Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2017, 19:44   #41
Zara
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Isak i Fika

Musząc podnieść dorosłego, lekko opierającego się człowieka, Isak nie był najszybszy w swoich ruchach. Wystarczyło jednak go pochwycić, aby w jednym momencie, zarówno półelf, jak i stojąca za nim kobieta, musieli zrezygnować ze swoich bojowych zamiarów. W obawie przed zranieniem swojego towarzysza, obydwoje wściekłych półelfów musiało porzucić swe plany o wystrzeleniu strzały lub rzuceniu sztyletu w stronę mocno opancerzonego wojownika.
Isak trzymał więc za kołnierz kurtki mężczyznę, którego pozostała dwójka znała jako Bjornara. Ten zacharczał z bólu, gdy został gwałtownie podniesiony, przy czym musiała jeszcze bardziej dawać znać o sobie rana przy żebrach, zdecydowanie nie mająca teraz ochoty na szybkie i nieprzewidziane ruchy. Sztylet Isaka pomknął w stronę gardła mężczyzny, powodując delikatne rozcięcie i powolne cieknięcie krwi. Następnie Isak wyszeptał w jego stronę kilka zdań. Mając tak mocno przyciśnięty sztylet do gardła, mężczyzna nawet nie ryzykował próby odpowiedzi, która przy poruszającej się krtani podczas mowy mogłaby pogorszyć rozcięcie na gardle. Zastosował się do słów. Mimo bólu starał się utrzymać jak najstabilniejszą pozycję, a przy tym powolnie wyciągnął miecz i rzucił go przed siebie.
Do uszu dwójki półelfów dobiegł krzyk mężczyzny w ciężkim pancerzu.
- Wracajcie do lasu! Lub obserwujcie śmierć towarzysza, wasz wybór.
Veeril schował sztylet drżącą ze złości dłonią. Wyciągnął drugą dłoń w stronę stojącej za nim Fiki, jakby przesłaniając jej łuk od najemnika z Bjornarem, aby również zaprzestała walki. Zaczął robić kilka kroków w tył, w stronę lasu, przy okazji wołając do Isaka.
- Co ci z naszego kompana? - Półelf na chwilę przerwał. Fika wiedziała, że tak naprawdę przerwa była wypowiedzianym bardzo cicho elfickim, okropnym przekleństwem na najemnika, ale ten ze sporej już dzielącej ich odległości nie mógł tego dosłyszeć. - Porywasz go dla...
Półelf nie dokończył swej wypowiedzi, bowiem do uszu wszystkich dobiegł dźwięk walki. Jedna z istot wydawała z siebie nieludzkie ryki, stanowiące akompaniament do szczęku ścierających się broni. Po odgłosach nawet doświadczony w boju Isak mógł uznać, że każdy kolejny cios był również nieludzki, biorąc pod uwagę szybkość powtarzania się ciosów, jak i głośny dźwięk wskazujący na dużą siłę. W krótkiej chwili, gdy odgłosy brzęku broni ustały, ktoś stamtąd głośno gwizdnął, po czym zaraz usłyszeli ponowne odgłosy walki. Hałas dochodził z tyłów karczmy, z przeciwnej strony, niż ta, w którą udawał się Isak, w stronę głównych drzwi karczmy. Półelf Veeril, po tych dźwiękach wciąż się cofał w stronę lasu, ale wyraźnie zwolnił, czujnie obserwując źródło dźwięku. Fika mogła dostrzec na jego twarzy lekki uśmiech.


Marina

Postać kobiety w pełni zmaterializowała się przed rycerzem Wiecznego Ognia. Chociaż wcześniej wyczuł jej obecność w niewidzialnej formie, to po lekko zaskoczonym na jej widok wzroku wiedziała, że wcześniej jedynie wyczuł jej obecność. A patrzył na nią wzrokiem nieprzyjemnym, badającym jej ciało, głównie zatrzymując się na elementach sylwetki uwydatniających kobiece atrybuty. Wysłuchał jej słów z nieprzyjemnym uśmieszkiem na ustach, nie przerywając jej wypowiedzi. Jednak gdy postąpiła krok do przodu, natychmiast przesunął się w taki sposób, by zagrodzić jej drogę.
- O nie, pani. Jaką mam mieć pewność, że nie jesteś jedną z nich? W końcu nie byle kto potrafi się tak parać magią. - Stuknął lekko sztychem miecza o podłogę karczmy. - I gdzie ci tak śpieszno w drogę? Jeśliś rzeczywiście człowieczą medyczką, powinnaś wiedzieć, że w okolicy rycerza Wiecznego Ognia najbezpieczniej dla godnych łaski Wiecznego Ognia.


Elke

Jej przeciwnik skorzystał z propozycji i natychmiast schował miecz do pochwy. Następnie zrobił kilka kroków w tył. Patrzył na nią ciągle badawczo, nie będąc przekonanym, czy blondwłosa kobieta go nie podpuszcza. Gdy jednak widział, że ta w przypadku jego poddania nie ma zamiaru walczyć, rozluźnił nieco ciało ciągle przygotowane do uniku, wyprostował się i powiedział.
- Mówiłem, że nie mam zamiaru walczyć. Jeśli pozwolisz, udam się do ważniejszych spraw. - Ciągle patrząc czujnie na Elke, cofał się. Nilfgaardka, choć wciąż męczona kacem, mogła zorientować się w sytuacji. Została pozbawiona drzwi swojego pokoju, spoczywających teraz na podłodze korytarza karczmy. Obroniła za to swych własności, toporka i tarczy, leżących teraz w kącie jej pokoju. Mając jednak przed sobą całą karczmę, chcąc nie chcąc, widziała zachodzące w niej kolejne, podejrzane wydarzenia.


Marina i Elke

Większość gości karczmy powoli z niej czmychała z tego niemałego zamieszania. Na dodatek z tyłu karczmy dochodziły ledwo słyszalne, acz niepokojące ryki i odgłosy szczękającej o siebie broni. Zaledwie garstka osób pozostała w środku, wpatrzona głównie w Elke, na której słowa inny zbir zareagował odpuszczeniem walki. Goście karczmy, zazwyczaj mocno już podchmieleni, byli raczej niezadowoleni z takiego obrotu spraw. Zdawali się liczyć na walkę, jakaś dwójka już stawiała zakłady, przy biernej postawie zrezygnowanego karczmarza, który wolał nie mieszać się w to zajście. Bliżej wyjścia karczmy rycerz Wiecznego Ognia zastąpił drogę Marinie.
Do środka z pokoju Mariny wkroczył także czarnowłosy przywódca bandy. Rozglądając się czujnie po karczmie, widocznie zorientował się, że zatrudniana przez niego medyczka postanowiła zrezygnować z jego zlecenia. Najpierw jednak spojrzał na wycofującego się zbira, który miał rozbroić Elke.
- Kohtar! Na zewnątrz. Już! - Krzyknął, na które to słowa mężczyzna ostatecznie porzucił obserwowanie blondwłosej Nilfgaardki i rzucił się do biegu, by przez pokój Mariny udać się na zewnątrz. Następnie czarnowłosy podszedł kilka kroków do Mariny, jednak widząc, że jest przy niej rycerz z mieczem w ręku, przystanął kawałek od nich i powiedział:
- Pani chyba miała iść z nami.
 

Ostatnio edytowane przez Zara : 11-10-2017 o 07:57.
Zara jest offline