Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2017, 21:42   #1555
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

Wtorek, dom doktora

Okno w pomieszczeniu nie wychodziło na ulicę. Krótkie spojrzenie i Cosmo przeniósł do drugieo pokoju. Tu miał wszystko jak na dłoni, łącznie z policjantami, którzy tkwili z rękami położonymi na masce ich samochodu. Monterowi zrobiło się jakby gorąco, łoże broni ślizgało się w dłoni od potu. Dołączył do grupy jak zaczęli ładować kelnerką na pakę. Chwilę to trwało, tak jak to przewidział, dopiero pozycja w poprzek samochodu i oparcie na burtach okazała się najrozsądniejszę. Pasy od tylnych siedzeń z pewnością zabezpieczyły ranną, ale kiedy powoli odjeżdżali odprowadzani niechętnymi spojrzeniami policjantów, Cosmo jeszcze raz zwrócił uwagę na ranną:
-Przyciskajcie nosze, do burt, inaczej będą podstakiwać.

Tym razem jechał powoli, karawaniarz nie chciał spalać cennego paliwa bez powodu, po drugie Kate lepiej zniesie podróż. Za miastem dołączyła do nich grupa Harveya, powoli dojechali do pociągu. Napięcie wisiało w powietrzu, Cosmo wiedział, że po tej konfrontacji przed domem miejscowego lekarza nie się mile widziani w tym mieście. Przynajmniej tak długo, jak rządzi tam szeryf.

Stanął przed wagonem z ambulatorium, nie uczestniczył w przeniesieniu Kate. Pojechał za ostatni wagon, korzystając z dodatkowego miejsca zawrócił i ostatecznie zaparkował przez wagonem z bronią.

Środa, po śniadaniu
.

Od powrotu monter był jakby otępiały, dwa puste miejsca przy śniadaniu aż za nadto przypominały o tym, co się wydarzyło. Teraz, na odprawie u szefa, Cosmo nie mógł sobie za bardzo przypomnieć, co właściwie było na śniadanie. Wstał niewyspany, coś ciągle przeszkadzało mu zasnąć. A to ktoś przeszedł korytarzem, potem księżyc... Z rana zobaczył jeszcze, że wieczorem zdążył przeprać jeszcze ciuchy, plamy krwi nie były widoczne. Nie przypominał sobie, żeby coś takiego robił.
- Panie Sloan, po tych wczorajszych zatargach z szeryfem nie sądzę, żeby był do nas dobrze nastawiony. Dla niego jesteśmy obecnie kłopotem. A jego praca polega na zapobieganiu kłopotom- Cosmo podobnie jak na poprzedniej naradzie znowu urwał w pół zdania, nie mogąc jakoś uporządkować natłoku myśli. W mieście wrzało, szeryf też pewnie ma swoich zwolenników, przecież szybko dowiedzieli się o ich powrocie do do miasta, prawda? Wystarczy, że zawczasu zablokuje kilka dróg i jest na wygranej pozycji. Na pogrzeb może dopuści, ale w żadnym razie nie będzie na nim bezpiecznie. Miasto wrze, miejscowi pewnie już skaczą sobie do gardeł. Wystarczy jeden powód, jedna iskra i...

Cosmo nie chciał tam jechać. Wczoraj był tam trzy razy i na razie chyba mu to wystarczy.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 21:13.
JohnyTRS jest offline