|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-10-2017, 17:49 | #51 |
Reputacja: 1 | Anthony popatrzył na otoczoną murem bazę -Wątpię żeby miejscowi mieli pożytek z tego co nas interesuje, po co komu części do lokomotywy albo betonowe podkłady? One man's trash is another man's treasure. Na razie mamy zrobić inwentaryzacje i skontaktować się z Cal, ale jeśli to nie są ździercy i idioci to chyba dojdą do logicznego wniosku że nie znajdą nikogo chętnego na niektóre rzeczy, z tego co widzę jest tam hałda tłucznia, nawet jeśli zaoferujemy puszkę fasoli za tonę to wątpię żeby ktokolwiek dawał im lepszą ofertę...
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
08-10-2017, 14:14 | #52 |
Reputacja: 1 | Miłą pogawędkę z Davem zakłóciło radio. Alice kątem oka spojrzała na nie i westchnęła po wysłuchaniu słów Emmy. Znów skupiła się na wypatrywaniu zagrożenia, słuchając co do powiedzenia mają jej koledzy. Włączyła nadawanie na krótkofalówce by i Black słyszała ich wymianę zdań. - Wszystko zależy od nastawienia tych typów okupujących miejscówkę - stwierdziła. - Jeśli nie strzelają do wszystkiego co się rusza to Anthony ma rację. My szukamy tego co sami nie są za bardzo w stanie wykorzystać. Proponuję teraz zdać relację Cal z tego co już wiemy i sprawdzić czy nie ma nic przeciw temu, że zabawimy się w przedstawicieli handlowych negocjując ceny - zaśmiała się lekko. - Anthony, czyń honory - dodała, bo sama choć najbliżej była radiostacji to wolała nie puszczać z rąk karabinu. - Jeśli szefowa nie wniesie sprzeciwu to podjedziemy do nich z oficjalną wizytą. Emma wydaje się mieć dobrą gadkę to na niej bym oparła nasze negocjacje. Ja i Dave byśmy stali, żeby wyglądać, a ty wiadomo, znasz się na rzeczy i będziesz pokazywał palcem czego chcemy - mrugnęła okiem do Anthonego, rzucając swoją propozycję. |
08-10-2017, 14:44 | #53 |
Reputacja: 1 | Anthony podniósł słuchawkę. -Techniczny jeden, tu Sahara. -Sahara tu Techniczny. -Macie po-pod ręką Cal? -Zaraz będzie. (..) -Tu Cal, co tam macie Sahara? -Jesteśmy przy o-obiekcie wygląda na zamieszkały, mamy nawiązać kontakt? -Spróbujcie, jeśli się da zrobicie inwentaryzację i ewentualnie pogadamy o jakimś handlu. -Zrozumiałem, bez odbioru Anthony odłożył słuchawkę i odwrócił się do Alice - Ok, to jak to rozwiążemy?
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
08-10-2017, 15:20 | #54 |
Reputacja: 1 | - A ja wiem? Jestem tu tylko od sprzątania - stwierdziła Alice ze wzruszeniem ramion, ale zaraz spoważniała. - Dobrze by było zostawić mnie albo Dave'a w ukryciu. żeby w razie draki było komu odwrócić uwagę tamtych ludzi. Ale... Jak pójdziemy wszyscy to będzie to wyglądało poważnie. Podjedziemy pod główne wejście jak przystało na gości, przedstawimy się ładnie, poczekamy na zgodę na wejście albo rozmowę z kimś decyzyjnym - zaproponowała. - Ale wiadomo, różne świry nosi ten świat, a ja mam nieco spaczone jego postrzeganie po nie tak dawnym pobycie w Teksasie - zastrzegła. - Emma, Dave, co wy na to? - zapytała. |
10-10-2017, 14:13 | #55 |
Reputacja: 1 | - Zgadzam się z Alice. Należy założyć że nie zostaniemy mile przyjęci. Ja jednak będę dupa przy asystowaniu na odległość. Nie jestem strzelcem wyborowym, zwykle pilnuje by osobom obok mnie nie stała się krzywda, co innego z tym co stoją po drugiej stronie barykady. Dave uśmiechnął się złośliwie i podciągnął pas. Popukał przez chwilę w karoserie samochodu. Rozważał różne podejścia, ich plus i minusy. - Dobra, to może zrobimy tak. Podjadę z Anthonym i grzecznie wyjaśnimy naszą sytuację. Emma i Alice będą nas asekurować z daleka, a w razie najgorszego pukawka blondyny powinna zapewnić nam dostateczną osłonę. Emma dasz radę zmieścić na swojej bestyjce Alice z armatą? Zdecydowanie wolał brać ryzyko na siebie. Pewne zasady wpajano mu od dziecka. To mężczyzna stawia czoło ryzyku, a kobieta tylko go w tym wspiera. Nie chciał na razie mówić tego głośno, ale jakby co to wolał składać siebie niż którąkolwiek z nich.
__________________ you will never walk alone |
17-10-2017, 23:17 | #56 |
Reputacja: 1 | Emma wreszcie postanowiła się odezwać. Dave przydeptał wypalonego peta i skupił się na jej głosie przygłuszanym pojedynczymi trzaskami krótkofalówki. - Jak myślisz Anthony? To co tam możemy znaleźć warte jest ryzyka? Wątpię, żeby miejscowi podzielili się czymkolwiek darmo, a raczej niewiele możemy im zaoferować. - Jak to się mówi, dwoje to para a troje to już tłum. Myślę, że w trójkę powinniśmy zapukać do tamtych ludzi. Jak się coś spierdoli to nawet ja nie pomogę wam gdy będzie nas dzielił mur - odezwała się blondyna. - Bo iść to tam musimy, za to nam płacą - stwierdziła zaraz. Emma zajęła stanowisko przez lunetę obserwując jak jej ekipa podjeżdża pod bramę Sahara powoli toczyła się po zarośniętej drodze, kiedy podjechała całkiem blisko rozległ się przeciągły gwizd z wartowni nad bramą. Po chwili zza osłony nad bramą wychylił się na oko 13 letni chłopak z Mosinem, nie celował w was ale trzymał broń w gotowości. - Kim jesteście i czego chcecie? - krzyknął kiedy podjechaliście na jakieś 30m do bramy. Była to solidna brama, przedwojenna blacha obecnie dodatkowo podparta jakimiś belkami tak że tylko jedna połowa wyglądała na ruchomą. Na bramie był napis: No Treesspasing KEEP OUT Oraz poodbijane dziecięce rączki, nad bramą znajdowała się wartownia jak w jakimś forcie albo średniowiecznym grodzie, z wartowni do przodu wystawała pojedyncza stalowa rura na której wisiała krowia czaszka. Słowa na powitanie nie były może szczególnie przyjazne ale przynajmniej przechodziły od razu do rzeczy. Dave wysunął się z samochodu, ostrożnie kładac dłonie na drzwiach i dachu. Wyuczony manewr mający zapobiec nerwowym ruchom. Wiedział doskonale, że spusty kiepsko współgrają z nerwowymi ruchami. Trzymając cały czas dłonie na widoku starał się przybrać jak najmilszy wyraz twarzy. Rozmowę wolał zostawić kobietom, zwłaszcza jeżeli chodziło o dzieci. - Dzieciak na straży? - skomentowała Alice, marszcząc brwi w zaskoczeniu. Wychyliła się lekko w bok i wyprostowała by przyjrzeć uważniej. Teraz dopiero dostrzegła, że odbite dłonie są mniejsze od dłoni dorosłej kobiety, a co dopiero mężczyzny. Jej kompani milczeli najwidoczniej zaskoczeni widokiem jeszcze bardziej niż ona. Halsey odchrząknęła. - To co, ja mam gadać? - mruknęła do Anthonego i Dave'a. - A obiecywałam sobie, że nie dam się wrobić w bycie rzecznikiem... - narzekała pod nosem i otworzyła drzwi auta, wychodząc z niego. Karabin zawiesiła na ramieniu, robiąc sobie wolne ręce, których dłonie od razu uniosła lekko do góry w geście mówiącym, że nie ma złych zamiarów. - Jestem Alice, a to moi koledzy Anthony i Dave. Jesteśmy z Kolei Nowojorskich - przedstawiła ich donośnym głosem. - Przybyliśmy, żeby dogadać się co do wymiany dóbr. Interesują nas takie rzeczy jak podkłady kolejowe, żwir. |
21-10-2017, 14:32 | #57 |
Reputacja: 1 | Grupa 2CV Dzieciak podniósł broń -Bullshit! chcecie na nas napaść tak jak ci ostatnio, myślicie że jestem frajerem? zawołał piskliwym głosem Spoglądacie na wycelowanego w was mosina, przy ponad 1,2m długości karabin w rękach drobnego dzieciaka wygląda dosyć zabawnie, a odrzut pownie poważnie obije mu obojczyk, nie zmienia to faktu że z tej strony może zaboleć jeszcze bardziej. Emma obserwowała dzieciaka przez lunetę, mimo że krzyczał to na skraju zagajnika nie była w stanie wyłapac wszystkich słów. Czekała. 2CV Zza muru dobiegł drugi głos -Fill, może dasz jednak gościom powiedzieć coś więcej zanim któregoś postrzelisz i wkurzysz ich na tyle że zastrzelą ciebie? Ten głos też należał do młodej osoby, która chyba właśnie pokonała kawałek do bramy sprintem. po chwili połówka bramy się otwarła z wyraźnym zgrzytem, przez nią wyszedł młody, może siedemnastoletni chłopak ubrany w zniszczone jeansy i t-shirt z narzuconą na wierzch skórzaną kurtką. Oparł się z założonymi rękami o zamkniętą połówkę bramy starając wyglądac nonszarlancko -Trochę tego mamy, ale nie sądziłem że takie rzeczy jeszcze kogokolwiek interesują... dodał starając się ukryć zainteresowanie
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
22-10-2017, 12:55 | #58 |
Reputacja: 1 | Odruchowo uniosła wyżej dłonie, gdy chłopak podniósł broń. Twarz Alice przybrała skupiony wyraz. Wartownik miał ich jak na tacy i na pewno jedno z nich miał okazję porządnie ranić. A wtedy Emma mogłaby zdjąć gnojka. - Ej no, ja serio mówię - rzuciła w ich obronie, gdy dzieciak zaczął się pieklić. Na szczęście nim musiała podjąć decyzję o działaniu odezwał się ktoś jeszcze. Ktoś mający więcej oleju we łbie niż wartownik. Halsey westchnęła bezgłośnie czując odrobinę ulgi, bo wdawanie się w utarczkę z dziećmi było czymś czego blondynka wolała uniknąć. Alice skinęła głową starszemu z chłopaków i przyjaźnie się uśmiechnęła. - Jesteśmy z Kolei Nowojorskich - powtórzyła temu nowemu. Przynajmniej jej akcent to potwierdzał. - Wasza baza kiedyś była składem kolei, a my po prostu sprawdzamy je przy okazji udrażniania torowiska. Słowo honoru, że nie mamy zamiarów innych niż wspomniałam - dodała i opuściła ręce. Oczywiście ciekawiło ją co też w tym miejscu robiły same dzieciaki, ale to z pewnością nie było coś o co grzecznie było pytać na samym wstępie. - Nie chcemy wam czesać całego terenu i budynków. Pozwólcie nam się rozejrzeć po tym co leży na placu, żebyśmy mogli ocenić ilość materiału. Taka współpraca na pewno wyjdzie nam wszystkim na dobre |
24-10-2017, 14:21 | #59 |
Reputacja: 1 | - Uwierz mi młody mam znacznie ciekawsze zajęcia, niż napadanie na dzieciaki po tych zapyziałych drogach. – odparł Dave. Ręce trzymał w miarę luźno uniesione na wysokości swojej klatki piersiowej. Dzieciaki nie musiały wiedzieć, że pod płaszczem właśnie na tej wysokości skrywa groźniejsza broń niż na biodrze. - Macie za to okazje ubić złoty interes. My damy wam coś co potrzebujecie, wy dacie nam coś co my potrzebujemy i odjedziemy w stronę zachodzącego słońca, a ilość pestek w magazynach nadal będzie się zgadzać ze stanem pierwotnym.
__________________ you will never walk alone |
28-10-2017, 13:38 | #60 |
Reputacja: 1 | Chłopak pokiwał głową słysząc o Kolejach. -Ok, w takim razie mam sprawę, pozwolę wam się rozejrzeć ale jeśli macie kogoś kto się zna na medycynie to chciałbym żeby obejrzał jednego z moich chłopaków. Ok - zawołał głośno - możemy ich wpuścić Otworzył szeroko połowę bramy, możecie wejść pieszo ale samochód się nie zmieści. Za bramą czekał strażnik Fil z mosinem w ręku, buńczucznie patrząc spode łba. w środku bazy było widać wydzielone równo grządki (wyglądało na to że niektóre były kilkunastocentymetrową warstwą ziemi wysypaną na asfaltowy parking) w paru mkiejscach były też drzewka, przy grządkach pracowało kilka dzieciaków w różnym wieku. Nigdzie w zasięgu wzroku nie było widac nikogo dorosłego. Nagle rozległo się głośne Brum BRUUUMBRUM i podjechał do was pojazd którego kierowca i pasażer zatrzymali się i zaczęli gapić na was z zaskoczeniem.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |