Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2017, 17:58   #334
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Łotrzyk ledwo ukrył wzruszenie. Nie, nie na widok Shahri czy Marco, albo krasnoluda, którego co prawda przyjął ciepło, no ale bez łez. Brunet nie mógł nacieszyć oczu tym, co widział w oku portalu - dom. Tak chciałby to nazywać. W jednej chwili wszystkie minione i przyszłe problemy tego świata stały się nijakie. Nie interesowała go już ta wiocha, z której zwiali, bo durni strażnicy byli zbyt krótkowzroczni by zrozumieć życie prawdziwego awanturnika. W dupie miał jakieś spalone, zapyziałe miasto i wojsk złych czarnych rycerzyków, które puszczało z ogniem wszystko, co napotkało na swej drodze. I w końcu zaczął mieć głęboko w poważaniu bełt, który wciąż tkwił mu w barku i bolało to jak jasny skurwysyn.

Na pytanie Marco, złodziejaszek odruchowo dał krok w stronę portalu. Po tym jednym jednak zatrzymał się i rozejrzał niepewnie.
- To znaczy, jeśli się obawiacie, że nie zadziała i rozniesie każdą kończynę tego, który przez portal przejdzie w różne zakątki świata, to jestem w stanie zaryzykować i pójść pierwszy... - odchrząknął wyraźnie przykładając pięść do ust, jakby zakrywająca pół twarzy chusta to było za mało - Jednakże, jeśli to działa bez najmniejszych wątpliwości i ktoś chce iść pierwszy i mieć już święty spokój to... - Baylof teatralnie się ukłonił i wskazał otwartą dłonią na świecące oko z obrazem ich "domu -...zapraszam. I do zobaczenia po drugiej stronie, przyjaciele.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline