Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2017, 22:03   #204
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Bezruch to śmierć. Musieli się stąd wydostać.
- Do samochodu, nie strzelaj, może ten duży był ich królową albo co i teraz są w żałobie... - mruknął na wewnętrznym kanale do Owaina i ruszył. Na razie nie strzelał ale broń była w pogotowiu. Wyjął także granat by w razie potrzeby go użyć.
- Panie, jeśli tak wola Twoja spraw by ten samochód był na chodzie - mamrotał pod nosem modlitwę.

Para Parchów korzystając z chwilowego zamieszania i zmieszania wśród niedużych xenos rzuciła się sprintem w kierunku porzuconego na poboczu drogi samochodu. Biegli jak w wyścigu na jakim mogli wygrać swoje życie. Zresztą pewnie mogli. Xenos z jakimi mieli do czynienia tutaj nie były zbyt duże ale za to morderczo prędkie a na otwartej przestrzeni mogły wykorzystać swoją przewagę liczebną by atakować po kilka sztuk na jednego Parcha. O ile zaś pojedynek z pojedynczą sztuką tego gatunku nie musiał być zbyt niebezpieczny choć wymagający już raczej tak dla któregokolwiek z uzbrojonego i opancerzonego Parcha to z kilkoma na raz już robiło się bardzo groźnie.

Black 4 i 0 zdołali pokonać jakąś jedna trzecią dystansu. Potem zaczęli zbliżać się już do półmetku tego wyścigu. Gdy tamto coś, pozostawione w budynku ryknęło. Xenos które dotąd wydawały się być pogrążone w dezorientacji jakby przebudziły się ze stuporu. Odpowiedziały skrzekiem na zew tego większego i rzuciły się w pościg za dwójką dwunogów. Wciągu paru sekund pokonały dystans na jaki dwójka ludzi potrzebowała jakieś pół minuty. Najbliższe kilka sztuk było tuż za nimi, gotowe rzucić się i rozpruć im plecy.

- Pewnie jest, ale ma pusty bak. - stwierdził beztrosko Owain, wyrywając do przodu. Gdy pokonali połowę dystansu, xenosom najwyraźniej okres żałoby już minął.
- Poszedł ogień! - ryknął, ciskając za siebie granat. - Jeśli ich nie rozwalamy, to ściągnij je na siebie, jeśli wytrzymasz, a ja polecę po limuzynę!

Padre przebiegł parę kroków i rzucił za siebie swój granat. Wydobył też pistolet gotów do zwarcia.
 
Mike jest offline