Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-10-2017, 11:46   #96
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację

Vex z niepokojem przysłuchiwała się kobietom. Na razie wychodziło na to, że będzie miała spory problem ze znalezieniem Puzzla i dostarczeniem mu przesyłki. Do tego była sprawa wyprawy do Teksasu. Zawalona fucha strasznie ją irytowała. A mówili najpierw rób swoje a potem baw się w pomaganie. Spoglądając na Sama nie mogła powiedzieć, że bardzo narzeka na skutki, ale świadomość leżącej w jukach przesyłki jakoś jej ciążyła.

Jej rozmyślania przerwał widok ładującej się na plac bandy. Od razu pomyślała o tym, że ma przy sobie tylko pistolet. Jednak co ważniejsze, jeśli Piaskowe Psy miały ciężarówkę, mogła być w lepszym stanie niż złomek jakim tu przyjechali. Był tylko jeden problem… to może kilka problemów. Vex rozejrzała się, za jakąś osłoną w pobliżu pompy jednocześnie starając się ocenić z iloma świrami mają do czynienia.

- Chłopaki dajcie nam kilka minut i spadamy. - Uśmiechnęła się do bandy szukając w niej kogoś kto mógł być głową.

Facet który był w tej bandzie od gadania roześmiał się bezczelnie i groźnie. Łypnął na Vex bardzo nieprzyjemnym wzrokiem. Jaki nigdy kobietom nie wróżył nic dobrego gdy facet na nie tak patrzył. Intencje i potrzeby tej bandy były aż nadto czytelne. Chcieli to zrobić. Chcieli tu zrobić rozróbę. Chcieli zabawić się z Vex czy jaką tam laska by im wpadła w ręce. Ale był ten M 4. Już jawnie wycelowany w pierś tego od gadania. Był ten wysoki, umundurowany Pazur. Więc rachunki robiły się nie takie oczywiste. Vex była kobietą, miała tylko klamkę taką jak i oni mieli czy coś podobnego no i ich było znacznie więcej. Jakby dobra nie była w te klocki nie dałaby im wszystkim rady. Ale był ten M 4. I umundurowany Pazur. To komplikowało liczenie. Ich nadal było więcej. I jasne było, że Pazur choćby nie wiadomo jak dobry był to nawet tym M 4 nie zdoła pozabijać ich wszystkich nim oni odpowiedzą ogniem. Ale jednak kogoś pewnie by zdążył. Nikomu się pewnie nie spieszyło być tym kimś.

Vex próbowała być miła. Przemówić do rozsądku. W końcu to parę chwil. Trochę wody a nie wszystko. Powinno brzmieć rozsądnie. Ale też byłoby oznaką słabości bandy. Zrobili porządek wyrzucając miejscowych i nagle mieliby ustąpić przed jakąś dwójką czy trójką co dorwali się do pompy przed nimi? W Det też tak to działało. O wodę, o paliwo, o skrzynki z ammo, o części, o cokolwiek. Hardy Pazur pewnie ich jątrzył. Ale on też jeszcze hamowął przed wzięciem tego co chcą tu wziąć. Czuła jak tracą. Czas, moment wahania, przewagę. Łapy tamtych coraz wyraźniej zaciskały się na kolbach i uchwytach broni. Z każdą chwilą odzyskiwali rezon. Z jednym czy dwoma pewnie by było łatwiej. Nie czuliby się tak silni w bandzie. Ale zdawali się zdominować te podwórze samą swoją liczbą. Broń mieli trochę jak ona ale pewnie żadna nie umywała się do karabinka Sama. Ale jednak każdy z nich miał broń i wszyscy tutaj wiedzieli, że na raz i grupowo to daje ogromną przewagę nawet nad najlepszym ale pojedycznym czy dwójką strzelców. Nabierali więc odwagi. Zdawali się być skłonni zaryzykować konflikt z grupką przy pompie.

- E tam mała fajna jesteś to gdzie tam będziesz spadać. Zostaw tego palanta i chodź z nami. Zabawimy się. Się uwiniesz i będziesz miła to niech oni spadają w spokoju. - wyszczerzył się ten wygadany rechocząc się przy tym obleśnie. Rechoty jego pobratymców też brzmiały podobnie. Czuli swoją siłę w zestawieniu z wątłą liczebnie grupką przy pompie. Rononn wyglądał jakby lada chwila miał zwiać bez względu na to co się wydarzy. To widać nie było a jego nerwy. Za to Sam wydawał się być nieugięty. Lekko uniósł karabinek tak, że lufa zamiast celować w pierś tego wygadanego celowała teraz w jego twarz. Ale przez to, że celował w niego nie mógł celować w innych. I wszyscy o tym tutaj świetnie wiedzieli. Lufy z kabur i pasów wysuwały się coraz bardziej.

Vex jakoś nie widziało się dawanie dupy ani gadule, ani jego kumplom. Tym bardziej, że jakoś wątpiła by kiedy będą się nią zajmować, puszczą spokojnie Sama i resztę. W Det zgarnęli by laskę, a potem wystrzelali resztę gdy szefu się odsunie. Był jeden problem, jej broń była w kaburze. Będzie mogła z niej skorzystać tylko jeśli nie zabiją jej pierwszym strzałem.
- Tak się składa, że ten “palant” jak to go określiłeś jest dla mnie bardzo ważny. - Vex nie pozwoliła by uśmiech odpłynął z jej twarzy, teraz jednak skupiła się na gadule. Ściszyła głos tak by tylko stojące obok niej pieski mogły ją usłyszeć. - Jest was dużo chłopaki, jak zaczniemy strzelać zrobi się krwawo, ale pomyślcie kto padnie jako pierwszy? Podpowiem ty i twój stojący obok kumpel. Nie nacieszycie się ani moją dupą ani wodą. Więc może pomyśl kreatywnie i jakoś wyhamuj zapędy swoich kumpli.

Motocyklistka, czuła że to gadanie zaraz się skończy i raczej nie przyniesie żadnych sensownych efektów. Jej dłoń powędrowała w kierunku schowanej z kaburze klamki.
 
Aiko jest offline