Garag odwzajemnił uścisk, a potem pokiwał głową, przyjmując do wiadomości słowa Baylofa. Swoje zdanie na temat Solo i jej pomysłów i poczynań miał, na dodatek poglądy te zasadniczo zgadzały się z tym, co powiedział łotrzyk.
Marudzenie Solo skwitował tylko krzywym uśmiechem, nie zamierzając wdawać się w dyskusję z dziewczyną. Miał ważniejsze sprawy do załatwienia, niż niepotrzebna wymiana poglądów.
- Musiałem zawalić ze trzy korytarze i wytłuc tuzin krwiopyskich toporników - pospieszył z wyjaśnieniami, równocześnie przyspieszając i wysuwając przed Baylofa. - Na szczęście pojawili się Shahri i Marco i pomogli mi powstrzymać nawałę zbrojnych w topory wojaków i rozwiązać problem maga, który pomagał Rudolfowi Czarnemu - dodał.
Wkroczyli do skalnego korytarza, którego podłoga tu i ówdzie 'ozdobiona' była ciałami nieżywych minotaurów, noszących śladów topora, ognia i strzał - jawny dowód, że Garag nie przesadzał, opowiadając o licznych wrogach.
Po paru minutach prawie-że-biegu ujrzeli przed sobą błękitną poświatę, a chwilę później wkroczyli do komnaty, w której najjaśniejszym obiektem był magiczny portal - w oczywisty sposób dzieło Shahri.
Po jego drugiej stronie widniały zabudowania, do złudzenia przypomnające Czarny Dwór - miejsce ostatniego ich zlecenia.
- Dobrze, że jesteście - rzucił Marco, dzieląc swą uwagę między nowo przybyłych a okute stalą drzwi, do których ktoś się namiętnie dobijał z drugiej strony. - Kto pierwszy?