Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-10-2017, 20:42   #101
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Przez dłuższą chwilę w ich umysłach panowała cisza. Nie można było przy tym rzec, że cisza ta panowała z każdej strony. Ich własne umysły nie dawały im bowiem spokoju, zasypując pytaniami na których tylko niewielką część byli w stanie samodzielnie odpowiedzieć.

- Dobra, nie ma co gadać, nie pomoże nam - ciszę przerwał Nat, a jego głos wcisnął się brutalnie w ich uszy.
- Nat… Przestań - jęknęła Fira, bledsza nieco niż jeszcze chwilę temu i póki co trzymająca wszelkie wyjaśnienia odnośnie stanu Roisin, dla siebie. - Wybacz jego zachowanie - zwróciła się do rybji, wstając niech chwiejnie na nogi. Pozbawiona wsparcia jej rąk złodziejka, zachwiała się nieco jednak udało się jej nie opaść na twardą skałę podłoża.
- Prawda jest taka, że potrzebujemy miejsca w którym moglibyśmy dojść do siebie po stoczonym starciu. Tak jak rzekł nasz towarzysz - wskazała na Mealera. - Nie chcemy zakłócać spokoju, nie mamy jednak większego wyboru. Jeżeli będziemy zmuszeni do walki o to miejsce, wtedy walkę tą podejmiemy. Nie chcemy tego jednak… My… - Kapłanka urwała i zatoczyła się szukając dłonią oparcia, na które na szczęście natrafiła. Oparciem tym był Nat, który poderwał się ze swojego miejsca i chwycił ją w ramiona. Pas szkarłatu naznaczył świeżo założony opatrunek, co jednak zdawało się nie robić na nim wrażenia. Przynajmniej nie na tyle dużego by porzucił rolę rycerza młodej wilkołaczki.

~ Możecie zostać - usłyszeli w końcu, po kolejnej przerwie, w której Roisin wyraźnie wyczuła czyjąś obecność buszującą wśród wspomnień jej snu. Oczy rybji także były w niej utkwione, jednak złodziejka nie doczekała się wyjaśnień. Zaraz też kobieta zniknęła pod taflą wody nie podając im swego imienia ani też nie konkretyzując jak długo będą mogli zostać w jej jaskini. O ile to była jej jaskinia, a nie tylko jedno z wyjść, które połączone były ze sobą podziemnymi rzekami. W końcu o domostwach rybji niewiele na dobrą sprawę wiedziano, były to bowiem istoty skryte i rzadko dzielące się swymi sekretami z tymi, którzy żyli na powierzchni.

- Dobra, to pora rozłożyć graty i wyznaczyć warty - oświadczył Nat, pomagając Firze usiąść pod ścianą. Najwyraźniej na drwalu niewiele rzeczy mogło zrobić wrażenie, a już z pewnością o włos uniknięcie śmierci i panny z jeziorka wciskające się nieproszone do głowy.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 06-10-2017, 10:05   #102
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Poczucie, że ktoś grzebie ci w myślach potrafi być przerażające jeśli chcesz coś ukryć, albo masz dużą potrzebę prywatności. Co do tego drugiego, Roisin było w zasadzie wszystko jedno, a ostatnim snem raczej miała ochotę się podzielić, niż go ukrywać. Nie bardzo miała chęć opowiadać go przed Natem, więc to przeglądanie myśli przyjęła raczej z wyrazem zainteresowania, niż czegokolwiek innego. Tylko co rybje mogły wiedzieć o snach i robiących ogromne wrażenie paniach w zwiewnych szatach?
Rybja jednak zniknęła, ale Ros miała nadzieję, że jeszcze kiedyś uda się ją zobaczyć.

Po zakończeniu tej wyjątkowej konwersacji dziewczyna ponownie położyła głowę na ziemi. Nie miała sił i pozwolenie na pozostanie w jaskini uspokoiło ją trochę. Gospodarz wszak powinien zatroszczyć się o bezpieczeństwo gości… prawda? Wyglądało na to, że będą mieć chwilę na odpoczynek, a ona w zasadzie nic innego nie była w stanie robić. Trochę nie rozumiała, co dokładnie wydarzyło się podczas leczenia i czy jej utrata przytomności była w jakiś sposób zamierzona. Zapytała o to Firę, zbierając siły, żeby przenieść się w jakieś wygodniejsze miejsce. Jeśli zostaną same na jakiś czas, chciała jej opowiedzieć, co widziała w śnie licząc na jakieś wyjaśnienia. Z pewnością przez najbliższe kilka godzin nie da rady zrobić nic innego poza leżeniem.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 07-10-2017, 15:36   #103
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Siła argumentów, czy argument siły?
Maelar nie miał pojęcia, co wpłynęło na zmianę zdania mieszkanki jaskiniowego jeziorka, i, prawdę mówiąc, nic go to nie obchodziło. Najważniejszy był efekt końcowy.

- Zróbmy obozowisko koło schodów - zaproponował. - Od strony morza nikt nas nie zaskoczy - mówił dalej - więc wystarczy jedna osoba, która usiądzie sobie trochę wyżej, na jednym ze stopni. Stamtąd wszystko wyraźnie widać, a że wszędzie jest jasno, to bez problemu będzie można zauważyć każdego, kto się będzie chciał do nas zbliżyć. Na przykład naszą znajomą demoniczkę.

- Wy jesteście bardziej poharatani - spojrzał na pozostałą trójkę - więc bym proponował dla was po godzinie czuwania. A my, z Silli, może postać dłużej na warcie. Jeśli oczywiście ona się zgodzi.

- Jutro zrobimy śniadanie i wyruszymy w dalszą drogę - mówił dalej. - Jeśli się uda, to schodami. A potem rozejrzymy się po okolicy i pójdziemy do tego miasta, o którym wspomniał Galadion. Tam moglibyśmy kupić konie i uzupełnić zapasy.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-10-2017, 15:21   #104
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Plan powstał i nikt w sposób szczególnie zażarty nie zgłaszał co do niego sprzeciwu. Co prawda Silli nadal nie było, więc jej głos usłyszany być nie mógł, uznano jednak że w tym wypadku najlepiej ów brak uznać za zgodę, a ewentualnymi rozbieżnościami w kwestii zdania lwicy, zająć się gdy ta łaskawie do nich powróci.

Kwestie te musiały jednak poczekać i to całkiem długo. W jaskini rozpalono niewielkie ognisko, rozłożono posłania, przygotowano posiłek. Biorąc pod uwagę to, że większość obecnych znajdowała się w marnym stanie, niemal cała ta praca spadła na jedynego, w pełni sprawnego członka drużyny, którym był Mealer. Cóż, najwyraźniej taki właśnie był koszt wyjścia cało z opresji.

Fira wraz z Roisin, znalazły sobie całkiem wygodne miejsce w jednej z nisz, niedaleko miejsca w którym płonął ogień. Ktoś usłużnie umieścił tam wcześniej koce, płachty żaglowe i nawet trochę czystego, białego płótna. Także i w innych niszach nie brakowało przedmiotów użytku codziennego, który dodatkowo zaświadczał o tym, że miejsce to posiada swego gospodarza A raczej gospodynię, jak zdołali się przekonać. Skarbu jednak, przynajmniej w wyniku jedynie pobieżnego przeszukania jaskini, nie znaleźli. Znaleźli za to, a raczej to Mealer znalazł, sześć korytarzy wiodących w głąb lądu. Dwa z nich już na samym początku zagłębiały się ostro w dół, pozostałe zaś tkwiły na tym samym, co jaskinia poziomie. Co się kryło na ich końcu…? Tego nie mieli jak sprawdzić. I nie chodziło tu o brak czasu czy problemy z możliwością przejścia, a zwyczajnie przez brak osób, które by tego sprawdzania mogły się podjąć. W końcu elf może i utalentowany był, rozdwoić się jednak nie mógł.

Silli wróciła dopiero w środku nocy, odziana w czyste szaty i niosąca ze sobą worek z którego wyjęła pętlę kiełbasy, świeży chleb, duży kawał szynki, ser, solidnie zabezpieczony słój miodu i nawet butelkę wina. Tkwiący w jaskini bohaterowie co prawda kolację już zdążyli zjeść, jednak na ów widok i woń która uderzyła w ich nozdrza, głód obudził się na nowo. Nawet Roisin, która z nich wszystkich najsłabsza była, zmusiła swe ciało do podniesienia się i skosztowania owych ratyrasów. W końcu nie było wiadomo kiedy po raz kolejny przyjdzie im zjeść porządny posiłek w ciszy i spokoju, na dodatek w miejscu względnie bezpiecznym. Wszak im dalej w paszczę lwa, tym mniejsze szanse były, by z niej ujść z głową na karku.

Lwiołaczka poinformowała że w okolicy nikt się nie kręci i że pobliska wioska jest na wpół splądrowana, a po mieszkańcach zostały tylko trupy. Widać jakiś przewrót miał miejsce, albo ktoś się nieładnie postanowił zabawić. Za tym pierwszym przemawiał opis dworu szlacheckiego, który podobno znajdował się dwie drogi szybkiego biegu od wioski. Dworu, który zapewne był domem demonicy, którą to uratowali, a która im zwiała. Silli do dworu nie wchodziła, udało się jej jednak podkraść do domku zarządcy, który się uchował prawie nie naruszony i to z niego właśnie pochodziły przyniesione przez nią skarby.

Na pierwszą wartę zgłosiła się duidka, słusznie zauważając, że z nich wszystkich ma najwięcej sił i ciężko się było z nią sprzeczać. Maelar po wykonaniu wszystkich prac obozowych i samej walce, czuł już ów ubytek w sile, pozostali zaś i tak ledwo się na nogach trzymali. Roisin zasnęła niemal natychmiast gdy ponownie przyłożyła głowę do posłania. Fira wytłumaczyła jej, że niekiedy modlitwy składane bogini przynoszą odwrotne efekty i to właśnie przydarzyło się złodziejce. Jej energia została zabrana z powodów, których kapłanka Tahary nie znała, a które wyraźnie budziły jej niepokój. Podobnie jak opowieść o wizji, której ludzka dziewczyna doświadczyła w trakcie swego krótkiego omdlenia. Bogini najwyraźniej miała w związku z nią jakieś plany, których jednak nie zdradziła swej kapłance, a co za tym szło, ta nie była w stanie dać Roisin jednoznacznej odpowiedzi. Obiecała za to, że podczas swych porannych modlitw zapyta o to Taharę. Porannych, bowiem i Firę sen zaczął morzyć. W chwilę później ona także spała już w najlepsze, zwinięta w kłębek, w swej wilczej postaci, co jak pozostałym wyjaśniła Silli, przyspieszało gojenie się rany.
To jednak, dlaczego Nat uzdrowiony za pomocą magii nie został, nadal pozostawało tajemnicą, której ani on, ani lwica zdradzać elfowi nie zamierzali. Biorąc zaś pod uwagę, że ten pierwszy także do snu się ułożył, Maelarowi nie pozostawało nic innego jak pójść w jego ślady.

Sen elfa przerwany został kilka godzin później, gdy na zewnątrz zaczynało już szarzeć. O tym ostatnim poinformowała go Silli, dorzucając przy tym drwa do ogniska. Obok ognia czekała na spalenie pokaźna ilość gałęzi, które najwyraźniej lwica w nocy zebrała. Cóż, widać nudziło się jej siedzenie na stopniu.

Zarówno noc, jak i początek dnia upłynęły w ciszy i spokoju. Rybja nie pojawiła się ani razu, podobnie jak nie pojawiła się demonica ani żadni inni goście, chętni na to by uprzykrzyć życie piątki bohaterów. Po zjedzeniu śniadania, przy którym to okazało się że Roisin odzyskała całkiem sporo ze swoich zasobów siły, a Fira i Nat zdają się ponownie być zdatni do podjęcia misji. Teraz pozostało tylko zdecydować gdzie się udadzą. Do wyboru mieli dworek, w którym mogły się ostać konie i inne, mogące się przydać zapasy. Wioskę - która co prawda splądrowana była i straszyła trupami, ale w której także mogli mieć szansę zdobycia koni i zapasów. Na koniec zostawało miasto, najdalsza z dostępnych opcji, w którym co prawda wszystkie te rzeczy zdobyć mogli w uczciwy sposób, to jednak narażali się przy tym na odkrycie. W końcu anioł ostrzegł, że neutralność wcale nie była równa bezpieczeństwu. Tyle że po prawdzie to żadna z owych opcji bezpieczna nie była. Jedyne co można było zrobić, to wybrać mniejsze zło.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”

Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 09-10-2017 o 15:29.
Grave Witch jest offline  
Stary 09-10-2017, 21:05   #105
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Jakim charakterem (z uporem na czele) cechowała się Silli, takim się cechowała, ale nie da się ukryć, że przyczyniła się i do zwycięstwa drużyny, i do tego, że mogli spokojnie przespać noc.

Zwiedzanie jaskini, co kusiło, i to bardzo, Maelara, trzeba było odłożyć na święty nigdy. Czas być może by się znalazł, lecz chętnych do współudziału w spenetrowaniu wszystkich korytarzy jakoś nie było. Nie mówiąc już o tym, że lepiej było nie nadużywać gościnności rybji.

Prawdę mówiąc Maelar nie liczył na skarby, ale z chęcią odszukałby demoniczkę i przełożył przez kolano, nie zważając na to, że była dziewczyną.
Nie dość, że im nie podziękowała, to jeszcze wpakowała w kłopoty. Śmiertelnie groźne.
Nauka na przyszłość - nie pomagaj nieznajomym, szczególnie kobietom. Z kobietami zawsze są problemy


- Mając do wyboru trzy miejsca - powiedział, gdy siedzieli przy śniadaniu - proponowałbym zacząć od najbliższego. Co prawda ktoś może uznać nas za podpalaczy, którzy zbyt długo zabawili na miejscu zbrodni, czy też za łupieżców lub hieny cmentarne, chociaż to ostatnie to pewnie niezbyt trafne określenie, ale nie powinniśmy omijać miejsca, gdzie możemy znaleźć szybsze środki transportu.
- Potem dworek - mówił dalej. - Co prawda mogą nas przywitać strzałami, ale ryzyko jest wpisane w naszą misję, prawda? Jeśli nasza demoniczka zna inne wyjście - dodał - to mogła tam dotrzeć jeszcze wczoraj. Nie mamy pojęcia, czy ona zna takie pojęcie jak wdzięczność. Jeśli jednak będziemy mieć szczęście, to kupimy tam konie. Warto zaryzykować.
- Jeżeli zdobędziemy konie, to możemy ominąć miasto do szerokim łukiem - zakończył.

* * *

- Podziękowanie dla gospodarzy za gościnność - rzucił w przestrzeń, jako ostatni ruszając w stronę schodów, po sprawdzeniu, czy nie zostawili czasem jakiegoś przydatnego drobiazgu, po który nie mogliby już wrócić.

Droga po schodach nie była drogą przez mękę.
Ranni doszli trochę do siebie, nie trzeba było ich nieść ani ciągnąć. Wyglądało nawet na to, że w razie potrzeby mogliby powalczyć. Ale w biegach dystansowych Maelar z pewnością by na nich nie posta

- Silli, możesz ruszyć przodem? - spytał. - Jeśli chodzi o zwiad, to z pewnością jesteś najlepsza.
 
Kerm jest offline  
Stary 13-10-2017, 02:26   #106
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Rozmowy z Firą, która przez ostatnie godziny była jej najbliższą towarzyszką nie przyniosły zbyt wiele odpowiedzi. Miała nadzieję, że kapłanka podczas którejś z modlitw rzuci trochę światła na niecodzienne sny oraz utratę sił. Sama powoli nabierała przekonania, że może powinna patrzeć w swoim postępowaniu nieco dalej niż kilka kroków naprzód oraz rozważać coś więcej niż jak pomieścić możliwie najwięcej kosztowności przy możliwie niewielkim obciążeniu. Skarby były świetne, ale czemuś powinny chyba służyć. Może powinna też być w związku z tym bardziej zdecydowana i więcej brać na siebie… tyle, że na to, po przedziwnym śnie nie miała siły. Kontakt z nadludzkimi istotami był najwyraźniej wyczerpujący. Odpoczywała, ciesząc się z chwili spokoju w tym nieznanym świecie.

Na szczęście wszystko zdawało się wracać do normy. Była rozczarowana, że Rybjia nie pokazała się już więcej, ale Maelar miał rację. Nie mieli czasu i musieli działać szybko. Skoro mogła iść, podobnie jak inni ranni, powinni ruszać dalej. Elf zarządził porządek badania poszczególnych miejsc, który Ros również wydawał się sensowny. Jak tu być zdecydowanym, jak ktoś inny wymyślił już wszystko co było do wymyślenia? Nad tym dziewczyna mogła zastanawiać się podczas marszu, nie było jednak sensu wymądrzać się bez celu. Liczyła, że uda jej się zaczepić Firę podczas drogi i podpytać, czy czegoś nie dowiedziała się podczas modlitwy. Nat, jak tylko zaczął wyglądać na w miarę zdrowego, przestał zaprzątać jej głowę.

- Powinniśmy być nadzwyczaj ostrożni, nie wiemy co tu się dokładnie wydarzyło i kto kogo i z jakiego powodu zaszlachtował. A może to już koniec tych przewrotów pałacowych? - dodała przy śniadaniu po słowach elfa. - Jeśli będę mieć siłę mogę wspiąć się na jakieś drzewa, żebyśmy widzieli dalej w trakcie drogi, niż na kilkadziesiąt kroków. - Informacje o okolicy, to coś czego potrzebowali teraz najbardziej.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 13-10-2017 o 19:55.
druidh jest offline  
Stary 15-10-2017, 13:04   #107
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Drużyna zebrała się i ruszyła zgodnie. Silli na przodzie, w swej lwiej postaci, w pewnej odległości za nią Maelar wraz z Firą i Roisin, a na końcu Nat, który uparł się by tą właśnie pozycję zająć. Nie dało się ukryć, że pomimo razem spędzonego czasu, niektórzy spośród grupy wciąż mieli wyraźne problemy z integracją.

Na szczęście owe problemy nie powodowały chwilowo zbyt dużych problemów. Droga do wioski była prosta i wiodła częściowo przez zagajnik będący częścią większego lasu, który rozciągał się na horyzoncie, a za którym widać było dumne szczyty Naszyjnika. Jeden z nich, a konkretnie twierdza która się tam znajdowała, był ich celem. Teraz jednak myślenie o końcowym etapie podróży było myśleniem nad wyrost. Wpierw trzeba było zaopatrzyć się w środek lokomocyjny i zapasy, a dopiero później myśleć o tym w jaki sposób dotrzeć do twierdzy Nester. Możliwie nie wzbudzając przy tym zainteresowania miejscowych, oczywiście. Niestety, była to opcja którą łatwiej było sobie zaplanować i zażyczyć, niż doprowadzić do skutku.

Delikatna bryza wiejąca od strony morza, niosła ze sobą woń soli, wodorostów i czegoś jeszcze, czego jednak nosy podróżników określić nie mogły. Nie była to woń nieprzyjemna aczkolwiek sprawiała że włoski na karkach unosiły się bez wyraźnego powodu. Z tego też powodu, a także przez wzgląd na walkę poprzedniego wieczoru, a także opowieści Silli o efektach przewrotu, który najprawdopodobniej miał miejsce na tym terenie, poruszali się utrzymując najwyższą ostrożność. Każdy szmer, trzask i ruch, wywoływał chęć sięgnięcia po broń.

Roisin, która poczuła się już na tyle lepiej, że zaoferowała swe usługi grupie, zyskała okazję by wspiąć się na jedno z drzew i spojrzeć w dal, tam gdzie oczy tych, którzy kroczyli po ziemi, nie sięgały. Jako pierwsza ujrzała zatem dachy chat, tworzących wspomnianą przez lwicę wioskę. Nie było ich wiele, a dzięki zdobytej na “Gołębicy” wiedzy, była w stanie stwierdzić, że tych, które dojrzeć mogła było dokładnie siedemnaście. Nieco dalej, na wschód patrząc, znajdowała się pojedyncza budowla, na której tyłach znajdował się teren otoczony murem. Nie była na tyle duża by mogła być dworem, zatem można było przyjąć iż była świątynią. Mur zaś i ów teren wskazywały iż patronką tego miejsca mogła być Tahara. Samego dworu Roisin nie dostrzegła, za to spomiędzy drzew lasu, bliżej pasma gór, wyłaniały się wysokie iglice czegoś, co zapewne było jakąś większą świątynią, zapewne znajdującą się w owym mieście, do którego to w ostateczności mieli się udać.

W pobliżu wioski ruchu żadnego nie było, a przynajmniej Roisin, powróciwszy na poziom ziemski, takowego nie wykryła. Także Silli nie dawała im oznak skłaniających do zwiększenia ostrożności, przez co owe wrażenie jakby im ktoś w karki dyszał, stawało się tym bardziej niepokojące.
W końcu jednak dotarli do pierwszych zabudowań. Na ich powitanie wybiegł skundlony pies i szczekaniem obwieścił wszem i wobec nieproszonych gości przybycie. Silli, ponownie w ludzkiej postaci, obdarzyła zwierzę warknięciem godnym lwicy, w efekcie którego kundel zwiał popiskując, z podwiniętym ogonem. Gdzieś z lewej strony rozległo się rżenie konia, głębiej zaś w wioskę, pojedyncze ryczenie krowy domagającej się zapewne, porannego dojenia. Gdzieś trzasnęła luźna okiennica, gdzieś zapiał kogut. Wiatr zmienił kierunek, wciskając w nozdrza nieprzyjemną woń palonego ciała, gotowanej krwi i śmierci.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 15-10-2017, 18:49   #108
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Okolica zdecydowanie sprzyjała zachowaniu tajemnicy, przynajmniej jeśli chodzi o nieujawnianie faktu, iż grupa intruzów znalazła się w Vole Kes.
Jeśli w pobliżu nie ma żywej duszy, to nikt ich nie zobaczy, nikt nic nie wypaple. A im dłużej nikt się o nich nie dowie, tym lepiej.
Pewien problem tkwił w tym, że prawdopodobnym powodem braku ewentualnych świadków było to, że ktoś pomógł okolicznym mieszkańcom dostać się do Ogrodów Tahary, na dodatek wbrew ich woli.
Jeśli sprawcy tej śmierci kręcili się po okolicy, to cóż im szkodziło, by powiększyć grono swych ofiar? Maelar nie był ciekaw, jak Ogrody wyglądają od środka; był na to zdecydowanie za młody. Nie mówiąc już o tym, że - podobnie jak pozostali - miał do wypełnienia misję. Śmierć, własna, oczywiście, zdecydowanie nie ułatwiłaby mu zadania.

* * *

Wioska była tam, gdzie to powiedziała Silli. I, niestety, jej wygląd również odpowiadał jej słowom.
Na pierwszy rzut oka przypominało to Ravillę - nienaruszone domy i ani jednej żywej duszy, nie licząć oczywiście zwierząt. Gdyby nie zapach śmierci, która najwyraźniej tutaj zebrała dość obfite żniwo można by sądzić, że i tu przyszła czarna mgła. Ale parę osób wymknęło się czarnej mgle - tutaj też mogło się tak zdarzyć. A z pewnością nikt z ocalałych nie przywitałby kolejnych nieproszonych gości z kwiatami.
Chaty wyglądały na nienaruszone, lecz z daleka dolatywał zapach spalonego ciała. Ktoś wymordował wszystkich, a potem spalił na stosie? Czy może niektórzy mieli pecha i stanęli na drodze władającego ogniem maga? Brak ciał sugerował to pierwsze, ale kto mógł wiedzieć, co przyszło do głowy napastnikom.

Czy tędy uciekała, po wymknięciu się z jaskini, demoniczka? Chyba nie, skoro do tej pory Silli nie wykryła jej zapachu. Może domyśliła się, że tędy pójdą jej wybawiciele i poszła okrężną drogą, wykorzystując czasową przewagę?
Maelar też by chętnie ominął tę wioskę, gdyby nie okoliczności. Tu mogli znaleźć rzeczy, które mogłyby ułatwić im podróż.

- Nie rozdzielajmy się - powiedział. - Jeśli ktokolwiek ocalał, to powita nas cepem lub widłami. Sprawdźmy, czy prócz tego konia znajdzie się jeszcze jakiś. Zawsze można będzie wpakować zapasy na grzbiet wierzchowca. No a zapasy... Spróbujemy znaleźć gospodę. Potem możemy sprawdzić, co ze świątynią. Zorientujemy się, czy napastnikom chodziło o rabunek, czy tylko o zabijanie.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-10-2017, 20:58   #109
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Wreszcie mogła się normalnie poruszać. Nie była przyzwyczajona do własnej bezsilności. Takie rzeczy zdarzają się raczej ludziom w podeszłym wieku. Młodym zaakceptować jest to znacznie trudniej. Podczas podróży Ros zrobiła zdecydowanie więcej kroków niż inni, nieustannie oglądając i badając otoczenie jakby chciała się nacieszyć samym faktem, że może się normalnie poruszać. Wspinanie się po drzewach, też pozwalało jej odczuć, że, przynajmniej pod względem fizycznym wszystko wraca do normy.
Ostatecznie udało się wypatrzyć wioskę o której rozmawiali oraz jakieś odległe budowle, które przypominały świątynie, czy coś podobnego. Zaraportowała obserwacje grupie, a Firze opisała budowle. Jeśli to mogą być miejsca poświęcone bogom, w szczególności Taharze, to może napastnicy oszczędzili tam kogoś. Nawet w regularnych walkach lepiej nie zadzierać z istotami wyższymi i ich kapłanami.
Niemniej, Ros dalej nie mogła rozgryźć, co to za miejsce. Na początku obawiała się, że cała wyspa będzie kipieć przemocą i chaosem. Teraz jednak nabrała przekonania, że pomimo jakichś lokalnych rozgrywek, ktoś próbował tutaj normalnie żyć. Nikt nie wznosi świątyń jeśli nie liczy na boską opiekę.

Sama wioska niosła ze sobą niepokój i strach. Maelar optował za nie rodzielaniem się, co wydawało się dobrym pomysłem. Lepiej zbadać wioskę powoli mając poczucie, że w razie niebezpieczeństwa będą mogli sobie pomagać, niż ryzykować nóż pod żebra, gdy akurat pozostanie się samemu.
Dziewczyna ostrożnie zaglądała do poszczególnych chat wzdłuż drogi i sprawdzała ich otoczenie. Wyglądało, jakby wszyscy zginęli. Skoro tak, to czemu napastnicy nie zabrali konia? Nieśpiesznie i możliwie cicho, metodycznie przeglądała miejsce za miejscem i nasłuchiwała odgłosów mieszkańców lub atakujących. Ten koń był im potrzebny, ale na pewno nie za cenę kolejnych ran lub życia, któregokolwiek z nich.

- Gospoda to dobry pomysł, ale może sprawdźmy też, choćby pobieżnie inne miejsca. Po pierwsze dowiemy się, czy ktoś się tam nie ukrywa, po drugie, nawet jeśli napastnicy szukali pieniędzy lub jedzenia to chyba robili to w pośpiechu. Może coś zostało w tych chatach. Z dwoma kapłankami nie wyglądamy raczej na zbójców. Wieśniacy mogą być skłonni z nami porozmawiać – nie zamierzała jednak polegać zbytnio na tym przekonaniu.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 20-10-2017, 15:08   #110
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Plan ułożony przez elfa nie spotkał się z większym sprzeciwem. Nawet Nat powstrzymał się przed zwyczajowym wciśnięciem swoich czterech riv’ów w dyskusję. Widać rany dawały mu się we znaki i wolał trzymać się z tyłu, chociaż pewnym było, że sytuacja taka nie utrzyma się zbyt długo.

Roisin, a wraz z nią Silli, podjęły się przepatrywania mijanych chat. Ich stan z zewnątrz różnił się wyraźnie od tego, co widziały w środku. Poprzewracane stoły, stołki i krzesła świadczyły o tym, że właściciele przybytków nie chcieli poddawać się woli napastników bez walki. Na klepiskach walały się skorupy rozbitych naczyń, drewniane sztućce i resztki jedzenia. Gdzieniegdzie widać było kałuże krwi, ściany zdobiły jej rozpryski, ciał jednak nie widziały. Drzwi szaf i schowków stały otworem, całkiem jakby szukano czegoś konkretnego, co swymi rozmiarami nie mogło się zmieścić w szufladach, chociaż i te bywały odsunięte. Szabrowniczkom udało się znaleźć pozostawione tu i tam jedzenie, do którego nie zdołały dotrzeć zwierzęta. Były też i jakieś sztylety, mikstury niewiadomego pochodzenia i masa sprzętu domowego, którym jednakże Silli wyraźnie wzgardziła. W przeciwieństwie do mikstur, na których najwyraźniej się znała, co biorąc pod uwagę to, że była druidką, dziwić nie powinno. Złota jednak, czy bogactw jakowych, nie znaleźli. Wioska wyraźnie do najbogatszych nie należała, a i powolne przetrząsywanie każdego zakamarka nie szło w zgodzie z planami szybkiego uwinięcia się i ruszenia dalej zanim ktoś zauważy ich obecność.

Miały już opuszczać kolejną chatę, gdy w oczy Roisin rzucił się obraz wiszący na jej ścianie. Obraz przedstawiał rodzinę demonów. Mężczyzna był postawny, szeroki w barach i przystojny. Jego rogi pięły się w górę, zwężając ku sobie spiralnie i sprawiały wrażenie gotowych nadziać nieuważnego przeciwnika niczym dziczyznę na rożen. Obok mężczyzny stała kobieta, także demon, chociaż w przeciwieństwie do niego, niskiego rzędu, za to wysokiej urody. Pośrodku zaś stała nieco mniejsza wersja demonicy, którą mieli okazję uratować. Na obrazie mała miała skrzydła, chociaż biorąc pod uwagę ich rozmiar, były one niezdolne do uniesienia jej ciężaru na większą wysokość, chociaż wrażenie to mogło być mylące.

W międzyczasie Mealer wraz z Firą i Natem rozglądali się za mieszkańcami i końmi. Ten ostatni stwierdził w końcu że ma dość dreptania w miejscu i korzystając z tego że dziewczyny badały chaty, badał on stajnie. Nie był to zły pomysł i po chwili udało się mu “upolować” osiołka, co zawsze było jakąś pomocą w noszeniu zbieranych przez Roisin i Silli, zapasów.


Osiołek był nader miły i usłużny, przecząc swym zachowaniem niezbyt dobrej opinii jaką jego rodzaj posiadał. Było też w nim coś dziwnego bowiem zamiast umykać przed dotykiem Firy, która wszak była wilkołakiem, lgnął do kapłanki jakby ta pachniała marchewką i jabłkami zamiast drapieżnikiem mogącym jednym chłapnięciem szczęki pozbawić go życia.

Koń także w końcu się znalazł, poczciwa szkapa, która to stała sobie przy jednym z ogrodzeń i skubała w najlepsze trawę.


Widać nie stanowiła dla nikogo aż takiej wartości by chciano ją ukraść. Niestety, nie było też większych szans na to by okazała się przebranym w niepozorne szaty, wierzchowcem pochodzącym z elfich stajen. Była jednak jakimś środkiem transportu, który z pewnością był lepszy niż takowego środka brak. No i dzięki niej można by było zebrać więcej znalezionych rzeczy i można nawet skusić się na jakiś handel. To jednak były plany ewentualne i to na przyszłość. W obecnej chwili uwaga grupy skupiona była na nie zostaniu odkrytym. Ich kolejnym celem była zaś gospoda, która wszak powinna się znajdować gdzieś w pobliżu centrum wioski, lub na jej obrzeżach. Roisin co prawda żadnego budynku który by ją przypominał nie widziała z drzewa, to jednak nie oznaczało, że takowa nie istniała.


Im bliżej centrum wioski, które wszak tak znowu daleko od miejsca, w którym wkroczyli w jej obręb nie było, tym woń palonego mięsa i krwi stawała się silniejsza. Osiołek z przerażenia drżał na swym ciele, wciskając łeb pod ramię Firy, jakby uważał to miejsce za najbezpieczniejsze na całym świecie i mogące go ochronić przed tym, co czekało za kolejną chatą. Także i szkapa na szczęśliwą nie wyglądała ale rżenia z siebie nie wydała, człapiąc niechętnie za drużyną która ją przygarnęła. Widać uznała że co ma być to będzie.
To zaś co być miało, zszokowało nawet Nat’a. Gdy tylko ominęli chatę, która im widok na plac w centrum wioski zasłaniała, ujrzeli źródło nieprzyjemnej woni. Na placu znajdowali się wszyscy mieszkańcy wioski, a przynajmniej takie wrażenie sprawiało to zebranie. Byli tam zarówno mężczyźni jak i kobiety. Dzieci jak i starcy. Roisin wypatrzyła nawet parę niemowląt, spoczywających w ramionach matek. Wszyscy stali nieruchomo, twarzami zwróceni w kierunku, w którym wedle relacji Silli z jej nocnej wyprawy, znajdował się dworek. Każdy, co do jednego był martwy, spalony przez ogień, który musiał być pochodzenia magicznego, bowiem początek swój zdawał się mieć tuż przy stopach swych ofiar, kończąc poniżej linii szyi, tak iż wykrzywione bólem i strachem twarze, zachowały swój wyraz. Oczy jednak mieli wypalone.
- Co do cho… - zaczął Nat, jednak dalsze słowa zostały powstrzymane przez dłoń Firy, która nagle znalazła się na jego ustach. Wilkołaczka uniosła głowę i zaczęła węszyć. Wkrótce i pozostali usłyszeli odgłosy kopyt końskich i rżenie zwierząt. Ktoś się zbliżał, pytanie tylko czy wrogiem był, czy przyjacielem.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172