- Zgadzam się z Alice. Należy założyć że nie zostaniemy mile przyjęci. Ja jednak będę dupa przy asystowaniu na odległość. Nie jestem strzelcem wyborowym, zwykle pilnuje by osobom obok mnie nie stała się krzywda, co innego z tym co stoją po drugiej stronie barykady.
Dave uśmiechnął się złośliwie i podciągnął pas. Popukał przez chwilę w karoserie samochodu. Rozważał różne podejścia, ich plus i minusy.
- Dobra, to może zrobimy tak. Podjadę z Anthonym i grzecznie wyjaśnimy naszą sytuację. Emma i Alice będą nas asekurować z daleka, a w razie najgorszego pukawka blondyny powinna zapewnić nam dostateczną osłonę. Emma dasz radę zmieścić na swojej bestyjce Alice z armatą?
Zdecydowanie wolał brać ryzyko na siebie. Pewne zasady wpajano mu od dziecka. To mężczyzna stawia czoło ryzyku, a kobieta tylko go w tym wspiera. Nie chciał na razie mówić tego głośno, ale jakby co to wolał składać siebie niż którąkolwiek z nich.
__________________ you will never walk alone |