Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-10-2017, 18:35   #151
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert choć tchórzem nie był, to teraz był całkiem przerażony. Cudem było że zachował jasność umysłu i nie dostał ataku paniki. Niziołek ciągnięty przez panienkę Leę, chwycił za wiadro i ruszył wylewać wodę z barki. Gdy dziewczyna pytająco spojrzała na dziurę w poszyciu, Bert z początku nie wiedział o co jej chodzi, ale po chwili się zreflektował i głośno zawołał - Worek panienko! Worek z mąką albo ziemniakami, powinien częściowo zatamować napływ wody! Tylko że ja kurwa żadnego nie uniosę!
 
Komtur jest offline  
Stary 05-10-2017, 23:38   #152
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Ledwo Karl zdołał wpełznąć na pokład, wypluć wodę, której się nałykał i wrócić do właściwej ludziom pozycji wyprostowanej, barka ponownie się rozhuśtała, tym razem za sprawą zderzenia z drugą krypą.
Tym razem był jednak na to gotowy i ustał na nogach bez dalszych szkód, w przeciwieństwie do ich transportu.
Nie namyślając się wiele, Karl porwał leżącą luzem na pokładzie tyczkę, z tych, które ocalały, doskoczył do burty i zaczął kierować ruchem tyczkarzy.
- Z życiem, kurwa! I równo, chłopy, równo! - wrzeszczał, samemu świecąc przykładem.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 06-10-2017, 16:56   #153
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
JEB! Daremne starania chuderlawego cyrulika nie zapobiegły zderzeniu dwóch barek - i rzeczony znachor znów poleciał na deski, z impetem przygrzmociwszy rzycią o pokład (na szczęście nie potylicą!). Ale miało to swoje plusy - większość odłamków desek burtowych poszła górą i jedynie jedna pokaźniejsza drzazga zadrasnęła balwierza w dłoń. Widząc jednak, że inni nie byli już takimi szczęśliwcami, Abelard stanął przed dylematem: czy rzucić się do nieprzytomnego/pogrążonego w agonii flisaka czy wraz z resztą zespołu ratować barkę. I znów szparki umysł młodzieńca pogrążony we flegmatycznym, chudym ciele stanął na wysokości zadania: więcej istnień zginąć mogło od zatonięcia, toteż nie zastanawiając się wiele Nossenkrap powstał i ruszył pomagać.

Tyle, że jego tyczka poszła w drzazgi po uderzeniu... Do liny upuszczonej przez Detlefa rzuciło się aż nadto ostatnich, Leo z Bertem próbowali zatykać dziurę w poszyciu jakimiś workami - pozostało jednak kilka wolnych wiader, a widząc je Abelard ruszył ku nim między biegającymi i krzyczącymi ludźmi pewien, że jedynie rytmiczne, niezmordowane wybieranie wody pomoże odciągnąć nieco moment zatonięcia i dać choćby cień szansy na uratowanie.

Cała nadzieja w dowódcach... Chrupnąwszy odcinkiem szyjnym kręgosłupa i strzeliwszy stawami międzypaliczkowymi, Abelard zabrał się do wylewania wody z barki.
 
Goel jest offline  
Stary 10-10-2017, 19:06   #154
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację


Tyczki mogły pomóc w sterowaniu, ale nie mogły zastąpić "napędu" ani nie zahamować barki pchanej silnym prądem. Zanim te kilka jeszcze nie złamanych tyk dopchałoby barki do brzegu, wpadłyby na kolejne płynące za nimi.
Uszkodzenia, dzięki podjętym wcześniej wysiłkom nie były wielkie i choć zatkanie dziury w burcie workiem z ziemniakami nie było może najlepszym pomysłem, to jednak wsparcie nim wygiętych desek zmniejszyło trochę napływ wody wylewanej później z poświęceniem przez Abelarda

Gruber będący na barce płynącej pod żaglem i mijającej Was właśnie od bakburty dał szansę na wykazanie się Gustawowi. Musiał przyznać, że wydawanie rozkazów nawet mu szło. Inni wydawali się ich słuchać w każdym razie. Nawet jeśli niekoniecznie było to najlepszym pomysłem.

Detlef postąpił zgodnie z rozkazami i przestał się interesować liną, w międzyczasie mocno i pewnie przywiązaną przez Olega do drzewa. Na szczęście zanim zsunęła się z barki, Loftus dał radę umocować ją do barki.
Drzewo, lina i mocowanie wytrzymały, a wypadkowa sił zepchnęła obie złączone barki w kierunku brzegu, gdzie udało je się zacumować, a później wyciągnąć na brzeg w celu pobieżnych napraw.
Jedno ognisko do ogrzania smoły. Kilkanaście desek, gwoździ, sporo smoły i pakułów do uszczelnienia szpar. Dwie godziny. Tyle trzeba było, by kontynuować podróż. Żadnych strat, opóźnienie minimalne.

Gruber postanowił wykorzystać ten czas jako jedną z przerw i odpowiednio wydłużyć kolejny odcinek. Głos rogu obwieścił wszystkim żołnierzom czas na przerwę i rozprostowanie nóg, z którego i sam porucznik skorzystał.
- Dobra robota, żołnierzu - pochwalił jeszcze Barona przed powrotem na barki.

W międzyczasie cyrulik zdołał przyjrzeć się flisakowi, który już odzyskał przytomność i nie zdradzał oznak poważniejszych obrażeń. Jego własna rana, choć banalna i niegroźna, była zabrudzona i pełna drobnych drzazg.


***


Kolejne dni minęły spokojnie, choć monotonnie. Ku rozczarowaniu większości minięto Pfeildorf bez zatrzymania. Baron domyślił się, że zapewne chcą uniknąć dezercji. To znaczyło, że bitwa jest blisko. Albo że wieści z frontu nie są najlepsze. A czasami jedno i drugie.
Przynajmniej można było odpocząć i się wyspać. Albo nauczyć się czytać - Loftus poświęcił trochę czasu Bertowi i niziołek zaczynał już powoli składać litery w zdania. Tak czy inaczej - zaczęto szeptać że życie żołnierza nie jest takie złe. Jedzenie choć monotonne to znośne, pęcherze na nogach się zagoiły, nawet wydano pierwszy żołd - pół korony dla każdego ochotnika, całą dla każdego żołnierza i dwie dla podoficerów.
Z szeptów jakie słyszeliście wynikało też, że w armii ukrywa się jakiś potężny mag, że elfi zamachowiec próbował dopaść Grubera u zbiec, ale ani jedno ani drugie mu się nie udało, że "ten cały "Gustaw" to tak naprawdę szlachcic i straszny gaduła, ale dba o swoich, sympatię budziła zwłaszcza decyzja o wzięciu odpowiedzialności za zaciągnięcie ludzi Sala jeszcze przed formalnym zaprzysiężeniem, dzięki czemu rodziny dostaną rentę po zmarłych.

Mimo to, kiedy 27 Vorgehaima około południa, po ponad czterech dniach na rzece oddziały wylądowały wreszcie w Meissen i nakazano zabrać swoje rzeczy, rozkaz ten spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem.

Wbrew oczekiwaniom żołnierzy nie rozkazano jednak rozbić obozu. Pisma, jakie czekały na dowodzących posiłkami poruczników kazała każdemu z nich wziąć po kompanii i zabezpieczyć lewy brzeg rzeki, a resztę ludzi wysłać jako posiłki dla głównych sił. Najwyraźniej von Wernicky był blisko.
Tego dnia czekał ich jeszcze forsowny marsz.

***


Angestag, 27 Vorgeheima 2522, wieczór
Nad brzegiem rzeki Soll
Niedaleko okupowanego Wittenhausen



Stanowisko Ostatnich na północnym brzeg Soll było położone na skraju Imperialnych pozycji. Przed sobą widzieli lewe skrzydło sił von Wernicky'ego szykujących się do ataku na III Regiment Armii Wissenlandu znajdujący się za rzeką Soll, na północnym brzegu rzeki Witten.

Z tego co było widać, stosunek sił nie był zbyt łaskawy. Niecałe dwa tysiące żołnierzy przeciwko prawie pięciu. Podobno. Ognisk i namiotów było na tyle na pewno, ale ludzi jakby ciut mniej.

Nie tylko liczby wyglądały niedobrze. Kombinowany III regiment pieszy Wissenlandu składał się głównie z żołnierzy drugiego sortu. Ludzie zaciągnięci najdalej na wiosnę lub tacy już w jesieni życia, służący w garnizonach. Kompletne żółtodzioby albo żołnierze, którzy poza służbą garnizonową nie mają doświadczenia w walce. Mimo to, nawet nieźle się prezentowali. Każdy żołnierz znał się na tyle na strojach i ekwipunku by policzyć: kompania pikinierów, dwie kompanie halabardników, kompania kuszników, i cztery kompanie lekkiej piechoty. Nawet jakaś balista się trafiła. A Najemnicy Harkina to naprawdę świetna ciężka piechota.
Konnicy niemalże nie było. Przynajmniej po tej stronie.

Przeciwnicy mieli za to jej niemalże aż za dużo. Różniście uzbrojona, dosiadająca różnych wierzchowców - od lekkiej jazdy zdatnej tylko do działań zwiadowczo-osłonowych po ciężką jazdę mogącą wdeptać w ziemię przeciwnika i przełamać szyki niemalże każdej piechoty. Wojsko bitne i zaprawione w bojach. Przynajmniej połowa to najemnicy.
Piechota wyglądała biedniej. Kolorowo, ale jednak biedniej. Różni ludzie także chcieli się nachapać, a nie każdego było stać na wierzchowca.

Za to jeśli chodzi o pozycję... Harkin Brock wyparł przednią straż Granicznych i odbił północny koniec mostu na rzece Witten i umocnił swoją pozycję. Zablokował w ten sposób von Wernicky'emu najszybszą trasę na północ Traktem Soll. Uchronił od przecięcia szlak Meissen-Heisenberg i dalej, do Karak Norn, zapobiegł wejściu wrogich sił na drogę Finning oraz zabezpieczył większość centralnego Wissenlandu.

A przede wszystkim: stał za mostem, przez który von Wernicky musiał się przeprawić jeśli nie chciał tracić tygodni na cofanie się do miejsca w którym mógł przekroczyć Soll i bez gwarancji, że Brock zrobi mu coś podobnego. Chyba, że ruszyłby na wschód, przekroczył rzekę Witten w Hurlach i ryzykował wpadniecie w zasadzkę w lesie Pforzen i kolejne tygodnie opóźnienia oraz atak z flanki ludzi z Averlandu.

Brock nie spalił mostu na Witten - podobno ktoś ze sztabu wygadał się, że chce w ten sposób sprowokować wroga do ataku. Inaczej von Wernicky mógłby poszukać innego miejsca, a wszystkich brodów mogło się nie udać zabezpieczyć - Witten to nie Soll czy Reik, aż tak szeroka i głęboka nie jest, by nie dało się przejść jeśli jest się wystarczająco zdesperowanym.

A jego pozycja naprawdę nie wyglądała źle: osłonięta rzeką z dwóch stron, z bezpieczną drogą odwrotu - zresztą, właśnie po to by nie zostać zaskoczonym wysłał dwie kompanie na drugą stronę Soll. Jeśli jakaś lekka kawaleria będzie chciała przepłynąć rzekę "za końskimi ogonami" pod osłoną nocy i okrążając go wyjść mu na tyły, zostanie z łatwością powstrzymana.

Choć znany głównie z tego, że zawsze walczył po zwycięskiej stronie, a już na pewno bardziej ze zdolności negocjacyjnych niż z błyskotliwości taktycznej, tym razem chyba miał dobry dzień.

***



Ostatni, podobnie jak czternaście innych dziesiątek zostali oficjalnie przekazani Gruberowi jako Czwarta Kompania Drugiego Batalionu. Trzecią dostał "znajomy" Barona - porucznik z Wissenburga.

Niedobór oficerów i podoficerów musiał nieźle dokuczać armii, skoro na dowódcę kompanii wyznaczano nawet świeżych poruczników. Gruber miał dowodzić stu pięćdziesięcioma ludźmi. A Baron, już jako pełny sierżant, został nagle pełniącym obowiązki dowódcy trzeciej drużyny (pięciu dziesiątek), czego skutkiem było objęcie dowództwa nad Ostatnimi przez Detlefa.

Gruber rozesłał też informacje, że szuka dwóch ochotników do zwiadu na wzgórzach, gońca, trębacza oraz pisarza.

Nadchodziła noc. Wszyscy czuli, że w końcu dojdzie do bitwy.

Każda postać to jedna kompania (ok 150 ludzi).



 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 10-10-2017 o 19:38.
hen_cerbin jest offline  
Stary 11-10-2017, 09:06   #155
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Opatrując rannego flisaka i sprawdzając stan całej grupy z dziurawej barki, na sam koniec Abelard zostawił sobie opatrywanie własnej ręki. Po długiej dłubaninie, kilku mocniejszych przekleństwach i odkupionej za horrendalną cenę butelce gorzałki do przemycia rany (bo wszak woda z bukłaka aż tak pewna nie była...) jako tako udało się ranę oczyścić. Ze złością jednak myślał cyrulik o ropieniu rany, które tak często zalecał swoim towarzyszom - jak on, jako drużynowy medyk miał pomagać ludziom (i nieludziom) z uszkodzoną ręką? Poślą, kurna, w pierwszą linię, a giń kalekie ladaco! Trzeba było coś wymyślić... To też odkorkował jeden z flakonów drogocennych mikstur leczniczych i kilkoma kroplami eliksiru nasmarował przed owinięciem uszkodzoną rękę. Dobrze wiedział, że jeden eliksir mógł uratować jednego człowieka - a jego dłonie, bez fałszywej dumy, niejednego.

Gdy wreszcie wylądowali, nim Nossenkrap mógł podjąć jakiekolwiek działania zagrzmiał rozkaz do wymarszu. Ale byli przecież wypoczęci, ręka jakby mniej bolała po aplikacji mikstury, no i odsyłano ich na tyły - z dala od mostu o którym wszyscy z takim przejęciem gadali. Dopiero w trakcie marszu z rozmów starszych weteranów zrozumiał w jakiej dupie byli...

- ... pilnować rzeki? A niby od czego?

- No jak to? Jak tamci będą chcieli przepłynąć to kto im zabroni? A tak my rach, ciach i ich w piach, kumie!

- E tam, konnica nie pływa ...

- Żebyś ty rano brzuchem do góry w rzece nie pływał! Przeprawią się w nocy i co będzie? Przeca tam nie jeno rycerstwo ale i w ciul śmierdzącego ungolstwa na tych ich wypierdkach konikach.

- Oż kurwa, parszywy nasz los jak tam Ungoły stoją...

I tak, mimo dyscyplinujących uwag oficerów wśród oddziału niosła się wieść, że zostali postawieni naprzeciw znacznie liczniejszego wroga itd. "Ciekawe czy łuk doniesie z jednej strony rzeki na drugą...", pomyślał Atanaj. Oby dowódcy zorganizowali jaki apel, bo wcale szybko może się okazać, iż to wissenlandzkie "wojsko" płynie w akcie dezercji ku tamtym niż tamci na brzeg Ostatnich...

Ale gadanie gadaniem, widać dłuższa chwila odpoczynku na barkach nieco podniosła morale (choć jak wiadomo, to noc jest królestwem wątpliwości i dzikich fantazji), więc obóz rozbijany był w milczeniu, acz nie bojaźliwym. Oczywiście wieści o mianowaniu nowych dowódców niosły się błyskawicznie, to też i z niejaką ulgą przyjął Abelard wiadomość o awansie Detlefa. Może w życiu garnizonowym czy działaniach taktycznych Baron był lepszym dowódcą, ale w boju to krasnal był wkurwionym odyńcem za którym nie strach było iść w bój.

Gdy obóz stanął, Abelard pamiętając o tym jak kończy się pomijanie kogoś w hierarchii dowodzenia udał się do Detlefa z inicjatywą zorganizowania wspólnego lazaretu dla wszystkich drużyn stacjonujących koło siebie. Wierzył, że w pozostałych grupach też musi trochę znachorstwa być... Krasnal z właściwą mu delikatnością posłał cyrulika w czorty, tj. do Barona -
o dziwo, porucznik znalazł czas by przekazać prośbę naczelnemu a ten się zgodził! Po ustaleniu szczegółów (tj. otrzymaniu namiotu i obiecaniu grupy pomocników) zadowolony balwierz ruszył we wskazane przez dowódców miejsce rozstawiać namiot. Wtedy dostrzegł swoich pomocników...
 

Ostatnio edytowane przez Goel : 11-10-2017 o 22:32.
Goel jest offline  
Stary 11-10-2017, 17:48   #156
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert od razu wyczuł że coś jest nie tak. Ludzi najeźdźcy było mniej niż namiotów i ognisk. Znając Wernicky'ego można się było spodziewać jakiejś zasadzki, a gdy Gruber ogłosił że poszukuje zwiadowców na wzgórza, niziołkowi od razu zaświtało że stamtąd może nadejść niespodziewany atak. Bert natychmiast zgłosił się do sierżanta i zadeklarował że gotów jest do zwiadu, o ile oczywiście nie będzie musiał jeździć na jakimś koniu. W sumie już dość miał bezczynności, a ze względu na wzrost i umiejętności, nadawał się do tego zadania jak mało kto.
 
Komtur jest offline  
Stary 11-10-2017, 23:36   #157
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus był z siebie dumny, jego trzeźwa ocena sytuacji istotnie przyczyniła się do uratowania barki. Może to być kolejny argument do rozmowy z sierżantem. Obecnie jednak cieszył się wypłaconym żołdem i chwilą oddechu. Bert szybko łapał zasady konstrukcji zdań, był pojętnym uczniem. Pozostały wolny czas mag postanowił odespać. Mężczyzna nie lubił forsownych marszów, był zmęczony dlatego informację, że w sztabie szukają kogoś do pisania przyjął z zaciekawieniem. Stanowisko pisarza powinno być w miarę bezpieczne i wykluczyć konieczność stania na wartach, kopania rowów, innych zabezpieczeń przeciwko konnicy wroga, czy szykowania obozowiska. Spojrzał jeszcze na drugą stronę rzeki, skupił się na otaczających go watrach magii i ewentualnych anomaliach w eterze. Następnie Loftus udał się pośpiesznie do Gustawa. Ten awansował i miał objąć dowództwem większą grupę ludzi, z tego też powodu uczeń czarodzieja zaczął nieco formalniej. Wyczekał jednak na chwilę gdy dowódca będzie stał sam.
- Sierżancie, za waszym pozwoleniem zgłoszę się na ochotnika na stanowisko pisarza. – Niezależnie od odpowiedzi kontynuował.
- Zwracam się też z prośbą, werbownicy obiecali, że każdy uczeń kolegium jeśli udowodni swoją przydatność, weźmie udział w bitwie otrzyma czasową licencję wybranego kolegium, która przejdzie na stała po zwolnieniu ze służby. Na polanie udowodniłem swoje talenty, na barce okazałem inicjatywę, a teraz będzie bitwa. Czy będę mógł liczyć na ten dokument? – Uczeń Czarodzieja miał nadzieję, że werbownicy go nie oszukali…
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 12-10-2017 o 07:24.
pi0t jest offline  
Stary 11-10-2017, 23:59   #158
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Dobicie do brzegu jakoś się udało bez nowych zderzeń. Ludzie z "Ostatnich" robili co mogli i umieli by łajba nie poszła przedwcześnie na dno i by nie było więcej kolizji.
Sierżant siadł ciężko na jakimś kamieniu gdy flisacy zajęli się łataniem barki.
Był zmęczony. Siłowanie się z nurtem i ciężarem barki dało się we znaki.
Nie tylko mu, ale i podkomendnym.
- Brawo chłopaki. Udało się dzięki dyscyplinie i wierze, że się uda.
- Przemówił do swoich podwładnych gdy przyszedł czas na zaokrętowanie się ponowne na połataną łódź.
Gustaw nie chciał opierdzielać nikogo. Czy to Detlefa za bojaźliwą postawę na którą wszyscy patrzyli. Jako Kapral i zapewne przyszły dowódca musiał dawać przykład. No, ale Baron miał nadzieję, że odkuje się na lądzie.
Z resztą o jego wartości "Ostatni" już wiedzieli przy rozbijaniu oddziału specjalnego kilka dni temu.

***


Rozlokowano ich po północnej stronie rzeki Soll. Po drugiej stronie rozpościerały się namioty i cały obóz Wernickiego. Cieszył się, że jest daleko od tego najemnego Brokka. Jakby zdradził to będą mieli czas na przegrupowanie się. No ale nie ma co gdybać. Rozejrzał się po terenie gdzie mieli się rozbić i przygotować do odpierania ataków przeciwnika.
Teren kiepski. Niby rzeka ich odgradzała, ale lekka jazda u wroga mogła się przeprawić w pław w górze rzeki i zaatakować z boku. A to było pewne.
Jeśli Brokk nie zdradzi to Wernicki wie, że potrzebuje wojska do opanowania całej prowincji i stawienia oporu armiom z innych landów.

Rozkazy zaskoczyły Gustawa. Miał dowodzić poza swoimi ludźmi jeszcze czterdziestką innych. Zaskoczył go taki przydział, ale pozytywnie. Zbliżał się do celu i to go cieszyło. Jednak dobrą podjął decyzję o wstąpieniu do armii.
Porucznik Gruber niezbyt się interesował przygotowaniami i czekał na ruch swoich trzech sierżantów. Dowódców jego pięćdziesiątek. Sto pięćdziesiąt żołnierzy było dużą siłą. Lecz to byli niezaprawieni w bojach poborowi.
Czół, że ciężko będzie.

Rozeszły się słuchy, że Gruber poszukuje ochotników na różne stanowiska.
Zwiadowców, pisarza itd. Okazało się szybko, że nie musiał długo czekać.
Loftus, Altmeier, Bert oraz Walter już stawali przed namiotem Grubera.
Sierżant się skrzywił, że jego ludzie uchodzą jemu spod skrzydeł. No,
ale to ich decyzja. Z drugiej strony może będzie najlepiej poinformowany z sierżantów.
Gdy przyjęli już rozkazy od porucznika zawołał wszystkich.
- Loftus. Mam nadzieję, że będziesz miał oko co się am dzieje i dasz nam znać jak coś. Mam prośbę. Dowiedziałbyś się co z młodym się stało?-Zwrócił się do maga oddziałowego. Żałował, że odchodzi do dowódcy,
ale wiedział, że może to przynieść korzyści.
- Nie wiem o takim układzie, ale spytam Porucznika. On powinien wiedzieć i jak jest to prawdą postaram się załatwić.- Obiecał magowi.

- Karl, Bert i Ty Walter.- Zwrócił się do ochotniczej grupy zwiadowczej.
- Sprawdźcie teren i oceńcie czy konnica łatwo może się tam przedrzeć. Uważajcie na miejscowych. Mogą być w zmowie. Wróćcie cało.-

Gdy zwiadowcy ruszyli zwrócił się do khazada.
- Kapralu. Myślę i podejrzewam że nasi potwierdzą moje obawy. Z tych wzgórz może nadejść atak. Myślę o wilczych dołach i innych pułapkach, które przerzedzą i spowolnią wrogą konnicę byśmy mogli na nich uderzyć gdy będą się zbierali w sobie. Wybierzcie miejsca bo chyba się znacie na tym. Spytajcie u pozostałych czy jakich budowlańców nie mają.- Wydał jeden z ważnych dla nich rozkazów.

-Karl. Mam zadanie dla Ciebie. Zorganizuj jakieś spore kołki w dużej ilości szkła i innych kaleczących przedmiotów. Chce je w rzece przy brzegu pod wodą wsadzić by ewentualnych atakujących poraniły.- Gustaw zwrócił się do Diuka. Ten cwaniak mógł coś znaleźć i jako wielka góra mięśni ze sławnego oddziału ostatnich może znajdzie posłuch w innych oddziałach.

Abelard wyszedł z pomysłem lazaretu. Gustaw się uśmiechnął tylko na jego słowa.
- Taaa. Wszyscy mi się rozejdźcie. No ale dobrze. Poproszę Grubera o pozwolenie.- Poklepał medyka po ramieniu i spojrzał na Leo.
- A Ty co? Może kapliczkę przy lazarecie sprawisz?- Zaproponował pół żartem pół serio.
- Oleg. A ty czemu na zwiad się nie zgłosiłeś? Chyba znasz się na tym? Z resztą wiedz, że nie popijesz przez najbliższy czas. Detlef oberwie jeśli zobaczę, żeś pijany.- Spojrzał na Khazada.
- Mam! Oleg pójdzie z Tobą Detlef i pokaże miejsca którędy może wróg chcieć się podkraść i zróbcie jakieś czujki.- Westchnął i ruszył z meldunkiem o proponowanym lazarecie. O dziwo ten przystał bez oporów i nawet znaleziono większy namiot.

***


Prace wrzały gdy zwiadowcy wrócili i dali cynk potwierdzający obawy Barona.
- Tak też myślałem.- Powiedział gdy zwiadowcy donieśli o możliwości wykorzystania wzgórz. Byli na otwartej przestrzeni i łatwym celem dla jazdy. No ale wilcze doły robione w ukryciu i szykowanie pułapek musiało pomóc.

***


Wieczorem przed kolacją sierżant wezwał wszystkich podkomendnych. Stali w szeregach a ten przechadzał się krótko przed nimi.
- Mógłbym teraz mówić, że jesteście ostatnią opoką Wissenlndu, że od Was zależy przyszłość kraju. Nie straszny jest nam ten wróg nikczemny.-
Zaczął przemowę do podwładnych.
- Słyszałem o pewnym Kapitanie. Martin Schmitzer się nazywał. Wielki wojennik i zawsze wygrywał z marginesowymi stratami.- Zatrzymał się na chwilę. - Tylko jego marginalne straty to nie mniejsze niż 90% składy oddziałów z którymi wyruszał. Ja nie chcę takiego marginesu strat. Więc słuchajcie mnie a większość z Was wróci do domów.- Wyprostował się dumnie.
- Przygotujemy się na te zdradzieckie świnie. Przygotujemy pułapki na ich jezdnych. Nie przepuścimy żadnego żywcem bo gdy utkną to doskoczymy jak żmije i pokąsamy ich. Halabardy ściągną jeźdźców. Noże i miecze doprawią zniszczenia tylko musicie być czujni i słuchać rozkazów. Bo gdy zawahacie się oni się zbiorą i dorwą was. Może myślicie, że uda wam się uciec. Możliwe, ale wiedzcie, że jak zabraknie was to zdobędą rejestry poborowych i gdy zajmą cały Wissenland będą szukać każdego, kto stawał przeciw nim. Będą brali ich kobiety, dzieci rodziny na przynęty i jak dorwą to uwierzcie. Lepiej zginąć tu od miecza niż na torturach gdy będą chcieli się dowiedzieć gdzie są inni.-Mówił z zapałem. Widać, że wierzy w to Gustaw i nie chce takiego losu haniebnego.
- Jeśli się zawahacie. Może pomyślicie o poddaniu się. To dla spokoju poderżną wam gardła lub okaleczą byście nie robili im problemów w przyszłości. Oni jeszcze mają sporo Wissenlandu do zajęcia i nie chcą jeńców i do tego zwykłych ochotników, których muszą wykarmić. Pamiętajcie o tym.
Jedyna Wasza szansa wyjścia cało z tego to zwierzyć dowódcom. Oni wiedzą co robić. My mamy sprawić by ich plany zadziałały i nikt nie zagroził naszym głównym siłom.-
Starał się by każdy poczuł to co on, przynajmniej częściowo.
- Jeśli nie jesteście stąd. Z tej ziemi to wiedzcie. Następna Inwazja chaosu może pochłonąć Imperium bo to będzie bez Wissenlandu. Nie będzie miał kto chronić południa Imperium. Bo zdradziecki pies po drugiej stronie rzeki nie kiwnie palce by pomóc komukolwiek. Nie będzie miejsca nie splugawionego przez siły zła. Więc musimy tu wygrać i pokazać, że zwykły Imperialczyk gdy zagraża mu wróg jest wart dziesięciu najemników. Ma spryt, siłę i przebiegłość wrodzoną po ojcach. Obronimy nasz kraj!- Krzyknął tak by żołnierze powtórzyli za nim. Miał nadzieję, że poderwał zwątpione serca i dusze jego ludzi.

***

Sierżant Gustaw dużo chodził po obozie i terenie przygotowywanym do obrony. Zaczepił nawet dwóch innych dowódców pięćdziesiątek.
- Macie pomysły jakieś? Ja mam. Ze wzgórz nadejdzie atak. Chcę byśmy się podzielili obowiązkami i liniami obrony. Proponuję byś Ty ze swoimi ludźmi pilnował rzeki. Ty natomiast okopał się między nami zostawiając trochę ludzi jako odwód. Część moich ludzi okopie się na drodze ze wzgórz i zabezpieczy lazaret i dowódcę i będzie rezerwą, która ruszy komuś z nas z potrzebą. Zgadzacie się?- Jeśli się zgodzą Baron miał zamiar zameldować o tym Gruberowi i dostać jego "błogosławieństwo". Każdy dodatkowy pomysł przeanalizuje i włączy go do swojego planu i przedstawi propozycję Gruberowi.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 12-10-2017 o 00:03.
Hakon jest offline  
Stary 12-10-2017, 02:09   #159
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację

Przemyślna konstrukcja łącząca w sobie potrzebę chwili z domorosłą inżynierią zaowocowała, tak jakby skutecznym rozwiązaniem niezbyt istotnego problemu. W sumie barka mogła zatonąć, tak przynajmniej wydawało się Leo zanim zabrała się za tamowanie wody workiem z ziemniakami. Następnym razem postanowiła użyć piasku. Nie zmieniało to faktu, że rozkaz został wykonany, barka zacumowana i naprawiona, tym razem porządnie, a podróż kontynuowana zgodnie z planem.

()==[:::::::::::::>

Resztę drogi akolitka spędziła rzeźbiąc kolejne podobizny Myrmidii oraz inne znaki rozpoznawcze Bogini. Dobre dłuto, coraz więcej wprawy i plecak, przynajmniej częściowo, wypełnił się prostymi dewocjonaliami, głównie w formie tarczy zza której wystawała włócznia. Rzeźba drewnianej włóczni z natury rzeczy nie była zbyt trwała, ale kto by się przejmował takimi pierdołami przed bitwą. Po bitwie, nikt zaś nie będzie już o tym pamiętał.

Bo to, że wreszcie będzie bitwa było więcej niż pewne. Wróg zbierał się po drugiej stronie rzeki nie po to chyba, żeby organizować festiwal na cześć Imperatora, dowództwo szukało chętnych do zwiadu i innych ważnych zadań, a Baron w pełni świadom nadchodzącego zagrożenia zalecił zorganizowanie kapliczki. Sierżant nigdy nie wyglądał na szczególnie religijnego, ale jego zaangażowanie w krzewienie wiary wśród żołnierzy stawiało go w gronie najbardziej światłych dowódców. Dla Leo on w zasadzie już wygrał tę bitwę. Miejsce wybrał strategicznie tuż przy lazarecie cyrulika. Któż potrzebuje więcej otuchy i wsparcia niż żołnierz chory lub ranny?
Najpierw jeden, a potem drugi większy namiot przyozdobiła figurka bogini postawiona na przygodnym kawałku drewna tuż przy wejściu do namiotu. Również jeden z kątów lazaretu został tymczasowo zagospodarowany na niewielką kapliczkę. Jeśli jakiś żołnierz zabłąkał się do punktu opieki medycznej wychodził najczęściej z niewielkim znakiem Bogini opiekunki wojowników, błogosławieństwem oraz zapewnieniami, że ich oddziały nie były jeszcze w tak dobrych rękach. Jeśli miał więcej niż chwilę czasu obdarowywany był opowieścią jak walczący niczym lew Baron, mając za broń wręczony mu osobiście przez bogów oręż prowadził do nieuchronnego zwycięstwa swój oddział pokonując w szlachetnym boju wielką liczbę dywersantów i zdrajców ojczyzny. Akolitka w każdym razie mogła przysiąc, że widziała to na własne estalijskie oczy.

Nie zmieniało to jednak faktu, że większość czasu poświęcała z zaangażowaniem w organizację lazaretu Abelarda, pomagając we wszystkim o co została poproszona i podglądając cyrulika w jego pracy. Zaoferowała mu też krótki kurs estalijskiego, najlepszego na świecie, fechtunku, bo pałka to świetna rzecz, ale zagrożenie likwiduje jedynie tymczasowo. Rapier natomiast jest narzędziem znacznie skuteczniejszym. No i ostatecznie już po wszystkim można delikwenta opatrzyć. Ręce pełne roboty, ku chwale Myrmidii!
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 12-10-2017, 09:30   #160
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Eh, bohaterstwo zawsze wzmaga pragnienie. W ocenie włóczęgi przycumowanie idącej na dno barki, w pięknym stylu godnym bosmana Ericka Czerwonego, znanego z pieśni Ruttenskiego barda, było właśnie takim bohaterskim czynem zasługującym na nagrodę. Fakt Krasnolud Detlef zagroził porachowaniem kości jeśli Oleg się upije, ale przecież jedna skromna buteleczka go nie sponiewiera.
Lekko ukradkiem, niby sięgając prowiant popijał sobie łyczek po łyczku. Wiedział, że obserwują go kaprawe krasnoludzkie oczęta, więc dozował sobie trunek w ilości jedynie niezbędnej do utrzymania bezpiecznego stanu. Czując się jednak obserwowanym i pilnowanym nie mógł się w pełni odprężyć, przez co wciąż był zauważalnie spięty i skupiony jedynie na tym, by nie zostać przyłapanym z flaszką w ryju.
Dopiero, kiedy skończyło się lekarstwo na życie mógł trochę odetchnąć, ale chociaż nie musiał się już z nim ukrywać to nie wiadomo, jak długo utrzymają się jego efekty. Trzeba będzie zorganizować kolejną dawkę. Zmartwienie, za zmartwieniem.
Oleg nie był przydatny dla swojego oddziału w takim stanie. Jedyne zainteresowanie jakie wykazał, nie licząc źródeł procentów, okazał Estaliczykowi, czy Estalijczyczce?
Łypał zza jej ramienia na tworzone przez nią figurki. Pomrukiwał z uznaniem podziwiając coraz to bardziej realistyczne postaci. Mimo, że wiedzę o panteonie bogów posiadał w podobnym stopniu zaawansowaną, co wiedzę o hierarchii wojskowej, to widział, z jakim szacunkiem Leo odnosi się do figurek.
- Ładne - rzucił w pewnym momencie wykukując zza akolitki - Mogę też spróbować? Pokażesz mi jak się to robi?

Przemowa Barona nijak nie trafiła do włóczęgi. Chociaż dowódcę jako jednego z niewielu obdarzył sympatią, poza Abelardem z którym łączyła go wspólna pasja, to po prostu nie rozumiał sensu jego słów. Patriotyzm był mu najzwyczajniej obcym pojęciem. Cóż za sens miała walka między sobą, dlaczego mieli zabijać ich niewinne rumaki. Przeciwstawienie się chaosowi miało sens. To było zło samo w sobie. Ale czy zabijając siebie na wzajem zwiększamy swoje szanse w walce z chaosem?
Oleg był pełen wątpliwości i było to widać na jego twarzy i w niepewnej postawie.

Zagadnięty dlaczego nie dołączył do zwiadowców Frietz zmieszał się i nie dał odpowiedzi, prawdopodobnie chcąc urazić Gustawa. Spuścił tylko głowę jak skarcone dziecko, bo co miał zrobić? Powiedzieć, że to, co robi, o czym z takim przekonaniem i zapałem mówi jest bez sensu, jest błędem i powinien to wszystko rzucić?
Przez moment nawet zdawał się chcieć to zrobić. Podniósł wzrok i z błyskiem w oku spojrzał na Barona rozchylając usta, jakby chciał mu zaproponować by wspólnie ruszyli w świat zostawiając to wszystko za sobą. Wizja dowódcy przemierzającego knieje i leśne gęstwiny, śpiącego w szałasie pod sklepieniem z sosnowych gałązek musiała być dość zabawna, bo na twarzy włóczęgi migną nawet krótki uśmiech.
Lecz propozycja nie padła.
- Mam! Oleg pójdzie z Tobą Detlef... - na te słowa usta Olega rozwarły się jeszcze bardziej, a twarz zmieniła wyraz niemo pytając teraz z żalem - dlaczego?!
Pokornie opuścił więc głowę i bez słowa podszedł do krasnoluda unikając jego wzroku. Nie było sensu mówić, bo kto by zechciał go wysłuchać?
 
Morel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172