Johannes Kroenert okazał się wyśmienitym słuchaczem, co poniekąd wiązało się z jego profesją. Słuchał uważnie co Berwin mu opowiadał, tylko od czasu do czasu wtrącając jakieś pytanie. Gdy przyszły Verenita skończył swoje wywody, naukowiec zasypał go mnóstwem kolejnych pytań, co świadczyło o tym, że dokładnie zapamiętał całą opowieść. Szczególnie domagał się szczegółów na temat Ósmego Teogonisty i Zakonu Uświęconego Młota, które jak mniemał, miały związek z Liessingiem i śmiercią Aldebrandta.
Gdy już wszystko zostało wyjaśnione, Kroenert zwrócił się do pozostałych uczestników spotkania, rozwiewając ich wątpliwości i odpowiadając na postawione pytania.
-
Nie wiem kim jest Karelia. Wspominał mi o niej Ojciec Humfried, ale skoro on, jako zwierzchnik Aldebrandta nie wiedział, to kobieta owa pozostanie dla nas zagadką.
-
Ubersreik nie jest chyba istotny, skoro to wokół Was dzieje się tyle rzeczy. Poza tym Friede został odnaleziony, a przecież to było celem poszukiwań.
-
W kwestii Waszego bezpieczeństwa, na razie muszę zalecić to co Ojciec Humfried. Siedźcie cicho i nie wychylajcie za bardzo nosów. Postaram się zorganizować jakiś sposób na pokątne opuszczenie miasta, bo wyjeżdżanie w sposób jawny ściągnie Wam na głowy pościg.
-
Masz rację Elmerze - na koniec zwrócił się do Lutefiksa. -
Z moich obserwacji i tego co mi tutaj powiedzieliście wynika, że w łonie Kościoła Sigmara działa jakaś grupa, odłam skupiony wokół tajemnicy, którą starają się zachować za wszelką cenę. Jeśli uciekniecie z pułapki jaką stał się Pfeildorf, wówczas będą się musieli w jakiś sposób ujawnić aby Was znowu pochwycić. Wówczas będziemy mieli większe szanse dowiedzenia się kim są. I tutaj znów wracamy do kwestii bezpieczeństwa. Chyba lepiej zetrzeć się z nimi gdzieś na neutralnym gruncie, w otwartym terenie niż czekać na nóż lub strzałę z ciemności w bocznych zaułkach miasta.
Potem Johannes się pożegnał i cichaczem wymknął z domu gościnnego, prosząc o poinformowanie przez Ojca Humfrieda, gdyby zdecydowali się zmienić lokum.
*
Kolejnego dnia, już od samego rana, dom gościnny przy świątyni Vereny huczał od plotek. Wydarzyło się coś, co dla wszystkich było dosyć nieoczekiwane, a dla udających kapłanów awanturników, wręcz przerażające. Ojciec Humfried zmarł w nocy w swoim mieszkaniu nieopodal świątyni.