. Naprawdę to były małpy? Niebieskie... Poważnie? I jeszcze latały.
- Dobra, podsumujmy - odchrząknął zbity z tropu - Małpy. Niebieskie... I latają. - pokiwał głową i uszczypał się w brodę kilka razy. - Te ich bełty zatrute były? - zastanowił się, ale zaraz potrząsnął łbem.
- Ech, nieważne. Spróbujmy... przejść - ciągnął dalej półszeptem i nie był tak nastawiony na walkę jak niziołczyca. Chwycił ją za kołnierz jak dziecko i spróbował pociągnąć w drogę, aby nie wchodzić między małpy ale po prostu wybrać inną trasę. W prawo czy lewo - nieważne.