Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2017, 15:44   #86
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Słońce wpadało przez małe okrągłe okienko do kajuty. Snop światła wschodzącego słońca wolno szedł po podłodze pomieszczenia by zacząć się wdrapywać na pryczę.

Inżynier obudził się gdy promienie słoneczne oświetlały jego twarz.
~ Co się stało? Czemu tak boli?!~ Jęknął przekręcając głowę i czując ból na potylicy. Zaczynało dochodzić do Erwinowej czaszki co stało się ostatnio. Guz który wyrósł był świadectwem, że oberwał w czachę. Ale kto? Odpowiedź przyszła szybko. Lexa.
Szlachcic wciąż trzymając się za głowę zsunął się z pryczy i podszedł do plecaka. Wyjął butelkę wina. Odkorkował zębami butelkę i wypluwszy korek pociągnął kilka łyków szlachetnego trunku. Płyn przepłynął przez gardła, przełyk i Erwin czół jak wlewa się do żołądka.
Złapał oddech siadając na ziemi. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Zobaczył swoją zbroję i broń położone przy łóżku i był pewny, że ktoś się zajął nim po wejściu. No i utwierdził się, że jedyną osobą mogła być Lexa. Wtem poderwał głowę i spojrzał na jego niespodziankę przykrytą dużą płachtą. Wyglądało, że nikt nie majstrował przy niej i inżynier odetchnął z ulgą.

***

W końcu Inżynier się ogarnął i wyszedł z kajuty w poszukiwaniu wody by się obmyć jak i jedzenia i czegoś nie alkoholowego. Nie chciał mącić sobie w głowie. Wiele się rzeczy wydarzyło ostatniej nocy i buzowało w nim. Wiedział, że musi trzeźwo i chłodno do tego podejść.

Ruszył spokojnym krokiem w górę na pokład gdzie zauważył, że było lekkie poruszenie.
- Co się dzieje?- Spytał jednego z żeglarzy prostując się by nie było widać, że nie do końca jest na siłach.
- Kapitan pobit!- Oznajmił mężczyzna a Erwina wmurowało. Chwycił się za pas lecz nie znalazł tam tego czego szukał.
- Kto? Gdzie ona teraz jest?- Ocknął się i zaczął się rozglądać.
- W kajutach. Z Her Doktorem.- Odpowiedział a Erwin już ruszał gdy wstrzymał krok. Zasępił się po czym odwrócił się ku trapowi i zszedł na pomost przy którym zacumowana była “Zemsta Barona”. Szedł spokojnie i gdy zszedł na ląd schylił się po jeden z kamieni. Był zimny co odpowiadało Erwinowi, który przyłożył sobie go do potylicy by jego chłód zminimalizował tępy ból rozchodzący się po karku i głowie. Działało i szlachcic rozglądał się wokoło. Znalazł wreszcie miejsce gdzie była woda. Podszedł do koryta i zanurzył głowę na dłuższą chwilę wstrzymując oddech i po kilku chwilach wyjął chlapiąc na około wodą spadającą z jego włosów. Powtórzył kilka razy czynność, aż poczuł, że czysto mu się w głowie zrobiło. Guz już nie dawał się tak we znaki więc już nie zamierzał powtarzać zabiegu. Usiadł przy korycie i patrzył na spadające krople z jego głowy na piasek pod stopami.

Gdy podniósł wzrok zobaczył schodzącego ze statku Aureolusa. Szedł dość śpiesznie ku miejscu gdzie ostatniej nocy trwała uczta. Kolonia była jeszcze pusta i mało było krążących po niej osobników, więc Erwin dobrze widział medyka. Odprowadził go wzrokiem do drzwi wielkiej izby gdzie zniknął na krótką chwilę i wyszedł z talerzem jadła idąc uradowany do jednego z domów obok.
~Eh. Co mam teraz robić?~ Pomyślał i Erwin wstał. - Najgorszą rzeczą w życiu była ta wyprawa.- Szeptał sam do siebie idąc z powrotem na okręt i do stołówki.
- Wszędzie otaczają nas zdrajcy a i przyjaciele chwytają za nią.- Wymieniał pod nosem. Gdy wszedł na okręt już nie mówił na głos tylko w myślach.
- Najpierw Cassini zdradził. Śmierć Barona, jego mecenasa i jak sądził przyjaciela i teraz to z Aureolusem.- Zaczynały te ciężkie myśli niszczyć spokój ducha Inżyniera nie wspominając o wierze w ludzi i to jak mu się wydawało bliskich.

Złapał zimny udziec i dzban niedopitego miodu i ruszył do swojej kajuty. Zamknął się od środka i usiadł przy stole. Posilał się powoli a w głowie toczyła się walka o jego duszę. To wszystko przerastało go. Dotychczas w akademii czy na dworze u Barona czuł się doceniony i szanowany. Tu był traktowany jak zło konieczne. Tak te słowo najdelikatniej to obrazuje.
- Pierdolić to!- Warknął i z dumą wstał od stołu. Podszedł do toaletki i zabrał się za golenie tygodniowego ponad zarostu.

***

Erwin stanął na pokładzie czysty i schludnie ubrany. Rapier i lewak o pięknych koszach rękojeści wisiały mu przy pasie jak i przewieszony przez pierś pistolet powtarzalny. Zbroja idealnie oczyszczona lśniła na słońcu a w skórzanej torbie przewieszonej przez ramię kto znał inżyniera spodziewał się jego śmiercionośnych granatów.
- Coś wiadomo o Kapitan?- Odezwał się stanowczym głosem do jednego z obserwujących go żołnierzy Thory.
- Cała i odpoczywa.- Odezwał się jeden z nich.
- Gdzie pozostali?- Inżynier dopytał i oparł się o balustradę na burcie przy trapie schodzącym na pomost.
 
Hakon jest offline