Stalowa igła zalśniła w słońcu, ukłucie, dziwna niemoc rozlewająca się po moim ciele. Otworzyłam oczy, unosiłam się w błękitnej falującej, łagodnie toni. Promienie światła docierały do mnie jakby z za zielonego woalu. Moje ciało poderwało się nagle do góry i powoli zaczęło płynąć w nieznanym kierunku. Ręce i nogi kołysały się miarowo, na moje usta wypłynął uśmiech błogiego zadowolenia. Odgłosy otaczającego mnie świata dochodziły z oddali i zlewały się w jeden niski dźwięk. Nagle koloryt otaczającej mnie przestrzeni zmienił się, barwy przygasły a ja niesiona dziwnym prądem zaczęłam się piąć w górę. W końcu ruch ustał, zamarłam w otaczającej mnie białej poświacie, powiew ciepłego powietrza na mojej twarzy, potem na szyi, wywołał lekki dreszcz. Dziwna wilgoć spowiła moje ciało, coś ocierało się o mnie delikatnie. coś ciężkiego spoczęło na mojej piersi i zaczęło przesuwać się dalej, w dół i w dół. Nieświadoma siebie, ani świata który mnie otacza, wisiałam zawieszona w pustce przyjmując bez sprzeciwu te dziwne doznania.
Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 19-06-2007 o 16:39.
|