Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2017, 13:35   #74
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Kto wygrał? Kto zatriumfował? Czy Carmen smakując pocałunek Huai? Czy też może Chinka widząc Brytyjkę na czworaka oddającą się wyuzdanym zabawom i całującym jej stopę?
Trudno było powiedzieć. Tak czy siak Brytyjce nie udało się wydobyć ani skrawka historii z bladolicej Chinki. Nie dowiedziała się nic nowego o szefowej ochrony Yue.
No cóż… przynajmniej to co przeżyła na pokładzie Skylorda, było bardzo… intensywne.
Potem był odpoczynek na Krecie. Obiad z greckich przysmaków w towarzystwie obojga pilotów. Chwila odpoczynku na plaży. I dalszy lot. Spokojny i bez ekscesów. Trzeba wszak było przygotować na Szwajcarię.


Szwajcaria była bowiem neutralną twierdzą, bronioną nie tylko przez alpejskie szczyty i ukryte pomiędzy nimi fortece, ale przede wszystkim przez bogactwo, traktaty międzynarodowe oraz personalne układy. Szwajcarskie banki kryły fortuny wielu arystokratów i magnatów finansjery. Szwajcarzy nie mieli skrupułów i moralności… potrafili współpracować zarówno z przestępczymi organizacjami jak ukrytymi w afrykańskich i amazońskich dżunglach miejscowymi tyranami. Dla bankierów świata nie liczył się klient, a jego pieniądze… i zawsze zasłaniali się tajemnicą bankową. Hasłem które respektowało zarówno praworządne Brytyjskie Wszechimperium jak i autokratyczny rosyjski car. Głównie dlatego, że wiele skrytek bankowych w Szwajcarii zawierało niewygodne sekrety arystokracji obu państw. Cokolwiek trzeba było ukryć przed światem, chowano w czeluściach szwajcarskich banków. Nic więc dziwnego, że dostanie w swe dłonie ich zawartości było mokrym snem każdego szpiega… tyle że zwykle pozostawało w sferze snów. Sejfy banków szwajcarskich, wykute zboczach gór były jednymi z najlepiej i najbardziej miejsc na świecie. Nieprzekupne i bezlitosne deus ex machiny i oni… Gorillawache. “Uszlachetnione” mutagenami goryle, potężne człekokształtne małpy obdarzone darem mowy, uproszczoną ludzką inteligencją i niezachwianą lojalnością wobec pracodawcy. Pełnili rolę strażników, mundurowych policjantów i głównj siły wojskowej służąc jako strażnicy na granicach i mięso armatnie w piechocie. Pod tym względem Szwajcaria była wyjątkiem, żadne państwo na świecie nie było wystarczająco pozbawione moralności i dość bogate by oprzeć swoja obronę na zastępach potężnych inteligentnych małp, które jednym uderzeniem ręki potrafią przetrącić kark człowiekowi (i zrobić krwawą miazgę z jego czaszki).


Szwajcarskie lotnisko w Zurychu, przywitało ich mgłą i deszczem. Potem była odprawa paszportowa i rozmowa z celnikiem.


Potężną siwobrodą małpą, która czytała swe pytania z kartki stojąc naprzeciw Brytyjki siedzącej w małym krzesełku, w małym pokoiku… samotnej. Powiadano, że nie zawsze uszlachetnianie działało w stu procentach przez całe życie małpy. I zdarzały się powroty pierwotnych instynktów wywołujących u goryla atak ślepej furii, w której to niszczył wszystko i zabijał każdego, dopóki go nie uśmiercono. Zdarzało się to co prawda rzadko, ale… jak Carmen uratowałaby skórę w takiej sytuacji. Małpa była od niej większa i silniejsza, a sztylety i jad były dla niej jak ukąszenia komara.
Imię, Nazwisko, zawód, cel pobytu, czas pobytu…- wygłaszane chrapliwym głosem zmodyfikowane mutagenami gardła zawierały znudzenie. Goryl pewnie powtarzał takie pytania kilka razy codzienne, nagrywając na nie odpowiedzi.
Brytyjka rozumiała przekaz kryjący się za takim jej traktowaniem, że nie jest już na terytorium Wszechimperium. Tutaj lady Stone nie miała przywilejów i wszelkie przekroczenia prawa będą traktowane z całą surowością. Tu nie mogli sobie pozwolić na nonszalancję. W Zurychu Carmen i jej towarzysze musieli być dyskretni i subtelni.


Miasto to było jedną z najnowocześniejszych metropolii w Europie. Całkowicie zmechanizowaną.


Pełną gazowych i elektrycznych latarni, mechanicznych pojazdów i pupili. Pełną cylindrów i parasoli. Sztywnych garniturów i ciężkich płaszczy. Pełną bogactwa i dobrych manier… z ciasno zawiązanym gorsetem obyczajowym. Pozbawionym żebraków. W mieście wiernych wyznawców Kalwina, nie było miejsce na biedotę.
Zurych był zimny, deszcz padał nieustannie zakrywając chmurami niebo i nadając ponury nastrój nadchodzącemu wieczorowi. A oni musieli zameldować się w hotelach.
Huai w “Basilei”, a Carmen wraz z Orłowem i Gabi w “Walhalli” (McCree zaś został oczywiście przy ukochanym Skylordzie). Dla Brytyjki to była ostatnia okazja by coś rzec do Huai, przynajmniej tego wieczoru. Od jutra zaś było planowanie. Działań i kontaktów z miejscową ambasadą brytyjską. Musiała być ostrożna… tutaj wpadka groziła bardzo poważnymi konsekwencjami, przed którymi tytuł szlachecki nie mógł jej ochronić.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 05-10-2017 o 13:59.
abishai jest offline