- Żreć hołoto i pić, a tam się gapić, na swoje łajno-sprawy! - warknęła do ludzi oblepiających ją rządnym rozrób wzrokiem. Widząc, że sprawa w karczmie nabiera dziwnego tempa, a zbir i jego towarzysz hasają sobie po gospodzie jakby w chałupie własnej babki, trzeźwo wróciła do zdemolowanego pokoju po ekwipunek. Swoje lewe ramię dozbroiła okrągłą tarczą, której dębowe drewno okute zostało malowanym na czarno żelazem. Prawa dłoń chwyciła toporek, a w nikłym świetle dopalającej się świecy zabłyszczał wypalony na jego policzku znak słońca o szesnastu promieniach, na przemian prostych i falujących - Słoneczny Żar. - Koniec kurwa zabawy! - ryknęła w stronę trójki ludzi - medyczki, rycerzyka i tego psa, którego czarny łeb stał się właśnie jej celem. A szła hardo, groźnie wijąc toporzyskiem, jakby ponownie maszerując w pierwszym szeregu zbrojnego hufca. Rozłupać czerep na pół - tak rozpocznie się ten dzień. Albo noc, cholera wie jaki mamy czas!
Ostatnio edytowane przez Szkuner : 05-10-2017 o 08:42.
|