Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2017, 15:21   #104
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Plan powstał i nikt w sposób szczególnie zażarty nie zgłaszał co do niego sprzeciwu. Co prawda Silli nadal nie było, więc jej głos usłyszany być nie mógł, uznano jednak że w tym wypadku najlepiej ów brak uznać za zgodę, a ewentualnymi rozbieżnościami w kwestii zdania lwicy, zająć się gdy ta łaskawie do nich powróci.

Kwestie te musiały jednak poczekać i to całkiem długo. W jaskini rozpalono niewielkie ognisko, rozłożono posłania, przygotowano posiłek. Biorąc pod uwagę to, że większość obecnych znajdowała się w marnym stanie, niemal cała ta praca spadła na jedynego, w pełni sprawnego członka drużyny, którym był Mealer. Cóż, najwyraźniej taki właśnie był koszt wyjścia cało z opresji.

Fira wraz z Roisin, znalazły sobie całkiem wygodne miejsce w jednej z nisz, niedaleko miejsca w którym płonął ogień. Ktoś usłużnie umieścił tam wcześniej koce, płachty żaglowe i nawet trochę czystego, białego płótna. Także i w innych niszach nie brakowało przedmiotów użytku codziennego, który dodatkowo zaświadczał o tym, że miejsce to posiada swego gospodarza A raczej gospodynię, jak zdołali się przekonać. Skarbu jednak, przynajmniej w wyniku jedynie pobieżnego przeszukania jaskini, nie znaleźli. Znaleźli za to, a raczej to Mealer znalazł, sześć korytarzy wiodących w głąb lądu. Dwa z nich już na samym początku zagłębiały się ostro w dół, pozostałe zaś tkwiły na tym samym, co jaskinia poziomie. Co się kryło na ich końcu…? Tego nie mieli jak sprawdzić. I nie chodziło tu o brak czasu czy problemy z możliwością przejścia, a zwyczajnie przez brak osób, które by tego sprawdzania mogły się podjąć. W końcu elf może i utalentowany był, rozdwoić się jednak nie mógł.

Silli wróciła dopiero w środku nocy, odziana w czyste szaty i niosąca ze sobą worek z którego wyjęła pętlę kiełbasy, świeży chleb, duży kawał szynki, ser, solidnie zabezpieczony słój miodu i nawet butelkę wina. Tkwiący w jaskini bohaterowie co prawda kolację już zdążyli zjeść, jednak na ów widok i woń która uderzyła w ich nozdrza, głód obudził się na nowo. Nawet Roisin, która z nich wszystkich najsłabsza była, zmusiła swe ciało do podniesienia się i skosztowania owych ratyrasów. W końcu nie było wiadomo kiedy po raz kolejny przyjdzie im zjeść porządny posiłek w ciszy i spokoju, na dodatek w miejscu względnie bezpiecznym. Wszak im dalej w paszczę lwa, tym mniejsze szanse były, by z niej ujść z głową na karku.

Lwiołaczka poinformowała że w okolicy nikt się nie kręci i że pobliska wioska jest na wpół splądrowana, a po mieszkańcach zostały tylko trupy. Widać jakiś przewrót miał miejsce, albo ktoś się nieładnie postanowił zabawić. Za tym pierwszym przemawiał opis dworu szlacheckiego, który podobno znajdował się dwie drogi szybkiego biegu od wioski. Dworu, który zapewne był domem demonicy, którą to uratowali, a która im zwiała. Silli do dworu nie wchodziła, udało się jej jednak podkraść do domku zarządcy, który się uchował prawie nie naruszony i to z niego właśnie pochodziły przyniesione przez nią skarby.

Na pierwszą wartę zgłosiła się duidka, słusznie zauważając, że z nich wszystkich ma najwięcej sił i ciężko się było z nią sprzeczać. Maelar po wykonaniu wszystkich prac obozowych i samej walce, czuł już ów ubytek w sile, pozostali zaś i tak ledwo się na nogach trzymali. Roisin zasnęła niemal natychmiast gdy ponownie przyłożyła głowę do posłania. Fira wytłumaczyła jej, że niekiedy modlitwy składane bogini przynoszą odwrotne efekty i to właśnie przydarzyło się złodziejce. Jej energia została zabrana z powodów, których kapłanka Tahary nie znała, a które wyraźnie budziły jej niepokój. Podobnie jak opowieść o wizji, której ludzka dziewczyna doświadczyła w trakcie swego krótkiego omdlenia. Bogini najwyraźniej miała w związku z nią jakieś plany, których jednak nie zdradziła swej kapłance, a co za tym szło, ta nie była w stanie dać Roisin jednoznacznej odpowiedzi. Obiecała za to, że podczas swych porannych modlitw zapyta o to Taharę. Porannych, bowiem i Firę sen zaczął morzyć. W chwilę później ona także spała już w najlepsze, zwinięta w kłębek, w swej wilczej postaci, co jak pozostałym wyjaśniła Silli, przyspieszało gojenie się rany.
To jednak, dlaczego Nat uzdrowiony za pomocą magii nie został, nadal pozostawało tajemnicą, której ani on, ani lwica zdradzać elfowi nie zamierzali. Biorąc zaś pod uwagę, że ten pierwszy także do snu się ułożył, Maelarowi nie pozostawało nic innego jak pójść w jego ślady.

Sen elfa przerwany został kilka godzin później, gdy na zewnątrz zaczynało już szarzeć. O tym ostatnim poinformowała go Silli, dorzucając przy tym drwa do ogniska. Obok ognia czekała na spalenie pokaźna ilość gałęzi, które najwyraźniej lwica w nocy zebrała. Cóż, widać nudziło się jej siedzenie na stopniu.

Zarówno noc, jak i początek dnia upłynęły w ciszy i spokoju. Rybja nie pojawiła się ani razu, podobnie jak nie pojawiła się demonica ani żadni inni goście, chętni na to by uprzykrzyć życie piątki bohaterów. Po zjedzeniu śniadania, przy którym to okazało się że Roisin odzyskała całkiem sporo ze swoich zasobów siły, a Fira i Nat zdają się ponownie być zdatni do podjęcia misji. Teraz pozostało tylko zdecydować gdzie się udadzą. Do wyboru mieli dworek, w którym mogły się ostać konie i inne, mogące się przydać zapasy. Wioskę - która co prawda splądrowana była i straszyła trupami, ale w której także mogli mieć szansę zdobycia koni i zapasów. Na koniec zostawało miasto, najdalsza z dostępnych opcji, w którym co prawda wszystkie te rzeczy zdobyć mogli w uczciwy sposób, to jednak narażali się przy tym na odkrycie. W końcu anioł ostrzegł, że neutralność wcale nie była równa bezpieczeństwu. Tyle że po prawdzie to żadna z owych opcji bezpieczna nie była. Jedyne co można było zrobić, to wybrać mniejsze zło.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”

Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 09-10-2017 o 15:29.
Grave Witch jest offline