Balkazar omiótł gobliny na parterze zimnym spojrzeniem. Te zielone pokurcze tylko ich spowalniają i rozdzielają ich siły. Poczuł narastającą irytację, która powoli zmieniła się w dawno zapomniane uczucie.
Brązowy ork oparł trzon młota na posadzce. Jego pierś nadęła się jak miech w czasie nabierania powietrza, po czym z gardła padł donośny ryk. W czasie trwającego okrzyku Balkazar przeszył spojrzeniem każdego z pojawiających się w jego polu widzenia zielonoskórych. Słowa były wypowiadane powoli i dobitnie.
W języku ludzi znaczenie przekazu można byłoby tłumaczyć jako zachętę dla goblinów do jak najszybszego opuszczenia okolic tego budynku, gdyż w przeciwnym wypadku grozi im znaczny uszczerbek na zdrowiu, a nawet w niektórych przypadkach (czy raczej w szczególności) bolesna śmierć.
Balkazar jednak użył do tego orczego i to w najbardziej wulgarnym sformułowaniu jakie znał. Orczy język jest wręcz idealny do tego rodzaju komunikatów, bo wystarczyły tylko trzy słowa aby gobliny zrozumiały całość przekazu.
Akcje: okrzyk, a następnie w zależności od jego skuteczności: walka z goblinami lub dołączenie do reszty na piętrze gdy nie będzie wrogów w zasięgu wzroku.
__________________ Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start. |