Foxy
chyba nikt nie jest prorokiem w kraju w którym roznosił piwo.
Mężczyźni słuchali uważnie potakując ale chyba nie byli gotowi ruszyć do boju. Zaraz utonęli w pytaniach -Ta, ale oni mają wyszkolenie i broń automatyczną? Co my na to poradzimy?
-Co robią Nowojorczycy?
-Czego oni tu chcą? Obalą burmistrza Cantrell i Mansfielda i co wtedy?
-Ta ale Ruda ma rację, co z naszymi żonami i córkami? Pozwolimy na to?
-Ponoć Kayle sięgał po broń, może Mansfield nie miał wyboru?
-Ta Mansfield tak twierdzi... mógł mu strzelić w ramie, zresztą ponoć Chriss go skuł.
-Chriss jest ofermą.
-Ilu ludzi naprawdę stoi za szeryfem i Burmistrzem?
No cóż nic nie wskazywało na to by ruszyli się szybciej niż wiec Entów. Pozostali
Sam razem z Tomem wzięła nosze i zaczęli je nieść
na dole sytuacja nie wyglądała wesoło o ile dwóch młodszych zastępców posłuchało od razu Dunn przez dłuższą chwilę mierzył Andrew i Skye wzrokiem potem popatrzył na pozostałych zgromadzonych.
na koniec założył ręce na piersi i odsunął się. -Mam nadzieję że zdajecie sobie sprawę że zbrojne wystąpienie przeciw ludziom prawa jest przestępstwem?
__________________ A Goddamn Rat Pack! |