Rada była, w pewnym sensie, dobra.
Gdyby im się udało wywabić przeciwników i spotkać w odpowiednim miejscu, gdzie można by z nimi raz na zawsze rozprawić.
Trzeba to było przemyśleć, ustalić z pozostałymi, a potem sprowokować tamtych do działania.
Oczywiście przy zachowaniu ostrożności...
* * *
Plany to do siebie mają, że sypią się przy pierwszej z brzegu okazji. Śmierć ojca Humfrieda oznaczała tylko jedno - ich przeciwnicy wiedzieli dużo więcej, niż ktokolwiek się spodziewał, a na dodatek byli zdecydowani pozacierać za sobą wszystkie prowadzące do nich ślady, bez względu na to, kogo trzeba będzie usunąć.
- Znikamy stąd jak najszybciej - powiedział, gdy tylko spotkał się z kompanami. - Nie dość, że mamy sigmarytów na karku, to jeszcze możemy oberwać za podszywanie się za kapłanów Vereny.