Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2017, 20:45   #95
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Dobra woda przyciągnęła niemiłych ludzi z bronią, jak wodopój przyciągał zwierzęta na pustyni… podobno. Tak dziadek mówił, a on był przecież najmądrzejszy. Co prawda na ich pustyni oprócz piachu, kamieni i morderczego upału nie zdarzały się wodopoje, bo i zwierzątek dużych brak, o dobrej wodzie nie wspominając. No ale dziadek opowiadał i uczył Angie wielu rzeczy. Wbijał do głowy aż zapamiętała, dlatego też chciała jak najszybciej odejść. Nabrać zapasów i się wycofać, przyczaić. Rozpoznać teren i tych co na nim żerują. Wiedzieć ilu ich jest, jaką bronią dysponują, gdzie maja legowiska, a potem. Potem mogli się zasadzkować, ale nie teraz.
- Ostrożuj - rzuciła do wujka i przechodząc obok ścisnęła go za rękę. Na więcej nie mieli czasu. Razem z tłumem wycofała się, idąc tam gdzie poprzednio bezpieczyła teren przed ludźmi z pałami i maczetami. Ci nowi byli gorsi - mieli broń palną i dlatego powinni iść na pierwszy cel. Gdy już wbiegnie na piętro - drogę znała, ale póki gadali - być cicho, ostrożnie się schować. Żeby nie zobaczyli.

Angie nie mogła zająć tego samego miejsca co wcześniej. Bo właśnie z tamtej strony wychodzili i wyszli co nowi. Ale za to udało jej się zająć podobne miejsce po przeciwnej stronie. Teraz pompę miała trochę bardziej po “swojej” stronie niż wówczas. No i widziała sylwetki Rononna, Vex i wujka od strony pleców. A tych nowych w większości od frontu.

Nastolatka miała na tyle doświadczenia w walkach i polowaniach, że szybko ogarnęła całość sceny. Nie było dobrze. Ci miejscowi widocznie się ich bali. Bo ledwo pokazali się i pomachali bronią i matki z dziećmi powszechnie czmychnęły. Jeszcze słyszała chlupot wody jak się oddalają na zewnątrz. Nikt z nich jednak chyba nie miał żadnej pały, maczety ani tym bardziej broni. Nie mogli się równać z tą bandą. Ale gdy zwiali właściwie jedynymi poza tymi z bandy została ta trójka z jaką nastolatka tutaj przyjechała. I na nich teraz skupiła się cała uwaga tych nowych.

Wujek wodził po najbliższych lufą swojego karabinku. Jak miał ustawiony na triplet to jak trafiłby kogokolwiek to byłoby z nim z głowy. Ona zresztą ze swoim karabinkiem miała podobnie. We dwójkę zawyżali więc tutaj średnią siły ognia. Ale Vex miała tylko pistolet to już było bardziej podobne do tego co mieli tamci. No i tamci byli rozproszeni. A wujek mógł strzelać naraz tylko do jednego z nich. Zaś w tym samym czasie ich przewaga liczebna robiła swoje i mogli strzelać do niego z wielu luf. Walka zapowiadała się krwawo. Jakoś przeciwko ilości. Gdyby wybuchła tak jak teraz to marne były szanse, że wujek czy Vex wyjdą bez szwanku. Wujek miał większe szanse bo większość strzelców strzelała w środek sylwetki a on tam miał pancerz. Kule z pistoletów czy śrut ze strzelb raczej chyba nie powinien go przebić a to właśnie widziała u tych na dole. No ale zawsze mógł oberwać gdzie indziej.

Było też ryzyko zwarcia. Dwóch z tamtych stało tak blisko wujka i Vex, że ci prawie ich zasłaniali. Zwłaszcza wujek tutaj nieźle blokował widok. Ci dwaj mieli szansę zaatakować od razy wręcz. Gdyby się im udało dałoby to czas na reakcję reszcie. Nie było więc dobrze. Ciocia Vex próbowała coś wytargować z wodą i czasem. Ale niezbyt jej dobrze poszło. Ci byli na najlepszej drodze by się jednak z tą trójką przy pompie rozprawić. Sięgali po broń. Żaden jej chyba nie zauważył. Jednak z raz jeden z nich chyba prześliznął się po niej wzrokiem. Też jej chyba nie zauważył skupiony na tym co się działo niżej i bliżej niego. Jednak było ich tam na dole tylko, że było ryzyko iż któryś w końcu pechowo spojrzy na nią akurat jak będzie patrzeć na co innego. Ale teraz sytuacja była tak napięta, że każdy strzał mógł się przerodzić w regularna jatkę.

Gdzieś na dole musiała być Mewa. Nastolatka nie widziała jej ale pewnie była gdzieś piętro niżej. Słyszała jak szeptem wołała Rononna pewnie uznając sprawę za niewartą świeczki ani kulki. W jednym z bocznych okien dostrzegła też ciemną czuprynę. W półmroku nie była pewna koloru ale ktoś tam był na piętrze. Chyba kobieta. Chyba Melody choć nie była pewna. Obserwowała na krótki moment co się dzieje na podwórzu i zaraz chowała się z powrotem widocznie nie chcąc być zauważona na dole.

Źli ludzie nie odchodzi ot tak - Angie wiedziała to aż za dobrze. Jasne, mogli sobie iść, ale tylko w jeden sposób. Nogami do przodu. Dlatego blondynka poprawiła radyjko i w ciszy wzięła na cel niemiłego pana stojącego na lewo od wujka. Czekała na znak, rozkaz. Albo pretekst - znała to słowo.
I chciała ich utrupić, bo byli niemili na dla wujka i cioci.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline