Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2017, 13:24   #15
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
JJ spojrzał bez wyrazu na scenkę, która właśnie miała miejsce. Znal Billego już na tyle długo, iż nie mogło go to w żaden sposób zdziwić. Wiedział, że właśnie pojawił im się kolejny problem.
Howl wykonała tylko krótki gest. Wskazała na drzwi.
- Sorry laska, ale nie ma mowy. To święta przestrzeń zespołu, płoszenie muzy zakazane. Billy, może rozmówicie się - obejrzała się dookoła - nie wiem, w sali prób? To wygląda jak rozmowa w cztery oczy.
- Dobry pomysł. - Billy zagarnął dziewczynę ramieniem. - Chodźmy tam.
I poprowadził blondynkę w kierunku sali prób. Podążyła za nim, zbita nieco z tropu, zerkając jeszcze tęsknie na mieszkanie, w którym w myślach uwijała już sobie chyba z Billym miłosne gniazdko.


Jak ona właściwie miała na imię? Susan? Chyba. Nie pamiętał na pewno. Jak i całego wieczoru, jak i nocy. To musiał być mocny towar który wczoraj zażył. Coś mu jednak zaświtało, na pewno zahaczyli wczoraj o Warsaw i Susie była z jakimiś koleżankami.
- Słuchaj… - rzekł muzyk zaraz po wejściu do sali prób. - Pochlebia mi to że zwiałaś. Ale nie powinnaś tego robić.
Nie podobało mu się, że musiał złamać tej dziewczynie serce, ale…
- Susan… Nie będzie żadnego happy endu tej historii. Za parę godzin wpadnie tu twój ojciec z bandą …
- Nie wpadnie! - przerwała mu. - Nie wie gdzie mieszkasz!
- Nie jestem punkiem z jakiegoś gangu. Tylko osobą publiczną. Parę godzin zajmie mu znalezienie mojej chaty. Zgarnięcie do aresztu. Potem proces o porwanie, może zarzut gwałtu. I więzienna cela dla mnie do końca życia. A ty będziesz miała szlaban do czterdziestki.- trochę przesadzał, ale uznał że tak będzie najlepiej.
Chyba autentycznie się przestraszyła aż zaszkliły jej się oczy.
- Przepraszam, Billy, jestem taka głupia! - wtuliła się w jego pierś. - I samolubna. Nie mogę cię narażać… - pociągnęła nosem. - Będziemy musieli spotykać się potajemnie.
- Na razie grzecznie odbębnij szlaban tatusia, co by nie nabrał podejrzeń. A potem… się zobaczy, co?- zaproponował Rebel Yell.
- Dobrze - przytaknęła potulnie.
- A teraz zmykaj do domu, zanim zauważy twoją ucieczkę, ok?- zaproponował Billy i cmoknął ją w czoło. Ona zaś natychmiast przylgnęła zachłannie do jego ust, wpychając mu język do środka, po czym głęboko westchnęła.
Minęła dłuższa chwila nim Billemu udało się wyprowadzić ją przez bar. Bob śledził ich zza kontuaru rozbawionym spojrzeniem.
- Może spróbuję go jakoś przekonać… - przygryzła wargę, nim w końcu odeszła ku przystankowi co i rusz tęsknie się za nim oglądając.
- Lepiej nie…, lepiej pozwól by sprawa przyschła.- zawołał za nią Billy i gdy już odjeżdżała mruknął do siebie. - Niech to szlag.


Kilka minut później do mieszkania wkroczył Chris. Był cały mokry a pot ściekał mu po twarzy.
- Tam się nie da żyć… - rzekł ocierając czoło przedramieniem, czym tylko rozmazał brud pyłu zmieszanego z potem. - Jakiś pieprzony milion stopni. Jest Billy? - spytał spoglądając to na Howl, to na JJ’a.
Nim zdążyli wyjaśnić, wrócił sam Rebel Yell, rozczochrany i z mocnymi śladami czerwonej szminki na ustach i wokół nich.
- No i… cóż… sprawa załatwiona.- Billy otarł usta ręką spoglądając po całej trójce.
- Jak wspomniałem jest propozycja koncertu w Niewidzialnym Klubie. Ktoś idzie ze mną rozmawiać z naszym kontaktem. Jeśli nie ma chętnych… to może Anastazja zechce zabłyszczeć. - spojrzał na Chrisa dodając. - Może uda się przełożyć nasz występ o godzinę lub dwie, w zależności od tego czy będziemy grać sami, czy kilka bandów uświetni ten wieczór, ale na więcej liczyć nie można. Ok… kto ma ochotę na małą rozgrzewkę instrumentów?
- Też jestem ustawiony na wieczór w Inso - Chris skrzywił się lekko. - Tam dziś będzie zadyma i nalot glin - dodał z miną niewiniątka typu “ja tam nic nie wiem”. - Tak więeec… Może spotkasz się z tym Niewidzialnym gościem i zabierzesz z klubu dosyć szybko - zaryzykował z uśmiechem dumy z własnego planu.
- Dam więc znać, by wybrał inną miejscówkę na spotkanie. To nie powinien być problem.- ocenił Rebel Yell.

Problemu rzeczywiście nie było. Facet odebrał, zaskoczony, ale i trochę podekscytowany wiadomością o tym, dlaczego odpada Insomnia.
- Dobrze poinformowani jesteście - zaśmiał się. - Ok, ale nie ma przeciwwskazań, żeby obejrzeć przedstawienie z bezpiecznej odległości. Czekaj… - przerwał na chwilę. - Zaklepię nam stolik przy oknie w Karmakomie, to naprzeciwko Inso. Godzina bez zmian.
- Ok… dzięki. - Po tej krótkiej rozmowie Billy rzekł do zgromadzonych dookoła siebie członków zespołu. - Ta sama godzina, inny klub. Karmakoma naprzeciwko Insomni.
- Super. - Howl uniosła w górę dwa kciuki. - Ja mogę wbić z tobą, dla mnie to sama frajda. I hej, Billy. - Zmarszczyła brwi. - Co to było to wcześniej, szukasz sobie swojej Nancy? Jeeezu, właśnie dlatego nie sypiam z fanami. - Wzdrygnęła się.
- Pocieszam się nimi widząc ciągle w twoich oczach odmowę. Bo nie chcesz być panią Howl Howlingwolf. - rzekł smętnie Billy, choć z ironicznym uśmiechem na twarzy. Po czym przeczesał włosy tłumacząc się już poważniejszym tonem. - Dragi. Zwalam wszystko na za mocny towar. I na alkohol. Ponad dwie trzecie wczorajszego wieczoru i nocy wyleciało mi z pamięci. Nie wiem jakim cudem w nocy stanąłem na wysokości zadania… ale poszło lepiej niż powinno.
- Wyrywasz takie pokemony, że gdzie mi tam do nich. - Gitarzystka zaśmiała się. - Poza tym z tego co mi się wydaje, to ty lubisz, wiesz… - Zbliżyła dłonie do klatki piersiowej i wykonała taki gest, jakby pokazywała biust. Tyle że klatka piersiowa Howl wyglądała tak, jakby jej piersi nigdy się nie rozwinęły. - Także chyba nic nie będzie z tych planów zrobienia ze mnie uczciwej kobiety.
- Oj tam… wyraźnie się nie doceniasz. - odparł z uśmiechem Billy taksując spojrzeniem rejony które wskazała dłońmi. - Zresztą… kto wie czy byś nie przekonała do zmiany gustu.
Po czym dodał żartobliwie.- Jestem otwarty na negocjacje.
Choć zdawał sobie sprawę, że nigdy takie między nimi nie nastąpią.

Do sali prób zszedł pierwszy, żeby nastroić gitarę.
Przesuwał palcami po strunach sprawdzając brzmienie każdej z nich. Pewnie dałoby się ją nastroić elektronicznie, ale… Rebel Yell wolał dotykać muzyki. Odczuwać analogowo, pieścić swym dotykiem. Zajęty tą robotą, jedynie od czasu do czasu zerkał dookoła, sprawdzając kto już przybył.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 15-10-2017 o 16:04.
abishai jest offline