Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2017, 19:06   #154
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację


Tyczki mogły pomóc w sterowaniu, ale nie mogły zastąpić "napędu" ani nie zahamować barki pchanej silnym prądem. Zanim te kilka jeszcze nie złamanych tyk dopchałoby barki do brzegu, wpadłyby na kolejne płynące za nimi.
Uszkodzenia, dzięki podjętym wcześniej wysiłkom nie były wielkie i choć zatkanie dziury w burcie workiem z ziemniakami nie było może najlepszym pomysłem, to jednak wsparcie nim wygiętych desek zmniejszyło trochę napływ wody wylewanej później z poświęceniem przez Abelarda

Gruber będący na barce płynącej pod żaglem i mijającej Was właśnie od bakburty dał szansę na wykazanie się Gustawowi. Musiał przyznać, że wydawanie rozkazów nawet mu szło. Inni wydawali się ich słuchać w każdym razie. Nawet jeśli niekoniecznie było to najlepszym pomysłem.

Detlef postąpił zgodnie z rozkazami i przestał się interesować liną, w międzyczasie mocno i pewnie przywiązaną przez Olega do drzewa. Na szczęście zanim zsunęła się z barki, Loftus dał radę umocować ją do barki.
Drzewo, lina i mocowanie wytrzymały, a wypadkowa sił zepchnęła obie złączone barki w kierunku brzegu, gdzie udało je się zacumować, a później wyciągnąć na brzeg w celu pobieżnych napraw.
Jedno ognisko do ogrzania smoły. Kilkanaście desek, gwoździ, sporo smoły i pakułów do uszczelnienia szpar. Dwie godziny. Tyle trzeba było, by kontynuować podróż. Żadnych strat, opóźnienie minimalne.

Gruber postanowił wykorzystać ten czas jako jedną z przerw i odpowiednio wydłużyć kolejny odcinek. Głos rogu obwieścił wszystkim żołnierzom czas na przerwę i rozprostowanie nóg, z którego i sam porucznik skorzystał.
- Dobra robota, żołnierzu - pochwalił jeszcze Barona przed powrotem na barki.

W międzyczasie cyrulik zdołał przyjrzeć się flisakowi, który już odzyskał przytomność i nie zdradzał oznak poważniejszych obrażeń. Jego własna rana, choć banalna i niegroźna, była zabrudzona i pełna drobnych drzazg.


***


Kolejne dni minęły spokojnie, choć monotonnie. Ku rozczarowaniu większości minięto Pfeildorf bez zatrzymania. Baron domyślił się, że zapewne chcą uniknąć dezercji. To znaczyło, że bitwa jest blisko. Albo że wieści z frontu nie są najlepsze. A czasami jedno i drugie.
Przynajmniej można było odpocząć i się wyspać. Albo nauczyć się czytać - Loftus poświęcił trochę czasu Bertowi i niziołek zaczynał już powoli składać litery w zdania. Tak czy inaczej - zaczęto szeptać że życie żołnierza nie jest takie złe. Jedzenie choć monotonne to znośne, pęcherze na nogach się zagoiły, nawet wydano pierwszy żołd - pół korony dla każdego ochotnika, całą dla każdego żołnierza i dwie dla podoficerów.
Z szeptów jakie słyszeliście wynikało też, że w armii ukrywa się jakiś potężny mag, że elfi zamachowiec próbował dopaść Grubera u zbiec, ale ani jedno ani drugie mu się nie udało, że "ten cały "Gustaw" to tak naprawdę szlachcic i straszny gaduła, ale dba o swoich, sympatię budziła zwłaszcza decyzja o wzięciu odpowiedzialności za zaciągnięcie ludzi Sala jeszcze przed formalnym zaprzysiężeniem, dzięki czemu rodziny dostaną rentę po zmarłych.

Mimo to, kiedy 27 Vorgehaima około południa, po ponad czterech dniach na rzece oddziały wylądowały wreszcie w Meissen i nakazano zabrać swoje rzeczy, rozkaz ten spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem.

Wbrew oczekiwaniom żołnierzy nie rozkazano jednak rozbić obozu. Pisma, jakie czekały na dowodzących posiłkami poruczników kazała każdemu z nich wziąć po kompanii i zabezpieczyć lewy brzeg rzeki, a resztę ludzi wysłać jako posiłki dla głównych sił. Najwyraźniej von Wernicky był blisko.
Tego dnia czekał ich jeszcze forsowny marsz.

***


Angestag, 27 Vorgeheima 2522, wieczór
Nad brzegiem rzeki Soll
Niedaleko okupowanego Wittenhausen



Stanowisko Ostatnich na północnym brzeg Soll było położone na skraju Imperialnych pozycji. Przed sobą widzieli lewe skrzydło sił von Wernicky'ego szykujących się do ataku na III Regiment Armii Wissenlandu znajdujący się za rzeką Soll, na północnym brzegu rzeki Witten.

Z tego co było widać, stosunek sił nie był zbyt łaskawy. Niecałe dwa tysiące żołnierzy przeciwko prawie pięciu. Podobno. Ognisk i namiotów było na tyle na pewno, ale ludzi jakby ciut mniej.

Nie tylko liczby wyglądały niedobrze. Kombinowany III regiment pieszy Wissenlandu składał się głównie z żołnierzy drugiego sortu. Ludzie zaciągnięci najdalej na wiosnę lub tacy już w jesieni życia, służący w garnizonach. Kompletne żółtodzioby albo żołnierze, którzy poza służbą garnizonową nie mają doświadczenia w walce. Mimo to, nawet nieźle się prezentowali. Każdy żołnierz znał się na tyle na strojach i ekwipunku by policzyć: kompania pikinierów, dwie kompanie halabardników, kompania kuszników, i cztery kompanie lekkiej piechoty. Nawet jakaś balista się trafiła. A Najemnicy Harkina to naprawdę świetna ciężka piechota.
Konnicy niemalże nie było. Przynajmniej po tej stronie.

Przeciwnicy mieli za to jej niemalże aż za dużo. Różniście uzbrojona, dosiadająca różnych wierzchowców - od lekkiej jazdy zdatnej tylko do działań zwiadowczo-osłonowych po ciężką jazdę mogącą wdeptać w ziemię przeciwnika i przełamać szyki niemalże każdej piechoty. Wojsko bitne i zaprawione w bojach. Przynajmniej połowa to najemnicy.
Piechota wyglądała biedniej. Kolorowo, ale jednak biedniej. Różni ludzie także chcieli się nachapać, a nie każdego było stać na wierzchowca.

Za to jeśli chodzi o pozycję... Harkin Brock wyparł przednią straż Granicznych i odbił północny koniec mostu na rzece Witten i umocnił swoją pozycję. Zablokował w ten sposób von Wernicky'emu najszybszą trasę na północ Traktem Soll. Uchronił od przecięcia szlak Meissen-Heisenberg i dalej, do Karak Norn, zapobiegł wejściu wrogich sił na drogę Finning oraz zabezpieczył większość centralnego Wissenlandu.

A przede wszystkim: stał za mostem, przez który von Wernicky musiał się przeprawić jeśli nie chciał tracić tygodni na cofanie się do miejsca w którym mógł przekroczyć Soll i bez gwarancji, że Brock zrobi mu coś podobnego. Chyba, że ruszyłby na wschód, przekroczył rzekę Witten w Hurlach i ryzykował wpadniecie w zasadzkę w lesie Pforzen i kolejne tygodnie opóźnienia oraz atak z flanki ludzi z Averlandu.

Brock nie spalił mostu na Witten - podobno ktoś ze sztabu wygadał się, że chce w ten sposób sprowokować wroga do ataku. Inaczej von Wernicky mógłby poszukać innego miejsca, a wszystkich brodów mogło się nie udać zabezpieczyć - Witten to nie Soll czy Reik, aż tak szeroka i głęboka nie jest, by nie dało się przejść jeśli jest się wystarczająco zdesperowanym.

A jego pozycja naprawdę nie wyglądała źle: osłonięta rzeką z dwóch stron, z bezpieczną drogą odwrotu - zresztą, właśnie po to by nie zostać zaskoczonym wysłał dwie kompanie na drugą stronę Soll. Jeśli jakaś lekka kawaleria będzie chciała przepłynąć rzekę "za końskimi ogonami" pod osłoną nocy i okrążając go wyjść mu na tyły, zostanie z łatwością powstrzymana.

Choć znany głównie z tego, że zawsze walczył po zwycięskiej stronie, a już na pewno bardziej ze zdolności negocjacyjnych niż z błyskotliwości taktycznej, tym razem chyba miał dobry dzień.

***



Ostatni, podobnie jak czternaście innych dziesiątek zostali oficjalnie przekazani Gruberowi jako Czwarta Kompania Drugiego Batalionu. Trzecią dostał "znajomy" Barona - porucznik z Wissenburga.

Niedobór oficerów i podoficerów musiał nieźle dokuczać armii, skoro na dowódcę kompanii wyznaczano nawet świeżych poruczników. Gruber miał dowodzić stu pięćdziesięcioma ludźmi. A Baron, już jako pełny sierżant, został nagle pełniącym obowiązki dowódcy trzeciej drużyny (pięciu dziesiątek), czego skutkiem było objęcie dowództwa nad Ostatnimi przez Detlefa.

Gruber rozesłał też informacje, że szuka dwóch ochotników do zwiadu na wzgórzach, gońca, trębacza oraz pisarza.

Nadchodziła noc. Wszyscy czuli, że w końcu dojdzie do bitwy.

Każda postać to jedna kompania (ok 150 ludzi).



 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 10-10-2017 o 19:38.
hen_cerbin jest offline