Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-10-2017, 21:12   #10
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Scena Druga
Nieoczekiwany Sojusznik

Po długiej sprzeczce, awanturnicy w końcu doszli do porozumienia i zebrali się do wyruszenie w wyznaczonym przez Wilka kierunku, kiedy niespodziewanie usłyszeli krzyk Branwen:
- Tam! Patrzcie! - Kobieta wskazała niespełna tuzin szybko zbliżających się cieni, które unosiły kilkanaście metrów ponad lądem, lecąc w kierunku wzgórz, na których zatrzymali się poszukiwacze przygód. Na ich widok wszyscy, jak jeden mąż, rzucili się w stronę okolicznych zarośli, szukając bezpiecznego schronienia. W ukryciu oczekiwali nadejścia intruzów…

Najpierw dało się usłyszeć nieludzki skowyt, a później donośny trzepot ogromnych skrzydeł. Wychylając ciekawskie głowy, ujrzeli przelatujące nad nimi gadopodobne istoty, których dojeżdżały elfopodobne istoty o szarym, niemalże podchodzącym w bladość odcieniu skóry i smolistych, długich włosach. Poruszali się w zwartym szyku, który zdradzał ich militarne wyszkolenie.
Jeźdźcy gigantycznych pteranodonów przemknęli bezpośrednio ponad wzgórzem, na którym ukryli się awanturnicy. Mimo znacznej bliskości nie spostrzegli ich, albowiem nie zwolnili tempa i szybko oddalili się w kierunku, w którym zmierzali poszukiwacze przygód.

Obserwując ich z ukrycia, wędrowcy spostrzegli, że jednego z bardziej okazałych, latających gadów dosiadają dwie osoby. Pierwszą z nich bez wątpienia była elfem, jednakże druga… Druga mogła być człowiekiem, co dodatkowo potwierdził czujny nos Wilka.
- Kobieta - powiedział na głos, wprawiając Kaedwynna w zastanowienie jak mógł to stwierdzić na podstawie samej tylko woni. Kiedy w końcu jeźdźcy znaleźli się ponad linią drzew, niespodziewanie ta sama kobieta, o której mówił zmiennokształtny, zeskoczyła z pteranodona, spadając przez kilkanaście metrów, by z całym nadanym przez upadek impetem zniknąć w koronach drzew. Na ten widok, cały podniebny szyk dokonał gwałtownego manewru i rzucił się w stronę miejsca, w którym zniknęła. Od samego początku wyglądało to tak, jakby młoda, ciemnoskóra kobieta celowo chciała uciec od szaroskórych elfów, którzy prawdopodobnie ją uprowadzili...

Laran w milczeniu obserwował całą sytuację i zastanawiał się, czy warto ruszać się z miejsca, czy też lepiej cierpliwie przeczekać to zajście.
- Wesoło się tu bawią - powiedział z przekąsem. - I mają świetne środki lokomocji.
- Zaiste, ciekawe ile trzeba czasu by oswoić takie stworzenie, może udałoby nam się wrócić na nich do domu? O ile w normalny sposób idzie do niego wrócić. Ekhm to znaczy nie za sprawą magii - dorzucił Rudi, przypatrując się stworom, które zaczęły poszukiwania prawdopodobnego zbiega.

Ostatnią osobą biegnącą ku krzakom jak można było się spodziewać był ubezpieczający wszystkich Taled. Bran biegła ile sił w nogach piastując w ramionach i instrument i plecak. Każdy zdrowo myślący członek drużyny nie mógł zrozumieć czym się kieruje ten młodzian. No ale teraz nie było czasu na zastanawianie.
- Obawiam się, że są inne też środki lokomocji w posiadaniu innych mieszkańców tego świata.- Powiedział spokojnie Taled trzymając w objęciach Bran i będąc zarazem blisko Auriel.
- Proponuję ruszyć i zobaczyć co z tą spadającą kobietą.- Zaproponował przypatrując się latającym gadom i ich jeźdźcom.
- Proponuję poczekać, aż tamci sobie polecą w siną dal - odparł cicho Laran. - Jest ich trochę dużo.

- Z tym się zgadzam co prawisz. Nasz Wilk już zna jej zapach i chyba ją znajdziemy jeśli ucieknie elfom.- Podsumował Taled.
- O ile zdoła - zauważył Kaedwynn, patrząc jak wielkie pteranodony krążą nad miejscem, w które spadła kobieta. - Z drugiej strony ten upadek mogła nie przeżyć. Znalazłby się ochotnik, by wybadać sprawę?
- Dwa razy nie musisz pytać jeśli chodzi o ratunek dla niewiast w potrzebie przyjacielu.
- Wystąpił Gryf północy.

- Miałem na myśli osobę, która potrafiłaby to zrobić bez zwracania na siebie uwagi - dodał z uśmiechem na twarzy. - Wybacz, Taled, mężny z Ciebie gość, ale chyba do tego zadania się nie nadajesz.
- Taledzie, od czasu do czasu pomyśl nie tylko o dziewczynach w opałach
- wtrącił się Laran - ale i o tych, którymi ponoć się opiekujesz.
- Ja mogę spróbować
- żachnął się Rudi, sam do końca nie wierzył, że to powiedział. - Spróbuję podejść do tych drzew i wybadać sprawę.

Auriel większość czasu spędziła na gapienie się w miejsce, gdzie spadła jakaś istota. Skupiła swój wzrok, a rozmowa między innymi była jakby tłem. Dopiero gdy w grupie nastąpiło poruszenie, kobieta zareagowała.
- Pomogę jej. Chcę swoją broń

Kaedwynn, jak i Taled, spojrzał na dziewczynę z wyraźnym zdziwieniem malującym się na twarzy.
- I jak zamierzasz tego dokonać? Rudi to mistrz w złodziejskim fachu, nasz włamywacz i szpieg.
- Nagle wam przykro było, gdyby formę mą coś zjadło?
- spytała mrużąc oczy i wyciągnęła dłoń po swoje bronie. - Jak zeżre to lepiej dla was. Spokój będzie.
- Nie do końca
- odparł Laran. - Nie będzie spokoju, jeśli oni się dowiedzą, że tu jesteśmy.
- Bo ja napisane mam gdzieś, że sama sobie nie jestem. Ugh.
- Auriel zmarszczyła nos.

Kaedwynn skinął głową, zgadzając się ze słowami czarodzieja, ale mimo to sięgnął do plecaka po miecze.
- Laran ma rację. Mogą zechcieć przeszukać okolicę, ale dobrze… Widać, że jesteś pewna swego - powiedział, oddając jej broń. A ona od razu wstała i przypięła pas swobodnie wokół bioder - Masz okazję się wykazać - dodał, zerkając niespokojnie na stojącego nieopodal Khargara. Ciekaw był jego reakcji na ten widok.

Khargar początkowo skrzywił się na widok uzbrajania Auriel, której nie ufał (zachowywała się wyjątkowo dziwnie, mogła być szpiegiem Celozji albo czymś równie paskudnym) ale po chwili wzruszył ramionami, nie był to czas na konflikt z resztą tej tak zwanej “drużyny”.
- No to zobaczmy co ta laleczka potrafi…. - Zarechotał.
- A tę co spadła można wziąć na spytki, pewnie tutejsza i wie dużo więcej niż my. A może za nią dobrą nagrodę ci latający dadzą. - Spojrzał na jeźdźców dziwnych gadów, zaciskając knykcie na rękojeści swojego zabójczego topora.

Laran nie zamierzał dyskutować z dziewczyną. Na kobiecy upór nie było lekarstwa... a cmentarze pełne były tych, co byli zbyt pewni siebie.
- Auriel.- Zwrócił się do dziewczyny rycerz. - Jesteś pewna? Może zostaniesz w bezpiecznym miejscu. Tam nie będę mógł Ci chronić.
- Idę z małym kolegą, sama sobie ochroną być mogę
- wyciągnęła rękę w kierunku gnoma i pogłaskała go po głowie jak najsłodsze stworzenie na świecie, a nie rozumną istotę humanoidalną. - Będę mówić wewnątrz ciebie. Nie bój się tego - po tych słowach zniknęła wszystkim z oczu, jakby nigdy jej tu przedtem nie było.
- No, ładnie… A myślałem, że już niczym nas nie zaskoczy - powiedział z przekąsem Kaedwynn. - Lepiej pilnuj swoich pleców, Khargarze…
Rudi wykrzywił się w grymasie pogardy dla nieznajomej i po chwili też zniknął wszystkim z oczu.

- Taaak, człowiekiem to ona nie jest. Idę mieć na nich nosa. - Rzucił Wilk, zrzucając swój plecak i lagę. Następnie ruszył w stronę drzew, by zlać się z roślinami.
Taled spojrzał na Bran.
- Widziałaś? - Głupio patrzył na bardkę to na miejsce w którym przed chwilą stała ona i gnom, a później patrzył w miejsce gdzie spadła kobieta lecąca na gadzie.
- Coś czuję, że lepiej mieć ją za przyjaciela niż wroga.

Bran nie odpowiedziała. Z zamyśleniem wpatrywała się przed siebie.
Dopiero po chwili cicho spytała:
- Jesteśmy pewni, że… - nie dokończyła zmieszana.
- Czego Bran?- Spytał Taled. Nim złotooka zdołała udzielić odpowiedzi usłyszeli:
- Jak nasz Gryf ci się znudzi to zawsze możesz zmienić kompana. - Mruknął Khargar, przysłuchujący się słowom bardki. Od gadania rycerza zbierało mu się na wymioty. Ciekawe czy Taled wiedział o niej tyle co on?

Rycerz podniósł wzrok na Khargara i wpatrzył się w jego twarz. Niezbyt podobało mu się to co mówił wojownik i jego sugestia. No ale Bran była dużą dziewczynką i rycerz nie zamierzał tak odpuścić.
- Nie igraj z losem Khargar. Teraz chyba mamy co innego do roboty niż szukać udeptanej ziemi.- Uprzedził wojaka Taled.
Drobniutka Bran przesunęła się by stanąć między wojownikami i położyła dłoń uspokajającym gestem na dłoni Taleda:
- Nie trać sił, Gryfie - poprosiła z łagodnym i czułym uśmiechem.
- A Ty waleczny Khargarze - odwróciła się z urokliwym uśmiechem ku wojownikowi, również dotykiem i jego uspokajając - jeśli pragniesz mych ballad i towarzystwa, poczekać będziesz musiał. - posłała powłóczyste spojrzenie spod rzęs - Cierpliwości.
Wróciła do boku Taleda:
- …czy warto zaczynać konflikt z kimś kto ma latające stwory. I do tego puszczając jeno kobietę i mniejszego z nas….

Pod tymi słowami Laran z całą pewnością mógł się podpisać - szczególnie z pierwszą częścią wypowiedzi. Jeśli zaś chodziło o narażanie kobiet czy gnomów... W tym wypadku popierał równouprawnienie.
Taled uspokoił się reszty pod dotykiem Bran. Rycerz zmarszczył brwi w geście niezrozumienia, gdy dziewczyna odpowiadała Khargarowi. Trochę niepokoiły go jej słowa, ale nim zdążył zagłębić się w rozważania Bran dokończyła to co mówiła wcześniej.
- Nikt nie mówi, że w konflikt z nimi idziemy Bran.- odpowiedział zdziwionym głosem. - Oni poszli sprawdzić kim jest ta kobieta i przebadać teren.- Starał się przedstawić od pokojowej strony zajście.
- Auriel i Rudi jako jedyni nie rzucają się w oczy więc i walki powinni uniknąć.

Złotooka ponownie pokręciła głową:
- To wszystko jest zbyt dziwne. - ze słyszalną obawą w głosie - A ta Auriel nie wygląda jakby potrafiła przejść obok cudzego nieszczęścia. I w dodatku jest ranna. To tylko kwestia czasu, Taledzie. - zagryzła wargę - Może… nie powinniśmy stać tak w miejscu? - spojrzała po swym obrońcy i pozostałych z niemym pytaniem w szeroko otwartych oczach.

- Dziwne. - Ni to powtórzył ni zadał pytanie. Gryf zastanowił się przez chwilę wpatrzony w dal gdzie powinni już dochodzić gnom z Auriel.
- Ranna i poszła na zwiad. W sumie masz rację, że dziwna sprawa.- Skrzywił się nieznacznie Taled.
- Lepiej chyba poczekać tu na nich. Jeszcze się pogubimy w tej dżungli.

- Auriel jest dorosła i wie co robi
- wtrącił się Laran. - Jeśli pójdziemy w tamtą stronę, to nas zauważą jeźdźcy tych latających stworów. Wtedy nie tylko nikomu ni pomożemy, ale jeszcze zaszkodzimy i im, i sobie. - Laran spróbował być głosem rozsądku. Rycerz kiwnął głową na Larana potwierdzając jego zdanie.

- Zgadzam się Laran, że nie ma co się ruszać, zobaczmy czy zwiad Rudiego i tej szalonej się uda. Musimy się dowiedzieć więcej o tym gdzie do cholery jesteśmy. -Mruknął Khargar drapiąc się po głowie. Ciężko było planować cokolwiek jak nic nie wiedzieli o swojej sytuacji.
- Jak ta cała Auriel da się zabić, to i tak niewiele byśmy mieli z niej pożytku.
- Więcej wiary Khargarze. Tylko to nam pozostało w tym dzikim kraju
.- Taled przemówił spokojnym głosem. - Wiesz Khargar? Przynajmniej raz w czymś się zgodziliśmy. - Zauważył na koniec i uśmiechnął się lekko.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline