Z bijącym serce zwlekła się z łóżka i na niepewnych nogach, spiesząc się, jakby sam zły ją gonił, Shira podeszła, a właściwie podpełzła na czworakach do lustra. Twarz, którą widziała w jego otoczonej piękną marmurową ramą tafli była bardzo blada i zdradzała objawy niewyspania, ale z pewnością należała do jej siostry Cataliny. - Udało się. - szepnęła do siebie, a potem głośniej - Udało się!
Jeśli jednak była Cataliną... gdzie w takim razie znajdował się jej mąż?
Jej głos brzmiał dziwnie i obco. Przypominał głos jej siostry, ale nie był dokładnie taki sam. Czyżby coś poszło nie tak? A może tylko potrzebowała czasu, by się do niego przyzwyczaić...
Rozejrzała się po komnacie. Po cesarzu nie było ani śladu. Drzwi na taras były otwarte na oścież, a wisząca nad nimi śnieżnobiała zasłona falowała lekko poruszana podmuchami nocnego wiatru. - Jest tu ktoś? - zapytała nieśmiało, odgarniając zasłonę i wychodząc na zewnątrz.
Cesarz stał na balkonie odwrócony do niej plecami. Nad jego głową świecił księżyc w pełni. Chłodne podmuchy lekko muskały jego włosy i poruszał połami ciemno-szkarłatnego szlafroka. Shira zadrżała. Po troszę z zimna, po troszę z lęku przed mężczyzną, który stał nieruchomo i nie reagował na jej słowa.
Dziewczyna podeszła z boku, czując narastającą w sercu panikę. Wydoroślał od kiedy ostatni raz go widziała. Jego rysy twarzy stały się regularniejsze, ale i ostrzejsze, zdradzając zaciętość charakteru. Jak miała mu powiedzieć, że jest szansa... jak miała zainicjować zbliżenie, skoro nic o tym nie wiedziała? - Panie? - zagadnęła cicho.
- Tak? - odparł odwracając ku niej twarz. Jego wygląd tego nie zdradzał, ale sądząc po głosie władca był zniecierpliwiony i znużony zarazem.
Jak miała mu to powiedzieć? Każda wyrachowana szlachcianka powołała by się pewnie na cudowny sen, bóstwa albo inne gusła, ale Shira była do tego zbyt szczera.
- Wyglądasz na strapionego. Podzielisz się ze mną myślami? - zapytała cicho, nie wiedząc na ile może sobie pozwolić.
Znów popatrzył gdzieś w dal. - To… nic… - odparł powoli, a jego zrezygnowany głos brzmiał tak, jakby mówiąc “nic” miał na myśli “wszystko”. - Po prostu nie mogę zasnąć.
Shira nie wiedziała co zrobić. Był jednocześnie najważniejszą osobą w państwie, ale też osobą z jej dzieciństwa. Choć zawsze spotykali się tylko na oficjalnych przyjęciach i wymieniali jedynie uprzejmości, których od nich oczekiwano, to przecież ona była narzeczoną cesarza do czasu jej nieszczęśliwego wypadku.
Nieśmiało chwyciła go za dłoń.
- Ja... kiedy nie mogę zasnąć, kiedy coś mnie męczy... snuję opowieści w głowie. O innym życiu, innych troskach i radościach. Może ty też spróbujesz... panie?
- Nie - odparł zaskakująco stanowczo. - Ty jesteś kobieta więc możesz sobie pozwolić na myślenie o głupstwach i "snucie opowieści". Ja muszę się zmierzyć z realnymi troskami i obowiązkami. Rozwiązywać problemy. Tym bardziej, że moje problemy są również problemami cesarstwa.
Westchnęła. To był dobry moment, tylko czy starczy jej odwagi? Pomyślała o Danaekesharze i jego odwadze, o tym jak walczył, jak ryzykował dla niej życie. W obliczu tego poświęcenia jej dziewicza wstydliwość wydawała się zgoła śmieszna.
- Ja... jeśli o nas chodzi... może to kolejne głupstwo, ale miałam sen. - Shira pomyślała, że w ten sposób najłatwiej będzie wytłumaczyć mężczyźnie, że warto znów spróbować - Widziałam w nim... moją siostrę. Ona powiedziała, że wybacza mi, że zajęłam jej miejsce i... i że już nie życzy nam braku potomków. Powiedziała, że teraz możemy cieszyć się... sobą. - Shira rzekła, delikatnie kładąc dłoń na ramieniu cesarza.
Przez dłuższą chwilę patrzył na nią bez przekonania. Pomyślała nawet, że ją odtrąci i wyśmieje głupie gadanie o snach i przekleństwach. Znów wydał jej się obcy i straszny z tym swoim brakiem entuzjazmu czy choćby odrobiny ciepłych uczuć. Jednocześnie jego spojrzenie upewniło ją w jednym - bez względu na to jakim był w rzeczywistości człowiekiem, czuł w tej chwili na sobie niewyobrażalny ciężar. Cała ta sytuacja była dla niego równie trudna co dla Cataliny. Pewnie liczył się z tym, że powodem, dla którego nie może się doczekać potomka, jest on sam. A może mimo wszystko zależało mu na żonie i nie chciał, by spotkało ją coś złego?
Powoli skinął głową. Dotknął dłonią jej policzka i zmusił się do uśmiechu.
- Spróbujmy zatem. Może dziś jest ta noc.
Spuściła wzrok i również wymusiła na swoich wargach uśmiech. - ... jakby to była nasza pierwsza noc. - powiedziała i tym razem nie kłamała. Dla niej była to pierwsza noc pod wieloma względami. Chwyciła jego dłoń i nieśmiało pociągnęła go do sypialni.
__________________ Konto zawieszone. |