Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-10-2017, 02:09   #159
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację

Przemyślna konstrukcja łącząca w sobie potrzebę chwili z domorosłą inżynierią zaowocowała, tak jakby skutecznym rozwiązaniem niezbyt istotnego problemu. W sumie barka mogła zatonąć, tak przynajmniej wydawało się Leo zanim zabrała się za tamowanie wody workiem z ziemniakami. Następnym razem postanowiła użyć piasku. Nie zmieniało to faktu, że rozkaz został wykonany, barka zacumowana i naprawiona, tym razem porządnie, a podróż kontynuowana zgodnie z planem.

()==[:::::::::::::>

Resztę drogi akolitka spędziła rzeźbiąc kolejne podobizny Myrmidii oraz inne znaki rozpoznawcze Bogini. Dobre dłuto, coraz więcej wprawy i plecak, przynajmniej częściowo, wypełnił się prostymi dewocjonaliami, głównie w formie tarczy zza której wystawała włócznia. Rzeźba drewnianej włóczni z natury rzeczy nie była zbyt trwała, ale kto by się przejmował takimi pierdołami przed bitwą. Po bitwie, nikt zaś nie będzie już o tym pamiętał.

Bo to, że wreszcie będzie bitwa było więcej niż pewne. Wróg zbierał się po drugiej stronie rzeki nie po to chyba, żeby organizować festiwal na cześć Imperatora, dowództwo szukało chętnych do zwiadu i innych ważnych zadań, a Baron w pełni świadom nadchodzącego zagrożenia zalecił zorganizowanie kapliczki. Sierżant nigdy nie wyglądał na szczególnie religijnego, ale jego zaangażowanie w krzewienie wiary wśród żołnierzy stawiało go w gronie najbardziej światłych dowódców. Dla Leo on w zasadzie już wygrał tę bitwę. Miejsce wybrał strategicznie tuż przy lazarecie cyrulika. Któż potrzebuje więcej otuchy i wsparcia niż żołnierz chory lub ranny?
Najpierw jeden, a potem drugi większy namiot przyozdobiła figurka bogini postawiona na przygodnym kawałku drewna tuż przy wejściu do namiotu. Również jeden z kątów lazaretu został tymczasowo zagospodarowany na niewielką kapliczkę. Jeśli jakiś żołnierz zabłąkał się do punktu opieki medycznej wychodził najczęściej z niewielkim znakiem Bogini opiekunki wojowników, błogosławieństwem oraz zapewnieniami, że ich oddziały nie były jeszcze w tak dobrych rękach. Jeśli miał więcej niż chwilę czasu obdarowywany był opowieścią jak walczący niczym lew Baron, mając za broń wręczony mu osobiście przez bogów oręż prowadził do nieuchronnego zwycięstwa swój oddział pokonując w szlachetnym boju wielką liczbę dywersantów i zdrajców ojczyzny. Akolitka w każdym razie mogła przysiąc, że widziała to na własne estalijskie oczy.

Nie zmieniało to jednak faktu, że większość czasu poświęcała z zaangażowaniem w organizację lazaretu Abelarda, pomagając we wszystkim o co została poproszona i podglądając cyrulika w jego pracy. Zaoferowała mu też krótki kurs estalijskiego, najlepszego na świecie, fechtunku, bo pałka to świetna rzecz, ale zagrożenie likwiduje jedynie tymczasowo. Rapier natomiast jest narzędziem znacznie skuteczniejszym. No i ostatecznie już po wszystkim można delikwenta opatrzyć. Ręce pełne roboty, ku chwale Myrmidii!
 
__________________
by dru'
druidh jest offline