Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2017, 13:30   #32
Carras
 
Reputacja: 1 Carras ma z czego być dumnyCarras ma z czego być dumnyCarras ma z czego być dumnyCarras ma z czego być dumnyCarras ma z czego być dumnyCarras ma z czego być dumnyCarras ma z czego być dumnyCarras ma z czego być dumnyCarras ma z czego być dumnyCarras ma z czego być dumnyCarras ma z czego być dumny
- Widzisz sierżancie Courtax, czasami los rzuca nas na głęboką wodę, gdzie musimy z wielkim trudem stawać na koniuszkach palców i walczyć ze słonymi falami dławiącymi naszą gardziel.

Słowa te padły z ust smukłego mężczyzny w mundurze MLN'u. Jego drapieżny wzrok podążał za wyciągniętym przed siebie staromodnym rewolwerem z fabryki Smith&Wesson.

- Znasz regulamin, za samowolę w warunkach polowych karą jest śmierć, bez względu na intencję i okoliczności.

Kapitan Frank Lennovitz przytknął lufę do czoła swojego podwładnego. Courtax patrzył na swojego wieloletniego dowódce beznamiętnym wzrokiem. Otaczający ich legioniści mieli ponure miny. Atmosfera jak na pogrzebie, deszcz, błoto i zmęczone twarze.

Odebrał dziś życie dwóm podoficerom Legii, których złapał na ochydnej zbrodni. Dokonał impulsywnego samosądu, przekreślając tym samym upragniony i nadchodzący wielkimi krokami patent oficerski, przekreślając wszystko dla życia jednej przestraszonej dziewczyny! Szczęk kurka i ostatnie słowa wyroku, już czas. Papa zamknął powoli oczy, wziął głęboki oddech, rozległ się huk wystrzału...

************************************************** **********************

Jean otworzył oczy. Jego klatka piersiowa unosiła się energicznie, przyśpieszony oddech rozrywał płuca prze kilka krótkich chwil. Wąsacz zdał sobie sprawę, że po drodze do medlabu, ból znacznie się spotęgował i musiał odciąć go na parę minut. Był na Acheronie, wszystko dobrze. Przetarł oczy, przywołał swój tępy uśmieszek i wkroczył do pomieszczenia, gdzie czekali na niego Linda i Rohan.
- No! Dobrze was widzieć.
Wydyszał zdejmując hełm, wkładając pod zdrowe ramię. - Straszny mamy burdel w domku. Nivi i Veronica miały nas dość i chciały wyfrunąć ku lepszemu, hehe, ale je złapałem. Aha. Po drodze złapałem karton z puree i samozgrzewającą fasolą. Ktoś chętny?

Powiedział jednym tchem, ciężko łapiąc powietrze. Jean ton miał pogodny, ale co rusz można było zobaczyć grymas bólu, który przeszywał go z każdym ruchem.
- Pani doktor, trzeba tego... zobaczyć co z moimi gnatami. - mówiąc to uśmiechnął się przepraszająco do Lindy, w związku z jego gabarytami i wrodzoną nieporadnością był najczęściej odwiedzającym gabinet pacjentem.

Co do samej Pani doktor Jean miał mieszane uczucia. Nie była typem troskliwej pielęgniarki, co bardzo gryzło się z jej urodą, przynajmniej w oczach Papy, bo temu Pani medyk jawiła się ideałem kobiecości. Jej oziębły ton studził gwałtownie rosnącą temperaturę w trzewiach Papy, wynikiem czego ten zachowywał się jak totalny przygłup w jej obecności.
Słuchając diagnozy wpatrywał się w Linde, chrząkając co chwilę i potakując. Widać było, że nie do końca pojmuje, bądź nie chcę pojmować powagi i rozmiaru uszkodzeń na jego ciele.

- Czyli, że no jak? Zawsze czułem się mało użyteczny, a teraz do tego mam tylko jedną rękę? Może od razu amputujemy, a Rohan zamontuję mi jakiś miecz łańcuchowy w miejsce kikuta?
Wąsacz zarechotał, a jego śmiech odbił się od wszystkich ścian medlabu.
Wstrzymał oddech i znieruchomiał by umożliwić Lindzie założenie opatrunku. Skinął głową do Abe, gdy ten się pojawił. Przewracając oczami wskazał ramię z wypisanym na twarzy "It's me again."

Po cierpliwym wysłuchaniu zaleceń i udzielonej pomocy w usztywnieniu kończyny wstał i podziękował. - No, tego całuję rączki... - widząc minę Lindy dodał zakłopotany – yyy...przenośnia taka.

-ROHAAAAN! - Odwrócił się do inżyniera obracając się przy tym wokół własnej osi ze dwa razy.Sterydy i stymulanty zaczęły działać błyskawicznie, Papa uśmiechał się szeroko do inżyniera.
- Nie do końca zrozumiałem Twój plan, ale jak idziesz gdzieś na robotę, to ja za Tobą, powiedz tylko czy potrzebujemy czegoś extra? W mojej kondycji najlepiej sprawdzę się jako wózek widłowy...

Jean miał sekretny plan zdjąć i wyrzucić cholerę temblak jak tylko Linda straci go z oczu, o ile kondycja pozwoli mu na poruszanie ręką w normalny sposób. Chciał też po drodze z Rohanem wpaść do swojej kajuty i zabrać kombinezon wojskowy wraz z ulubioną strzelbą.
 

Ostatnio edytowane przez Carras : 07-10-2017 o 18:47.
Carras jest offline