Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2017, 14:56   #124
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Roel trwał w modlitwie tak żarliwej, jak rzadko. Chociaż nie klęczał, ani nie zaciskał dłoni. Kucał jedynie i wpatrywał się w świeże mogiły. Cisza i chłód pozwoliły mu przypomnieć sobie, dlaczego jest tym, kim jest. Kim był i dlaczego został Morrytą. Odprawiając ostatni rytuał pogrzebowy nad ciałem Ralfa, które miało posłużyć za obiekt badań.
- Twoja dusza nie zazna więcej cierpień. - Wyszeptał kładąc dłoń na wilgotnej ziemi pod którą spoczął Ralf.

Niewyobrażalna rozpacz wręcz rozrywał jego ciało promieniując zupełnie rzeczywistym bólem. Chciał płakać. Chciał ryczeć w wniebogłosy, jak noworodek siłą odbierany matce, krzyczeć tak głośno żeby zedrzeć gardło do krwi.
Nie mógł jednak uronić ani łzy. Nie mógł zrobić nic, nawet drgnąć. Niemożność ekspresji tak wielkiego smutku i bólu była przytłaczająca i miażdżyła psychikę jak lawina, która napierała z niewyobrażalną siłą pozbawiając oddechu. Czuł jak po każdym wydechu nie może znów napełnić płuc powietrzem.
Swoimi nieruchomymi oczyma widział tylko pozbawioną twarzy postać zanoszącą się śmiechem. Im większą postać odczuwała radość tym większa udręka obgryzała jego umysł z resztek świadomości. Lada moment zapadłby by się w nicość, gdy na jego czole spoczęła dłoń wysokiego chudego mężczyzny, którego znał doskonale. Wszystko stało się oczywiste, a ból i strach ustąpiły. Smutek pozostał, ale własną śmierć trzeba zaakceptować.
Podążył więc za nim.

Szorstki, suchy język drapiący po twarzy nakłonił Roela do otwarcia oczu, przed którymi zdecydowanie za blisko znajdowała się ziemia.
Trawo to chwilę, nim Frietz zorientował się, że leży twarzą w świeżo przerzuconej glebie. Podniósł się wspomagając się rękoma, usiadł i otrzepał twarz rozmazując czarne grudki ziemi, które zmieszały się z jego łzami. Wszystko w końcu stało się jasne. Poczuł śmierć. Śmierć Ralfa, który nie był na to gotowy.
Odsunął od siebie napastliwego kundla, który nachalnie go zaczepiał.
- Możesz go ode mnie zabrać? - zapytał spokojnym głosem, ale nie usłyszał odpowiedzi.
- Svein? - Roel wstał i rozejrzał się, a gdy upewnił się, że szczurołapa nie ma na cmentarzu wziął, z początku oponującą, psinę na ręce.
- Żadna dusza nie powinna tak cierpieć. Przepraszam - Akolita pochylił się nad świeżym grobem - I dziękuję, wszytko już wiem - Dodał i ruszył w kierunku bram miejskich zabierając ze sobą łopaty.

- Gdzie zgubiłeś pana psiaku? - Zapytał z lekkim niepokojem wpatrujące się w niego bystrym spojrzeniem zwierzę, które jednak nie raczyło odpowiedzieć. Podrzucił lekko psa, poprawiając chwyt tak by czworonóg leżał wygodnie na jego przedramieniu i przyspieszył kroku.

Gdy dotarł do bram miasta strażnicy wzdrygnęli się i spięli, lecz gdy Roel podszedł bliżej nie zwalniając kroku i obdarzając ich pytającym spojrzeniem rozstąpili się. Zerkając na trzymane przez niego w jednej dłoni łopaty jeden z nich, niemal dorównujący Roelowi wzrostem otworzył zamkniętą dotychczas bramę. Akolita zaintrygowany wzmożoną czujnością straży podziękował skinieniem głowy przekroczył granice miasta nie wiedząc, że przejście w drugą stronę może graniczyć z cudem.
- No, leć do pana - polecił psu, który odstawiony na ziemię pognał przed siebie zupełnie, jakby doskonale zrozumiał komendę. Sługa Morra podążył więc za nim.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 09-10-2017 o 06:42.
Morel jest offline