Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2017, 19:04   #29
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
April puściła mimo uszu niemiłe uwagi Emily. Nie raczyła nawet odpowiedzieć wzruszeniem ramion. Wiedziała swoje i tego się trzymała. Strzelanie do Jacka nie było doskonałym pomysłem, wyraziła swoją opinię i na tym poprzestała.
Co do Butcha i jego bandy - również uważała, że miała rację. Wcale nie twierdziła, że dadzą spokój chłopakom. Nawet nie żywiła takiej nadziei, więc nie do końca zrozumiała, skąd ten zarzut w jej stronę. Może Emily nie przepadała za April? Cóż się dziwić, w końcu była w paczce nowa, no i według większości była dziwaczką. Nie wiedziała co to Kosmiczne Wojny czy inne telewizyjne wymysły, czytała dużo książek i trzymała się raczej na uboczu, pogrążona wiecznie w swoich myślach. Być może przeszkadzała. Miała to jednak w nosie. Zarzut, jakoby uważała, że Butch odpuści Toby’emu i Jimmy’emu był bezpodstawny i bardzo nie fair. April po prostu uważała, że Butch dwa razy pomyśli, zanim coś zrobi. Później pewnie i tak by to zrobił.

Winters zaczynała czuć się nieswojo w towarzystwie przyjaciół Toby’ego. Bliźniaczki za nią nie przepadały, a zauważyła, że to one wiodły prym w tej paczce. Były dwie, zawsze się wspierały, a jednej z nich musiało bardziej zależeć na Tobym, niż tylko na przyjacielu. Może i starała się to ukrywać, ale dziewczyny takie rzeczy widzą - nawet jeśli nie są bliźniaczkami i nie porozumiewają się ze sobą telepatycznie. April była intruzem. Być może i przeszkodą? Nie dbała o to. Przyjaźniła się z Tobym i właściwie tylko dla jego towarzystwa tam była. Jimmy, Elliot i Emily byli dodatkiem i właściwie tylko ten pierwszy wydawał się pałać sympatią do niej.

~ * ~

Kiedy stanęli przed mrocznym lasem, wpatrując się w złowieszczo powyginane drzewa i ukrytą między ich łapskami ścieżkę, April przypomniała sobie przestrogę dziadka Toby’ego. Przełknęła ślinę. To nie była tylko jej wyobraźnia.
- Ruszajmy - powiedziała tylko cicho, potwierdzając propozycję przyjaciela.
Niepewnie nacisnęła na pedał i ruszyła swoim niebieskim rowerem tuż za Tobym, prosto w objęcia Mrocznej Puszczy.
Jechała jako druga, bacznie przyglądając się wszystkiemu dookoła. Serce biło jej szybko jak oszalałe. Co tu się stało? Czemu las nagle zmienił wygląd? Zrobił się bardziej ponury, a ścieżka zupełnie zmieniła swoje położenie. Przypomniał jej się las, w którym grupka niziołków z trylogii Tolkiena zabłądziła. Drzewa tam wydawały się poruszać, żyć, łaknąć świeżej krwi. Oni teraz też byli jak te niziołki.

Gdy pojawił się stwór, April znieruchomiała. Nie potrafiła nic zrobić. Jedyne, do czego była zdolna, to wydać z siebie piskliwy krzyk na widok straszydła, które wyłoniło się spośród drzew. W głowie jej się kotłowało. Co to było? Czego chciało?!
Widziała, jak chwyta Toby’ego. Chciała coś zrobić. Chciała się rzucić, chwycić przyjaciela, spróbować wyrwać go z uścisku potwora. Nie mogła. Była sparaliżowana strachem. Szeroko otwartymi niebieskimi oczami wpatrywała się, jak Toby jest pakowany do worka. Słyszała jego krzyki. Widziała ten obleśny uśmiech, paskudne zębiska dziwnej istoty.

- Masz swoje legendy, bajki i mity! - wycedziła w stronę Emily, kiedy w końcu ocknęła się z szoku.
Toby’ego nie było. Został porwany. W jej głowie wciąż szumiały jego ostatnie słowa. Chciała płakać. Chciała przytulić się do swojego ojca. Zatęskniła znowu za mamą. Czuła się samotna, mimo towarzystwa trójki znajomych.
Zacisnęła dłoń na medalionie, który zawsze nosiła zawieszony na łańcuszku.
- Dziadek Toby’ego - powiedziała w końcu, chwytając za kierownicę swojego bmx’a. - On będzie wiedział, co zrobić.
Była tego niemalże pewna. Tak samo jak tego, że gonienie za potworem, który już zniknął pomiędzy drzewami, było daremne. Ścieżka musiała prowadzić do miasteczka, a błądzenie po dziwnym, zmienionym lesie nie było najlepszym pomysłem.
- Trzymaj się, Toby - powiedziała ciszej, po czym z determinacją ruszyła ścieżką, chcąc jak najprędzej odnaleźć dziadka swojego przyjaciela.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 06-10-2017 o 19:09.
Pan Elf jest offline