Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2017, 16:56   #153
Goel
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
JEB! Daremne starania chuderlawego cyrulika nie zapobiegły zderzeniu dwóch barek - i rzeczony znachor znów poleciał na deski, z impetem przygrzmociwszy rzycią o pokład (na szczęście nie potylicą!). Ale miało to swoje plusy - większość odłamków desek burtowych poszła górą i jedynie jedna pokaźniejsza drzazga zadrasnęła balwierza w dłoń. Widząc jednak, że inni nie byli już takimi szczęśliwcami, Abelard stanął przed dylematem: czy rzucić się do nieprzytomnego/pogrążonego w agonii flisaka czy wraz z resztą zespołu ratować barkę. I znów szparki umysł młodzieńca pogrążony we flegmatycznym, chudym ciele stanął na wysokości zadania: więcej istnień zginąć mogło od zatonięcia, toteż nie zastanawiając się wiele Nossenkrap powstał i ruszył pomagać.

Tyle, że jego tyczka poszła w drzazgi po uderzeniu... Do liny upuszczonej przez Detlefa rzuciło się aż nadto ostatnich, Leo z Bertem próbowali zatykać dziurę w poszyciu jakimiś workami - pozostało jednak kilka wolnych wiader, a widząc je Abelard ruszył ku nim między biegającymi i krzyczącymi ludźmi pewien, że jedynie rytmiczne, niezmordowane wybieranie wody pomoże odciągnąć nieco moment zatonięcia i dać choćby cień szansy na uratowanie.

Cała nadzieja w dowódcach... Chrupnąwszy odcinkiem szyjnym kręgosłupa i strzeliwszy stawami międzypaliczkowymi, Abelard zabrał się do wylewania wody z barki.
 
Goel jest offline