Koniec wieńczy dzieło.
Podobno.
Tym razem końcem przygody była efektowna i efektywna ucieczka z dalekich krain. Nikt nie stracił głowy, ani innej części ciała, można więc śmiało rzec, że wycieczka zakończyła się sukcesem.
Teraz można było ze spokojem zabrać za konsumpcję owoców tegoż sukcesu.
- No to idziemy na to piwo? - Garag podszedł do Baylofa i wyciągnął pomocną dłoń.
Po kilkunastu minutach poszukiwacze przygód siedzieli przy suto zastawionym stole.
- Ciekawe, czy nasze zlecenie jest jeszcze aktualne - powiedział Marco, między jednym a drugim kęsem szynki - i czy lord Wrexham ciągle na nas czeka.
Skinął na kelnerkę, by przyniosła więcej wina i piwa.
- Wasz zdrowie - powiedział, podnosząc kubek z winem.