Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2017, 17:10   #24
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Gdy Scarlet miała już wrażenie, że zaraz padnie z wycieńczenia, poczuła dziwny zapach, a chwilę później sen zaczął się rozmywać.
- Ej, żyjesz? - Głos Romy pojawił się tuż obok. Bez gogli nie widziała nic, ale słyszała dźwięk zamykanej fiolki. Przy ramieniu brakowało ciepła Laury. - Morgana dała mi to. Podobno jakieś zioła trzeźwiące. Nie mogłam cię dobudzić.
- Tooom... - jęknęła i nagle dotarło do niej że już nie śpi. Pospiesznie założyła gogle.
- No, żyję. - burknęła, szykując się na salwę szydery.
- Ta.. widzę. A już się martwiłyśmy, że jęczysz, bo cię boli. - Ruda przewróciła oczami. - Morgana poszła z córką, bo znalazły w okolicy kilka ziół, których używa. Zaraz powinny wrócić.
- Japa na kłódkę - warknęła na nią Blind, ubierając pozostałe ciuchy - Jak Igo?

Roma uśmiechnęła się perfidnie.
- Nie bądź taka. Powiedz jak cię wytarmosił.
Scarlet prychnęła.
- Nie, bo się podjarasz, a potem za cenę milczenia każesz sobie zrobić palcówkę. Ja wciąż nie lubię rudych z wielkimi zadami. Pogódź się z tym. - odgryzła się już w swoim normalnym stylu.
- Marudzisz. Sądząc po tym jak kręciłaś kuperkiem, pewnie znów marzyły ci się utrudnienia w dosiadaniu konia. - Roma podniosła się i wyjrzała przez otwór po drzwiach. - Wjeżdżamy do miasta z Morganą?
Blind westchnęła.
- Nie gdacz już o tym - znów warknęła, tym razem dlatego że same wspomnienia na nią działały. Spróbowała skupić się na pytaniu.
- Nie. Jak nas zatrzymają... lepiej żeby nie wiązali jej z nami.
Roma przytaknęła.
- Wobec tego spróbujemy wjechać dwoma różnymi bramami. Bo i tak musimy się dostać do wjazdu do ruin. Chyba, że chcemy nadłożyć drogi i dotrzeć do dzikiej bramy, która jest ponad dzień drogi stąd.
- W porządku. Odeskortujemy je na tyle, by widzieć, że spokojnie wjechały, po czym skierujemy się do drugiej bramy. W tym czasie Morgana odeskortuje młodą i spotkamy się na jakimś żarciu. Może być?
- Ty tu dowodzisz. - Roma uśmiechnęła się i wyjrzała na zewnątrz. - Są i nasze księżniczki. Zmień majtki, zbierz swoje rzeczy i ruszamy. Pogadam z Morganą.


Ruda wyszła na zewnątrz i po chwili Scarlet usłyszała jak rozmawia z Hanlon. Blind dokończyła więc ubieranie i zaczęła się pakować nieco mozolnie z powodu obolałych pleców. Umówiły się z Morganą w karczmie nieopodal wjazdu do ruin starego miasta i rozdzieliły na wjeździe do lasu, z którego ostatnio skorzystały z Romą. Podczas jazdy plecy doskwierały jeszcze bardziej niż przy pakowaniu się. Każdy ruch na końskim grzbiecie sprawiał, że przez głębsze rany przechodził bolesny impuls. Na szczęście pierwsza maść sprawiła, że mimo krótkiego odpoczynku na plecach Blind pojawiły się już strupy.

Dłuższą chwilę poruszały się równolegle do motocyklu Hanlon i Scarlet z siodła mogła obserwować, bawiącą się na tylnym siedzeniu Laurę. Dziewczynka co jakiś czas nakręcała króliczka i coś nuciła pod nosem. W końcu jednak Roma musiała odbić głębiej w las i Blind widziała tylko fioletową poświatę motocyklu.
Po kilku godzinach zbliżyły się do murów miasta. Roma zatrzymała się i wydobyła lunetę. Chwilę obserwowała oddaloną o kilkaset stóp bramę i podała ją Scarlet.
- Chyba nie będa miały większego problemu z wjazdem. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki i odpaliła z powrotem motocykl czekając tylko, aż ta zerknie.

Morgana rzeczywiscie po krótkiej rozmowie wjechała do Chelmsford. Pozostało tylko dotrzeć do karczmy i zaczekać. Gdy wjechały na trakt, Scarlet ponownie była zmuszona do zdjęcia gogli. Wszędzie kręciła się armia i szczegółowo przyglądali się wszystkim przyjezdnym. Na szczęście po paplaninie Rudej i kilku monetach, dostały się do środka. Teraz było o tyle wygodniej, że mimo uszkodzonych lekko pleców Igo mógł ją już prowadzić normalnym tempem. Znacznie ułatwiało to także lawirowanie między ludźmi, wypełniającymi ciasne ulice nowego miasta.

Przy samej bramie, za głównym placem, było już dużo puściej. Obszar wypełniały głównie budynki miejskie i karczmy. Tylko przy tych drugich, z uwagi na zbliżający się wieczór panował jeszcze ruch. W tej okolicy jeszcze więcej było armii, która patrolowała obszar, tuż przy wjeździe do starego miasta.


O dziwo okolica Czarnego Konia, była dosyć pusta. Ukryta lekko w uliczce karczma, nie posiadała też tablicy z listami gończymi, co mogło odrobinę wskazywać na jej renomę. Gdy weszły do środka okazało się, że jest wypełniona głównie ludźmi planującymi się wyprawić na drugą stronę murów. Wynikało to głównie z rozmów na tematy takie jak : gdzie jeszcze można znaleźć cruor, gdzie teraz są jakieś podejrzane obozowiska, czy po drugiej stronie działają jakieś karczmy; i temu podobnych. Roma wybrała im miejsce w samym rogu budynku, tak że mimo wszystko widziały główną aleję.

Po drodze Blind kupiła kapelusz z szerokim rondem, który co prawda nijak się miał do jej cylindra i gustu, lecz rzucał na twarz sporo cienia, dzięki czemu gogle na jej twarzy nie rzucały się w oczy.


Kobiety usiadły teraz przy stoliku i zamówiły jedzenie.
- Zastanawiam się czy tu nocować - wyznała Scarlet - Niby armii sporo, ale przynajmniej Igo będzie bezpieczny. Boje się, że to skaczące po drzewach cholerstwo może chcieć nas śledzić.
- Dziwne, że nie zrobiło mu nic, gdy jechałyśmy w tamtą stronę. - Roma ziewnęła. Mimo szczerych chęci nie pospała zbyt wiele tej nocy.
- Myślę, że wtedy miało inny cel. - westchnęła Blind, przyglądając się rudej - Dobra, weźmiemy pokój. Morgana będzie miała jeszcze trochę czasu dla bachora a my odeśpimy. Zeżryj i idź się połóż jak chcesz. - zdecydowała.
- Ojej… tyle czułości. - Ruda wyszczerzyła się. - Kochanie, aż ciebie nie poznaję.
- Po prawdzie plecy mnie bolą i zwalam na ciebie. - Scarlet odpowiedziała podobnym uśmiechem.
- Może trzeba by ci je wycałować? - Roma wróciła do jedzenia. Pomysł noclegu wyraźnie się jej spodobał.
- Chyba jednak nie jesteś taka śpiąca. Może jednak pojedziemy dziś dalej? - Blind pochyliła się i uśmiechnęła suczo.
- Och… masz nadzieję, że ruchy konika, pobudzą wspomnienia z nocy? - Ruda ułożyła usta w dziubek, drocząc się z nią. - Czy też strupki za bardzo swędzą i czas je usunąć?

Scarlet zmarszczyła wściekle brwi i złapała policzki dziewczyny, korzystając z jej dzióbka i całując dość brutalnie w usta.
- Masz, a teraz się zamknij - powiedziała z udawaną powagą.

Roma była szczerze zaskoczona, ale po chwili uśmiechnęła się. Nachyliła się i pocałowała Blind w policzek.
- Cieszę się, że nic ci nie jest cholero. - Odchyliła się i wróciła do jedzenia.

Scarlet poszła za jej przykładem, pałaszując w milczeniu swoja porcję i tylko odruchowo rozglądając się co jakiś czas po lokalu. Spora część osób wyglądała jakby i ich poszukiwano. Jednak Scarlet nie rozpoznawała nikogo. Kobiety z protezami, poparzeniami, wyraźnie doświadczone przez przygody. Bez trudu rozpoznawała typowe wyposażenie wspomagance Cruorem: broń, lampy. Pod stołami odbywał się handel.
Ruda zjadła i odchyliła się zadowolona na krześle.
- Tak… to idealny moment na drzemkę. Idziesz, czy zostajesz?
- Poczekam jeszcze na Morganę. - Scarlet machnęła dłonią i zamówiła drugie piwo.


Decyzja o noclegu w karczmie okazała się być bardziej niż słuszna. Po kilku godzinach i kilku piwach, zobaczyła znajomy motocykl, parkujący pod pubem. Przez chwilę Scarlet wydawało się, że ma omamy. Na tylnym siedzonku nadal siedziała Laura, Morgana natomiast była cała ubrudzona w czymś czarnym. Wyglądała na wykończoną i lekko podłamaną. Nie zeszła z motocykla zamiast tego zerkała to na pub, to na córkę wyraźnie nie wiedząc co ma robić.

Blind wstała i ruszyła w stronę wyjścia, by się z nią spotkać. Gdy wyszła, Morgana nadal siedziała na motocyklu, z resztą nawet nie wyłączyła silnika. Gdy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi, obejrzała się w ich stronę. Wyraźnie zmieszała się widząc Blind. Laura ścisnęła mocniej zajączka, którego nadal trzymała w ręku, jednak tak jak matka, nadal grzecznie siedziała na swoim miejscu.
- No to, jakie mamy problemy? - zagadnęła Scarlet, bo nie trzeba być prorokiem, by zorientować się, że coś poszło nie po myśli alchemiczki.
- Mojej kuzynki nie ma w mieście... nie wiadomo gdzie jest. - Morgana wyłączyła silnik i wydobyła z kieszeni kurtki papierośnicę. - Wczoraj podobno obwieszczono, że współpracowała z jedną z band… podobno z jakąś Whiskey. Z jej domu pozostała mała ruina.
- Taaa Whiskey sypie jak z rękawa. - splunęła Blind - Twoja kuzynka raczej szybko nie wróci. Na mnie też jest już list, na szczęście wizerunek mocno odbiega od normy. No ale muszę uważać na to - wskazała swoje gogle.
Spojrzała na Morganę a potem na Laurę, do której uśmiechnęła się krzywo.
- Chodźcie do środka. Zjecie coś i pogadamy co dalej. - powiedziała jak nigdy nic, choć można było się spodziewać, że okaże przynajmniej irytację.
Laura ucieszyła się. Morgana najwyraźniej uprzedziła małą jak wygląda sytuacja.
- Idź z ciocią. - Pomogła córce zsiąść. - Zgarnę rzeczy i do was dołączę.

Po chwili siedzialy już w środku. Hanlon była zaskoczona brakiem Romy, ale wystarczyło wyjaśnienie, że poszła spać. Alchemiczka najchętniej sama zrobiłaby to samo. Gdy tylko dostała jedzenie zabrała się za wiosłowanie.
- Nie mam pojęcia co teraz. - Morgana odezwała się dopiero po zjedzeniu połowy porcji.
Blind, zapatrzyła się na Laurę, wsuwającą ze smakiem swoją porcję jedzenia.
- Ty jesteś jej matką. - powiedziała z namysłem - Pytanie czy zaryzykujesz wziąć ją na wyprawę. Ewentualnie czy masz kogoś innego w pobliżu do opieki…
- Sprawdziłam jeszcze dwa miejsca, dlatego tak późno przyjechałyśmy. - Morgana także skupiła wzrok na małej. - Nie chcę jej brać, ale nie mam z kim jej zostawić.
Laura naburmuszona spojrzała na matkę.
- Tamta druga ciocia była paskudna i stara! - Głos dziewczynki poniósł się po karczmie co wywołało kilka cichych śmiechów.

Blind spojrzała poważnie na dziewczynkę.
- Chcesz jechać z nami na wyprawę? Może być niebezpiecznie i... będziesz musiała nas słuchać. Bez marudzenia i bez gadania. Od tego może zależeć życie nas wszystkich. Dasz radę, Lauro? - dziwnie było zwracać się po imieniu do córki Jednookiego.
- Tak! - Dziewczynce, aż oczy zabłyszczały. - Mama mówiła, że mnie ciocie nie będą chciały. Ale ja będę grzeczna! Będę się trzymała blisko i pomagała! Znam kilka ziół!
Morgana pokręciła tylko z niedowierzaniem głową.
- Ciocia powiedziała, że “bez gadania”.
Laura momentalnie zamilkła i tylko z wyczekiwaniem przyglądała się Scarlet. Jej jasne oczy niemal przeszywały dziewczynę w goglach na wylot.
Kobieta ledwo panowała nad mimiką, by nie okazać rozbawienia.
- Dobrze, ale musisz wiedzieć, że jedno nieposłuszeństwo i zostawię cię w lesie. Samą. I nawet twoja mama na to nie poradzi. - powiedziała z udawaną groźbą, a po chwili dodała - Wynajęłyśmy pokój na noc. Możecie do nas dołączyć. Rankiem ruszymy w dalszą drogę. Ja jeszcze pójdę sprawdzić co u Igo.
- Dziękuję. - W głosie Morgany pojawiła się ulga.
 
Aiko jest offline